




Rozdział 5: Poznanie Marcela
Marcel skinął głową do Serene, "Gratulacje z okazji nowej pracy." pochwalił. Serene uśmiechnął się szeroko, odwzajemniając skinienie, "Dziękuję, proszę pana."
Prawnik wyciągnął rękę z uśmiechem na twarzy, "Proszę, mów mi Marcel."
Asystent uniósł brew, rzucając szybkie spojrzenie na Nicolasa, który stał i przyglądał się im. Serene podniósł rękę, ściskając dłoń Marcela, "Siedem." odpowiedział.
Marcel cofnął rękę, podając Serene jego służbowy telefon drugą ręką, "Udało ci się zaprosić najbardziej znaną firmę na przyjęcie Nicolasa."
Serene chwycił telefon, utrzymując kontakt wzrokowy z prawnikiem przed sobą, "Jestem zaskoczony, że WebBaze się zgodziło. Powiedz mi," Marcel zażartował, robiąc kilka kroków naprzód, zatrzymując się obok Serene, "Co dokładnie im powiedziałeś?"
Nicolas prychnął, prostując się i odchodząc od biurka, "Teraz, teraz. Prawdziwy magik nigdy nie zdradza swoich sekretów. Czy nie czeka na ciebie śniadanie?" CEO chwycił za marynarkę Marcela i ruszył w stronę dwójki.
"Kiedy jest przyjęcie? Czy jestem zaproszony?" zapytał z ciekawością w głosie. Nicolas wsunął ręce do kieszeni, odpowiadając prawnikowi, który wychodził z pokoju, "Oczywiście, M. Ojciec będzie chciał cię znowu przywitać. To w poniedziałek, za tydzień."
"Poniedziałek? To za trzy dni. Dlaczego tak szybko?"
Nicolas lekko zamknął drzwi, dając znak Marcelowi, że powinien już wyjść, "Chce rozpocząć sezon w dobrym stylu." A po tym w pokoju zapadła cisza, dźwięk zamykających się drzwi został przerwany westchnieniem Nicolasa. Odwrócił się, widząc asystenta znowu przy telefonie, co irytowało Nicolasa. Denerwowało go, że Serene nie zamierzał zapytać o WebBaze. Jakby zaproszenie tej firmy było tylko kolejnym biznesem. Nicolas mrużył oczy, jakby czegoś szukał.
"Możesz odłożyć telefon, Ochoa." przemówił CEO, wracając do swojego krzesła.
Serene podniósł wzrok, czując suchość w gardle. Nie chciał powiedzieć nic złego. Jego ciotka zawsze mówiła mu, że jego poczucie dobra i zła jest pomijane i że Serene zazwyczaj mówi nie na miejscu. Brunet odchrząknął, "Przepraszam, proszę pana."
"Masz wolną sobotę?" zapytał Nicolas bez wahania.
Serene skinął głową, stojąc prosto przed swoim szefem, z rękami złożonymi za plecami, "Tak, proszę pana. Czy odbywa się jakieś wydarzenie w tym dni-."
"Teraz, chwileczkę," Nicolas prychnął, przerywając mu pytanie, "Pozwól mi dokończyć. Pytać o coś, co już miałem odpowiedzieć." Nicolas pokręcił głową, "Chcę spotkać się z CEO firmy Compskill."
"Chce pan, żebym to zorganizował, proszę pana?" zapytał spokojnie Serene. Nicolas spojrzał w górę i obaj nawiązali kontakt wzrokowy. Tylko tym razem obaj zauważyli kolor oczu i rysy twarzy drugiego. Piegi Serene, które były rozrzucone po całej jego twarzy, były interesującym widokiem dla Nicolasa. Coś jak z projektu artystycznego, "Tak." odpowiedział Nicolas, kącik jego ust uniósł się w uśmiechu, "Zrób to na jutro. Punktualnie o 10 rano."