




CZTERY
Dokładnie o 13:55, Yalda elegancko wstała, trzymając tablet i teczkę. Jej wzrok skierował się ku drzwiom gabinetu Aleksandra, które właśnie otworzyły się płynnie, ukazując go stojącego tam, w pełni gotowego na spotkanie, które miało się rozpocząć za pięć minut.
Poczekała, aż podejdzie do jej biurka, zanim wręczyła mu teczkę z dokumentami, których potrzebował. Nie patrzyła mu w oczy, gdy odbierał teczkę; nie miała ochoty spotkać się z jego spojrzeniem i zobaczyć ten poniżający wyraz, który nigdy nie był daleko.
"Wyglądasz na śpiącą, Yalda," powiedział do niej, gdy zaczął kierować się do sali konferencyjnej.
Szła za nim blisko, a gdy to robiła, zdała sobie sprawę, że ma trudności z nadążeniem za jego krokami; była wyczerpana.
"Nie jestem," podniosła głos, by zabrzmieć energicznie.
"Nie?"
Kiwnęła głową, choć on na nią nie patrzył.
"Nie," potwierdziła.
Nie padło ani jedno słowo więcej, gdy weszli do windy. Czekali, aż drzwi zamkną się z dobrze znanym dźwiękiem. Nie spodziewała się, że coś powie, i nie spodziewała się, że nagle przyciśnie ją do ściany.
Położył rękę na ścianie tuż obok jej głowy, całkowicie ją otaczając i odbierając jej poczucie wolności.
Jej oddech zadrżał, gdy stała patrząc na niego, a serce waliło jej w piersi. Odurzający zapach jego perfum wkradł się do jej nozdrzy, a ona podświadomie wciągnęła głęboki, drżący oddech.
"Nie słuchasz, prawda?" zapytał ją. Mówił niskim, niemal drapieżnym głosem, który sprawił, że jej ciało zadrżało słodko.
"Pan...?" zająknęła się. Nie była pewna, o co chodzi.
"Mówiłem ci, żebyś odpoczęła przed przyjściem do biura dzisiaj," przypomniał jej. "Czy to było tak trudne do zrozumienia?"
Przełknęła małą gulę, która nagle utworzyła się w jej gardle, opuszczając wzrok.
"Odpoczęłam," powiedziała mu.
Pokręcił głową. "Naprawdę?" zapytał ją.
Jej wzrok niepewnie krążył dookoła, ale zmusiła się do kiwnięcia głową.
Zaśmiał się, bez humoru, co wywołało dreszcze na jej plecach.
"Więc chcesz, żeby twoje granice były przesuwane dalej?" powiedział. "Zrozumiałem."
Jej oczy rozszerzyły się alarmująco i zaczęła szybko kręcić głową.
Chciała przedstawić swoje racje, ale wiedziała, że nie będzie chciał tego słuchać. Nie, gdy byli w windzie, która mogła się zatrzymać w każdej chwili.
"Po zakończeniu spotkania chcę, żebyś wróciła do penthouse'u i spała tyle, ile potrzebujesz," powiedział. "Rozumiesz?"
Natychmiast kiwnęła głową.
Pokręcił głową. "Rozumiesz, Yalda?" zapytał ponownie.
Było wiele rzeczy, których nie lubił; odpowiedzi niewerbalne były na szczycie listy.
Cicho odchrząknęła, zanim odpowiedziała, "Rozumiem."
"Dobrze."
Odsunął się od niej, jakby nigdy tam nie był. Odepchnęła się od ściany i wygładziła nieistniejące zagniecenia na swojej bluzce, gdy winda zatrzymała się, a drzwi płynnie się otworzyły.
Starała się jak mogła, by nie wyglądać na tak zestresowaną, jak się czuła; wszyscy będą na nią patrzeć, gdy tylko wyjdzie z windy.
Podążyła za Alexandrem, który wyszedł i zdecydowanie ruszył w stronę sali konferencyjnej. Zorientowała się, że coraz trudniej było jej za nim nadążyć; albo była zbyt napompowana adrenaliną, albo on zwolnił tempo swoich kroków.
Siadając obok Alexandra, Yalda nie mogła powstrzymać zaciskania szczęk z irytacji, widząc Mayę Blackwood, jedną z wielu partnerów biznesowych firmy. Była wysoką i smukłą kobietą o idealnych kształtach, nie mniej niż 170 cm wzrostu. Jej perfekcyjne włosy wydawały się być najbardziej przyciągającą cechą: ciemne, bogate brązowe, opadające w luźnych falach na plecy, z subtelnymi pasemkami, które łapały światło.
A może to były jej głębokie zielone oczy, albo jej gładka, kremowa skóra. A może to po prostu była cała ona.
Była to elegancka kobieta o nieskazitelnym intelekcie, ale Yalda nie czuła do niej ani miłości, ani szacunku. Nie, kiedy była pieprzona na łóżku Alexandra niezliczoną ilość razy; na tym samym łóżku, do którego się przyzwyczaiła.
Samo patrzenie na nią powodowało, że żółć podchodziła jej do gardła.
Wiedziała, że prawdopodobnie jest zazdrosna lub nawet małostkowa. Wiedziała, że jej irytacja powinna być skierowana na Alexandra, ale naprawdę nic nie mogła zrobić; to nie była jej sprawa, jeśli od czasu do czasu pieprzył swoją współpracownicę, która przypadkiem była wdową po jednym z najbogatszych i najstarszych mężczyzn w kraju.
Było oczywiste, że była to chciwa i przebiegła kobieta, która chciała być z Alexandrem tylko dla jego fortuny. To też nie była jej sprawa, ponieważ Alexander nie był głupcem; znał Mayę lepiej niż ona we wszystkich aspektach.
Wzrok Mayi na chwilę spotkał się z jej i obdarzyła ją słodkim, cukierkowym uśmiechem, gdy całkowicie się usadowiła.
Spotkanie, które miało się odbyć, miało na celu sfinalizowanie umowy, co oznaczało, że będą widywać Mayę Blackwood częściej. Nie powinna się tym zbytnio przejmować; w końcu od czasu do czasu potrzebowała przerwy od bycia zabawką Alexandra, ale mimo to czuła się przepełniona zazdrością, aż jej gardło ściskało się niemal boleśnie.
Nie mogła się doczekać, aż spotkanie się zakończy, żeby mogła wyjść.
Cicho odchrząknęła, skupiając wzrok na tablecie, który trzymała. Jeśli będzie dalej myśleć o Mayi, skończy się to tym, że zostanie rozproszona od swojej pracy, a na to nie mogła sobie pozwolić.
Jakoś już udało jej się zdenerwować Alexandra, a zawalenie notatek tylko pogorszyłoby sprawę. Tak, nie obchodziło go zbytnio, że jest jego sekretarką; zawsze mógł ją zastąpić, kiedy chciał, ale to nie oznaczało, że byłby spokojny wobec jej błędów. Poza tym, bardzo ceniła swoją pracę.
Była to jedyna przyzwoita i godna więź między nią a Alexandrem.