Read with BonusRead with Bonus

Trzy

Była tak pogrążona w swoich myślach, że nie usłyszała, kiedy wszedł do pokoju. Jej oddech zatrzymał się na chwilę, gdy poczuła silne ramiona obejmujące ją od tyłu, a kiedy zorientowała się, że to on, wypuściła powietrze.

Przechyliła głowę na bok, gdy powoli całował ją po szyi.

"O czym myślisz, pani Harris?" zapytał.

Oto była, cztery lata później, pracując dla niego jako jego sekretarka, podczas gdy grzeszny kontrakt wciąż obowiązywał między nimi. W umowie było zapisane, że nie może być tą, która zakończy ich porozumienie jako pierwsza, chyba że była gotowa zapłacić ogromną sumę pieniędzy.

Pracowała jako jego sekretarka od dwóch lat i nie miała problemu z byciem jego kochanką. W tym momencie był jedynym mężczyzną w jej życiu i nawet nie mogła sobie wyobrazić, jak wyglądałoby jej życie bez niego.

Przywiązała się do niego do tego stopnia, że nie przeszkadzało jej żyć tak na zawsze, nie przeszkadzało jej być na każde jego zawołanie, nie przeszkadzało jej być jego zabawką.

W końcu, bycie z nim sprawiło, że stała się najlepszą wersją siebie; w pewnym sensie, przekraczał jej granice i doprowadził do tego, że stała się osobą godną szacunku innych, ale nie jego. Sprowadził ją do swojego biura, aby szkoliła się jako stażystka u jego sekretarki, a rok później objęła stanowisko jego sekretarki.

Była efektywna i dobra w swojej pracy. Była dumna z kobiety, jaką się stała, ale od czasu do czasu myślała o tym, jak emocjonalnie była do niego przywiązana i zdawała sobie sprawę, że była całkowicie na jego łasce.

Do tej pory wciąż widział ją tylko jako kochankę. Wiedziała, że nie ma powodu do goryczy, ale nie mogła powstrzymać bólu, gdy był z innymi kobietami, nie mogła powstrzymać się przed uczuciem rozpaczy i słabości.

"Nic." Odpowiedziała cicho.

Przyciągnął ją bliżej siebie, tak że jej plecy przylegały do jego twardej klatki piersiowej.

"Dobrze," powiedział, gdy jego ręka przesunęła się po jej mokrej skórze, aby objąć jej pierś. Cicho jęknęła, gdy pieścił obfite ciało. "Na to jest za wcześnie."

Nie chciała się zatracić; nie chciała zgubić się w przyjemności, którą dawały jej jego ręce. W końcu wciąż musieli iść do biura.

"Będziemy spóźnieni," powiedziała cicho.

"Tak, ale co z tego?" zapytał ją.

Dlaczego w ogóle próbowała? Powinna go znać na tyle dobrze, by wiedzieć, jak wyniosły był, jak arogancki, jak nieprzejmujący się niczym innym niż swoimi pragnieniami.

Nie mogąc odpowiedzieć, pozostała cicho.

Obrócił ją, aby spojrzała mu w oczy, a ona podniosła wzrok, by spotkać jego przenikliwe szare oczy z nieśmiałością.

"Wyglądasz na zmęczoną," powiedział, podnosząc rękę, by delikatnie pogładzić jej twarz, co niemalże ją drwiło. "Nie odzyskałaś sił po wczorajszej nocy?"

Wczorajsza noc...

Wciąż pamiętała, jak jej skóra piekła słodko od tego, jak mocno chwytał jej włosy.

Jej ciało zadrżało słodko i odwróciła wzrok od jego, jednak jego palce wsunęły się pod jej podbródek i podniosły jej głowę, by znów spojrzała na niego.

"Oto, co zrobimy," powiedział do niej, "rozproszę cię od tych myśli, a potem możesz wrócić do łóżka; przyjdź do biura, kiedy już odpoczniesz."

Wiedziała, co oznaczało jego rozproszenie, i nie mogła powstrzymać swojego ciała przed drżeniem z oczekiwania. Skinęła głową raz.

I to wystarczyło, aby sięgnął za nią i wyłączył prysznic. Nagle przycisnął ją do ściany, a spojrzenie w jego oczach powiedziało jej, że będzie dokładny.

~~

Trzy godziny później, Yalda weszła do biura wyglądając nieskazitelnie jak zawsze. Jej spokojna, ale stanowcza postawa nie pozostawiała miejsca na spekulacje, dlaczego się spóźniła. Oczywiście, krążyły plotki na temat jej związku z szefem, i była tego bardzo świadoma, ale jej poziom profesjonalizmu pomagał jej utrzymać efektywną i wyrafinowaną aurę.

Była pewna, że Alexander również słyszał o tych 'plotkach', i była równie pewna, że go to nie obchodziło. Może gdyby tak było, nie miałaby teraz okazji leżeć rozwalona na jego biurku przy każdej nadarzającej się okazji.

"Dzień dobry, pani Harris," ktoś ją przywitał, gdy przechodziła obok.

Skinęła tylko głową.

Nie miała najmniejszej ochoty na wymianę nawet najmniejszych uprzejmości. Szczerze mówiąc, nie miała dzisiaj ochoty być w biurze; z jakiegoś powodu czuła się dość przygnębiona po tym, jak Alexander wyszedł do pracy, i leżała sama w jego łóżku, cicho płacząc, aż ciężar na jej piersi nieco zelżał.

Niemniej jednak, zebrała się w sobie, wzięła prysznic, nałożyła makijaż, aby ukryć lekko spuchnięte oczy, i ubrała się.

Poświęciła chwilę, żeby przyjrzeć się sobie w lustrze; od swojej nieskazitelnej oliwkowej skóry, przez profesjonalnie ułożone włosy, po migdałowe oczy, które uważała za swoje najbardziej przyciągające cechy, nie wyglądały na matowe od płaczu; doskonale ukryła swoje emocje w ich najgłębszych, najciemniejszych zakamarkach.

Zadowolona z tego, jak wygląda, wyszła z determinacją.

Winda otworzyła się płynnie i weszła do środka, wypuściła ciężkie westchnienie, gdy drzwi zamknęły się z delikatnym dźwiękiem, który stał się dla niej niemal naturalny; dawał jej poczucie rutyny i przewidywalności. Osłonięta od obserwujących oczu, wzięła chwilę, aby swobodnie oddychać.

Zazwyczaj nie była taka; zazwyczaj nie była taka niespokojna, dziś po prostu zaczęła dzień od wspomnień, które zazwyczaj obniżały jej nastrój. A może to zbliżający się okres powodował, że jej emocje wirowały nietypowo.

Zazwyczaj była jak Alexander; obojętna. Może czasami była nawet wyniosła, wierzyła, że po tym wszystkim, przez co przeszła, miała prawo być wyniosła. Jej postawa często sprawiała, że emanowała jego aurą podczas jego nieobecności, sprawiała, że wyglądała nie tylko na faworyzowaną i kompetentną sekretarkę, ale jak sama szefowa.

Wciągnęła głęboki oddech, gdy winda zatrzymała się miękko, drzwi otworzyły się i wyszła. Subtelne dźwięki jej obcasów na kafelkowej podłodze również stały się rutyną, podobnie jak odkładanie swoich rzeczy na biurko i kierowanie się do jego gabinetu.

Nie zawracała sobie głowy pukaniem przed otwarciem drzwi do jego biura i wejściem, aby ogłosić swoje przybycie. Powinna była się już przyzwyczaić do widoku, jak siedzi przy swoim biurku, wyglądając zniewalająco z kilkoma pierwszymi guzikami koszuli rozpiętymi i podwiniętymi rękawami, ale nadal miał na nią ten sam efekt; nadal wywoływał to mrowienie w dole jej brzucha.

Jego ostre szare oczy natychmiast skierowały się na drzwi, a jej oddech zamarł, dopóki jego oczy nie złagodniały znacznie, gdy zorientował się, że to ona.

"Wyglądasz lepiej," powiedział, gdy jego wzrok powrócił do ekranu MacBooka. "Czy zdrzemnęłaś się?"

Myślał, że wygląda lepiej? Gdyby tylko wiedział, że to makijaż sprawia takie wrażenie.

"Nie," odpowiedziała, wchodząc całkowicie i zamykając za sobą drzwi.

"Dlaczego?"

"Nie było wystarczająco dużo czasu," odpowiedziała.

Jego wzrok powrócił do jej oczu, a jego brew uniosła się nieznacznie.

"Wydaje mi się, że powiedziałem, że możesz przyjść do biura, kiedy będziesz wypoczęta," powiedział.

Tak, ale pomijając niejasne relacje, traktowała swoją pracę poważnie.

"Jest praca do zrobienia," przypomniała mu cicho.

Jego wzrok szybko przesunął się po jej sylwetce, zanim znowu wrócił do ekranu.

"Yalda, masz dwie prace; powinnaś znać swoje priorytety," powiedział, a jego słowa były pełne znaczenia.

Jej gardło nieco się zacisnęło, ale skinęła głową.

Nie pozwoliła sobie, aby jego słowa ją zmartwiły, w końcu wiedziała dobrze, że zatrudnił ją jako swoją sekretarkę tylko dlatego, że była jego kochanką.

Nigdy nie będzie dla niego ważne, jak bardzo starała się budować karierę, czy jak bardzo chciała być szanowana.

Previous ChapterNext Chapter