Na Jego Łasce

Download <Na Jego Łasce> for free!

DOWNLOAD
Read with BonusRead with Bonus

PIĘĆ

Po dwóch godzinach spędzonych w sali konferencyjnej, spotkanie wreszcie dobiegło końca i Yalda cicho wróciła do swojego biurka, by zabrać swoje rzeczy przed wyjściem. Alexander został, żeby wymienić uprzejmości z Mają i prawdopodobnie nawet nie zauważył jej nieobecności.

Jej gardło ścisnęło się, gdy zbierała swoje rzeczy; nienawidziła faktu, że musiała wyjść, podczas gdy Maja kręciła się w pobliżu. Część jej desperacko chciała zostać, ta silna i niemal uparta część jej. Ale przypominając sobie, co Alexander powiedział w windzie, postanowiła dać tej stronie siebie odpocząć.

Nie chciała, by jej granice były jeszcze bardziej przesuwane; niebo wie, że ledwo trzymała się na nogach. Czasami siedziała i zastanawiała się, czy Alexander jej nienawidzi, zastanawiała się, czy jest na nią z jakiegoś powodu zły. Był najokrutniejszą i najbardziej bezduszną osobą, jaką spotkała, jego zdolność do łamania, naprawiania i ponownego łamania jej uświadamiała jej, jak bezradna była wobec niego.

A jednak, była nim obsesyjnie zaabsorbowana, była uzależniona od jego okrucieństwa; potrzebowała go w swoim życiu jak kotwicy.

Wciągnęła głęboki oddech, aby się uspokoić, gdy weszła do windy. Dziś był dla niej emocjonalnie trudny dzień, może rzeczywiście potrzebowała odpoczynku; potrzebowała snu, by zapomnieć o wszystkim, co ją dręczyło. Może poczułaby się lepiej, gdyby się obudziła.

Winda wkrótce się zatrzymała, a drzwi otworzyły się płynnie. Z jakiegoś powodu jej serce zamarło, gdy jej spojrzenie spotkało parę uderzających szarych oczu. Patrzyła na niego bez słowa, a jej serce biło ciężko w piersi.

"Wyjeżdżasz tak wcześnie, pani Harris?" Zapytał ją po prostu, jakby to nie on kazał jej wyjść po zakończeniu spotkania.

Niemniej jednak, skinęła głową.

"Dobrze," powiedział.

Czuła, że oczy ją obserwują. Mogła powiedzieć, że wszyscy z niepokojem czekają, aż zdradzą najmniejszy ślad tego, co między nimi się dzieje.

Nie mówiąc nic więcej, odsunął się na bok i gestem wskazał jej, by przeszła jak prawdziwy dżentelmen. Nie, żeby nim nie był, w rzeczywistości był uosobieniem rycerskości, kiedy celowo nie był dla niej okrutny. Zawsze trzymał dla niej drzwi otwarte, nigdy nie pozwalał jej nosić ciężkich rzeczy w swojej obecności, zawsze upewniał się, że ma gdzie usiąść. To wydawało się jego domyślnym ustawieniem.

Było to ostre przeciwieństwo do zmuszania jej do klęczenia i błagania o ukojenie jej wzburzonego ciała. Radykalne przeciwieństwo do patrzenia, jak płacze z powodu jego upokorzeń.

"Dziękuję," powiedziała cicho, mijając go.

Przeszła przez budynek do garażu, gdzie kierowca Alexandra już na nią czekał przy samochodzie.

"Dobry wieczór, pani Harris," przywitał ją, otwierając drzwi.

"Dobry wieczór, Carl," odpowiedziała, wsiadając płynnie do auta. "Dziękuję."

Profesjonalizm Carla zawsze ją zadziwiał; znał ją od dnia, kiedy zgodziła się być kochanką Alexandra; to on odwoził ją wtedy do akademika. Wiedział o nieczystym związku między nią a Alexandrem, prawdopodobnie ich oceniał, ale nigdy niczego nie zdradził.

Może też podpisał umowę o poufności z Alexandrem, a może bardziej cenił sobie wynagrodzenie niż plotki. Wciąż pamiętała, jak była przerażona, kiedy Alexander po raz pierwszy próbował się z nią całować w samochodzie, przypomniała mu, że Carl jest tuż obok, ale on to zignorował.

"Podwieźć panią do mieszkania?" zapytał, wsiadając do auta.

Pokręciła głową.

"Nie. Do penthouse'u," odpowiedziała.

"Dobrze," odparł po prostu, uruchamiając silnik.

Yalda obudziła się na dźwięk cicho dzwoniącego budzika na stoliku nocnym. Wyciągnęła rękę i po omacku go wyłączyła. Ustawiła alarm na cztery godziny przed snem, a teraz, gdy się obudziła, czuła się wypoczęta i odświeżona.

Zrzuciła z siebie kołdrę, wstała z łóżka i wsunęła stopy w czekające klapki. Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni, żeby coś zjeść, ponieważ mało prawdopodobne było, żeby Alexander był w domu; pewnie miał kolację z jedną ze swoich licznych dam albo wciąż był w biurze, zajęty pracą.

Włączyła światło w kuchni, a po kilku minutach krzątaniny usiadła przy wyspie kuchennej z miską makaronu i szklanką wody. Lenie przewijała telefon, jedząc kolację; prawie przyzwyczaiła się do tej rutyny, jej Instagram składał się głównie z muzyki, sztuki i mnóstwa przepisów kulinarnych. Było to dość hipokrytyczne, ponieważ nigdy nie gotowała, nie zajmowała się sztuką ani nie śpiewała.

Zawsze tłumaczyła się brakiem czasu; zawsze była zajęta pracą albo Alexandrem. Nie miała czasu na próbowanie nowych przepisów, malowanie czy cokolwiek innego. Wiedziała, że jej życie jest dość nudne, ale od czasu do czasu przekonywała samą siebie, że jej życie nie jest takie złe, że jest dla niej idealne.

Odłożyła telefon na bok i skupiła się na jedzeniu, zanim myśli o jej życiu zepsuły jej nastrój.

Siedząc tam, nie mogła powstrzymać się od przypomnienia sobie ostatniego spotkania z kilkoma znajomymi z uczelni. Wszyscy mieli wiele do powiedzenia, od zaręczyn, przez śluby, aż po oczekiwanie na dzieci. A ona miała tylko swoją pracę; luksusowe wydarzenia, w których często uczestniczyła, nie liczyły się, ponieważ były związane z pracą.

„Więc nadal nie masz żadnego związku?” zapytała ją jedna z nich.

Prawie zakrztusiła się swoim napojem, ale mimo to skinęła głową.

Wiedziała, że będą o niej plotkować przez jakiś czas, ale to było w porządku. Cieszyła się, że nie musiała często się z nimi spotykać.

Spojrzała na swoją miskę i zdała sobie sprawę, że makaron już rozmiękł, a z brakiem apetytu wstała i podeszła do kosza na śmieci, aby wyrzucić resztki. Nagle dźwięk głosu Aleksandra sprawił, że gwałtownie wciągnęła powietrze i odskoczyła.

„Dobry wieczór, Yaldo,” przywitał się płynnie.

Natychmiast odwróciła się, by na niego spojrzeć.

„Przestraszyłeś mnie,” powiedziała mu.

Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, a jego spojrzenie leniwie prześlizgnęło się po niej; zauważył lawendową koszulę nocną, którą miała na sobie, aż po jej zgrabne nogi. Zauważyła, że jego oczy ciemnieją z pożądania, i z jakiegoś dziwnego powodu poczuła, jak jej żołądek powoli się rozgrzewa.

„Przepraszam za to,” powiedział.

Wypuściła drżący oddech, zanim odwróciła się, by odstawić miskę do zlewu. Zdała sobie sprawę, że jej ręce drżą, gdy zaczęła płukać miskę, nie tylko ręce, całe jej ciało drżało; to było to, co jego obecność z nią robiła. Oddziaływał na nią w sposób, którego nie mogła do końca zrozumieć.

Jej serce przyspieszyło, gdy usłyszała pewne kroki na drewnianej podłodze, i starała się skupić tylko na oddychaniu i myciu miski.

„Myślałem, że przyjdziesz do mnie, kiedy się obudzisz,” usłyszała go. Jego głos był teraz znacznie bliżej; czuła jego oddech na szyi.

„Ja... myślałam, że jesteś na zewnątrz,” odpowiedziała.

Powoli odgarnął jej włosy z szyi, zanim poczuła jego usta na swojej skórze. Jej oddech stawał się coraz bardziej nierówny, a ciało drżało, gdy całował jej szyję.

„Cóż, to teraz nie ma znaczenia,” powiedział, a jego lekceważący ton złagodził jej obawy, „Chcę cię.”

Cicho odchrząknęła; nie miała nic więcej do powiedzenia.

„Zakkręć kran,” rozkazał łagodnie.

Wyciągnęła drżącą rękę, by zrobić to, co powiedział, a potem czekała, aż znów się odezwie. Jej serce waliło w piersi, a ona niemal mdlała z niepokoju, dopóki w końcu nie przemówił.

„Blat, chcę, żebyś się nad nim pochyliła.”

Indygo? Niebieski?

Niebo na zewnątrz było ciemne i pociągające, ale światła rozproszone wokół rozświetlały noc, podobnie jak wiele innych rzeczy; od ruchliwego ruchu ulicznego po billboardy wyświetlające jasne i kolorowe obrazy. To była piękna noc, taka, która sprawiała, że chciało się wyjść na zewnątrz i poczuć chłodny wiatr na twarzy.

Yalda miała teraz to uczucie. Wystarczyło, że spojrzała przez okno i nagle pragnęła być tam na zewnątrz; tęskniła za tym, by poczuć wiatr we włosach, który rozwiewałby jej sztywne loki i usuwał cały stres.

Jednak znalazła się przy blacie i pochyliła się nad nim, idealnie dla Alexandra.

„Buty, zdejmij je,” rozkazał, gdy stanął za nią.

Wysunęła się z klapek, a jej stopy spotkały się z zimną podłogą, ale jego ciepłe ręce zrekompensowały chłód, gdy powoli przesuwały się w górę jej ud. Z jej ust wydobył się drżący oddech, gdy podciągnął jej koszulkę nocną, odsłaniając czarną bieliznę, którą miała pod spodem, a ona wierciła się z niecierpliwością, gdy wsunął palce w pasek jej cienkich majtek, by zsunąć je po jej pełnych udach.

„Pamiętasz, o czym rozmawialiśmy wcześniej w windzie?” zapytał ją.

Jej oczy lekko się rozszerzyły i próbowała się wyprostować, ale położył jej rękę na ramieniu, by utrzymać ją na miejscu.

„Spokojnie, pani Harris. Nie bądź taka nerwowa,” powiedział, „Czy już się boisz?”

„Czy powinnam?” zapytała go.

Zaśmiał się bez humoru, ten dobrze znany dźwięk, który zawsze mroził jej kręgosłup.

„Cóż, byłaś dziś dość nieposłuszna,” odpowiedział, „Ale to był dobry dzień; zamknęliśmy umowę i jest piękny wieczór.”

Wciągnęła drżący oddech, mając nadzieję, że uspokoi to jej bijące serce.

„Czy nie powinniśmy wtedy świętować na zewnątrz?” zapytała go.

Jej oczy zamknęły się, gdy zaczął delikatnie pieścić jej pośladki. Powstrzymała jęk, gdy ścisnął jej obfite ciało, ale nie mogła powstrzymać krzyku, gdy jego dłoń spotkała się z jej policzkiem w klapsie. Rzuciła się do przodu, a on znów się zaśmiał.

„Świętujemy,” powiedział, gdy wznowił pieszczoty, by złagodzić lekki ból w jej policzku. „Czy nie uważasz tego za świętowanie?”

„Ja... ja tak,” odpowiedziała z trudem łapiąc oddech.

Previous ChapterNext Chapter