




Rozdział 2: Całowanie martwej istoty
Rozdział 2: Całując Martwą Istotę
Perspektywa Naomi Jamieson
Nazywam się Naomi Jamieson, jestem sierotą i nie mam żadnych krewnych, którzy mogliby mi pomóc. W życiu miałam ciężko, ale udało mi się zostać nauczycielką historii w Akademii Lepsze Dni.
Właśnie skończyłam prowadzić zajęcia, jak zwykle, i zostawiłam uczniów z zadaniem domowym.
Dostałam wiadomość od mojego chłopaka, który zaprosił mnie na spotkanie dziś wieczorem. Zastanawiałam się, o co dokładnie chodzi – czy planuje mi się oświadczyć? Byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie. Poszłam do stołówki, żeby kupić jakieś przekąski i usiadłam.
Otworzyłam swoją ulubioną książkę o wilkołaczych bliźniakach, Aidenie i Ethan. Aiden był opętany przez demona, który chciał zniszczyć świat, a Ethanowi udało się go powstrzymać, zabijając własnego brata, aby uratować wszystkich. Naprawdę chciałabym, żeby historie o wilkołakach były prawdziwe. Gdyby były, chciałabym spotkać Ethana i zadać mu kilka pytań.
Podczas czytania, Fred usiadł obok mnie z uśmiechem na twarzy. Zmarszczyłam brwi, bo wiedziałam, że znowu przyszedł, żeby mówić o swoich uczuciach do mnie.
Fred jest moim kolegą z pracy, uczy nauk ścisłych, ale prawda jest taka, że nie mogę się z nim spotykać. Mam chłopaka, a nawet gdybym była singielką, nigdy nie umawiałabym się z kimś, kto pracuje w tej samej szkole co ja.
„Fred, sądzę, że inne miejsca są wolne, dlaczego musisz siedzieć tutaj?”
„Och, Naomi, bądź dla mnie miła. Chcę zawsze być przy tobie i nigdy nie chcę widzieć cię samotnej.”
„A kto ci powiedział, że jestem samotna, hm? Wiesz co, skończyłam tutaj, do widzenia.”
„Naomi, proszę, zaczekaj.” Próbował mnie zatrzymać, ale odtrąciłam jego ręce i odeszłam wściekła.
Wsiadłam do autobusu jadącego w stronę mojego mieszkania, a gdy dotarłam na przystanek, poszłam w kierunku swojego apartamentu.
Wszystko wyglądało na zaniedbane, bo zazwyczaj nie mam czasu, żeby sprzątać. Zawsze się spieszę i nie gotuję. Jem śmieciowe jedzenie, może dlatego jestem taka chuda.
Zdjęłam ubrania i rzuciłam je na podłogę, wzięłam chłodny prysznic i wskoczyłam do łóżka, żeby odpocząć po całym dniu.
Przygotowałam się na spotkanie z moim chłopakiem w restauracji, gdzie zazwyczaj jemy kolację razem.
„Cześć, kochanie.” Pocałowałam go w policzek i zauważyłam, że wcale się nie uśmiecha. Co mogło się stać?
„Kochanie, wszystko w porządku? Nie wyglądasz na szczęśliwego.”
„Wszystko w porządku, jak było w pracy dzisiaj?”
„Jak zawsze stresująco, więc co zamawiamy?”
„Możesz złożyć zamówienie, ja nie będę jadł.” Odpowiedział.
Spojrzałam na niego, próbując odczytać jego myśli. Czy ktoś go uraził?
„Dlaczego? Czy coś się stało w drodze tutaj?”
"Będę szczery, Naomi, mam cię dość, nie chcę już być z tobą w związku, zakończmy to."
Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam od Lucasa, musiał żartować, może chciał zobaczyć moją reakcję, zanim poprosi mnie o rękę.
"Wiem, że żartujesz, kochanie, naprawdę, nie lubię takich żartów, zjedzmy teraz." Już miałam wołać kelnera, kiedy powiedział: "Czy wyglądam na kogoś, kto żartuje? Mówię poważnie, nie mogę już z tobą wytrzymać, nie zachowujesz się jak inne kobiety, jesteś tak leniwa, że nie potrafisz zadbać o dom, nie umiesz gotować, najgorsze jest to, że w ogóle nie jesteś romantyczna, cały czas mówisz tylko o wilkołakach, wampirach, czarownicach, nie chcę już więcej mówić, koniec, żegnaj." Wyszedł natychmiast, a ja nie mogłam się ruszyć. Byłam zamrożona przez około trzydzieści sekund, a kiedy odzyskałam świadomość, łzy popłynęły mi po policzkach.
Lucas właśnie ze mną zerwał, tak po prostu. Wiem, że jestem winna wszystkiego, co powiedział, ale to nie są wystarczające powody, żeby mnie zostawił, gdyby naprawdę mnie kochał, to wszystko by się nie liczyło, jak mam pozbierać kawałki mojego złamanego serca i iść dalej.
Opuściłam to miejsce, idąc drogą jak kobieta, która straciła swój świat, zobaczyłam bar i podeszłam do niego.
Postanowiłam zapomnieć o Lucasie, pijąc, żeby znieczulić swoje złamane serce i smutki, piłam ponad swoje możliwości i bardzo się upiłam.
Właściciel baru musiał mnie klepnąć w ramię, mówiąc, żebym wracała do domu, bo zamyka na noc.
Błagałam o jeszcze jedną butelkę przed wyjściem, trzymałam ją, idąc chwiejnym krokiem po drodze i nie miałam pojęcia, dokąd zmierzam.
Nie wiem, jak weszłam do pokoju, który wyglądał na stary i pełen pajęczyn, a tam zobaczyłam trumnę.
"Wow, Lucas, jesteś tam? Sama cię pochowam, ale najpierw chcę cię zobaczyć po raz ostatni." Powiedziałam, otwierając trumnę i zobaczyłam Lucasa z długimi białymi włosami, zamkniętymi oczami, wyglądał tak uroczo.
Uderzyłam go w twarz, "Ty draniu, nienawidzę cię, jak mogłeś ze mną zerwać po wszystkim, co razem przeszliśmy?" Uderzałam go dalej, a łzy płynęły mi po policzkach na jego twarz, czułam ból w sercu, jakbym już kiedyś płakała w takiej sytuacji.
Przestałam go uderzać i postanowiłam pocałować go jeszcze raz, zastanawiając się, dlaczego nie odwzajemnia pocałunku, czy aż tak mnie nienawidzi? Spróbowałam jeszcze raz, wchodząc do trumny i trzymając jego twarz, mówiąc: "Mam pełne prawo cię pocałować." Pocałowałam go ponownie i nagle poczułam odpowiedź i ktoś trzymał moje ciało, cieszyłam się tym, zanim straciłam przytomność i zasnęłam na jego ciele.