Read with BonusRead with Bonus

Ciemność

Sandra

Spojrzałam na moje przyjaciółki, gdy usiadłam. "Dobra, dziewczyny, tradycyjne selfie z kina." Ustawiłam timer w telefonie i zrobiłam zdjęcie nas wszystkich razem. Tanya uśmiechnęła się do mnie, albo ciesząc się z tradycyjnego selfie, albo rozumiejąc, po co to robię. Nigdy nie mogłam tego odgadnąć. Może kiedyś ją zapytam. Robiłam zdjęcie przy każdym filmie i wysyłałam je Ryanowi. Żeby wiedział, gdzie jestem i że go nie okłamuję.

Do: Ry (Mąż) (Na zawsze)

Cześć Przystojniaku. Jesteśmy w kinie. :) Mam nadzieję, że Twój dzień mija dobrze. Kocham Cię na zawsze...XoXo. -Sandy

✅️ załącznik wysłany pomyślnie.

Odłożyłam telefon, czekając na jego odpowiedź. Kilka sekund później poczułam wibrację.

Od: Ry (Mąż) (Na zawsze)

Dlaczego one muszą ubierać się jak dziwaki? Nienawidzę tej bluzy. Miłego seansu. Napisz do mnie zaraz po zakończeniu filmu. Kocham Cię aż do śmierci. Moja żona. -Ry

Zaśmiałam się z jego nienawiści do bluzy i schowałam telefon. Zazwyczaj uspokajał się po zdjęciu. Film miał się zacząć, gdy sala kinowa stała się bardzo ciemna. Tanya chwyciła mnie za rękę, wiedziałam, że ciemność ją trochę przeraża. Zwykle tak było na początku. PTSD, przypuszczałam. Tak samo jak u mnie z głośnymi dźwiękami. Ścisnęłam jej rękę, dopóki mnie potrzebowała. Uśmiechnęła się i powoli puściła po kilku minutach. Trzymałyśmy to w ciszy, wiedząc, że inni tego nie zrozumieją. Zaczęłam odczuwać potrzebę pójścia do toalety. Nienawidziłam, gdy ktoś miał rację. Wzięłam długi łyk napoju. Zazwyczaj nie mogłam pić dużo coli, ale teraz się nią cieszyłam. Znów się zaśmiałam. Jill spojrzała na mnie jak na wariatkę, bo na ekranie nie działo się nic śmiesznego. Uśmiechnęłam się do niej i wskazałam na telefon "SMS od Ry" szepnęłam, próbując zachować twarz. Tanya znów spojrzała na mnie ze zrozumieniem i sięgnęła po moją rękę po raz drugi. Ścisnęłam ją tym razem. Po około 30 minutach nie mogłam już dłużej czekać i szepnęłam do Tanyi, żeby zaczęła swoje odliczanie, zanim wstałam i skierowałam się do toalety. Uśmiechnęła się i zrobiła wyimaginowany znak w powietrzu, liżąc palec dla pewności. Uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w górę alejki do drzwi.

Sala kinowa była cicha. Wszystkie filmy już się zaczęły. To było starsze kino, ale lubiłyśmy jego klimat. Przypominało nam dzieciństwo, przypuszczam. Szłam do łazienki, gdy go zauważyłam. Stał w tym samym korytarzu, którym musiałam przejść. Jego ciemne oczy znalazły mnie. Uśmiechnął się do mnie złośliwie. Zaczęłam iść w jego stronę, nie mogąc już dłużej czekać. Gdy się zbliżyłam, przysięgłabym, że poczułam nutę rozpoznania. Oparł się o wykładzinową ścianę, żeby mnie przepuścić, spojrzałam prosto w jego ciemne oczy. Szybko weszłam do drzwi damskiej toalety. Po umyciu rąk wyszłam i zobaczyłam, że go już nie ma. Zaczęłam czuć się trochę oszołomiona, gdy nagle wszystko zrobiło się ciemne. Nie mogłam się ruszyć i nie mogłam widzieć. Zostałam podniesiona z ziemi i przeniesiona na krótką odległość, zanim wylądowałam na czymś miększym, niż się spodziewałam. Słyszałam śmiech i rozmowy, ale nie mogłam ich zrozumieć. Chciałam krzyczeć, ale nagle poczułam się bardzo śpiąca. Musieli mnie odurzyć...cola pomyślałam, zanim całkowicie straciłam przytomność.

Joseph

Dlaczego ona tak na mnie patrzyła pomyślałem, gdy odjeżdżaliśmy z kina. Zerknąłem na tył vana i prawie się uśmiechnąłem na widok jej śpiącej twarzy. "Hej Zeus, jak wygląda jej oddech?" zapytałem mojego drugiego w dowództwie. "Wygląda dobrze, szefie" powiedział, obserwując ją uważnie. Planowałem to porwanie od miesięcy. Mąż tej kobiety stał się cierniem w moim boku przez ostatnie kilka miesięcy. On też jest brudny. Zabiera narkotyki z ulic i sam je używa. A potem ten pajac dostaje cholerną tabliczkę i klucz do "swojego" miasta. "Czy ona wygląda na użytkowniczkę?" Spojrzałem na Zeusa. Obserwowaliśmy ją przez tygodnie, wydawała się przerażona własnym cieniem, a nie dziesięć stóp wysoka i kuloodporna. Zeus tylko pokręcił głową. Spojrzał na mnie sarkastycznie, jakby chciał powiedzieć, że to poważnie wątpliwe. W końcu wyjechaliśmy z miasta i byliśmy w drodze do powiatu, gdzie moja tajna bezpieczna kryjówka leżała na odludziu. Ten idiota detektyw nigdy jej tu nie znajdzie. Jest chłopcem z miasta. Patrzyłem przez okno przez około 15 minut, gdy wjechaliśmy na długą żwirową drogę. "Kiedy zaparkujemy, Zeus, zabierz ją do przygotowanej sypialni i pozwól jej się wyspać. Ustawimy strażników, żeby pilnowali, kiedy się obudzi. Nie chcę być zbyt swobodny z nią" Nienawidziłem jej zamykać, ale chciałem zobaczyć jej reakcję, gdy się obudzi.

Patrzyłem, jak Zeus i Henry wynoszą ją z vana. Była taka mała i krucha. Moje bractwo zawsze szanowało kobiety, inaczej mieli ze mną do czynienia. To zupełnie nie w naszym stylu, ale muszę jakoś dotrzeć do Ryana Burda. Nie sądzę, żeby obchodziło go cokolwiek poza nią. Nie mogę go za to winić, ale ja nic nie czuję. Nie pozwalam sobie na przywiązanie do nikogo. Ufam tylko tym najbliższym. Nie mam czasu na kobiety. Jednak podczas obserwowania jej, zaczęła budzić we mnie wielki szacunek. Jest miła i hojna. Jest domatorem. Uwielbia czytać. Jest piękna. Jest środkiem do celu. Musiałem wyrwać się z tego toku myślenia. Poszedłem do kuchni i nalałem sobie kawy. "Czy mamy cię nazywać Smoke?" Spojrzałem na Zeusa. Nie wiedziałem, czemu mnie o to pytał. "Tak, powiem jej, że to moje imię. Chcę wiedzieć, czy było używane w rozmowach w domu Burdów." Zatrzymałem oddech na myśl o niej i rozmowach na poduszce. Przestań, Jo. Otrząsnąłem się. "No, Jo, nie wiem, czy to nam pomoże. Musisz wiedzieć, że może nie wiedzieć tego, co myślisz..." Zeus powiedział to prawie szeptem, jakby bał się mnie zdenerwować. Spojrzałem na niego surowo, czekając, aż będzie kontynuował. "Kiedy zabraliśmy ją do łóżka... próbowaliśmy zdjąć jej bluzę. Jest tam dość ciepło... krzyknęła i nie pozwoliła nam jej zdjąć. Jest naćpana, szefie. Nie powinna nic czuć. Podświadomie coś ukrywa," wyglądał na zaniepokojonego. "Czy jest coś jeszcze?" zapytałem zniecierpliwiony. "Miała siniaki, bracie, na szyi i trochę na twarzy." Nie mogłem oddychać... widziałem tylko czerwień. Wstałem, a Zeus się cofnął. Był ogromnym facetem. Cały w mięśniach. Imię dostał idealnie po wstąpieniu do mojego bractwa. Wiedział, jak bardzo nienawidzę mężczyzn bijących kobiety. Tchórze, którzy nie staną twarzą w twarz z mężczyzną. Ona jest taka mała i krucha. Jak moja matka. Nie idź tam, Jo. Usłyszałem to wyraźnie i odpuściłem. Spojrzałem ponownie na Zeusa, starając się opanować swoją reakcję. "Zajmiemy się tym. Nie wróci, dopóki nie dowiemy się, co się dzieje." Powiedziałem mu najspokojniej, jak potrafiłem. "Musimy skupić się na detektywie Burdzie," powiedziałem, aby uspokoić Zeusa, że mam wszystko pod kontrolą. Skinął głową na zgodę i poszedł z powrotem do jej pokoju.

Około godzinę później usłyszałem, jak Henry wchodzi do mojego biura. Zapukał do drzwi, a ja odwróciłem się. "Czy ona jest już obudzona?" zapytałem, wciąż patrząc na komputer. "Jest, Jo. Jest wściekła, BARDZO wściekła." Brzmiał rozbawiony. Ci faceci widzieli wielu wściekłych mężczyzn zamkniętych w moim żelaznym pokoju... ale nigdy pięciostopowej kobiety. "Idę... nie nazywaj mnie Joe. Myślę, że jakoś mnie rozpoznała i nie wiem dlaczego. Kiedy spojrzała mi w oczy, poczułem to. Kazałem wszystkim nazywać mnie moim bractwowym imieniem." Uśmiechnąłem się. "Oczywiście, panie Smoke," Henry uśmiechnął się sarkastycznie. Moi ludzie nie nazywali mnie Smoke od lat, ale w naszym świecie tak się mówi. Niektórzy nawet nie wierzą, że istnieję. Poszedłem za Henrym po schodach do pokoju. To jest klatka... skonstruowana tak, by wyglądała normalnie, jeśli tego chcę. Wygląda jak ładny pokój do przetrzymywania, drogi, starannie zaprojektowana przestrzeń, z której nie można uciec. Skręcając za róg w korytarzu, już ją słyszałem. Nie mogłem powstrzymać śmiechu na ten dźwięk. "WYPUSZCIE MNIE STĄD TERAZ, DUPKI!" Widziałem Zeusa. Był trochę zbyt rozbawiony, więc postanowiłem go odprawić. Jak tylko zobaczyła mnie za rogiem, usłyszałem, jak mówi "TY". Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem "Jestem Smoke, a ty?" Uśmiechnąłem się do niej trochę za długo. Nie chciałem tego i wyprostowałem się. Spojrzała na mnie gniewnie. Jej szare oczy prawie przeszyły moją duszę. Gdybym ją miał. "Nazywam się Sandra," powiedziała, widocznie próbując się uspokoić. "Ale to wiesz, prawda?" powiedziała z uśmieszkiem. "Wiesz, kim jest mój mąż, prawda? Czy dlatego mnie porwaliście? Żeby do niego dotrzeć?" Prawie się zaśmiała, mówiąc coś pod nosem, czego nie usłyszałem.

"Tak," uśmiechnąłem się do niej. "Miło mi cię poznać, pani Ryan Burd."

Previous ChapterNext Chapter