




Rozdział 7
Aurora
Trudna część była już za mną, dostałam się. Granville Prep College. Tylko dla najbogatszych w kraju. Byłam przebrana, bo nie chciałam ryzykować, że mężczyźni z mojej przeszłości mnie rozpoznają. Moja omega jęczała w mojej głowie. Ale od operacji mój zmysł węchu zanikł. Nie rozumiałam, co mówiła. Tak, moje ciało mogło się zmienić przez ostatnie sześć lat, ale moje oczy nie, ani mój wzrost. Moje serce było w gardle przez cały czas, gdy szli za mną i moją najbliższą przyjaciółką Lexi do gabinetu dziekana.
Sekretarka wręczyła nam nasze identyczne plan zajęć, patrząc na mnie podejrzliwie.
„Będziesz musiała poprawić ten krawat i znaleźć spodnie, które lepiej pasują, jeśli chcesz wtopić się w to środowisko.” Warknęła.
Przewróciłam oczami, teraz brązowymi, ukrytymi za soczewkami kontaktowymi i okularami bez recepty.
Lexi zachichotała, trzymając się mojego ramienia, jej długie paznokcie wbijały się w moją skórę. Ruszyłyśmy na zajęcia. Poprosiłam ją, żeby była przy mnie tak długo, jak to możliwe, nie wiedząc, czy naprawdę dam radę. Moje długie czarne włosy były ukryte pod krótką czerwoną peruką. Moje krągłości, grubsze niż Lexi, były schowane pod luźnymi ubraniami. Nie było mowy, żebym mogła nosić obcisłe ubrania bez ujawnienia, że jestem dziewczyną.
Pierwsze dwie lekcje minęły jak we mgle. Załatwiając nasze obowiązkowe przedmioty w pierwszym roku, żeby później skupić się na naszych ostatecznych celach. Dla mnie to było prawo, dla Lexi - medycyna.
Lexi trzymała się mojego ramienia, gdy wchodziłyśmy do stołówki. Chwyciłyśmy kawę z najbliższego stoiska i dwie kanapki, rozglądając się za miejscem do siedzenia.
„Masz usta do robienia loda.” Jego głos dobiegł zza mnie. Knight Wolfe.
„Nie mogę się doczekać, aż poczuję je wokół siebie, gdy będę cię pieprzyć w twarz.” Powiedział, podchodząc za Lexi i mną. Nie miałam wątpliwości, że mówił do niej.
Bez odpowiedzi odwróciłam się i zanim zdążyłam pomyśleć, złapałam Knighta za kark, rzuciłam go na stół i trzymałam jego ramię w uchwycie z tyłu. Moje kolano wbijało się w jego plecy.
Zaczął jęczeć „Co do cholery?” Próbując mnie zrzucić z pleców swoją masą. Ale trenowałam przez lata, żeby móc pokonać mężczyzn ponad dwa razy większych ode mnie.
„Myślisz, że to pieprzony komplement?” Warczałam, żeby zamaskować mój głos. Stołówka zamilkła. Wszystkie oczy były na mnie. Nikt nigdy nie odważył się stanąć przeciwko jednemu z Gravinów. A ja miałam jednego na łasce. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który rozciągnął się na mojej twarzy.
„Myślisz, że powiedzenie komuś, kogo nie znasz, że wyobrażasz sobie pieprzenie ich twarzy, to komplement? Jesteś obrzydliwy.” Ścisnęłam jego ramię mocniej, gdy nadal próbował się uwolnić. Byłam silniejsza, niż mógł sobie wyobrazić.
Pociągnęłam jego głowę do tyłu drugą ręką i uśmiechnęłam się, gdy jego szyja naprężyła się od nacisku. Widoczne żyły. Spojrzenie, które mi rzucał swoimi jasnoniebieskimi oczami, złamałoby każdego innego. Ale nie mnie. Nie pozwolę, żeby jakiś bogaty dupek mną rządził.
Uderzyłam jego twarzą o stół, zadowolona, gdy usłyszałam trzask łamiącego się nosa.
„Naucz się pieprzonych manier, Wolfe. Albo następnym razem nie złamię ci tylko nosa. Następnym razem wezmę nóż i obetnę ci jaja.”
Lexi stała tam z szeroko otwartymi zielonymi oczami, patrząc na mnie. Nie sądzę, żeby którakolwiek z nas była w pełni przygotowana na to, co właśnie zrobiłam. Nawet mimo całego mojego treningu, nigdy nie uwierzyłabym, że jestem wystarczająco silna, żeby powalić Graven, pierwszego dnia.
„Co tu się dzieje?” Głęboki głos dobiegł zza mnie, a ja się uśmiechnęłam. Puściłam Knighta. Zrobiłam krok bliżej do Lexi, gdy on przyłożył ręce do nosa.
„Naucz swojego synka trochę manier, bo widać, że nikt was tego nie nauczył. Nie wolno seksualizować dziewczyny. Jako bogaty dzieciak powinien wiedzieć lepiej. Ma szczęście, że ona nie pozwała go do sądu.”
Wcisnęłam przycisk odtwarzania na telefonie, który miałam nagrywający w kieszeni, i odtworzyłam całą interakcję, tak żeby wszyscy mogli ją usłyszeć. Oczy Luciana zwęziły się, gdy patrzył na mnie z wściekłością. Chciałam zarzucić włosy przez ramię, ale zadowoliłam się słodkim uśmiechem w jego stronę. „Nie chciałabym, żeby trafił na listę przestępców seksualnych, ale jeśli to powstrzyma go od seksualizowania kolejnej dziewczyny, to jestem za.”
Knight stał, trzymając się za nos, i patrzył na mnie z wściekłością, gdy jego „brat” podszedł do niego, oceniając szkody, jakie wyrządziłam. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na myśl o tym, co zrobiłam.
„Właśnie się oznaczyłaś.” Warknął na mnie.
Uśmiechnęłam się złośliwie, „Nie, właśnie udowodniłam, że nie zamierzam znosić twojego gówna. Może jesteście królami Granville, ale ja sprowadzę was na kolana.”
Uśmiechnęłam się, odwracając się i wychodząc z kafeterii, jakby nic mnie nie obchodziło. W rzeczywistości moje serce biło jak szalone. Bałam się tylko o siebie. Nie zamierzałam dać im satysfakcji z przestraszenia mnie. Ani wiedzy, że jestem przerażona. Zadzwonił dzwonek i ruszyłam na kolejną lekcję tego dnia.
Lucian wszedł za mną. Pochylił się nad moją ławką, a jego zapach natychmiast mnie otoczył. Moja niepokój wzrósł do dziesiątki, gdy cicho modliłam się, żeby nie zauważył moich soczewek kontaktowych za okularami. Skupiłam się na jego słowach, zamiast próbować zliczać tatuaże, które widziałam na jego szyi i dłoniach.
„To jeszcze nie koniec, Montgomery” warknął.
Uśmiechnęłam się; już pytali, kim jesteśmy. Na szczęście znaleźli tylko aliasy, które podaliśmy szkole. Trzasnęłam podręcznikiem na jego wytatuowanej dłoni, a on zaklął, patrząc na mnie z wściekłością.
„Ups.” Powiedziałam ostrym tonem. „Mój podręcznik się poślizgnął.”
„Ty cholero.” Warknął.
„Tak mi przykro, Lucianie” powiedziałam słodko, trzepocząc rzęsami. „Nie widziałam twojej ręki. Zaskoczyłeś mnie. Biedaku, będziesz musiał iść do pielęgniarki.” Przesadziłam z południowym akcentem.
Warknął, zanim ponownie się nade mną pochylił. „Mam cię na celowniku; zagrałaś swoją kartą za szybko. Może jesteś tu nowa, ale wszyscy muszą się nam kłaniać. Wybrałaś źle i będę cieszył się, łamiąc cię. Dowiem się wszystkiego o tobie i sprawię, że zapłacisz za to. Nie wiesz, co właśnie uwolniłaś.”
Odsunął się od ławki, a ja uśmiechnęłam się do niego, jego brązowe oczy błyszczały.
Wstałam, wyciągając nóż sprężynowy z kieszeni spodni, pochyliłam się do przodu, uśmiechając się, gdy jego oczy skupiły się na moich ustach, a ja oblizałam je. Przyciskam nóż między nami, ukrywając go przed resztą sali, i lekko go kaleczę.
Złapałam go za krawat i przyciągnęłam bliżej, kiedy próbował się cofnąć. Słyszałam rozmowy innych uczniów wchodzących do sali, ale moja uwaga była skupiona na Lucianie.
„Nie możesz złamać kogoś, kto nie ma nic do stracenia.” Poklepałam go po policzku, co wywołało jego warknięcie. „Ale dawaj.”
Powoli wyciągnęłam nóż i pokazałam mu końcówkę, przygryzając wargę, całe ciało drżało z ekscytacji, „wygląda na to, że to ja pierwsza zadałam cios. Ups.” Starłam ostrze o jego krawat, zanim schowałam je do kieszeni i usiadłam z powrotem. Skrzyżowałam ręce na piersi i uśmiechnęłam się.
„Będziesz żałować, że tu przyjechałaś, Montgomery.”
Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się, gdy wściekły usiadł obok mnie, patrząc na ucznia siedzącego tam, aż ten wstał. Lucian usiadł z wściekłością i przez resztę lekcji wpatrywał się we mnie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, robiąc notatki. Dwa na trzy w pierwszym tygodniu. Złamanie Gravinsów będzie łatwiejsze, niż się spodziewałam.
A oni wciąż nie wiedzieli, kim jestem i dlaczego mieli spotkać swoje upadek. Przygryzłam wargę i poruszyłam się na krześle, skupiając się na nauczycielu przed sobą.