Read with BonusRead with Bonus

Rozdział trzeci

Jej dłonie były spocone. Drżała na myśl o konsekwencjach. Trzymała wzrok utkwiony za oknem.

"Żadnych łez, idziemy na zakupy. Będziesz mnie słuchać, jeśli chcesz zobaczyć swoich przyjaciół żywych," zagroził jej, podając jej swoją chusteczkę.

'Czy porwał mnie, żeby mieć mnie znowu?'

"Zapomnij o zeszłej nocy. Nie jestem bogata. Powinnaś znaleźć kogoś innego. Nie jestem w twoim typie," powiedziała, biorąc chusteczkę z jego ręki.

Podszedł bliżej do niej, "Nie wierzę w typy. Mam wystarczająco dużo pieniędzy dla nas obojga," powiedział z gniewem, co było ostrzeżeniem, żeby zamknęła usta i go słuchała. Przełknęła ciężko z suchego gardła.

"W woda," poprosiła niechętnie.

'Jestem naprawdę idiotką. Grozi mi, a ja proszę o wodę!'

Jego człowiek podał mu małą butelkę wody, którą przekazał jej. Próbowała odkręcić nakrętkę. Była zapieczętowana i nie mogła jej otworzyć z powodu strachu. On chwycił ją mocno i otworzył w sekundę.

Unikała spotkania z jego wzrokiem, gdy brała butelkę od niego. Przykładając ją do ust, łapczywie piła.

Jego samochód zatrzymał się przed najlepszym i najdroższym centrum handlowym w mieście. Isha robiła tu zakupy z matką. Wysiadł z samochodu. Nie poprosił jej, żeby wyszła. Była zadowolona, ponieważ nie chciała, żeby ktokolwiek gapił się na nią w jego koszuli i wyciągał błędne wnioski.

Była zdumiona, widząc go po kilku minutach wracającego do samochodu z kilkoma torbami zakupowymi. Próbowała zakryć uda, ciągnąc za brzeg koszuli.

"Wyglądasz seksownie w mojej koszuli," powiedział chrapliwie, wsiadając.

Chciała coś powiedzieć, ale lepiej było milczeć. Wrócili do tej samej rezydencji, z której uciekła wcześnie tego ranka. Chwycił ją za rękę i wyciągnął z samochodu. Jego człowiek nacisnął przycisk windy. Winda zadźwięczała i drzwi się otworzyły. Położył rękę na jej dolnych plecach. Wzdrygnęła się. Nie pozwolił jej odejść. Spojrzała na przyciski. Winda miała zatrzymać się na czwartym piętrze.

Czy on nie ma rodziny? Zapytała siebie.

'Jestem adoptowana. Nie wierzę w to. Oni by mi pomogli. Nie podjęliby żadnych starań, żeby mnie uwolnić,' pomyślała.

Wyglądało to tak, jakby wróciła z zakupów ze swoim chłopakiem, a jego ochroniarze ich chronili.

'Ktoś mnie zapyta. Hej! Jestem tu wbrew swojej woli.'

Przypomniała sobie, jak biegała przez ten korytarz wcześnie tego ranka. Spojrzała na niego. Wybrał dla niej czarną suknię.

"Weź prysznic i załóż to," powiedział, wciskając jej suknię w ręce.

"N nie noszę takich r rzeczy," powiedziała, oglądając suknię.

"Dlaczego? Masz piękne ciało. Twój brzuch jest taki mały," powiedział, kładąc rękę na jej brzuchu. Natychmiast cofnęła się i wpadła na jego ochroniarza. On spojrzał na niego intensywnie. Nikt inny nie mógł jej dotknąć. Suknia wypadła jej z rąk. Ale jego człowiek ją podniósł. On złapał ją i rzucił na bok. Wybrał nową suknię i mocno przyciągnął ją do siebie, kładąc rękę na jej plecach. Teraz wiedziała jedno. Jeśli nie podobała jej się żadna sukienka wybrana przez niego, wystarczyło, że pozwoliła jej wypaść z rąk.

"Twoje 'Nie' sprawia, że pragnę twojego ciała. Zrobisz to sama, czy chcesz, żebyśmy mieli nasz drugi raz w łazience teraz?" powiedział chrapliwie.

Drżała i pobiegła w stronę drzwi. Szarpała się z klamką. Jego ręka chwyciła klamkę za nią i otworzyła drzwi. Wkroczyła do jego pokoju, ale on przyciągnął ją z powrotem do swojej twardej piersi.

"Żadnych łez," wyszeptał i puścił ją.

Wbiegła do środka i zamknęła drzwi na klucz. Ciche łzy spływały po jej skórze. Wytarła je obiema rękami. Pośpiesznie wzięła prysznic zimną wodą, żeby zmyć z siebie jego dotyk, co wydawało się niemożliwe.

'Mogą tu być kamery. Jaki z tego pożytek? On już mnie ma,' pomyślała.

Jej codzienne rzeczy były przechowywane z jego rzeczami. Jak mógł dowiedzieć się o niej w tak krótkim czasie? Była zdumiona i patrzyła na to z szokiem i głębokim zmarszczeniem brwi.

Nie mogła wciągnąć ich życia w niebezpieczeństwo, ponieważ zrobili dla niej wiele. Spojrzała na swoją sukienkę. Wysokie dżinsy ukrywały głównie jej brzuch, ale nadal pokazywały jej talię. Czuła się niezręcznie. Bluzka była krótka, ale wystarczająca, by ją całkowicie zakryć. Jej małe paski mocno przylegały do skóry. Usłyszała pukanie do drzwi.

Otworzyła drzwi. Owinęła ramię wokół miejsca, gdzie widoczna była jej skóra. Spojrzał na nią. Chwycił jej nadgarstek i odciągnął rękę. Uśmiechnął się i zrobił krok do przodu.

"Urocza, zawsze jesteś piękna." uśmiechnął się, "Chodź." Pociągnął ją za sobą.

Co miał na myśli mówiąc "zawsze"? Nie znała go. Zaprotestowała i wyrwała rękę z jego mocnego uścisku. On jednak ją pociągnął i ona podążyła za nim. Wyciągnął żółtą kurtkę i podał jej. Natychmiast ją założyła. Chciała zapiąć guziki, ale on przytrzymał jej obie ręce.

"Uśmiechnij się do aparatu," powiedział.

"Co masz na myśli?" Była zszokowana.

"Uśmiechnij się." zgrzytnął zębami. Owinął ramię wokół niej i przyciągnął ją do swojej klatki piersiowej. Była wdzięczna za kurtkę. Jego duża ręka dotykała jej nagiej skóry. Bała się być tak blisko nieznajomego i tak niebezpiecznego człowieka jak on. Spojrzała prosto na jego człowieka. Mężczyzna zrobił zdjęcie.

"Prosiłem, żebyś patrzyła na aparat, nie na niego," powiedział chłodno.

Spojrzała na niego z otwartymi ustami. Dźwięk telefonu przerwał jej koncentrację na nim.

"Proszę pana." Jego człowiek powiedział, podając mu telefon.

"Halo," powiedział, odbierając połączenie. Z tym uwolnił ją z uścisku. Ale trzymał ją za rękę bez słowa. Zabrał ją ze sobą. Telefon miał przy uchu. Wsiadł znowu do samochodu. Samochód zatrzymał się przy innym drogim centrum handlowym w mieście. Przemierzał centrum handlowe, nie oglądając się za siebie. Mocno trzymał jej rękę, jakby byli nowożeńcami i trudno było ich rozdzielić. Jego człowiek otworzył drzwi do salonu piękności.

Dlaczego mnie tu przyprowadził? Pomyślała z frustracją.

Recepcjonistka spojrzała na nią i uśmiechnęła się. Nerwowo odwzajemniła uśmiech, ponieważ nie chciała, żeby na nią krzyczał. Nie mogłaby wtedy powstrzymać łez, które cisnęły się do oczu. Czekała, aż skończy rozmowę. Zatrzymał się przy recepcji. Jej plecy dotykały tylnej części stołu, na którym spoczywała jego jedna ręka. Był dwa kroki od niej. Patrzyła na jego rękę. Poruszył jednym palcem i jego człowiek szybko podszedł. Mężczyzna podał recepcjonistce kartę.

"Tak, tędy proszę pani." powiedziała.

Znowu chwycił jej nadgarstek i przeszli przez szklane drzwi. Kosmetyczka skłoniła głowę. Jakby był jakimś królem i rządził nimi, chociaż wyglądał jak jakiś bóg. Wszyscy kłaniali się całą drogę w tym centrum handlowym.

"Będę tam," powiedział i zakończył rozmowę.

Spojrzał na nią. Jego usta były w prostej linii. "Ani słowa do nikogo." Zagroził jej.

"Dlaczego to robisz? Jeśli mnie porywasz, dlaczego to? Czy jesteś s s se......" położył palec na jej ustach.

"Nie powinnaś wtedy stać tu ze mną." zmarszczył brwi, "Bądź grzeczną dziewczynką. To dla twojego dobra i twojej eleganckiej siostry oraz głupiej przyjaciółki."

'Skąd on wie, kim są moja przyjaciółka i siostra? Czy Ana i Isha dały mu informacje? Nie! Nie mogły.'

Zacisnęła usta i spojrzała na niego.

"One nie są eleganckie i głupie." wyszeptała.

Spojrzał na nią, ale nie powiedział ani słowa. Zostawił ją z jednym ze swoich ludzi. Przeszedł przez lustrzane drzwi, przez które przyszli. Nie spojrzał na nią. Patrzyła na jego plecy, gdy opuszczał miejsce.

Previous ChapterNext Chapter