Read with BonusRead with Bonus

Nocne Konsumacje

„Co ty, do diabła, myślałaś, że tam robisz? Co?!”

Tania warknęła ze złością.

W momencie, gdy wymówiłam się do przebieralni, aby zastanowić się nad tożsamością Lady Rook, ona wyszła z cienia, jakby mnie obserwowała.

„Co masz na myśli?”

Uniosłam brew, udając niewiedzę.

Jak powiedziała Emily, będę miała tu wielu wrogów.

Już to wszystko przemyślałam, zanim w ogóle zaczęłam.

„Próbujesz uwieść bestię i zdobyć jakieś punkty?” stwierdziła ponownie.

Trzymałam brzegi swojego stroju tanecznego, patrząc na nią pewnie.

„Nie mam pojęcia, o czym mówisz, Tania,”

odpowiedziałam.

„Nie masz?” warknęła.

„To może to ci przypomni,”

Osaczyła mnie, zaciśniętymi pięściami. Następnie podniosła je, aby mnie uderzyć.

Zauważyłam, że nie miała żadnej broni.

To sprawiło, że odruchowo użyłam ramion, aby zablokować jej wybuch furii. Miałam zamiar wyciągnąć sztylet z bielizny, kiedy usłyszałam głos.

„Co tu się dzieje?”

Nagle ktoś zawołał.

Spojrzałam w tym kierunku, tak jak i ona, tylko po to, by zobaczyć Rycerza Lydię, wchodzącą z asystentką przez drzwi.

„Co myślisz, że robisz, Tania? Próbujesz uderzyć wybraną bestii?”

Lady Lydia stwierdziła.

„Wybraną bestii? Czyż nie jesteśmy wszyscy?” zapytała.

„Czy ta gra nie była przetrwaniem najsilniejszych, Rycerzu Lydio?”

Dodała dziko, z marsową miną.

„Nadal jest,” odpowiedziała. „Ale od dzisiejszej nocy to się zmieniło dla Avy. To, że bestia rzuciła swoje królewskie ubranie, oznacza, że jest teraz jedną z jego ulubionych,” wyjaśniła.

„Nie chcesz być odpowiedzialna za zranienie jego ulubionych, ponieważ to przestępstwo karane śmiercią.”

Lydia skonstruowała, zanim machnęła ręką w stronę drzwi.

„A teraz, wynoś się,”

Gdy tylko Rycerz Lydia zakończyła, Tania rzuciła mi mordercze spojrzenie.

Gdyby spojrzenia mogły zabijać, byłabym sześć stóp pod ziemią.

Tania trzasnęła drzwiami od przebieralni ze złością. W chwili, gdy wyszła, Rycerz Lydia całkowicie zwróciła się do mnie.

„Numer 100,”

Zawołała.

„Jakoś cię tu nie zauważyłam.” zauważyła.

„Jak masz na imię, kochana?”

„Ava… Ava Goodchild,” odpowiedziałam stanowczo.

„A z jakiego jesteś dystryktu?”

„Demoniczni Zbieracze,”

odpowiedziałam.

„Hmm… interesujące. Kolejna z brutalnej wioski, musisz być całkiem inteligentna i manipulatywna, skoro zdobyłaś uwagę bestii tej nocy,”

stwierdziła.

„Pochlebia mi, że tak myślisz, Rycerzu Lydio.”

Odpowiedziałam, z lekkim ukłonem.

„Nie musisz. Skup się bardziej na grze, żeby przetrwać, kochana,”

odpowiedziała.

„Felicio,” Lydia zawołała swoją asystentkę.

„Tak, Rycerzu Lydio?”

„Zaprowadź ją do pokoju piękności. Niech przygotują ją na spotkanie z bestią tej nocy,”

„Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, Lady Lydio,”

odpowiedziała.

Zanim wyszłyśmy, Rycerz Lydia zbliżyła się do mnie. Z ręką na moim ramieniu i spojrzeniem pełnym zaufania i odpowiedzialności.

„Wykorzystanie dzisiejszej nocy ma znaczenie, pamiętaj.”

Kiwnęłam głową w odpowiedzi.

Zanim wyszłam z przebieralni, z bijącym sercem na każdym kroku, w stronę pokoju piękności.

...

Kiedy przyjęcie powitalne dobiegło końca, byłam bardziej zdenerwowana niż kiedykolwiek. Przypominałam sobie, raz za razem, dlaczego to robiłam.

Przypominałam sobie, dlaczego grałam w tę grę.

I dlaczego musiałam przetrwać.

W każdej chwili tego, za wszelką cenę.

Ludzie polegali na mnie... bez mnie, Piper nie byłaby taka sama.

Mama też nie. Ani Mojżesz. Widziałam, jak mama płakała, tak bardzo po śmierci Jasmine.

Nie mogłam do tego dodać.

Po prostu nie mogłam do tego dodać.

„Wybierz kolor, moja Pani,”

Jedna ze służących powiedziała.

Rozkładając przede mną różne kolory szat.

„Cokolwiek, co wygląda dobrze, myślę.”

Odparłam, niepewna, jaki kolor wybrać.

„W takim razie to będzie odpowiednie.” uśmiechnęła się, mówiąc. „Oczywiście w połączeniu z tym.”

Jej ręce rozłożyły bieliznę, naprawdę odkrywczą.

„Myślisz?”

Zapytałam, widząc niebieskie piękno, które właśnie odłożyła.

„Tak, myślę. Będzie pasować do twoich kruczoczarnych włosów i blasku, jak gwiazdy na niebie.”

Wyjaśniła.

„Dzięki, jestem Ava. Jak masz na imię?”

„Cassandra... To dziwne, że pytasz, bo nikt nigdy nie pytał mnie o imię,”

„Czuję się tak zaszczycona, moja Pani,” stwierdziła, kłaniając się.

Kiedy to zrobiła, zauważyłam więcej jej sylwetki.

Cassandra była trochę pulchna, z falującymi włosami i kilkoma piegami po bokach policzków.

Nie mogłam zaprzeczyć, że piegi sprawiały, że wyglądały bardziej różowo i ładniej.

„Więc przyzwyczaj się do tego. Bo zasługujesz na o wiele więcej.”

Powiedziałam.

Przyniosła olejki o zapachu wanilii, nakładając je na moje dłonie i odsłoniętą skórę.

Po kilku chwilach zajęła się moimi włosami, przygotowując mnie do wstania.

„Jesteś gotowa,”

Wypuściła powietrze, uśmiechając się do mojego odbicia.

Spojrzałam w lustro, nie mogąc rozpoznać siebie.

„Jak to działa?”

Zapytałam.

„Moja Pani, co masz na myśli?”

„Rozmnażanie, mam na myśli. Jak się rozmnaża dziecko dla bestii.”

Stwierdziłam.

„Moja Pani, na pewno twoja matka ci to wyjaśniła. Jestem pewna, że jesteś tego świadoma.” powiedziała Cassandra.

„Nie wyjaśniła. Dlatego pytam.”

Powiedziałam, biorąc jej ręce w swoje.

Mama zawsze ograniczała mnie od tych tematów. I, często pozostawałam zdezorientowana.

Nagle otworzyły się drzwi, a do środka wbiegła inna służąca.

„Obawiam się, że musimy już iść, pani.”

Powiedziała, w postawie pełnej uległości.

„Tak, oczywiście,”

Powiedziałam, rzucając ostatnie spojrzenie na Cassandrę. Dała mi pewne spojrzenie.

Służąca poprowadziła mnie do strażnika, który przedstawił się jako Jaskier.

Przejął mnie, prowadząc do komnat bestii. W chwili, gdy weszłam, prawie zaczęłam hiperwentylować.

Co jeśli zawiodę wszystkich?

Zaryzykowałam wszystko, aby tu dotrzeć, a nawet nie wiedziałam, jak rozmnażać jego rzekome dziecko.

Nigdy nie czułam się tak bezsilna w życiu.

Drzwi zatrzasnęły się, gdy tylko weszłam.

Na miejscu, drżałam, z rękami trzęsącymi się.

„Witaj, mała Avo.”

Grzeszny głos się odezwał.

Previous ChapterNext Chapter