Read with BonusRead with Bonus

Dwa

Zakreślił drink w szklance, której wcześniej nie zauważyła, zanim uniósł jej brzeg do ust, aby wziąć łyk. Cały czas jego wzrok pozostawał na niej; obserwował ją w ten poniżający i oceniający sposób, który powinien sprawić, że się odwróci i odejdzie, ale jakoś tego nie zrobiła.

"Jak masz na imię?" zapytał ją.

Próbowała odpowiedzieć, ale odkryła, że głos nagle jej zniknął. Cicho odchrząknęła, zanim spróbowała jeszcze raz.

"Yalda," odpowiedziała.

Skinął głową raz.

"Cóż, Yaldo, czy zamierzasz stać tam przez resztę nocy?" zapytał ją.

Coś w jego sposobie mówienia przyciągało ją. To było jak zaklęcie, bardzo mroczne zaklęcie, z którego nie była pewna, czy mogłaby się uwolnić.

Zrobiła krok naprzód, a wtedy jej nogi wiedziały, co robić; poprowadziły ją do niego. Zatrzymały się, gdy stała przed nim.

Teraz, gdy była bliżej, mogła go zobaczyć jeszcze wyraźniej; mogła bardziej docenić jego wygląd. Aura, którą emanował, była tak dominująca, że mogłaby dosłownie paść na kolana i go czcić.

"Odwróć się," powiedział. To było bardziej rozkazem niż prośbą.

Ale zrobiła to, co jej kazał, natychmiast. Odwróciła się, mając nadzieję, że nie uzna jej pełnych kształtów za zbyt grube czy coś podobnego.

Jej serce biło tak mocno, że czuła się prawie oszołomiona.

"Umiesz tańczyć?" zapytał ją.

A ona odwróciła się, by znów na niego spojrzeć.

"Jaki rodzaj tańca?" zapytała go cicho. To cud, że nie zająknęła się.

Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

"Jak myślisz?" zapytał ją.

Przełknęła głośno ślinę, która zebrała się w jej gardle.

"Taniec... na kolanach?" zapytała go.

A on skinął głową.

Nigdy wcześniej nie próbowała tańca na kolanach, ale była pewna, że mogłaby to zrobić, jeśli by się postarała.

"Potrafię," odpowiedziała.

"Bardzo dobrze," powiedział, odstawiając szklankę obok swojego siedzenia. "Zaczynajmy."

~~

To była ekscytująca noc. Nawet nie musiała długo tańczyć, zanim postanowił przejść do rzeczy. To było jak nic, co wcześniej znała; było dokładne i niemal karcące. I kochała każdą sekundę tego.

Tak, czuła się przedmiotowo traktowana przez sposób, w jaki ją traktował, ale jej to nie przeszkadzało; był potężnym mężczyzną, a ona prawie lubiła być przez niego używana.

Było jasno, ale wcześnie, kiedy obudziła się następnego dnia, i odkryła, że jest sama w łóżku. Pomyślałaby, że to wszystko był sen, gdyby nie obudziła się w luksusowej sypialni, która wydawała się nie z tego świata!

Może była zbyt pochłonięta wczorajszą aktywnością, by zauważyć, jak wystawny był pokój; od ścian po światła i podłogi, wszystko było luksusowe.

Zebrała się w sobie i wyciągnęła swoje zmęczone ciało z łóżka, trzymając popielate prześcieradła przy piersi. Prawdopodobnie to było złe, ale nie mogła się powstrzymać; chodziła po pokoju, by zaspokoić swoją ciekawość.

Jej zainteresowanie wzrosło, gdy natknęła się na mały kamień na szklanym stole po drugiej stronie pokoju. Był ciemny i coś jej mówiło, że jest niesamowicie cenny. Ale dlaczego on po prostu zostawiłby go tam, jeśli tak było? Wyciągnęła rękę i podniosła go, aby dokładniej się przyjrzeć.

Może to po prostu jakaś ozdoba. Zaintrygował ją; nie mogła się powstrzymać od zastanawiania się, ile by to kosztowało, nie mogła przestać marzyć, że miałaby właśnie taką sumę pieniędzy.

Westchnęła i sięgnęła, aby go odłożyć, ale zamarła, słysząc jego głos za sobą.

"Co my tu mamy? Złodziejkę?" powiedział, brzmiąc równie obojętnie jak poprzedniego wieczoru.

Jej serce spadło do żołądka, a ona odwróciła się, by stawić mu czoła.

Jego strój sugerował, że właśnie wrócił z siłowni, i wyglądał oszałamiająco. Widząc go nagle, przypomniała sobie wszystko, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru, co sprawiło, że jej policzki natychmiast się zarumieniły.

"Nie jestem złodziejką," powiedziała mu.

Uniósł lekko brew.

"Nie? Po prostu dziwka, która węszy?" zapytał ją.

Jej gardło zacisnęło się niemal boleśnie na ten jawny afront. Tak, spała z nim, bo była spłukana i pilnie potrzebowała pieniędzy, ale czy to czyniło ją dziwką? To był jednorazowy incydent i nie oznaczało, że jest dziwką.

"Nie jestem też dziwką," powiedziała cicho.

To był pierwszy raz, kiedy zrobiła coś takiego; była podpita i desperacka, i nie była z tego dumna.

Na jego ustach pojawił się ledwo widoczny uśmieszek, gdy spojrzał na nią z pogardą, jakby była niczym, absolutnie niczym.

"Więc kim jesteś?" zapytał ją.

Jej gardło zacisnęło się jeszcze bardziej, bo wiedziała, że w porównaniu do niego rzeczywiście była niczym.

Pokręciła głową.

"Nie zrozumiesz," powiedziała cicho. "Nie węszyłam ani nie próbowałam niczego ukraść; tylko patrzyłam."

Jego wzrok przesunął się po jej ciele, jak to zrobił poprzedniego wieczoru, i chwilę zatrzymał się na jej częściowo odsłoniętej piersi.

"Chciałabym teraz wyjść," powiedziała cicho.

Jego wzrok ponownie spotkał się z jej oczami, a ona zauważyła, że jego oczy lekko pociemniały.

"Ile masz lat?" zapytał ją.

Była zaskoczona jego pytaniem, ale mimo to odpowiedziała.

"Dwadzieścia," powiedziała mu.

Pokiwał głową, jakby coś rozważał.

"Yalda, czy rozważyłabyś zostanie dłużej?" zapytał ją sugestywnie, "Zapłacę więcej."

Pokręciła głową; miała już dość zniewag.

"Już ci mówiłam, nie jestem dziwką," powiedziała mu.

Wyglądał na lekko zaskoczonego; jakby nikt wcześniej go nie odrzucił.

Zrobił krok w jej stronę, a ona oczywiście stała jak wryta; nie mogła się ruszyć.

"Więc kim jesteś?" zapytał ponownie.

Odwróciła od niego wzrok. Była spłukaną i zmagającą się z problemami studentką, która właśnie przespała się z obcym mężczyzną za pieniądze, ale nie zamierzała robić z tego nawyku.

"Studentką," odpowiedziała cicho.

Z jego ust wydobył się ciemny, pozbawiony humoru śmiech.

"Rozumiem, przechodzisz przez buntowniczą fazę studencką," powiedział.

Pokręciła głową.

"Nie?" zapytał ją, "Więc co to może być?"

Obserwował ją, jakby była czymś skomplikowanym i interesującym.

"Jesteś tutaj, a jednak twierdzisz, że nie jesteś dziwką," powiedział, "Może ograniczona dziewczyna szukająca wolności i przygody."

Jego palce wsunęły się pod jej podbródek, a on uniósł jej głowę, by spojrzała na niego, co spowodowało, że wzięła drżący oddech.

"Och, może spłukana studentka, która po raz pierwszy sprzedaje swoje ciało."

Jej oczy zaszły łzami, a ona mrugała szybko, by je powstrzymać. Brutalna prawda była jak rozgrzany pręt wbijający się w jej duszę.

"Chciałabym teraz odejść," powiedziała ponownie, jej głos ledwo słyszalny.

"A więc to tak," powiedział z triumfem w oczach; zgadł poprawnie.

Odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy z czułością, która ją drwiła.

"Mogę ci pomóc. Razem możemy rozwiązać twoje problemy," powiedział do niej, jego słowa pełne ukrytego znaczenia.

Pokręciła głową jeszcze raz.

"Już ci mówiłam, nie jestem dziwką," powiedziała mu.

To był jednorazowy wybryk, nie zamierzała tego powtarzać. Była zdeterminowana, by powtarzać to sobie w kółko jak mantrę, nie zamierzała robić z tego nawyku.

On zaśmiał się ponownie.

"Podoba mi się twoja postawa," powiedział. "Ale w końcu się złamiesz i będziesz żałować, że nie przyjęłaś mojej oferty."

Mrugnęła, a łzy, które tak bardzo starała się powstrzymać, spłynęły po jej policzkach.

Była niesamowicie kuszona, by zaakceptować to, co oferował; wiedziała, że dobrze by za to zapłacili, i nie mogła zaprzeczyć, że jej ciało było do niego bardzo przyciągane. Ale nadal kręciła głową; nie była taką dziewczyną.

"Nie jestem dziwką," powiedziała jeszcze raz.

"Zaczynam myśleć, że mówisz to, by przekonać nie mnie, ale siebie," powiedział, wycofując rękę i idąc w stronę krzesła, na którym usiadł.

Szybko otarła łzy z policzków, zanim wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić.

"Zastanów się, Yalda, możesz na tym wiele zyskać," powiedział do niej.

"Dlaczego?" zapytała go. "Możesz mieć każdą dziewczynę, którą zechcesz, dlaczego upierasz się przy mnie?"

Oparł się na swoim fotelu i przez chwilę ją obserwował, zanim odpowiedział:

"Jak już mówiłem, podoba mi się twój duch."

Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby mu powiedzieć, więc po prostu stała tam, patrząc na niego, podczas gdy kolejne łzy napływały jej do oczu.

"Widzisz, Yalda, mogę wyczytać z twoich oczu, że przeszłaś przez piekło. Dlatego mam dla ciebie jeszcze jedną propozycję," powiedział. "Oferuję to tylko raz; możesz wybrać mądrze, albo trzymać się swojej dumy jak większość głupców."

Jej gardło jeszcze bardziej się zacisnęło, ale mimo to słuchała.

"Zostań, bądź moją dziwką," powiedział, a w jego oczach pojawił się mroczny błysk. "I nigdy więcej nie będziesz musiała martwić się o pieniądze."

Użył słowa "dziwka" celowo; mogła to wyczytać z wyrazu jego oczu. Chciał ją upokorzyć, złamać, i... wygrywał.

Stała tam, myśląc intensywnie, bardzo intensywnie.

Jeśli nie musiałaby się już martwić o pieniądze, mogłaby skupić się na nauce i dobrze sobie radzić; mogłaby skończyć studia i dostać dobrą pracę. Mogłaby mieć lepsze życie; to było wszystko, czego kiedykolwiek chciała. A poza tym, co miała do stracenia?

I tak oto jej mantra została zapomniana...

"No i?" ponaglił ją.

"Kim jesteś?" zapytała go.

Na jego ustach pojawił się kolejny uśmieszek.

"Uważaj mnie za swojego zbawcę," odpowiedział. "Czy mamy umowę?"

Jej ciało dosłownie drżało, a serce waliło mocno w piersi. Nie była głupia; wiedziała, że jeśli się zgodzi, będzie dosłownie jej właścicielem. Ale miał rację; uratowałby ją.

"Jak się nazywasz?" zapytała go. Musiała wiedzieć, że nie angażuje się w coś z przestępcą.

"Powiem ci, tylko gdy podejmiesz decyzję," powiedział.

Jego oczy nadal ją drwiły, ale naprawdę nic nie mogła na to poradzić.

Co za różnica, kim był? Liczyło się tylko to, że pomoże jej żyć lepiej.

Skinęła głową, gdy kolejne łzy spłynęły jej po policzkach.

"Mądra dziewczyna," powiedział. "Moja sekretarka skontaktuje się z tobą. Dokładnie przeczytaj i podpisz wszystkie dokumenty, które otrzymasz."

Jej serce ponownie opadło na dno żołądka.

Miała podpisywać dokumenty? Kontrakt? W co się wpakowała?

"Kim jesteś?" zapytała raz jeszcze.

"Monroe, Alexander Monroe."

Jeden z najpotężniejszych miliarderów na kontynencie.

Previous ChapterNext Chapter