




Rozdział 2: Gratulacje
Dzień dobiegł końca. Nicolas odchylił się na krześle, wydając cichy jęk. Jego głowa pulsowała, opierał się o biurko i wpatrywał się w dokumenty przed sobą. To był dzień, o którym ktoś mógłby marzyć: bez pracy i bez zmartwień. Ale dla Nicolasa, który zawsze chciał coś robić dla firmy swojego ojca, był to dzień pełen zmęczenia. Nienawidził przeprowadzania rozmów kwalifikacyjnych, a od niego oczekiwano, że będzie je prowadził za każdym razem, gdy ktoś ubiegał się o pracę w firmie. Nienawidził ich, ponieważ polegały na słuchaniu życzeń i motywacji innych ludzi, którzy próbowali udowodnić mu swoją wartość. Dla CEO było to wszystko nudne. Nicolas chciał słyszeć o pieniądzach, o swoich grach i o wkładzie, jaki wnosił do firmy, ale także chciał słyszeć dowcipy i spotykać kogoś autentycznego, a nie udającego formalną postać, aby dostać pracę.
Wkrótce były asystent Nicolasa wszedł do biura, "Wybrał pan już kogoś, szefie?"
CEO spojrzał w sufit, odchylając się na krześle, "Czy musisz odchodzić tak szybko, pani Henning?" Jego oczy przelatywały po wzorze na kafelkach sufitu, zanim spojrzał w dół, wpatrując się w rudowłosą kobietę, która uśmiechała się szczerze, "Nie mogę tu zostać na resztę życia, prawda?" Podała filiżankę kawy Nickowi po podejściu do jego biurka, które było uporządkowane. Przed CEO leżały zaniedbane przez niego teczki.
"Połowa osób, które przyszły na rozmowę kwalifikacyjną, nie wymamrotała ani słowa," Nicolas prychnął, pochylając się do przodu, by sięgnąć po kawę, którą mu podano, "Stali tylko w strachu."
Kobieta zaśmiała się, krzyżując ramiona, gdy patrzyła, jak jej przyjaciel pije kawę, "Szczerze mówiąc, szefie, dał pan każdemu z nich mało czasu, aby się wykazali."
"W mojej obronie, pani Henning, aby być moim asystentem, trzeba umieć mówić na poczekaniu, mając mało czasu." Nicolas postawił filiżankę kawy na biurku, wpatrując się w nią przez chwilę, "Wiesz o tym. Będę ich stawiał w centrum uwagi na spotkaniach."
"Tak, wiem, panie Anderson, ale to tylko dlatego, że bawi pana, jak ludzie reagują na nagłą uwagę." zaśmiała się, odsuwając krzesło, które stało przed biurkiem. Usiadła płynnie, "Teczki. Przejrzał je pan?"
"Nie bardzo," odpowiedział krótko. Była asystentka prychnęła, "Przypuszczałam, że nie, więc przejrzałam je wcześniej sama."
"Widzisz," Nicolas wykrzyknął, "Nikt nie miałby zamiaru robić mojej pracy!"
"Tylko cię niańczę, panie Anderson. To nie jest zadanie asystenta, aby niańczyć swojego szefa," zauważyła z uśmiechem na twarzy. Patrzyła, jak mężczyzna przed nią jęczy z wyczerpania. Zasmuciło ją, że nie będzie już w budynku, ale skłamałaby, gdyby powiedziała, że była szczęśliwa w tej pracy, "A co z tym mężczyzną?" zapytała ponownie, spokojnie.
Nicolas przetarł twarz, "Mężczyzna?" wymamrotał, zanim wypuścił powietrze, uwalniając twarz z ciepła rąk, "Jak on się nazywał?"
"Serene Ochoa, szefie. Byłam dość zaskoczona, gdy zobaczyłam go w tłumie kobiet."
Nicolas kpił, "Byłem naprawdę zdumiony jego szczerością i pewnością siebie. Inne kobiety tylko czekały, aż zadam im pytanie, żeby mogły odpowiedzieć, ale pan Ochoa-" Nicolas prychnął, kręcąc głową, "wszedł i po prostu przedstawił powody, dla których ta praca byłaby dla niego odpowiednia."
Nicolas stuknął palcem wskazującym w stół, myśląc o podejściu Serene.
"Dlaczego go nie wybrać, proszę pana?" zapytała pani Henning, "Przejrzałam również jego konto i spełnił pana oczekiwania bardziej niż ja."
"Tak, byłem pod wrażeniem."
Nicolas jęknął, czując nagły ból głowy, "Jest późno, pani. Powinna pani iść do domu. Powodzenia w nowej pracy."
"Dziękuję, proszę pana." Kobieta wstała, ściskając wyciągniętą rękę Nicolasa, "To była przyjemność."
Nicolas poczuł, jak serce mu się ściska, już tęskniąc za przyjaciółką, która była przy nim przez ostatnie cztery lata, "Zawsze jest, pani Henning."
Wyszła z pokoju, a emocje Nicolasa wybuchły. Na jego twarzy pojawił się grymas, patrzył na stosy dokumentów przed sobą, które go drwiły. Przerzucał je, szukając teczki Serene. Oczywiście, wiedział, że asystent nie powinien być przyjacielem szefa, bo to ich rozprasza. Jego ojciec mu to powiedział. Jednak dla Nicolasa, posiadanie przyjaciela w tak surowej pracy byłoby pomocne. Ułatwiłoby mu to pracę.
Nicolas wyciągnął teczkę oznaczoną imieniem Serene. Patrzył na nią przez chwilę, zanim ją otworzył. Słaby dreszcz niepokoju przebiegł mu po skórze. Chciał kogoś, kto będzie świetny w swojej pracy i kogo zaakceptuje jego ojciec. Nie chciał wybrać kogoś, tylko po to, by zostać zwolnionym przez ojca.
Nicolas otworzył teczkę, analizując podkreślone fragmenty, które zrobiła pani Henning. Pokazywały, że Serene spełnia wszystkie kwalifikacje do pracy i przewyższał w swoich klasach. Oczy Nicolasa skierowały się na telefon stojący obok jego kawy. Sięgnął po telefon i wykręcił numer, który połączył go z Serene.
Serene zmarszczył brwi, patrząc na pustą ścianę. Jego oddech przyspieszał na krótką chwilę, zanim wracał do normy. Było ciężko, czekać na telefon, który prawdopodobnie nie nadejdzie. Już zasypiał, ale wiedział, że gdy tylko zaśnie, nie ma pewności, czy nie przeoczy tego połączenia. Oczy Serene zamknęły się powoli, tracąc wszelką nadzieję na dzwonek telefonu leżącego obok niego.
Pokój rozbrzmiał dźwiękiem telefonu w momencie, gdy oczy Serene zamknęły się. Zerwał się, chwytając telefon, i bez wahania sprawdzania, kto to jest, nacisnął zielony przycisk, odbierając połączenie, "Halo?" jego głos załamał się.
Z drugiej strony połączenia odpowiedział śmiech, "Dobry wieczór, Ochoa. Chciałbym ci pogratulować. Dostałeś pracę jako mój asystent. Proszę przyjdź jutro o 6 rano punktualnie. Twój strój będzie formalny, taki jak dziś. Oczekuję ciemnej kawy na moim biurku, gdy przyjdę o 6:30 rano. Czekając, proszę, nie ruszaj niczego. Dziękuję."
Serce Serene zabiło z radości, ale zanim zdążył wyrazić swoją wdzięczność, połączenie zostało zakończone. Czuł, jak ciężar spada mu z ramion, gdy upuścił telefon na bok łóżka. Opadł na plecy, pozwalając uśmiechowi rozprzestrzenić się na twarzy.