




Rozdział 5 Dziecko
Gdy tylko Amelia wzięła bukiet, atmosfera w samochodzie stała się trochę niezręczna.
Joshua nie mógł ukryć swojego podekscytowania. „Amelio, następnym razem pójdziemy razem na kolację.”
Amelia, trzymając kwiaty, była skupiona na samochodzie przed nimi. Myślała tylko o tym, żeby Ryan tego żałował i nie mogła się doczekać, żeby wysiąść. „Joshua, muszę już iść.”
„Okej.” Joshua zgodził się i wysiadł, żeby otworzyć jej drzwi.
Jego dżentelmeński gest sprawił, że Amelia poczuła się trochę zdezorientowana.
Przez chwilę wydawało jej się, że to Ryan był tym, który tak delikatnie się z nią obchodził.
Szybko potrząsnęła głową, żeby pozbyć się tej zawstydzającej myśli.
„Dzięki, Joshua.” Amelia zachowała uprzejmość, wychodząc z samochodu.
Ryan siedział w swoim aucie, powoli paląc papierosa, dym unoszący się przez okno.
Widok Amelii i Joshuy śmiejących się i rozmawiających uderzył go mocno.
Joshua, w prostym, ale eleganckim garniturze, wyglądał spokojnie i dostojnie.
Otworzył drzwi samochodu dla Amelii i pomógł jej delikatnie wysiąść.
Ryan natychmiast zgasił papierosa.
Dla niego wyglądali jak para, która dopiero zaczyna.
Fala gniewu przeszła przez niego.
„Amelio.” Oczy Ryana były ciemne i pełne gniewu.
Amelia zesztywniała, niepewna, czy usłyszała, jak Ryan woła jej imię.
Czując gniew w jego słowach, wiedziała, że zaraz wybuchnie, i szybko ponagliła Joshuę, „Joshua, dzięki. Powinieneś już iść.”
„Dobrze, do widzenia.” Joshua zgodził się bez większych przemyśleń.
Kiedy samochód odjechał, Amelia poczuła ulgę.
Ale jej ręce, trzymające kwiaty, lekko drżały.
W rzeczywistości bardziej przejmowała się uczuciami Ryana, niż myślała.
Amelia wzięła głęboki oddech i sztywno odwróciła się, żeby zapukać do drzwi, jakby nie widziała Ryana.
Ale pot na jej dłoniach zdradzał jej nerwy.
Ryan obserwował ją z daleka, zirytowany jej niezdarną próbą ignorowania go. Natychmiast wysiadł i ruszył w jej stronę.
Słysząc jego kroki zbliżające się, Amelia zesztywniała i nie wiedziała, co zrobić z kwiatami.
Czuła się jak podczas ich pierwszego niezręcznego spotkania.
„Ryan, co tu robisz tak późno?” Jej łagodny głos znacznie złagodził gniew Ryana.
Ale on wciąż wskazał na kwiaty w jej ramionach, jego spojrzenie było intensywne. „Kto ci dał te kwiaty?”
Amelia opuściła wzrok, ukrywając swoje myśli. 'Szczerze, czego tu się bać? To on chce rozwodu. Ukrywanie tego wydaje się bezsensowne.'
Myśląc o tym, Amelia uśmiechnęła się delikatnie, „Przyjaciel, dlaczego pytasz?”
„Amelio.” Tym razem Ryan naprawdę się wściekł.
Nie spodziewał się, że zaraz po tym, jak zaproponował rozwód, ona tak szybko znajdzie nową randkę?
Powietrze między nimi było gęste od napięcia. Bliskość, którą kiedyś mieli, teraz zastąpiła odległość. Wydawało się, że nigdy nie wrócą do tego, co było.
„To ty zaproponowałeś rozwód.” Amelia argumentowała pewnie.
Jej twarz nie zdradzała smutku.
Ale w środku była już złamana.
„Tak, zaproponowałem. Ale papiery rozwodowe jeszcze nie są gotowe, a ty już znalazłaś nową randkę?” Gniew Ryana wrzał.
„Przepraszam, panie Martin, czy zapomniałeś o tym czeku na trzy miliardy, który mi dałeś? Jak żyję, to nie twoja sprawa...” Amelia odpaliła.
Ale zanim zdążyła dokończyć, Ryan pocałował ją mocno.
Trzymał jej głowę mocno, miażdżąc przy tym kwiaty.
Jego usta były namiętne, a gorący oddech sprawiał, że serce Amelii biło szybciej, a jej oddech stawał się nieregularny.
Amelia nie stawiała oporu, wydając cichy jęk.
Po tym, co wydawało się wiecznością, odsunął się, deklarując zaborczo: "Jesteś moja."
Jego oczy w końcu złagodniały, ukazując cień radości.
"Chcesz się ze mną rozwieść," przypomniała mu chłodno Amelia.
Przez twarz Ryana przemknął cień bólu. Czy powinien pozwolić jej być z Christopherem?
Atmosfera zrobiła się dziwna.
Amelia nie mogła zrozumieć, dlaczego był tu tej nocy. Czy nie powinien być z Sophią?
Myśląc o tym, celowo odsunęła się od niego.
Kwiaty w jej rękach były już w nieładzie.
Ryan zauważył, że Amelia się oddala i jego złość ponownie wybuchła. Kiedy jej plecy uderzyły o drzwi, Ryan wyciągnął rękę i złapał ją za prawy nadgarstek.
Przypominając sobie, dlaczego tu jest tej nocy, powiedział: "Mabel za tobą tęskni."
"Dlaczego nie powiedziałeś tego wcześniej?" Amelia była trochę zszokowana.
Babcia Ryana, Mabel Martin, zawsze dobrze ją traktowała.
Amelia nie zastanawiała się dłużej, szybko odłożyła kwiaty przy drzwiach i chwyciła Ryana za rękę, "Chodźmy do niej."
Ryan spojrzał na wyciągniętą rękę i jego złość całkowicie zniknęła.
Z Amelią prowadzącą drogę, szybko wsiedli do samochodu.
W połowie drogi zadzwoniła Mabel, "Czy zabrałeś już Amelię? Wracajcie natychmiast."
"Zabrałem ją. Niedługo będziemy w domu," powiedział Ryan spokojnie.
Po powrocie do Dworu Martinów, Amelia szybko weszła do środka i zobaczyła Mabel siedzącą na sofie, wyglądającą jakby czekała wieczność.
Poza jasnymi oczami, wyglądała słabo i blado.
"Mabel," zawołała Amelia.
Twarz Mabel rozjaśniła się uśmiechem, gdy zobaczyła Amelię i zaczęła mówić o przeszłości. "Ryan jest naprawdę tępy. Opiekowałaś się nim przez pięć lat, kiedy nie mógł chodzić, a teraz, gdy jest lepiej, chce się z tobą rozwieść. Czy myśli, że nie istnieję?"
Mówiąc to, uderzyła Ryana laską bez litości.
Ryan krzyknął z bólu.
"Gdybym nie zapytała służących o twoją sytuację, nie wiedziałabym, że wyprowadziłaś się z Wilii Martinów," powiedziała Mabel.
Amelia zaśmiała się. Mabel wciąż była jej tak przychylna jak zawsze, więc powiedziała cicho, "Babciu!"
"Słodka buzia. Uwielbiam, kiedy tak mnie nazywasz. Od pierwszego spotkania pięć lat temu wiedziałam, że jesteś dziewczyną pobłogosławioną przez Boga, która może przynieść naszej rodzinie szczęście. Dlatego wybrałam cię bez wahania, i naprawdę przynosisz nam szczęście." Mabel mówiła dużo na jednym oddechu.
Myśli Amelii wróciły do pięciu lat temu.
Właśnie skończyła studia, mając zaledwie dwadzieścia lat.
Pięć lat minęło jak mgnienie oka. Teraz miała dwadzieścia pięć lat.
Amelia spojrzała na Mabel i uśmiechnęła się, "Babciu, jesteś taka dobra. Na pewno będziesz żyła długo i zdrowo."
Słysząc to, Mabel była bardzo szczęśliwa.
Jej uśmiech miał nutę melancholii, gdy powiedziała, "Nie do końca."
Nos Amelii zaszczypał, i cicho powiedziała, "Jak to możliwe?"
Mabel delikatnie poklepała Amelię po ręce, błysk sprytu pojawił się w jej oczach, ale twarz pozostała słaba. "Chciałabym zobaczyć, jak się dogadujecie i macie dziecko. Wtedy mogłabym umrzeć bez żalu."