




Rozdział 8 : Vance
ROZDZIAŁ ÓSMY:
Po zajęciach znalazłam Ally na korytarzu. Sean pomachał na pożegnanie, gdy odchodził.
„Och, to on, prawda?” zapytała podekscytowana.
Max dołączyła do nas.
„Rach, jesteś beznadziejna! Umierałam tam!” Max pociągnęła mnie za ramię, „Musimy pogadać - zabierz ze sobą uśmiechniętą!”
Ally zaśmiała się i obie poszłyśmy za Max do jej szafki. Max i Ally oficjalnie się poznały, a Max opowiedziała Ally, co się wydarzyło z jej punktu widzenia, a ja dodałam swoje.
„Uf, co za emocje!” Ally powiedziała z udawanym południowym akcentem, wachlując twarz ręką. „Jesteś tu ledwie jeden cały dzień, a już sprawiłaś, że wszystko jest o wiele ciekawsze.” Zaśmiała się.
Stałam tam uśmiechając się, czując się naprawdę dobrze. Myślę, że to może być dla mnie naprawdę dobre. Po przybyciu z Piso, gdzie miałam tylko tego tłustego faceta dosłownie zaganiającego mnie w kąty na korytarzach, to już teraz czuło się zupełnie inaczej. Był krótki czas, kiedy myślałam, że Jake może to zmienić, ale ten stoicki facet nigdy nic nie powiedział ani nie zrobił po tym, jak wyznałam mu swoje uczucia. Ale to było dawno temu.
Max spojrzała na telefon i zauważyła, że przerwa dobiega końca i wszyscy musimy wracać do naszych klas.
„Czy mogę wprowadzić Marshę w temat? Obiecuję, że będziemy super dyskretne, nawet z twoim chłopakiem tuż obok,” błagała.
Zgodziłam się, pod warunkiem, że naprawdę będzie poważna w kwestii nie robienia niczego oczywistego. Ufałam Max, że uspokoi Marshę, jeśli będzie trzeba.
Ally poprowadziła nas do naszej sali, która była u Levi'ego. Przed klasą stał chudy chłopak machający do Ally. Szybko zostałam przedstawiona Simonowi, którego rozpoznałam z wczorajszej lekcji trygonometrii. Jego głos był zaskakująco głębszy, niż się spodziewałam.
„Hej, miło cię poznać,” powiedział Simon z życzliwym uśmiechem.
Wtedy zobaczyłam kogoś obserwującego nas z drzwi korytarza. Chudy, średniego wzrostu, z kudłatymi ciemnymi włosami, w za dużej wiatrówce. Przenikliwe oczy. Boże. Ciemne przenikliwe oczy. Niepokojące.
Simon podążył za moim spojrzeniem i powiedział: „O, znasz go? Jest trochę dziwny.”
Dziwny-niepokojący-chłopak zrobił grymas niezadowolenia i cofnął się dalej w korytarz, głębiej w cień.
„Uh, nie,” powiedziałam, odchrząkując, „Boże, co to było za gapienie?” zapytałam nikogo.
Ally wtrąciła się: „Nie mam pojęcia, trzyma się na uboczu. Niestety jest w naszej klasie. Nigdy nie widziałam, żeby na mnie patrzył, aż mi ciarki przeszły.” Zauważyłam, że rzeczywiście się trzęsie. Mrużąc oczy w skupieniu, a potem patrząc na bok, wyglądała, jakby coś sobie przypominała, ale zmieniła temat.
„Mówiąc o klasie, wejdźmy do środka, zanim się spóźnimy.” Poprowadziła nas do sali Levi'ego.
Weszliśmy i usiedliśmy przy stole. Spędziliśmy czas na rozmowie, a Ally co jakiś czas pracowała nad zadaniami domowymi. Dowiedziałam się, że Simon jest miejscowy i mieszka zaledwie kilka przecznic od naszej szkoły. Wydaje się być wyluzowanym chłopakiem. Zauważyłam, że kiedy Ally nie uczestniczyła aktywnie w rozmowie, zerkał na nią częściej. Zastanawiam się, czy on to zauważa. To nie jest wcale ukryte.
Dziwny chłopak siedział w klasie tyłem do nas, na szczęście. Podczas sprawdzania obecności dowiedziałam się, że ma na imię Vance. Siedział sam, chociaż przy jego stole były jeszcze dwie osoby, które trzymały swoje krzesła, rozmowy i mowę ciała z dala od niego. Siedział prawie nieruchomo. Za każdym razem, gdy rejestrowałam jego obecność, mogłabym przysiąc, że się nie poruszył ani o milimetr.
W końcu lekcja się skończyła i wstaliśmy, gotowi na przerwę, miły faktyczny odpoczynek, który mamy. Większość osób stała, szła w kierunku drzwi, wyciągając swoje telefony. Zaczęłam robić to samo i zdałam sobie sprawę z czegoś niepokojącego. Szklane drzwi szafki naprzeciwko Vance'a działały jak lustro. Patrzył prosto na mnie. Przez mnie. Simon przypadkowo uderzył mnie w łokieć i nasz wzajemny wzrok się przerwał. Muszę stąd wyjść. Jest coś dzikiego w tym spojrzeniu. Przypomina mi Paula, tego creep'a, który zaganiał mnie w kąty w P.H. i zauważyłam, że oddycham bardzo szybko. Wybiegłam przez drzwi i dalej, dalej.
„Rach!” słyszę, jak Ally woła za mną. Słyszę jej kroki stające się głośniejsze, prawdopodobnie biegnie za mną.
Ale nie odwracam się, nie mogę. Nie mogę się zatrzymać, dopóki nie będę daleko stąd.