




Bądź trochę milszy Część I
Ostrzeżenie: Następny rozdział może być dla niektórych wywołujący niepokój. Prosimy o czytanie z ostrożnością.
Kilka dni później
Eva szła pospiesznie przez rynek miasta, starając się dotrzeć do pracy na czas. Charles był w kiepskim nastroju tego ranka po całonocnej nieobecności. Głęboko zanurzona w telefonie, nie zauważyła mężczyzny tuż przed sobą.
"Umph,” westchnęła, zderzając się z jego klatką piersiową, co spowodowało, że wszystkie jej papiery rozleciały się wszędzie. "Bardzo przepraszam.” zawołała przepraszająco.
"Nie… to moja wina. Powinienem był patrzeć, gdzie TY idziesz.” Zaśmiał się, sprawiając, że się uśmiechnęła.
Schylając się, pomógł jej pozbierać papiery. Czuła na sobie jego wzrok, a jej policzki zarumieniły się.
"Przepraszam… nie chciałem się gapić; po prostu wyglądasz jak jedna z moich ulubionych autorek. Eva Wright.” Oboje wstali, a Eva wyciągnęła rękę.
"Eva Wright, miło mi cię poznać.”
Jego szeroki, przyjazny uśmiech był zaraźliwy, a Eva nie mogła nie zauważyć, że był naprawdę przystojny. Pocierając najpierw kark, uścisnął jej dłoń.
"Jest mi tak wstyd, że to przyznałem. Jestem Mark Haddon, naprawdę miło mi cię poznać, Evo.” Jego uścisk był mocny, a on delikatnie pogłaskał jej dłoń, zanim ją puścił. Oddając jej papiery, nadal się uśmiechał. "Słuchaj, mam nadzieję, że to nie jest zbyt odważne, ale zastanawiałem się, czy może chciałabyś kiedyś pójść na kawę.”
Eva bawiła się pierścionkiem na palcu, "Właściwie to jestem mężatką.”
Jego twarz posmutniała, "Och, przepraszam, ja-”
"Jakiś problem?” Eva nie musiała go widzieć, żeby wiedzieć, kto to był. Alaric stał za nią, wpatrując się w Marka. Zauważając rozrzucone papiery w jej rękach, zmrużył oczy, "Zderzyłeś się z Evą?”
Mark znowu pocierał kark, "Przypadkowo. Szczerze mówiąc, nie jestem z tego zbyt niezadowolony.”
Alaric był jedynym z trójki, który nie uważał tego za zabawne. Zrobił krok do przodu, a Eva szybko zablokowała mu drogę. Uśmiechnęła się przepraszająco do Marka, "Miło było cię poznać, naprawdę muszę już iść.”
Mark skinął głową, zanim spojrzał na Alarica, "Również miło było cię poznać, Evo.” Przeszedł obok nich, lekko potrącając Alarica.
Alaric zgrzytał zębami. "Powinienem go ukarać.”
Eva roześmiała się głośno. "Czy ty właśnie powiedziałeś, że go ukarzesz?” Alaric pozostał milczący, a Eva przewróciła oczami. Ignorując go przez resztę drogi do pracy, unikała wzroku swojej publicystki, gdy oboje weszli do jej biura i zamknęli drzwi.
Eva wskazała na niego rękami. "Mógłbyś wyglądać mniej jak... ty? Myślę, że oczy Tamery prawie wyskoczyły z orbit.”
Alaric niezdarnie bawił się ołówkami na jej biurku. "Jak chciałabyś, żebym wyglądał? Mogę pokazać swoją prawdziwą formę, ale wątpię, czy to byłoby przyjemne dla nas obojga." Eva nie mogła sobie wyobrazić, jak Alaric naprawdę wyglądał, ale jeśli jego zagniewana ludzka forma była lepszą opcją, nie chciała się tego dowiedzieć. "Poza tym," powiedział, siadając na krześle naprzeciwko niej, "słyszałem, że jestem całkiem przystojny." Eva otworzyła usta, a potem je zamknęła, decydując, że lepiej nie odpowiadać.
"Co tu robisz? Nie pisałam w księdze."
Alaric skrzyżował ramiona na piersi, "Żeby cię chronić." Eva uniosła brew.
"Przez zgładzenie mężczyzny, na którego przypadkowo wpadłam."
Alaric przewrócił oczami. "Nie lubię go."
"Ty nikogo nie lubisz."
Uniósł brew w jej stronę, "O, patrz, człowiek jednak ma pazurki."
Ignorując go po raz drugi tego dnia, włączyła monitor. Próbując pisać, zauważyła, że Alaric wpatruje się w jej przedramię. Jej twarz poczerwieniała, gdy zdała sobie sprawę, że widzi blizny. Szybko naciągnęła sweter, zakrywając je.
"On to zrobił?"
Kontynuowała pisanie, nie patrząc na niego, "Nie, to wszystko moja robota."
"Dlaczego?" Ignorowała go ponownie. "DLACZEGO?" Powtórzył, jego gniew sprawił, że podskoczyła.
"Nie krzycz na mnie."
Alaric przeczesał palcami włosy z frustracją. Wstał i podszedł do niej, pochylając się. "Pozwól mi je przynajmniej wyleczyć."
Pokręciła głową na nie. Czuła gorący oddech z jego nosa. Zirytowana, wstała, mijając go. "Nie prosiłam cię o ochronę, dlaczego ciągle to forsujesz? Co masz z tego?"
Alaric zacisnął usta, "Złożyłem przysięgę."
"To wybierz kogoś innego, komu złożysz przysięgę! Dlaczego to muszę być ja?!"
"Już ci powiedziałem dlaczego!"
Eva głośno prychnęła. Podeszła do swojej torby, chwyciła "Coś Złego" i zaczęła pisać, żeby się odczepił.
"DLACZEGO TO DO CHOLERY NIE DZIAŁA?!" Krzyknęła na pustą stronę, która nie wchłaniała jej tuszu.
"Jeszcze tego nie rozumiesz, prawda? NIE chcę tu być bardziej niż ty chcesz, żebym tu był. NIE chcę cię chronić bardziej niż ty chcesz być chroniona." Podszedł bliżej niej. Przewyższając ją wzrostem, patrzył, jak jej brązowe oczy rozszerzają się. "NIE chcę być z tobą zaręczony bardziej niż ty chcesz być ze mną, ale oto jesteśmy. Nie mogę się ciebie pozbyć, a ty nie możesz pozbyć się mnie." Alaric poczuł różany zapach jej szamponu. Wbrew swojej naturze, sięgnął w dół i pogładził jej włosy.
Spojrzała na swoje buty, "Nigdy nie powinnam była ich ścinać."
"Tak naprawdę podoba mi się, jak oprawiają twoją twarz." Eva spojrzała na niego, i po raz pierwszy od ich spotkania, sprawiła, że poczuł się nieswojo. "Jesteś osobliwie frustrującą Małą Ludzką," powiedział, wzdychając.
"Wyobraź sobie mnie jako żonę, pewnie doprowadziłabym cię do szału."
Przechylił głowę, jakby się zastanawiał, zanim się wycofał. "Wrócę," powiedział przez ramię, zanim zniknął w powietrzu.
"Alaric, jak miło z twojej strony, że znowu wparowałeś do mojego biura," powiedział Raien sarkastycznie.
"Potrzebuję, żebyś przekonał mojego ojca, żeby dał mi nowe zadanie. Nie mogę dokończyć tego. Ona jest zbyt trudna. Nie pozwala mi zabić tego katastrofalnego męża, nie pozwala mi wyleczyć swoich ran. Nawet nie pozwoliła mi uderzyć tego dupka, który na nią wpadł!"
Raien wstał od biurka i pokręcił głową. "Więc, ponieważ nie pozwala ci zachowywać się jak barbarzyńca, nie możesz jej chronić?"
Alaric westchnął ze złością. "Jak, do cholery, mam chronić Ewę, jeśli nie pozwala mi zabić ludzi, którzy ją skrzywdzili? Nie mogę go po prostu zabić?!"
Raien uniósł brew. Krzyżując ramiona, spojrzał na niego ciekawie. "Więc, teraz to już Ewa?"
W złości Alaric nie zauważył, że nazwał ją po imieniu przed Raienem. Machając ręką, odwrócił się i położył ręce na biodrach, jego irytacja rosła na dźwięk śmiechu Raiena.
"Nie, nie możesz, chyba że ona napisze to w księdze, Alaric. Ona i tak ledwo ma kontrolę nad historią, która się rozwija, ale to... to musi być jej własny wybór. Wiesz o tym." Usiadł na krawędzi krzesła w swoim biurze. "Alaric, czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że może to, czego Ewa teraz potrzebuje, to inne formy ochrony? Że może ostatnią rzeczą, jakiej chce, jest kolejny brutal w jej życiu."
Myśli Alarica powędrowały do nocy, kiedy ją dusił i jak łatwo się poddała. Było to wspomnienie, które zablokował tak daleko, jak tylko mógł. Nie lubił tego, jak widok jej w takim stanie przez jego ręce sprawiał, że się czuł.
"Atakowanie jej z taką agresją to ostatni sposób, w jaki zyskasz jej zaufanie." Raien położył rękę na jego ramieniu. "Wiem, że nikogo nie słuchasz, ale mogę ci dać radę?"
Alaric mruknął. "Dobrze."
"Chroń jej marzenia, nadzieje, rzeczy, które kocha. Chroń to, co zostało jej odebrane, żeby mogła znowu poczuć się bezpieczna. Może zamiast narzucać jej swój rodzaj ochrony, pozwól jej pokazać ci, czego potrzebuje."
Alaric odwrócił się do niego z grymasem na twarzy. "Jakby miała mi cokolwiek z tego powiedzieć."
"Powiedziałaby, gdybyś choć raz spróbował posłuchać. Bądź dla niej miły."
"Nie umiem być miły."
"A może chociaż przyzwoity? Czy to by cię zabiło?"
Alaric nie chciał być przyzwoity. Bycie przyzwoitym oznaczałoby poznanie tej małej ludzkiej istoty, a nie był pewien, jak by się czuł wobec tego, co by odkrył. Mimo to, chciał odzyskać swoje skrzydła, a ona była powodem, dla którego jego życie zostało oszczędzone. Jeśli słuchanie jej miało go przybliżyć o krok, musiałby jakoś to znieść.
"Spróbuję, ale nic nie obiecuję." Powiedział w końcu.
Raien poklepał go po ramieniu. "Dobry początek. Twój ojciec będzie zadowolony."
Alaric przewrócił oczami, "Tak, no to powiedz mu, żeby się do tego nie przyzwyczajał."
Charles wcisnął telefon w twarz Evy. "Gdzie, do cholery, są pieniądze?"
Czuła alkohol na jego oddechu i przygotowała się na to, jak może wyglądać ten wieczór. "Musisz odświeżyć ekran."
Spojrzał na nią gniewnie, zanim zaczął naciskać przyciski na telefonie. Uśmiechając się do telefonu, spojrzał na nią, "Dlaczego jest tyle pieniędzy na tej wypłacie?"
"D-Dostałam zaliczkę na nową książkę."
Uniósł brew, "O czym jest ta książka?"
Myśląc szybko, odpowiedziała, "To horror, żadnego romansu ani erotyki."
Kiwnął głową, "Upewnij się, że ją zatwierdzę, zanim będzie gotowa." Chwycił płaszcz i zarzucił go na ramię, "Wrócę za kilka godzin."
"Charles, j-ja się zastanawiałam, czy mogłabym dostać trochę pieniędzy na zakupy spożywcze i środki czystości... mamy mało."
Jego ciało zesztywniało, "Co się, kurwa, stało z pieniędzmi, które dałem ci trzy tygodnie temu na te rzeczy?"
"Wypełniłam dom, ale chciałam kupić kilka rzeczy, żeby mieć pewność, że nigdy nie zabraknie ci niczego, czego potrzebujesz." Wiedziała, że jeśli przedstawi to w ten sposób, to go zadowoli.
Kiwnął głową i mruknął pod nosem, "Pójdę do bankomatu."
Nie chciała pytać, ale zmusiła się, "Zastanawiałam się też, czy mogłabym dostać trochę pieniędzy, żeby znowu obciąć włosy i zrobić paznokcie-"
Odwrócił się i spojrzał na nią gniewnie, "Co ty, kurwa, właśnie mnie zapytałaś?"
Eva podciągnęła nogi do piersi, "Chodzi o to, że mam rozmowę o wprowadzeniu kilku moich książek do sklepów za granicą i ja-"
"Uważasz się za lepszą ode mnie?" Nie odpowiedziała. "HMM?!" Jego głos podniósł się o oktawę, co sprawiło, że podskoczyła.
"Oczywiście, że nie."
Charles kipiał ze złości, "Chwalisz się jakimiś książkami za granicą. Gdybym siedział na dupie i pisał głupie historie cały dzień, też miałbym książki za granicą." Ruszył w jej stronę i pchnął ją w bok głowy. "Nigdy nie powinnaś była obcinać tych włosów, wyglądasz jak cholerny facet." Eva skrzywiła się, a Charles zaśmiał się gorzko, zanim znowu spoważniał. "Powiedz mi, Eva, kto będzie na tym spotkaniu, że musisz wydawać moje ciężko zarobione pieniądze, żeby ładnie wyglądać?" Pochylił się w jej stronę, co sprawiło, że odchyliła się do tyłu. "Kto to jest, hmm? Kto to jest ten facet, który ma moją dziwkę żonę w takim szale, że prosi swojego ciężko pracującego męża, żeby ją wystroił?"
Eva zamknęła oczy i przygotowała się, "Nie ma nikogo-"
Nie zdążyła dokończyć zdania.