Read with BonusRead with Bonus

Kłucie palca

Oczy Ewy rozszerzyły się na widok nazwiska napisanego pod koniec akapitu.

Autor: Eva Wright

Upuściła książkę.

„N-nie napisałam tego.”

„Czego nie napisałaś?” Jej agentka Tamara zapytała zza jej pleców, przerażając ją. Eva przyłożyła palce do ust, patrząc jak Tamara podnosi książkę.

„O, jaki on jest seksowny. Tajemniczy i mroczny,” jej brwi uniosły się z ekscytacji. „Coś Złego? O mój Boże, czy znowu piszesz mroczny romans?”

„T-Tamaro… ja tego nie napisałam.”

Przekartkowała strony, „No tak, jest pusta.” Eva wyrwała jej książkę z rąk, przewracając pierwszą stronę. Pusta strona za pustą stroną wypełniały jej wizję. „Podoba mi się tytuł, obrazek i krótki opis. Myślisz, że możesz napisać kilka rozdziałów do końca miesiąca? Mogę to przedstawić jako twoją następną książkę.” Klasnęła w dłonie z radością, „Mówiłam ci, że to jest twoja ścieżka, Evo. Jesteś zabawna, dowcipna i twoja wyobraźnia jest naprawdę skrzywiona - bez urazy.”

Eva ledwo ją słyszała.

Nie napisałam tego

Tamara włożyła książkę z powrotem w jej ręce, a okładka zdawała się parzyć palce Ewy. „Do roboty,” powiedziała mrugając do niej, zanim opuściła biuro.

Eva zatoczyła się z powrotem do swojego biurka i wpatrywała się w książkę, zanim wrzuciła ją do kosza. Nie podobało jej się, jak to wszystko sprawiało, że się czuła, jakby ta rzecz ją wołała. Włączyła komputer i otworzyła zakładkę z dokumentem, wpatrując się w migający kursor.

Dalej… dalej, dasz radę

Zachęcała siebie, ale żadne słowa nie pojawiały się na stronie. Westchnęła, opierając głowę na dłoniach, starając się powstrzymać łzy. „Coś ty mi zrobił, Charles?” Wymamrotała, jej oddech przyspieszał, a serce biło coraz szybciej.

Nie teraz… nie teraz

Walcząc o oddech, chwyciła się krawędzi biurka. Ciężko dysząc, spojrzała w sufit i zaczęła liczyć.

30… 29… 28…

To było coś, co jej terapeuta kazał jej wypróbować, gdy czuła, że nadchodzi atak paniki. Zamknęła oczy, czekając, aż jej oddech wróci do normy. Wyłączyła monitor, wiedząc, że jeśli spróbuje pisać, wszystko zacznie się od nowa. Jej marzenie wymykało się jej z rąk i nic nie mogła na to poradzić.

Eva starała się jak mogła, ale nie mogła powstrzymać łez spływających po jej policzku. Chwyciła chusteczkę, szybko je otarła i wyrzuciła do kosza. Jej wzrok padł na książkę, na którą wylądowała chusteczka, a orzechowe oczy mężczyzny nadal ją śledziły. Zanim się zorientowała, sięgnęła do kosza i położyła książkę na biurku. Znów poczuła to groźne uczucie, jakby ostrzeżenie, a jednocześnie jakby coś ją przyciągało, by otworzyć ją ponownie. Biorąc głęboki oddech, otworzyła okładkę i przewróciła na pierwszą pustą stronę, która już nie była pusta.

„Co do…?” Jej oddech utknął w gardle, kiedy przeczytała nowe słowa.

Rozdział 1: Spotkanie

Eva wpatrywała się w słowa wypalające się na papierze. Im dłużej na nie patrzyła, tym bardziej mgła w jej umyśle zdawała się rozwiewać. Wzięła do ręki długopis i pod tytułem napisała słowo, które miała na myśli.

Alaric wpatrywał się w swoją śpiącą narzeczoną, zirytowany mężczyzną leżącym po jej drugiej stronie. Był brutalem, który zasługiwał na śmierć, ale jego śmierć nie była misją na dzisiejszą noc. Delikatnie przejechał długim paznokciem po jej twarzy, zafascynowany tym, jak udało jej się wyglądać pięknie nawet podczas snu. Poruszyła się lekko, a jej ręka zakryła twarz, blokując mu widok. Przechylił głowę i uśmiechnął się, zanim położył się obok niej. Obserwując pulsowanie żyły na jej szyi, wyobrażał sobie krew spływającą po bokach jego ust. Odurzony jej zapachem, chciał spróbować, co pachniało tak pysznie. Ostrożnie, aby jej nie obudzić, chwycił jej rękę, przyciągając palec do swoich ust. Delikatnie ukłuł jej palec swoim kłem, rozkoszując się smakiem jej krwi, gdy kropla spłynęła na jego język.


„A dokąd to się wybierasz?”

Alaric uśmiechnął się, zagłębiając paznokcie w plecy Drusilli. Jęknęła, pchając się na niego, jej oczy przewracały się, gdy jego męskość dotykała każdego miejsca w jej wnętrzu.

„Nigdzie…”

Przygryzła dolną wargę, aby nie krzyczeć, gdy kolejny orgazm przeszedł przez jej ciało. Wbijając paznokcie głęboko w prześcieradła, czuła, jak się trzęsie. Alaric odchylił głowę, karmiąc się jej energią seksualną. Oczy zaczerwienione, warczał pod nosem, prawie zaspokojony. Odsłaniając kły, wbił się głębiej w nią. Oblizał usta, pochylił się do przodu i zatopił zęby głęboko w jej ramieniu.

„Kurwaaa-” Krzyknęła, gdy wyssał krew z jej ciała, powodując, że znów doszła.

Ta kombinacja doprowadziła go do szczytu, zamknął oczy i wydał z siebie dźwięk ulgi. Wycofując kły, oboje opadli na łóżko. Gruba czerwona ciecz poplamiła prześcieradła, jej metaliczny zapach unosił się w powietrzu. Podnosząc głowę, Drusilla zatopiła swoje kły głęboko w jego piersi.

„Mmmmm,” mruknął, zamykając oczy i czując, jak krew opuszcza jego ciało. Wiedziała dokładnie, co mu się podoba, a on czerpał ogromną przyjemność z zadawania sobie nawzajem bólu.

„Alaric wpatrywał się w swoją śpiącą narzeczoną, zirytowany mężczyzną leżącym po jej drugiej stronie.”

Jego oczy otworzyły się szeroko.

„Odurzony jej zapachem, chciał spróbować, co tak pysznie pachniało”

Chwytając Drusillę za włosy, odepchnął ją od siebie. „Co do cholery!” Krzyknęła.

„Cicho.” Wstał i krążył po swojej sypialni, aż podszedł do obrazu przedstawiającego jego samego. Zrywając go ze ściany, odsłonił sejf.

„Delikatnie ukłuł jej palec swoim kłem.”

„Nie mogli tego zrobić!” Krzyknął, rozrywając metalową obudowę i łamiąc zaklęcie, które ją zabezpieczało. Jego oczy rozszerzyły się, gdy zdał sobie sprawę, że zawartość sejfu zniknęła. „ARGGGG!” Alaric wyrwał sejf prosto ze ściany. „ZABIJĘ GO.” Krzyczał, szybko się ubierając i znikając w nocy.


„DAŁEŚ TEMU CHOLERNEMU CZŁOWIEKOWI MOJĄ KSIĄŻKĘ?!” Alaric wpadł w furię, włamując się do biura Raiena.

„Witaj, Alaric.” Powitał go, nawet nie podnosząc wzroku.

„Nie mam nastroju na twoje sarkazmy.” Był wściekły. Gdyby mógł zabić Raiena bez ponoszenia dalszych konsekwencji, zrobiłby to. „Kiedy mój ojciec się o tym dowie...”

„Twój ojciec jest tym, który mi ją dał.” Jego słowa zatrzymały Alarica w pół kroku. Raien splecił palce i spojrzał mu głęboko w oczy. „Próbowałem cię ostrzec, że poważnie podchodzi do twojej pokuty.”

„A ja ci mówiłem, że nie muszę się z nią żenić, żeby spełnić swoje śluby. Dając jej książkę, żeby mnie kontrolowała, to niskie zagranie.” Zmrużył oczy. „Nie ma pojęcia, co robi!”

Raien uśmiechnął się. „Och, ależ myślę, że wie. Może nie zdaje sobie sprawy, że pisanie tej historii będzie cię kontrolować, ale z pewnością wie, jak cię kontrolować.”

Jego słowa wprawiły Alarica w szał. „NIKT MNIE NIE KONTROLUJE!”

„Włącznie z tobą, i to jest problem. Gdybyś się kontrolował, Eva nadal miałaby swoich rodziców.” Alaric kipiał w milczeniu. „Wściekaj się ile chcesz, ale umowa została zawarta. Ona DOKOŃCZY twoją książkę, poślubisz ją i będziesz ją chronił, jak obiecałeś, albo NIE odzyskasz swoich skrzydeł.”

Pochylając się blisko, oczy Alarica zaczerwieniły się. „Zatrzymaj je.” Po tych słowach opuścił biuro.

Eva leżała w łóżku ubrana w okropną bieliznę, którą Charles wybrał dla niej tego wieczoru. Wtulony w jej szyję, zamruczał do niej. „Kochanie, pachniesz cudownie.”

Chciała wymiotować. Nienawidziła tego, jak próbował ją uwieść zaraz po tym, jak ją uderzył. Dzisiejszym przewinieniem było to, że zapomniała wyprasować mu ubrania na jutro do pracy. Przejechał palcami po jej piersi, całując jej szyję. „Charles… jestem zmęczona.” Przygryzła dolną wargę, starając się powstrzymać płacz.

„Zawsze jesteś zmęczona. Znajdź sobie prawdziwą robotę, a potem narzekaj na zmęczenie.” Spojrzał na nią gniewnie.

Zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech. „Masz rację… przepraszam.”

Pogłaskał jej twarz szorstko. „Tak jest lepiej.” Gdy położył się na niej, jej warga zadrżała, a ona zaczęła liczyć w myślach.

30…29…28

Skończyło się, zanim zdążyła doliczyć do jednego. To było jedno z bardziej miłosiernych rzeczy, za które była wdzięczna w swoim małżeństwie. To i fakt, że Charles nie był na tyle spostrzegawczy, by zwracać uwagę na pewne rzeczy. Mimo że zarabiała dobrze ponad sześć cyfr, nie wolno jej było zatrzymywać żadnych pieniędzy. Więc stopniowo, po trochu, odkładała tyle, żeby nie zauważył brakujących pieniędzy, i chowała je. Była już prawie blisko swojego celu, jeszcze jedna książka i mogła uciec. Eva usłyszała, jak Charles chrapie, teraz odwrócony do niej plecami. Zaciskając mocniej oczy, tłumiła swój płacz. W końcu łzy przestały płynąć i wyczerpana zasnęła.

Eva poczuła, że ktoś ją obserwuje. Bała się otworzyć oczy, zastygła, gdy poczuła ciało obok siebie. Zapach różnił się od Charlesa, bardziej jakby drogie perfumy zmieszane z czymś, czego nie mogła określić. Sztywna, pozwoliła osobie usunąć jej rękę z twarzy. Para miękkich ust dotknęła jej palca, pocałowali czubek jej wskazującego palca.

Przy ukłuciu czegoś ostrego, Eva starała się nie krzyczeć. Nie chciała otwierać oczu, nie wiedząc, co zobaczy. Ale powoli, palące uczucie w jej palcu spowodowało, że otworzyła oczy. Orzechowe oczy wpatrywały się w nią, powodując dreszcz na jej plecach. Jego wyrzeźbiona twarz obca, a jednak znajoma, gdy nie przerywał kontaktu wzrokowego. Uwolnił jej palec z ust, oblizał wargi. Oddech Evy przyspieszył, a jej klatka piersiowa zacisnęła się na widok tego, co widziała. Głos, który zniknął z jej gardła, powrócił z furią. Rozchyliła usta, ale w jednej chwili obca dłoń zakryła jej usta. Stukając długimi paznokciami w bok jej twarzy, pokręcił głową.

„Na twoim miejscu bym tego nie robił, Eva… chyba że chcesz, żebym cię zabił.”

Previous ChapterNext Chapter