Read with BonusRead with Bonus

Bestia

W wieku trzech lat

chłopiec wyrósł na naprawdę pięknego i niewinnego, jego uśmiech mógłby sprawić, że każdy padłby na kolana, a oczy miał po ojcu, niebiesko-szare. Jeden rzut oka na nie i każdy byłby pod jego urokiem, ale ludzie zawsze gadają, nikt nie chciał spotkać bestii, diabła, potwora.

Wielu ludzi, a zwłaszcza służące w pałacu, unikało chłopca, nikt nie nazywał go koronowanym księciem, był nienawidzony i opluwany, ale chłopiec uśmiechał się do każdego, kto na niego spojrzał.

Król starał się spędzać z chłopcem jak najwięcej czasu, ale to nie wystarczało, król przydzielił mamki i nianię, aby opiekowały się chłopcem, ale on płakał i lamentował samotnie w środku dnia lub nocy, czasami zostawiano go samego, żeby radził sobie sam, ale co mógł zrobić niewinny trzylatek.

Pewnego dnia chłopiec opuścił swój przydzielony pokój, aby szukać ojca, szukać kogoś znajomego i kogoś, kto go kochał bez względu na wszystko. Chodził po ogromnych korytarzach, starając się nie błądzić, ale jednak to robił.

Wszedł do pokoju, w którym było mnóstwo obrazów i ogromnych krzeseł, ale nikogo w zasięgu wzroku. Chłopiec usłyszał głosy za drzwiami, w wieku trzech lat był znacznie dojrzalszy niż jakikolwiek inny siedmiolatek. Podszedł do drzwi i zajrzał do środka.

Zobaczył trzech ministrów rozmawiających z jego nianią. Otworzył usta, aby ją zawołać, ale przypomniał sobie, że ostatnim razem, gdy to zrobił, zignorowała go i odeszła, więc tylko stał tam, obserwując ich.

"Weź to i upewnij się, że wypije to przed północą, chłopiec nie dożyje następnego wschodu słońca. Król jest głupi, że pozwolił bestii żyć, ale nie możemy siedzieć i patrzeć, jak to coś dorasta i niszczy nasze królestwo, pośpiesz się, nie pozwól nikomu cię zobaczyć," główny minister pospieszył służącą, a ona szła prosto na niego.

Chłopiec uciekł na swoich małych nóżkach, aby schować się pod dużym stołem, rozmyślał nad tym, co zobaczył, ale nie wiedział, co się stało.

Czekał, aż wszyscy wyjdą, zanim wyczołgał się ze swojej kryjówki, znowu błądził po pałacu, ale nigdzie nie mógł znaleźć ojca, wtedy użył swoich wilkołaczych zmysłów, aby spróbować odnaleźć zapach ojca, i złapał trop, który poprowadził go do ogromnego pokoju na końcu korytarza.

Wszedł do pokoju i zobaczył piękny pokój z ogromnym łóżkiem i oknami, jego zmysły oszalały, gdy otoczyła go kojąca aura, instynktownie wspiął się na łóżko i otulił się zapachem. Zdjął kołdrę z łóżka i owinął się nią. Dawało mu to tyle komfortu, jakby wiedział, do kogo należy, a jednocześnie nie wiedział. Poczuł, jak się relaksuje i po raz pierwszy w swoim trzyletnim życiu zasnął z uśmiechem na twarzy.

Obudził się w chaosie wokół siebie, przetarł zaspane oczy i ziewnął, ciesząc się ciepłem kołdry. Miał już znowu zasnąć, ale warczenie i krzyki go rozproszyły. Wyczołgał się z pokoju, ale trzymał kołdrę blisko ciała. Głosy stawały się coraz głośniejsze z każdym krokiem, który stawiał.

"Gdzie jest mój syn?" ryknął król, przerażając służących stojących przed nim.

"Tato?" ziewnął, pocierając oczy i patrząc na swojego ojca, który kipiał ze złości. Był w połowie przemieniony w wilka, jego oczy były krwawoczerwone, pazury wysunięte, a na skórze rosły mu włosy. Twarz ojca zwróciła się w jego stronę, a jego postawa zmieniła się agresywnie. Przemienił się z powrotem w ludzką formę, zrzucając włosy i chowając pazury, zanim pobiegł, by wziąć dziecko w ramiona.

"Gdzie byłeś, moje dziecko? Bałem się, że coś złego się stało." Pocałował jego pulchne policzki, a dziecko zachichotało, gdy broda ojca drapała jego twarz. Potem przestał, gdy wyczuł, że zapach jego dziecka był zmieszany z zapachem jego partnerki, zapachem, który znał aż za dobrze. Spojrzał na syna, próbując znaleźć źródło. Zobaczył koc, który dziecko ściskało w małych rączkach.

"Gdzie to znalazłeś, moje dziecko?" Dziecko ścisnęło koc jeszcze mocniej, bojąc się, że ojciec mu go zabierze.

"To moje, Tato, znalazłem to." Ojciec uśmiechnął się na niewinność swojego dziecka, pocałował jego główkę i przytulił go mocniej. Był szczęśliwy, że jego dziecko pragnęło zapachu jego partnerki.

"Chodź, zabiorę cię, żebyś zobaczył swoją mamę." Pocałował jego miękką główkę jeszcze raz. Chłopiec ziewnął ponownie i położył głowę na ramieniu ojca, wtulając się w jego ciepło.

Król wrócił do pokoju, w którym jego dziecko zasnęło. Zamknął drzwi i podszedł do ogromnego portretu, stając przed nim.

"To jest twoja mama, dziecko, wyglądasz dokładnie jak ona." Chłopiec patrzył z zachwytem na piękną kobietę przed sobą.

"Jest taka ładna, Tato!" wykrzyknął dziecko, chichocząc radośnie.

"Tak, moje dziecko, jest bardzo ładna, tak jak ty." Dotknął jego małego noska.

"Tato? Czy jestem złym dzieckiem?" zapytał, gryząc koniec koca.

Król uniósł brew na pytanie syna. "Dlaczego tak mówisz? Ktoś ci to powiedział?" zapytał.

"Moja niania i trzej inni mężczyźni mówili o mnie złe rzeczy, a jeden z nich dał niani coś w małej butelce." Chłopiec opowiadał o sprawie, bawiąc się kocem, nie zdając sobie sprawy, jak poważne było oskarżenie.

Król zesztywniał, słysząc słowa syna. Pocałował główkę swojego pięknego syna. "Nie jesteś złym dzieckiem, to ludzie nie potrafią odróżnić dobra od zła. Ty, mój synu, jesteś najwspanialszym chłopcem, jakiego kiedykolwiek poznałem. Nie pozwól nikomu mówić inaczej."

Tej nocy dziecko spało w pokoju swojej matki, wtulając się w jej zapach, nie wiedząc, że jego ojciec brutalnie stracił życie czterech ludzi, którzy byli gotowi zabić niewinne dziecko.

Krzyki i płacze tych czterech osób odbijały się echem w piwnicy rezydencji, nieznane ludziom mieszkającym powyżej. Król dotrzymał swojej obietnicy i zamierzał to robić do końca życia, chroniąc swoje cenne dziecko.

Previous ChapterNext Chapter