




Rozdział 4
"Czy jesteś starszym Simonem?" zapytała Aria, jej głos brzmiał niepewnie, gdy przyglądała się mężczyźnie przed sobą.
Wyglądał na mniej więcej w wieku Simona, ale jego spokojna aura i potężna obecność sprawiały, że pomyślała, że może być starszym członkiem rodziny Windsorów.
Mężczyzna skinął lekko głową i powiedział, "Jego wujek, Lewis Windsor."
To imię uderzyło Arię jak piorun.
Ludzie bali się Simona nie ze względu na to, kim był, ani przez samą rodzinę Windsorów.
Wszystko to było przez jego wujka, Lewisa.
Prowadził Grupę Windsor, która kontrolowała ekonomiczne życie stanu, a także był Sekretarzem Skarbu, posiadając ogromną władzę finansową!
Był praktycznie doskonały, z wyjątkiem jednej rzeczy – jego nogi były sparaliżowane, co zmuszało go do poruszania się na wózku inwalidzkim.
Krążyły plotki, że jego niepełnosprawność uczyniła go gwałtownym i zamkniętym w sobie, rzadko widywanym publicznie.
Ale dlaczego tutaj był?
Aria była zdezorientowana, a to, co zszokowało ją jeszcze bardziej, to jak bardzo Lewis przypominał mężczyznę z jej wspomnień z poprzedniej nocy – wysokiego, silnego, z głębokim, porywającym głosem. Ale mężczyzna z poprzedniej nocy nie wydawał się być niepełnosprawny.
Myśląc o tych dzikich chwilach, jej policzki zaróżowiły się, a w piersi poczuła ciepło.
Delikatny zapach perfum z afrodyzjakiem dotarł do jej nosa. Aria zmarszczyła brwi, szybko zauważając nietypowy zapach.
Bez chwili namysłu podeszła do okna i otworzyła je szeroko, wpuszczając świeże powietrze, które oczyściło pokój z nieprzyjemnej woni.
Lewis obserwował ją w milczeniu, z iskierką zaskoczenia w oczach.
W jego pamięci jego Clea była delikatna i niewinna, ale Aria stojąca przed nim była spokojna i zdecydowana, jej szybka reakcja na niespodziewane sytuacje zupełnie różniła się od dziewczyny z jego wspomnień.
"Jesteś bardzo bystra," powiedział Lewis głębokim głosem, trudno było powiedzieć, czy to pochwała, czy żal.
Aria uśmiechnęła się z pogardą w oczach. "Po przejściu przez tyle rzeczy, znam te sztuczki."
"To nie byłem ja," powiedział Lewis, zdając sobie z czegoś sprawę i tłumacząc się z lekkim opóźnieniem.
Aria przerwała mu, "Wiem."
Z jego pozycją, zdolną wstrząsnąć stolicą jednym słowem, jak mógłby zniżyć się do takich brudnych sztuczek?
Nawet musiała mu podziękować.
Gdyby nie on, zostałaby zmuszona przez Duke'a w momencie, gdy weszła do salonu.
Jeśli chodzi o to, dlaczego Duke był w jej salonie, oczywiste było, że Laura to zaaranżowała. Tylko ona mogła być tak złośliwa, by chcieć ją zrujnować.
Wielokrotnie stawiała czoła bezwzględnym metodom Laury.
Zapadła krótka cisza.
Po chwili Lewis nagle przemówił, "Wyjdź za mąż do rodziny Windsorów, a pozbędziesz się ich nękania. Siła rodziny Windsorów to nie coś, z czym rodzina Fisher może się równać."
Jego ton miał kilka nut nieodpartej stanowczości.
Aria była oszołomiona; nie spodziewała się, że Lewis to zasugeruje.
Wyjść za mąż do rodziny Windsorów? To był szalony pomysł!
Nie chciała poświęcać swojego małżeństwa, aby unikać problemów, ani nie zamierzała odpuścić Laury i Billy'emu.
Co więcej, jej relacja z Simonem to była tylko jednorazowa przygoda; jak mogłoby to eskalować do małżeństwa?
Ten Simon był naprawdę dziwny, opowiadając wujkowi o jednorazowej przygodzie.
Aria spojrzała na Lewisa, czując się rozdarta.
To była ogromna pokusa dla niej. Ale jej duma i szacunek do samej siebie nie pozwalały jej łatwo się ugiąć.
"To była tylko jednorazowa przygoda, nie ma potrzeby, aby rodzina Windsorów brała na siebie taką odpowiedzialność," odmówiła Aria.
"Tylko jednorazowa przygoda?" Oczy Lewisa stały się zimne na obojętny ton Arii, ale jego twarz pozostała bez wyrazu.
„To jest twoja szansa, aby zmienić swój los,” powiedział, patrząc na nią głęboko i przenikliwie, jakby mógł dostrzec jej duszę.
„Dlaczego? Czego chcesz?” Aria zapytała ostrożnie.
Nie była naiwna, by sądzić, że potężny Lewis zaproponowałby jej coś, co nie przyniosłoby mu korzyści.
Lewis zdawał się czytać jej myśli i uśmiechnął się lekko. „Wystarczy, że wiesz, iż daję ci wybór. Czego chcę, nie ma znaczenia.”
Jego ton miał w sobie nutę tajemniczości.
Aria przygryzła wargę, myśli kotłowały się w jej głowie.
Przypomniała sobie swoje doświadczenia z minionych lat - zdrady, fałszywe oskarżenia i oszpeconą twarz, która stała się źródłem jej bólu. Niezliczoną ilość razy marzyła o przywróceniu swojego wyglądu i rozpoczęciu wszystkiego od nowa.
Ale teraz, gdy ta szansa była tuż przed nią, wahała się.
„Nie mogę tego tak po prostu przyjąć. Nie chcę być kontrolowana przez rodzinę Windsor, nie chcę być twoją marionetką,” powiedziała stanowczo Aria.
Lewis lekko zmarszczył brwi. „Myślisz, że cię wykorzystuję? Ja tylko daję ci możliwość. Czy nie chcesz się zemścić i sprawić, by ci, którzy cię skrzywdzili, zapłacili?”
Jego głęboki, pociągający głos miał w sobie nutę perswazji.
Myśl o zemście przebiegła przez umysł Arii.
Myślała o tym, by osobiście zniszczyć tych, którzy ją skrzywdzili, by zapłacili za swoje czyny.
Ale za każdym razem, gdy ta myśl się pojawiała, przypominała sobie swoją oszpeconą twarz, dyskryminację i kpiny, z którymi się spotykała, i wahała się.
„Nawet jeśli miałoby to oznaczać śmierć, rozwiążę to na swój sposób, nie polegając na rodzinie Windsor,” Aria w końcu stanęła na swoim. Nie chciała być niczyim narzędziem, ani poświęcać swojej godności i wolności dla zemsty.
Lewis prychnął. „Śmierć? Nawet jeśli umrzesz, oni pozostaną wolni i nieukarani. Czy jesteś gotowa to zaakceptować?” Jego ton miał w sobie nutę drwiny.
Aria zamilkła.
Ścisnęła pięści tak mocno, że paznokcie wbijały się w jej dłonie, powodując fale bólu. Ale zdawała się tego nie czuć.
„Gdyby twoja twarz mogła być wyleczona, na pewno byłaby bardzo piękna. Zwłaszcza twoje oczy,” powiedział Lewis, jego głębokie oczy były spokojne, a spojrzenie zatrzymało się na jej oczach, jakby patrzył przez nią na kogoś innego.
Aria zmarszczyła brwi, czując się nieswojo, chcąc unikać jego spojrzenia, a jednak nieodparcie przyciągały ją jego oczy.
Po prostu patrzyła na Lewisa w milczeniu.
Lewis westchnął. „Czasami przyjęcie pomocy nie jest oznaką słabości. Jeśli twoja twarz nie zostanie wkrótce wyleczona, pozostaną trwałe blizny. Czy nie chcesz przywrócić swojego pierwotnego wyglądu?”
Tym razem ton Lewisa miał w sobie nutę szczerości i troski.
Serce Arii zadrżało. Oczywiście, że chciała przywrócić swój wygląd!
Przez te lata jej oszpecona twarz przynosiła jej ogromny ból i dyskryminację.
Zarówno otrzymanie pomocy od rodziny Windsor, jak i wyleczenie twarzy były ogromnymi pokusami.
Ale im więcej pokus oferował Lewis, tym mniej odważyła się zgodzić, obawiając się, że cena za to będzie zbyt wysoka.
„Dziękuję, ale nie,” Aria odwróciła twarz, bojąc się, że zgodzi się impulsywnie.
„Szanuję twój wybór. Ale pamiętaj, na tym świecie nie ma wiecznych wrogów ani przyjaciół. Tylko interesy są wieczne,” powiedział Lewis, spokojnie patrząc przez okno.
„Ja...” Aria przygryzła wargę. Nie wiedziała, czy powinna zaufać słowom Lewisa, czy przyjąć jego pomoc.
Lewis spojrzał ponownie na jej znajome, piękne oczy. „Jeśli się zgodzisz, natychmiast zorganizuję najlepszych lekarzy do twojego leczenia. Jednocześnie pomogę ci odzyskać rodzinny biznes twojej matki.”