




Dotyk przyjemności
Eva obudziła się w swoim łóżku. Charlesa nigdzie nie było widać, więc przewróciła oczami. „Oby został u swojej kochanki” – pomyślała. Wstając z łóżka, poszła pod prysznic i puściła gorącą wodę. Nie mogła przestać myśleć o zeszłej nocy.
Chodź, zatańcz ze mną, Mały Człowieku
Był taki delikatny. Nawet sposób, w jaki wyglądał, kiedy go wyrzuciła, był nietypowy dla zwykłego zachowania Alarica. Pocierając brzuch, poczuła gorące łzy w oczach. Głęboko w środku wiedziała, że nie miał na myśli niczego poza troską, ale to była bolesna część jej życia, której nie była gotowa nikomu ujawniać. Pozwalając wodzie zmyć jej łzy, Eva szybko wyszła spod prysznica i ubrała się. Kierując się do kuchni, zatrzymała się, widząc wielki bukiet tulipanów i śniadanie na stole.
„Dzień dobry, kochanie” – powiedział radośnie Charles. „Zrobiłem ci śniadanie i kupiłem kwiaty, żeby przeprosić.”
Eva nic nie powiedziała, znała ten scenariusz aż za dobrze. Stało się to również stałym elementem ich małżeństwa. Cykl, który nieustannie powtarzał, gdy wiedział, że posunął się za daleko. Spojrzała na blat, na którym leżało sześć stuzłotowych banknotów. Charles podszedł, pocałował ją w policzek, a Eva starała się nie wzdrygnąć.
„Pójdę na zakupy spożywcze; weź to i po prostu odpocznij. Zrób sobie włosy i paznokcie, zaszalej na siebie.”
Kiedyś, gdy robił takie rzeczy, Eva myślała, że może naprawdę ją kocha. Że pod przemocą i werbalnym znęcaniem się kryje się osoba niezrozumiana. Jednak teraz była dużo mądrzejsza i dokładnie wiedziała, kim jest. Mruknęła „Dziękuję” pod nosem, zsuwając pieniądze ze stołu. Kolejna rzecz, której się nauczyła, to że w takich momentach on nie pytał, ale nakazywał. „Umówię się na wizytę po pracy.”
Charles uśmiechnął się i podniósł jej podbródek palcem. Natychmiast pomyślała o Alaricu i o tym, jak kiedy on to robił, wywoływało to u niej inne uczucia. „Nie mogę się doczekać, żeby to zobaczyć” – powiedział, składając pocałunek na jej ustach. Patrzył jej w oczy. „Zmienię się, Evo. Cały stres w pracy, wyładowywałem na tobie. To nie jest w porządku, rozumiem to.” Pogładził jej policzek. „Nigdy więcej cię tak nie skrzywdzę.”
Zacisnęła zęby, słysząc kolejne kłamstwo. Eva wstała i chwyciła swoją torbę. „Naprawdę powinnam iść do pracy.”
Pchnął w jej stronę talerz. „Najpierw jedz.”
Szybko usiadła, wzięła widelec i zaczęła jeść rzadkie jajka i okropnie przypieczony tost. Starała się nie zwymiotować, podczas gdy Charles siedział naprzeciwko i patrzył.
Alaric zaciągnął się papierosem, obserwując, jak Eva przechodzi przez rynek. Był z nią od zeszłej nocy, ukrywając się w cieniu. Gdy zasnęła na podłodze, przykrył ją i został do rana, pilnując, żeby jej mąż jej nie dotknął. Jedyny moment, kiedy ją opuścił, to wtedy, gdy brała prysznic. Alaric starał się jak mógł, żeby jego krew nie wrzała podczas porannego przedstawienia. Stałe przypomnienie Raiena wciąż odtwarzało się w jego głowie.
Ona nie potrzebuje kolejnego brutala
Mógł powiedzieć, że podobało jej się tańczenie z nim, a choć niechętnie to przyznawał, lubił poznawać nowe rzeczy o niej. Miał jednak tyle pytań, ale w końcu nauczył się, żeby nie naciskać. Otworzyła się sama, wiedząc, że on będzie słuchał. Nie wiedział, czy po tym, jak zareagowała zeszłej nocy, otworzy się przed nim ponownie, ale wiedział, że będzie próbował, rozumiejąc, że to właśnie takiej ochrony teraz najbardziej potrzebowała.
"Masz telefon, pani Wright," usłyszała Eva przez interkom.
Myśląc, że to Charles, szybko podniosła słuchawkę.
"Halo?"
"Cześć, Eva! Tu Mark Haddon. Wiesz, ten facet, na którego wpadłaś." Eva wstrzymała oddech z zaskoczenia, "Tak... pamiętam, w czym mogę pomóc?"
"Zastanawiałem się, czy masz plany na lunch? Chciałem omówić z tobą pewną propozycję biznesową."
Eva zawahała się, "N-nie jestem pewna."
Mark się zaśmiał, "Obiecuję, że nic śmiesznego. Naprawdę chodzi o biznes. Możesz wybrać miejsce, a my usiądziemy wśród tłumu. Chcę, żebyś czuła się jak najbardziej komfortowo, mając nadzieję, że będziesz otwarta na moją propozycję."
Eva spojrzała na swój kalendarz, zdając sobie sprawę, że nie ma już więcej spotkań na dziś. Wbrew swojemu lepszemu osądowi, w końcu się zgodziła.
"Świetnie! Gdzie chciałabyś się spotkać?"
"A może Café Au Lait za 20 minut?"
"Perfekcyjnie, do zobaczenia," powiedział, zanim odłożył słuchawkę.
Eva głęboko odetchnęła, jej nerwy zaczynały się ujawniać, "To tylko lunch w sprawie biznesu." Mimo to, nie mogła powstrzymać się od niepokoju.
Usłyszała ciche pukanie do drzwi, i jej ciało zesztywniało. "Eva, jesteś tam?" Usłyszała Tamerę przez drzwi.
"Tak, wejdź Tamera." Otwierając drzwi, Tamara weszła z szerokim uśmiechem.
"No więc... chciałam się dowiedzieć, jak idzie z 'Something Wicked'?"
Eva nerwowo bawiła się pierścionkiem. "Właściwie, Tamara, myślałam o porzuceniu całej książki na rzecz czegoś innego."
Oczy Tamary rozszerzyły się, "NIE! NIE MOŻESZ TEGO ZROBIĆ!"
"Dlaczego nie? Co zrobiłaś?"
Tamara podrapała się po karku, "Mogłam już przedstawić ten pomysł jako twoją następną książkę."
Usta Evy otworzyły się ze zdziwienia, "DLACZEGO TO ZROBIŁAŚ BEZ MOJEGO POZWOLENIA?!"
Wbiegając do pokoju, Tamara usiadła naprzeciwko niej, "Przepraszam, okej! Ale przyznaj, Eva, miałaś blokadę twórczą od jakiegoś czasu. Miło było widzieć cię z powrotem przy pisaniu, a 'Something Wicked' jest gorące! Nie wspominając już o modelu na okładkę, mówię ci, on jest właśnie tym, czego potrzebowałaś!"
Eva zamknęła oczy i potarła skronie, "Tamara, mogłabyś dać mi chwilę?"
Kiwnąwszy głową, Tamara wstała i wyszła z biura. Eva położyła głowę na biurku i jęknęła. Słyszała, jak książka woła do niej, błagając, żeby pisała dalej. "NIE!" Po tym, co napisała zeszłej nocy, nie mogła zmierzyć się z tym, co może pojawić się dzisiaj. Westchnęła, uderzyła mocno w stół, zanim chwyciła książkę. Otwierając ją, zobaczyła nowy rozdział.
Rozdział 2: Dotyk przyjemności
Jej twarz natychmiast poczerwieniała, myśląc, co to może oznaczać. "Czy naprawdę chcę napisać erotyczną scenę między-" Nie mogła nawet dokończyć zdania. Jej myśli wróciły do chwili, gdy była w jego ramionach, i delikatnego zapachu jego perfum. Wciągając powietrze, wzięła długopis i zaczęła pisać.
Jej ciało miękkie pod jego palcami, pieścił każdy jej cal. Ustami na gorącej skórze, całował każde z jej piersi, szorstko muskając sutek językiem. Zasypywał ją powolnymi, torturującymi pocałunkami aż do brzucha, zatrzymując się przy jej udach. Wyginając plecy, jęknęła jego imię "Alaric."
Uśmiechnął się, ciesząc się z jej reakcji na jego dotyk. Przesuwając kłami po jej udzie, wgryzł się głęboko, wysysając z niej krew. Przyjemność przeszyła ją do samego rdzenia, a on czuł jej ręce błądzące po jego włosach. Pochłaniał ją, jej orgazm pozostawiał nektar na jego języku. „Chcę cię tak bardzo” - wyszeptała, Alaric podniósł się i spojrzał jej w oczy.
„Jak sobie życzysz, Drusillo,” powiedział cicho, zanim powoli w nią wszedł.
Eva zamknęła książkę i wsunęła ją z powrotem do torby. Jej serce biło szybciej, położyła rękę na piersi i próbowała uspokoić oddech. Nie wiedziała, co czuje. "Kim jest Drusilla?” Nie mogła przetworzyć tego, co właśnie napisała. Zrobiła więc to, co najlepsze, wstała i poszła na lunch.
"Niesamowite jak zawsze,” wymruczała Drusilla w piersi Alarica.
Przesuwając rękami po jej długich czarnych włosach, wpatrywał się w sufit, zdezorientowany. Nawet nie pamiętał, że dzwonił do Drusilli, ale jakoś zaczęli uprawiać seks. Alaric nie mógł tego wyjaśnić, ale cała sprawa wydawała się nie na miejscu. Odwracając się do niej, powiedział: "Dru, pamiętasz, żebym cię wzywał?”
Zmarszczyła oczy i nos, "Teraz, gdy o tym wspominasz…”
Czuł, że coś mu umyka. Jeśli jej nie wzywał, to jak się tam znalazł? Próbując sobie przypomnieć, co robił wcześniej, jego twarz pobladła, gdy uświadomił sobie, że obserwował Evę. Poszła do swojego biura, miał do niej dołączyć po papierosie.
"O nie, nie, nie.” Powiedział, zrywając się na nogi.
Drusilla leżała na łóżku. "Pozwól, że zgadnę, ta ludzka?” Ubierał się w pośpiechu, rzucając jej przepraszające spojrzenie. Zaśmiała się. "To nie skończy się dobrze.”
Jej słowa wywołały w nim uczucie grozy. Eva nic nie wiedziała o Drusilli, więc to mogło oznaczać tylko jedno. Wybiegając ze swojego pokoju, wpadł na Raiena.
"Domyśliłem się, że idziesz do mnie.”
Alaric chwycił go za gardło. Oczy czerwone, przycisnął go do ściany, "Dlaczego, do cholery, kazałeś jej to napisać?”
Raien tylko się uśmiechnął, "Żeby cię trochę popchnąć.” Wydusił, "A teraz, czy mnie puścisz?” Alaric go puścił. "Ten twój temperament.” Powiedział, otrzepując ubranie.
Alaric zmrużył oczy, "Dlaczego, do diabła, kazałeś jej pisać o Drusilli?”
"A dlaczego cię to obchodzi?” Raien rzucił wyzwanie. "Czy Drusilla nie jest twoją towarzyszką? Czy to nie ty mówiłeś, że nie interesuje cię Eva? Więc jeszcze raz pytam, dlaczego to ma znaczenie, czy wie, co robisz w wolnym czasie?”
Alaric zamarł, "Nie zasłużyła na to.”
Raien uniósł brew, "Jeszcze raz, dlaczego cię to obchodzi? Zastanawiam się, czy bardziej niepokoi cię jej wiedza o Drusilli, czy fakt, że nie napisała tego o sobie?”
Alaric naprawdę nie miał odpowiedzi. Na pewnym poziomie wiedział, że Raien ma rację, nie powinno go obchodzić, co ona myśli. "Rozmawiała ze mną wczoraj wieczorem, naprawdę rozmawiała. To nie trwało długo i trochę to zepsułem, ale przynajmniej rozmawialiśmy.”
Raien skrzyżował ramiona na piersi, "To w porządku, że ją lubisz, Alaric, w końcu ma być twoją żoną...”
Zgrzytnął zębami, "Nie lubię jej i przestań tak ją nazywać.”
Raien przewrócił oczami, "Więc znowu wracamy do mojego pierwotnego pytania. Jeśli w ogóle jej nie lubisz, dlaczego cię to obchodzi?”
Eva siedziała naprzeciw Marka w kawiarni. Nie chciała być rozproszona, ale nie mogła się powstrzymać.
"Wszystko w porządku?” Zapytał po raz tysięczny.
"Hę? Tak, naprawdę przepraszam. Moja nowa książka trochę mnie pochłonęła.”
Pokręcił głową ze zrozumieniem, "Chciałem z tobą porozmawiać o twoich książkach, czy znasz księgarnię na rogu Piątej?”
Jej oczy rozbłysły, "Tak! To moja ulubiona księgarnia!”
Mark zaśmiał się, "To dobrze wiedzieć, bo moja szwagierka jest jej właścicielką, prawdopodobnie jest twoją największą fanką.” Policzki Evy zarumieniły się, "W każdym razie, wspomniałem jej, że na ciebie wpadłem, i błagała mnie, żebym zapytał, czy rozważyłabyś podpisywanie książek za około dwa tygodnie?”
Eva zaczęła bawić się pierścionkiem, "N-nie sądzę, że to dobry pomysł. Nie pojawiałam się publicznie od dłuższego czasu.”
Mark położył rękę na jej dłoni, "Może teraz jest dobry moment, żeby zacząć?” Nagle jego szklanka wody rozbiła się na stole. "Cholera!” Mark krzyknął, wstając.
Eva chwyciła serwetkę i pobiegła do jego boku. "Przepraszam…” Mruknęła, nie zdając sobie sprawy, że wyciera bezpośrednio przód jego spodni.
Mark spojrzał w górę, "Um, Eva…”
Szybko upuściła serwetkę, "O mój Boże!” Zakryła twarz z zażenowaniem.
Śmiejąc się, Mark poklepał ją po ramionach, "Chcę, żebyś wiedziała, jako przyjaciółka, że nigdy ci tego nie daruję.” Jego zaraźliwy śmiech sprawił, że ona też się roześmiała i zaczęła się odprężać.
"Wiesz co, zrobię to podpisywanie książek.” Powiedziała, chichocząc.
Charles i tak będzie poza miastem, więc to właściwie całkiem wygodne.
Eva poczuła nagle na sobie spojrzenia, co wywołało dreszcz na jej ciele. Odwracając się, zobaczyła Alarica stojącego przy słupie i obserwującego ją. Jego długi płaszcz powiewał, jedna noga w bucie była założona na drugą. Jego piwne oczy wpatrywały się w nią, a ona nagle poczuła się nieswojo.
"Hej, dasz mi chwilę? Muszę iść do łazienki i się ogarnąć, a potem możemy omówić szczegóły podpisywania.” Powiedział Mark. Skinęła głową, obserwując, jak odchodzi, zanim ponownie skierowała swoją uwagę na Alarica.
Podbiegła do niego, piorunując go wzrokiem. "Dlaczego, do diabła, to zrobiłeś?”
"Nie lubię go,” powiedział, przewracając oczami.
"O, dorosnij, do cholery!”
Alaric uniósł brew, chwilowo zaskoczony.
Hmm, Mały Człowiek jest naprawdę wkurzony.
"Przestań być dupkiem wobec Marka, on nic ci nie zrobił.”
"Może nie, ale jest cały czas przy tobie.”
Eva zmarszczyła twarz z irytacją, "I co z tego? Dlaczego cię to obchodzi?” Alaric zacisnął usta, a ona mruknęła pod nosem, "Pieprzony hipokryta.”
Skrzyżował ramiona i wpatrywał się w nią, "Co powiedziałaś?”
Eva wypuściła parę z nosa, "Muszę wracać.”
Odwróciła się, ale Alaric chwycił ją za rękę. "Eva, a propos Drusilli...”
Podniosła rękę, uciszając go. "Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to.”
Ton jej słów sprawił, że jego oczy pociemniały. "Nie powiedziałem, że cię to obchodzi.”
"A jednak poczułeś potrzebę, żeby mi to wyjaśniać.” Zamknęła się w sobie, co sprawiło, że Alaric się wkurzył.
"Chodzi bardziej o to, żeby nie było żadnych nieporozumień co do zeszłej nocy i statusu tego, co się między nami dzieje.”
Eva parsknęła, podchodząc bliżej do niego, "Alaric, nie musisz się martwić swoją ładną główką. Nie interesuje mnie, żebyś mnie poślubił, ale pozwolę ci spełnić swoje zobowiązanie do ochrony mnie. Całkowicie to rozumiem i się zgadzam. NIE chcę cię tutaj bardziej niż ty chcesz tu być. NIE chcę, żebyś mnie chronił, bardziej niż ty chcesz być moją ochroną. NIE chcę być zaręczona z tobą bardziej niż ty chcesz być zaręczony ze mną. A jednak, tu się znajdujemy i choć nie mogę się ciebie pozbyć, bardziej niż ty możesz się mnie pozbyć, mogę cię prosić, żebyś mnie zostawił w spokoju.”