Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 12: Wiązanie krawata

Następny dzień był typowy dla PA. Obudził się i zjadł miskę płatków około jedenastej rano, praktycznie jeszcze śpiąc. Przeglądał swoje maile związane z pracą, odpowiadając na te od korporacji dotyczące przyjęcia z darowiznami.

Była już 17:00. Za kilka minut Nicolas miał być pod drzwiami. Siedem siedział na kanapie, przeglądając telefon. Przez chwilę czuł spokój, ale gdy usłyszał dzwonek do drzwi, podskoczył.

Podszedł do drzwi, wkładając telefon do kieszeni szarych dresów. Otwierając drzwi, poczuł, jak jego ręce zaczynają drżeć. Asystent uśmiechnął się do siebie, widząc Emilee stojącą przed nim. Jego ciało się rozluźniło, i zdał sobie sprawę, jak napięty był z myślą o wizycie swojego szefa w jego mieszkaniu. Sam nie wiedział dlaczego; nie był to przecież pierwszy raz, kiedy prezes odwiedzał jego mieszkanie.

"Cześć!" zaśpiewał lekki głos, "Chciałam sprawdzić, czy chcesz się spotkać wczoraj, kiedy spotkaliśmy się w Wrap n' Go, ale widziałam, że wchodzisz do tego mieszkania, zanim miałam szansę cię zatrzymać."

Siedem zmrużył oczy, "Więc... śledzisz mnie?"

Blondynka pokręciła głową, marszcząc brwi, "Co? Nie! Miałam wracać do fast foodu, ale widziałam, że już wychodzisz! Chciałam się dowiedzieć, czy chciałbyś znowu pójść coś zjeść."

Asystent westchnął cicho, odwracając się od drzwi i wracając na kanapę, "Mój przełożony ma tu przyjść za chwilę, więc nie mogę naprawdę-"

"Ach, nie będę przeszkadzać," odpowiedziała Emilee. Weszła do środka, jej blond włosy podskakujące na ramionach, "Wow, to jest ładne mieszkanie."

Siedem przewrócił oczami, słysząc, jak drzwi zamykają się za nim, "Naprawdę tak myślisz?" zapytał, próbując zabrzmieć entuzjastycznie.

Skoczyła na kanapę, która była blisko kuchni, krzyżując nogi, marszcząc swoje wąskie niebieskie dżinsy, "Patrząc wokół, nie widzę ani jednego śmiecia leżącego na podłodze."

Brunet zaśmiał się, siadając na sofie przy ścianie, "Nie pracuję dobrze w bałaganie."

Oparła się na kanapie, kładąc ręce za głową, patrząc na sufit, "OCD?"

"Nie. Po prostu nie pracuję dobrze w brudnym środowisku," poprawił ją, patrząc na nią. Był trochę zaskoczony, jak łatwo czuła się jak w domu, jakby nie spotkała go dopiero wczoraj rano.

Oglądała pokój, wciąż leżąc na plecach, "Musisz mieć dużo pieniędzy z takim telewizorem. Ile masz lat? 20? Wygląda na to, że dobrze sobie radzisz sam."

"Zadajesz dużo pytań, co?" westchnął Serene, "Mam 21 lat. Nie jestem bogaty, po prostu dużo oszczędzałem jako dziecko."

"Ja mam 20 lat. Myślę, że ta roczna różnica przynosi korzyści," zmarszczyła brwi, przewracając się na bok, jej ręka zwisała z sofy, "Mam 'ok' mieszkanie, ale jest naprawdę brudne. Jestem leniwa, więc nie robię dużo prac domowych."

"Fuj. Nie mogę sobie wyobrazić, jak to wygląda," zażartował asystent.

"Zamknij się, Siedem," mruknęła, niemal jęcząc.

Piegi na twarzy asystenta uśmiechnęły się delikatnie, "Dziękuję, że trzymasz się tego imienia."

I to było miłe. To było szczere podziękowanie. To był pierwszy raz, kiedy postanowił być nazywany innym imieniem, odkąd wyprowadził się z domu. Słysząc, jak jego propozycja jest uznawana, było pocieszające.

Dała mu kciuk w górę, "Powiedziałeś mi, żebym cię tak nazywała. Serene wydawało się imieniem, które chłopakowi by się nie spodobało. Choć każdy jest inny, więc nie ma wstydu w używaniu swojego prawdziwego imienia."

"Tak. Moja mama spodziewała się dziewczynki." Skrzywił się. Myśl o tym go zasmuciła.

"Nigdy nie poznałam swojej mamy," powiedziała swobodnie.

"Nie?"

Usiadła, potrząsając głową, patrząc na Siedem, "Oddała mnie do rodziny zastępczej, kiedy byłam niemowlakiem. Mam zdjęcia z nią, ale nie mam jej w pamięci."

"A twój tata?"

Wzruszyła ramionami, "To samo. Nie jestem sama ani nic. Mieszkam z moim starszym bratem w mieszkaniu, ale teraz jest na wyjeździe na studia."

Serene prychnął, "Dlaczego mieszkasz z bratem?"

Przez chwilę milczała, marszcząc brwi i opierając się o kanapę. Jej szmaragdowe oczy spoglądały na splątane kciuki. "Potrzebuję go, bo nie dbam o siebie z powodu choroby, którą mam."

Asystent uniósł brew, a jego uśmiech zniknął. "Choroby?"

"Mam toczeń," odpowiedziała, zanim spojrzała na Serenę, która wyglądała na smutną. "To znaczy, to nic wielkiego..."

"Jak to nic wielkiego? Toczeń to choroba autoimmunologiczna, prawda? Czy to nie oznacza, że układ odpornościowy atakuje zdrowe tkanki? Przepraszam, ale to coś, czym trzeba się martwić..."

"I dlatego mam mojego brata!" zaśmiała się lekko, próbując rozładować napięcie.

Seven zauważył, jak szybko zmieniła nastrój. Zdał sobie sprawę, że Emilee nie była osobą, która mogła rozmawiać o swojej chorobie. To było tylko przypuszczenie, ale Seven spotkał wystarczająco dużo ludzi, by rozpoznać, kiedy ich uśmiech ukrywa prawdziwy strach.

Rozumiejąc, wziął głęboki oddech i zmienił temat dla niej.

"Nigdy nie znałem mojego taty ani mamy. Mieszkałem z ciotką," zaczął Serene.

"To ciotka dała ci to dziewczęce imię?" zapytała, uśmiechając się szeroko. Dzwonek do drzwi zadzwonił, gdy Seven miał odpowiedzieć. Wstał, odwracając uwagę od Emilee. "Powiedziała mi, że moja mama tego żądała bez względu na wszystko." Poszedł w stronę drzwi, słuchając śmiechu Emilee. Patrzyła na przyjaciela, widząc, jak otwiera drzwi.

Pan Anderson stał w drzwiach, ubrany w czarną bluzę i dżinsy. Jego włosy były inne. Nie miał w nich żelu, ani nie były ułożone. Wyglądały naturalnie i leniwie. Oczy Sevena rozszerzyły się, widząc swojego szefa w swobodnym wyglądzie. Jego serce przyspieszyło, pragnąc go dotknąć. Asystent chciał pogładzić policzki CEO i przesunąć palcem w dół do jego szyi. To było jak przypomnienie tego, co wydarzyło się w łazience, wywołało coś w nim.

Ręce Nicolasa były skrzyżowane, gdy obaj nawiązali kontakt wzrokowy. "Ochoa, mogę wejść?"

"Tak, przepraszam," przeprosił, jego głos pękł. Odsunął się na bok, wpuszczając Nicka do mieszkania. Emilee zeskoczyła z kanapy, idąc naprzód, by przywitać Andersona.

Jednak on zignorował jej obecność i odwrócił się, by spojrzeć na Serenę. "Na pewno pamiętałeś, że miałem przyjść. Prawda?"

Seven zamknął drzwi delikatnie, patrząc na swojego szefa. "Tak, proszę pana."

Niebieskie oczy Nicolasa spojrzały na jego asystenta, podnosząc prawą rękę i pokazując mu granatowy krawat. "Przymierz go."

"Przepraszam?" mruknął.

"Przymierz go. Masz na sobie t-shirt. Będzie dobrze. Muszę się upewnić, że potrafisz zawiązać krawat."

Serene spojrzała na Emilee, która stała za Nicolasem. Uniosła brew, uśmiechając się, patrząc na nich dwóch. Seven czuł się trochę niezręcznie, ponieważ Emilee dosłownie stała za Nicholasem, czekając, aż CEO się odwróci i ją zauważy. Jednak pan Anderson wydawał się być pochłonięty niższym mężczyzną stojącym przed nim.

Seven przełknął ślinę. "Nie umiem, proszę pana."

Nicolas przewrócił oczami, jakby zirytowany, kręcąc głową. "Dlatego tu jestem. Pozwól, że ci pokażę."

Ręka Nicolasa uniosła się do lewego ramienia Sereny, przyciągając go bliżej CEO. Teraz stali dwa kroki od siebie. Nicolas wyciągnął krawat, owijając go wokół szyi asystenta. Nicolas utrzymywał spojrzenie na Serenie, kąciki jego ust uniosły się w uśmiechu. Niebieskie oczy Nicolasa lśniły pod światłem sufitowym, jak niebieski szafir, odbijając różne odcienie niebieskiego.

Unikaj kontaktu wzrokowego.

Unikaj kontaktu wzrokowego.

"Zaczynasz od szerokiego końca po lewej stronie," powiedział, pokazując Serenie, jednocześnie patrząc na ręce Nicolasa. "i wąskiego po prawej."

PA skinął głową, pokazując szefowi, że rozumie jego wskazówki. Gdy poruszał rękami, Seven zauważył, że podążają za jego opisem. "Przekładasz szeroki koniec nad wąskim końcem. Następnie przechodzisz szerokim końcem przez środek, idąc pod wąskim końcem. Potem, gdy pociągniesz szeroki koniec pod spodem, przynieś go na lewo i znowu przełóż przez pętlę na szyi. Zrozumiano?"

Serene nawet nie zwracał uwagi. Jego oczy beznadziejnie wpatrywały się w niebieskie oczy, które błyszczały pod światłem. Jego nogi osłabły, chcąc się załamać w środku wykładu. To było tak, jakby spojrzenie jego szefa strzelało strzałami w Sevena. Nie w bolesny sposób, ale w taki, który sprawia, że Serene chciałby uniknąć strzały Amora.

"Kolejny krok jest niezbędny. Jeśli zrobisz to źle, możesz skończyć jak klaun na imprezie charytatywnej."

Seven parsknął na ten komentarz. Oczy Nicolasa zmrużyły się na niższego mężczyznę. "Przestań się uśmiechać. To jest poważne." powiedział szorstko, prawie jakby to, co miał zrobić, było kwestią życia lub śmierci.

Serene zacisnął usta, ukrywając uśmiech.

Zanim Nicolas znowu przemówił, jego oczy ponownie skierowały się na Serene i uśmiechnął się, kącik jego ust uniósł się, jakby był figlarny. CEO spojrzał w górę na oświetlenie i chwycił dwa końce krawata, "Stań tutaj." zażądał, ciągnąc Serene za krawat, kierując go pod światło, "Co? Dlaczego?"

"To istotne." odpowiedział sucho.

W tym momencie Seven nie wiedział, czy powinien traktować ten wykład poważnie, czy nie. Dla Serene wydawało się, że Nicolas po prostu marnuje czas, próbując drwić ze swojego asystenta.

"Zabawiasz się ze mną teraz, panie Anderson? Wątpię, że oświetlenie będzie miało ogromne znaczenie przy wiązaniu-"

"Wiązanie krawata jest łatwe. Ale wiązanie krawata w odpowiedni sposób jest trudne. Możesz teraz powiedzieć mi, że sam to rozgryziesz, albo możesz zamknąć usta i słuchać moich wskazówek."

Serene cicho odchrząknął, słysząc surową odpowiedź swojego szefa. Asystent nie martwił się zbytnio o krawat w każdym razie. Zawsze mógł obejrzeć filmy, jak wiązać krawat. Jednak nie chciał, aby Nicolas stał się zgorzkniały, więc Serene pozwolił mu kontynuować wykład.

Nicolas pochylił się nieco, zbliżając się do asystenta, poprawiając krawat z tyłu szyi Serene. Jego ciepłe oddechy były odczuwalne na szyi Serene, co sprawiło, że asystent się napiął. Gdy CEO odsunął się, Ochoa przełknął głośno. Wpatrywał się w jasnoróżowe usta swojego szefa, które poruszały się powoli.

Asystent chciał się nachylić. Chciał poczuć ciało Nicolasa przy swoim. Chciał-

"Podnieś głowę."

PA zrobił, co mu kazano, ale jego umysł szalał. Nicolas wpatrywał się w niego, ignorując fakt, że był o centymetry od pocałowania swojego asystenta, "Asystencie Ochoa, chciałbym, abyś się skupił i nie traktował tego jako żart. Podnieś ją wyżej." zażądał.

Serene nie wiedział, co działo się w głowie jego szefa. Ale wiedział na pewno, że jego umysł biegał z niepokojącymi myślami, które powstrzymywały go od rzeczywistego słuchania wskazówek mężczyzny przed nim.

"Y-tak, panie," wymamrotał Serene, jego podbródek delikatnie podniesiony przez palec Nicolasa.

Nicolas chwycił dwa końce krawata, który leżał na piersi Serene, i pociągnął je w swoją stronę, zbliżając PA do Nicolasa. Seven mógł teraz poczuć zapach perfum na swetrze CEO. Jego oczy rozszerzyły się, robiąc krok naprzód, próbując się zrównoważyć. Ciepło oddechu Nicolasa było znowu na jego szyi, "Nie chcę, żeby mój asystent przyszedł na imprezę mojego ojca ubrany jak zwierzę," wyszeptał do ucha Serene.

Asystent nerwowo parsknął na ten komentarz.

Gdy Nicolas lekko odwrócił głowę w stronę Serene, pan Anderson zdał sobie sprawę, jak blisko byli. Jego oczy się rozszerzyły, sprawiając, że policzki PA zarumieniły się. Dwaj współpracownicy przez chwilę utrzymywali kontakt wzrokowy, widząc czerwony kolor na sobie nawzajem.

Serene czuł się bezbronny, słaby.

Nicolas jednak poczuł coś, czego nigdy wcześniej nie czuł. Jego serce opadło, wpatrując się w miękkie, różowe usta Serene trochę dłużej, niż zamierzał. A Ochoa to zauważył. Jego oczy się rozszerzyły, widząc, że usta Nicolasa trochę się rozchyliły, nachylając się nieco bliżej.

Serce Sevena biło szybciej, nie mogąc oddychać. To było jakby coś utknęło mu w gardle i nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Był lekko oszołomiony, jego nogi drżały.

W pewnym sensie, dla Serene'a było to coś, co czuł, że musiało się wydarzyć, biorąc pod uwagę to, co Nicolas zrobił w łazience. To było coś, o czym asystent myślał od pewnego czasu, ale nawet wtedy nie czuł się dobrze.

Serene nigdy nie był z kimś, a to zazwyczaj wynikało z jego antyspołecznej osobowości. Zawsze unikał przyjaźni i związków, ponieważ był w pełni świadomy, że posiadanie takiej więzi wymaga zaangażowania.

Na szczęście Emilee odchrząknęła, zanim Nicolas mógł podejść bliżej. Dyrektor generalny odsunął się, odwracając się w stronę Emilee, która uśmiechnęła się. Jej policzki były czerwone, ponieważ była świadoma całej sytuacji, "Cześć~" zaśpiewała spokojnie.

Nicolas odchrząknął, spoglądając na nią, "Cześć. Przepraszam, że nie przywitałem cię wcześniej. Jestem Nicolas Anderson. Dyrektor generalny firmy GamerCave."

Ona pokiwała głową zadowolona, ściskając jego rękę, "Emilee Peterson. Przyjaciółka Sevena."

Pan Anderson zmrużył oczy, "Seven?"

"Serene Ochoa, jak go możesz nazywać. Jednak on nie lubi Serene, więc nazywam go Seven."

"Myślę, że bardziej odpowiednie będzie nazywanie go po nazwisku w mojej pozycji."

Emilee pokiwała głową, pokazując, że rozumie.

"To ja już pójdę." powiedział Nicolas, odwracając się w stronę Serene'a, który stał w niepokoju, "Odbiorę cię jutro?"

Emilee podniosła ręce, "Nie, nie. Ja go zawiozę."

"Zawiozę?"

Ona pokiwała głową, "Może mi tylko powiedzieć, gdzie jest impreza. To nie będzie problem."

"Uhm... Przypuszczam." odpowiedział, "Załóż krawat jutro, Ochoa." dodał, zaczynając wychodzić za drzwi. Emilee poszła za nim, upewniając się, że wyszedł.

Asystent nadal stał w rozterce. Jakby utknął w miejscu. Nawet nie pożegnał się z szefem, zamiast tego wyobrażał sobie, jak blisko Nicolas był, by go pocałować w usta. To było jakby czas się zatrzymał, a wszystko wokół niego wyciszyło się. Jednak dźwięk zamykających się drzwi przywrócił go do rzeczywistości i nagle znowu mógł oddychać.

"To był twój szef?" zapytała Emilee, powoli wracając do swojego przyjaciela.

Seven spojrzał na nią, jego policzki nadal czerwone, "Tak, czemu?"

Uśmiechnęła się, unosząc brwi, "Prawie cię pocałował!"

"Proszę, nie mów o tym... Nie mam pojęcia, co się właśnie stało," westchnął, wracając na kanapę, czując, jak jego nogi powoli odzyskują czucie, "I TY zamierzasz mnie zawieźć na imprezę?"

Ona pokiwała głową i szturchnęła Serene'a łokciem, "Nie chcesz, żeby twój chłopak zobaczył cię całego wystrojonego, kiedy może być oszołomiony, gdy wejdziesz na imprezę!"

"Nie... mój chłopak, Emilee," powiedział, opadając na kanapę, patrząc w sufit, rzucając ramię na oczy.

Ona klasnęła w dłonie, podekscytowana, "Och! Nie, ale bylibyście uroczą parą." uśmiechnęła się, "I bardzo dynamiczną. Nie wiem, jak wygląda twoje życie zawodowe, i ledwo was znam, ale to, co właśnie zobaczyłam, było jak z romantycznej powieści!"

Powoli pogładziła podbródek, patrząc w przestrzeń, "Jest słowo na agresywny seks. Jakie to jest?"

Seven ją zignorował, jego twarz wciąż płonęła na samą myśl.

"Jakie to słowo, Seven?"

"Jeśli ci powiem, zgadzasz się, że pozwolisz mi jechać z Andersonem?"

"Nie!"

Asystent usiadł, patrząc gniewnie na blondynkę stojącą za sofą, "Emilee, nie pozwolę ci mnie wozić z twoją chorobą!"

"Jakie to słowo? Agresywny seks." zignorowała, jakby była pogrążona w głębokiej filozoficznej myśli.

"Kinky," Serene poddał się, opadając z powrotem na kanapę, już zirytowany nią. Zdjął krawat i złożył go nad sobą.

Emilee chodziła tam i z powrotem, "Tak! Kinky! Byłbyście kinky parą."

Asystent zakrztusił się na nagły komentarz, ponownie siadając na sofie, mrużąc oczy na Em. Zanim zdążył coś powiedzieć, przerwała mu, "O której ma cię jutro odebrać?"

"Muszę go zapytać," odpowiedział Serene, teraz odwracając się od niej, kładąc złożony krawat na stoliku do kawy.

"Może pomogę ci z twoim strojem!"

"Em, to nie jest randka. To praca."

"Randka! Proszę, napisz mi, kiedy mam przyjść! Gdzie jest twój telefon?"

"Emilee, proszę, bądź bardziej dojrzała w tej sytuacji!"

Previous ChapterNext Chapter