




Jego żal
Alejandro czuł się winny. Nigdy nie chciał skrzywdzić swojego kolegi z klasy, po prostu był zbyt wściekły. Całą drogę do domu trzymał głowę nisko, gdy kierowca wiózł go z powrotem. Bał się spotkania z ojcem, ponieważ szkoła już poinformowała go o incydencie, który miał miejsce dzisiaj.
Król czekał na swojego syna, siedząc na kanapie i cierpliwie wpatrując się w Alejandro. Alejandro powoli podszedł do ojca, wspiął się na kanapę i usiadł mu na kolanach, nie patrząc na niego.
"Spójrz na mnie, moje dziecko," przyciągnął syna bliżej, aby zobaczyć jego zapłakaną twarz. Wytarł mu twarz i czekał na jego wersję wypadku.
"Tato, nie chciałem, żeby to się stało, on mówił o mamie," Alejandro zaszlochał, pocierając swoje załzawione oczy. Jego ojciec westchnął, próbując zrozumieć jego cierpienie.
"Ale to nie jest sposób na rozwiązywanie problemów, Alejandro. Przemoc nigdy nie jest odpowiedzią." Alejandro spuścił głowę ze wstydem. "Dyrektor nie jest zadowolony z tego, co się dzisiaj stało."
"Czy mnie ukarzą, tato?" zapytał niewinnie.
Ojciec nie miał serca powiedzieć mu, że został wydalony ze szkoły, więc powiedział zamiast tego: "Nie, moje dziecko, nikt cię nie skrzywdzi. Będziesz się uczyć gdzie indziej. Na razie, jesteś wyjątkowym dzieckiem, Alejandro, musisz kontrolować swoje moce i jest tylko jedno miejsce, gdzie to może się stać," powiedział, głaszcząc jego miękkie włosy.
"Czy to miejsce jest straszne, tato?" zapytał niewinnie, bawiąc się palcami.
"Nie straszne, to sanktuarium. Będziesz tam trenować i mieszkać przez kilka lat, a kiedy będziesz gotowy, przywiozę cię z powrotem," zapewnił syna, uśmiechając się zachęcająco.
Alejandro skinął małą główką, próbując zrozumieć powagę sytuacji, może to dla najlepszego. Może jeśli nauczy się kontrolować swój gniew, w końcu znajdzie przyjaciół i ludzie przestaną go nienawidzić.
"To postanowione, jutro wyjedziesz, żeby zamieszkać z pradziadkiem. Mieszka w górach, to on nauczył dwóch pokoleń Alf. Będziesz w porządku," poklepał syna po plecach i postawił go na ziemi, wracając do pracy.
Alejandro wrócił do swojego pokoju, patrząc na łóżko w kształcie małego samochodu, tapetę wypełnioną kosmosem, gwiazdami i Buzzem Astralem. Wszystko było zbyt idealne, by mogło być prawdziwe. Następnie poszedł do pokoju matki i położył się na jej łóżku, trzymając jej koc. Jej zapach i ciepło wciąż były obecne po tylu latach.
Zagrzebał się głębiej w koc i przemówił do matki cichym głosem, mając nadzieję, że go usłyszy: "Mamusiu, wiem, że mnie słyszysz. Chcę, żebyś wiedziała, że nie jestem złym dzieckiem. Nie chciałem skrzywdzić ani jego, ani pokojówki. Nawet nie wiem, kiedy i jak ją skrzywdziłem. Pamiętam tylko, że obudziłem się, widząc krew wszędzie na sobie, a jej ciało było zimne, ale wiem, że to nie jest wymówka. Nie powinienem był też skrzywdzić tego chłopca, ale był złośliwy, mamusiu. Powiedział mi, że to moja wina, że cię tu nie ma, i nie wiem, jak to zrozumieć. Czy to prawda? Czy skrzywdziłem cię, mamusiu? Tak jak skrzywdziłem pokojówkę? Nie wiem, jak to zrozumieć. Tata wysyła mnie do pradziadka, powiedział, że on pomoże mi kontrolować moje moce, a może wtedy będę lepszym człowiekiem. Może, tylko może, wszyscy mnie pokochają," mamrotał w koc, otulając się jego ciepłem.
Nie zauważył, że jego ojciec obserwował wszystko z łzami w oczach, modląc się do bogini księżyca o siłę, by zrobić to, co trzeba. Wiedział, że to, co zamierzał zrobić, było zbyt trudne dla jego małego synka, ale nie miał wyboru. Jeśli incydenty będą się powtarzać, jego syn zostanie uznany za prawdziwego potwora, czego nie chciał dla swojego jedynego dziecka.
Wiedział, że musi to zrobić, nawet jeśli złamie mu to serce i zniszczy duszę. To musiało być zrobione. Jego dziadek nie był najprzyjemniejszą osobą na świecie, ale był jedyną osobą, która była wystarczająco stara, by wiedzieć, co i dlaczego jego syn posiada taką moc i gniew.
Pozwolił synowi zasnąć w gnieździe matki i odszedł, przygotowując się na to, co miało nadejść jutro.
Alejandro obudził się późno w nocy, księżyc był na najwyższym punkcie. Przetarł zaspane oczy i zdał sobie sprawę, że znów zasnął w pokoju matki. Wrócił do swojego pokoju, starając się nie pamiętać wczorajszego wypadku, który przypominał mu o chłopcu, którego zranił. Poczucie winy przeszywało go na wskroś, postanowił przeprosić go, zanim wyjedzie na nie wiadomo jak długo.
Zdecydował się napisać list z przeprosinami: "Przepraszam, że cię zraniłem, nie było to moją intencją, mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wyjeżdżam dzisiaj i nie wiem, kiedy wrócę, więc zatrzymaj to jako znak moich przeprosin." Podpisał się swoim imieniem, a potem włożył do listu marmurowy kamień, który znalazł pewnego dnia, wędrując nad rzeką w pobliżu swojego dworu. Ten kamień był wyjątkowy i zajęło mu dużo czasu, aby go znaleźć.
Pomyślał, że jeśli da mu swoją najcenniejszą rzecz, może zostanie mu wybaczone i po powrocie będą przyjaciółmi.
Znał wiele sztuczek, jak wymknąć się z dworu, nie będąc złapanym. Był bardzo szybki jak na dziecko w jego wieku, więc biegł, nie alarmując patroli, i przekroczył granicę stada srebrnego księżyca. Użył swoich zmysłów, aby odnaleźć dom chłopca i znalazł go na skraju granicy. Wspiął się na okno pierwszego pokoju po lewej, który miał najsilniejszy zapach chłopca. Zobaczył, jak chłopiec śpi spokojnie, jego klatka piersiowa była owinięta bandażami, co wywołało u Alejandra poczucie winy. Powoli i ostrożnie położył małe pudełko z listem obok chłopca na stoliku nocnym, a potem, rzucając ostatnie spojrzenie na chłopca, wrócił do domu i czekał na nowy etap swojego życia.
I nadszedł, ale w sposób, którego się nie spodziewał, na coś, na co nie był gotowy.