




Rozdział trzeci
Otworzyłam gwałtownie oczy i rozejrzałam się wokół, to nie był mój pokój i nawet nie wyglądało to na dom. Byłam w samolocie.
Przyglądałam się miejscu, moje oczy biegały nerwowo, próbując zrozumieć, jak to się stało.
Dlaczego i jak znalazłam się w samolocie?
Spojrzałam w prawo i zobaczyłam Jadena, z krzywym uśmiechem na twarzy. Westchnęłam, zanim spojrzałam w przeciwną stronę, i nadal nikogo tam nie było.
Tylko Jaden i ja w tej kabinie.
"Dobrze, że się obudziłaś." powiedział nagle Jaden, powodując, że lekko drgnęłam, gdy usiadł obok mnie. Odwróciłam się do niego.
"Dlaczego i jak znalazłam się w samolocie?" zapytałam.
"Bo przeprowadzasz się do mojego domu." Wzruszył ramionami, jakby to było takie proste.
"Czy nie byłam w swoim pokoju?" zapytałam go.
"Twoja matka ma klucz, więc otworzyła drzwi, a ja przeniosłem cię do samolotu." Powiedział ostatnią część zdania z nutą dumy, uśmiechając się. Przewróciłam oczami z obrzydzeniem.
Nie pożegnałam się z rodzicami i wolałam to w ten sposób. Zdrajcy.
"Nie musiałeś mnie przenosić, wiesz," powiedziałam.
"Tak, musiałem cię przenieść." Powiedział i przesunął palcem wskazującym pod moim podbródkiem.
Odsunęłam jego rękę, mrucząc: "Cokolwiek. Jesteś taki irytujący." Wstałam i usiadłam na siedzeniu obok, z dala od Jadena.
Zamówiłam wodę i wypiłam ją jednym haustem. Byłam spragniona. Zerknęłam na bok, a Jaden siedział obok mnie.
"Z takim tempem, w jakim mnie śledzisz, można by powiedzieć, że jesteś mną całkiem zafascynowany?" zapytałam go, lekko mrużąc oczy.
Odwrócił się do mnie i uśmiechnął. Powoli się nachylił, na tyle blisko, że mogłam poczuć jego zapach. Pachniał jak cologne Axe i kusząco owocowy szampon.
"Bo naprawdę cię lubię." Jego gorący oddech owiał moje ucho, powodując, że na skórze pojawiły się gęsia skórka.
Odsunął się, a ja patrzyłam na niego bez wyrazu. Kilka razy mrugnęłam, próbując wyrzucić z głowy jego słowa. Jego uśmiech się powiększył, gdy to zauważył. Natychmiast zmarszczyłam na niego brwi.
Był zdecydowanie typem faceta, który myślał, że może zdobyć serce każdego.
Ale na pewno nie moje.
Uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę, jak zabawne będzie to wyzwanie.
**
Kiedy samolot wylądował, wysiedliśmy i skierowaliśmy się do wyjścia, razem z panem i panią Crispin. Strażnik poprowadził nas do dwóch SUV-ów.
Nie mogłam nie zauważyć, że byliśmy jedynymi osobami w samolocie i wychodziliśmy z pasa lotniska. Uniosłam brew.
"Jesteśmy sławni? Czy jesteśmy królewską rodziną? Czy jesteśmy bogaci, czy twoja rodzina po prostu taka jest?" zapytałam go.
Zaśmiał się, "Jesteśmy wszystkim."
"Wszystkim?" zapytałam i przewróciłam oczami.
Chciałbyś!
Wsiedliśmy do samochodów, a kierowca od razu ruszył.
W samochodzie państwo Crispin przez całą drogę rozmawiali o ślubie. Większość czasu nie słuchałam. Wiedziałam tylko, że ślub odbędzie się wczesną jesienią, dwa tygodnie po „pełni księżyca”.
Podróż trwała pełne trzy godziny, zanim dotarliśmy do "domu". Służące szybko wyszły, żeby zabrać bagaże. Było ich około czterech.
Ok, Crispinowie byli zamożni, ale nie byli arystokracją. Wysiadłam z samochodu i dokładniej przyjrzałam się domowi.
Rezydencja była duża i piękna, ale dziwne było to, że znajdowała się blisko lasu. Była jednym z tylko dwóch budynków na całej ulicy.
Zastanawiałam się, dlaczego wybrali tę lokalizację.
Pani Crispin uśmiechnęła się promiennie i klasnęła w dłonie, "Domino, witaj w rodzinie. Teraz jesteś uważana za jedną z Crispinów!" Powiedziała radośnie.
Uśmiechnęłam się słabo i podziękowałam jej.
"Dobrze, teraz ruszajcie się." Powiedziała pani Crispin i wszyscy zaczęli się poruszać.
Weszliśmy do domu i lekko westchnęłam z zachwytu. Jaden uśmiechnął się złośliwie. Nie miałam pojęcia, dlaczego się uśmiechał, przecież to nie on zbudował tę rezydencję.
"Jaden, pokaż Domino swoje mieszkanie." Powiedziała pani Crispin, a Jaden wziął mnie za rękę, żeby mnie poprowadzić.
Gdy nasze ręce dotknęły się po raz pierwszy, odtrąciłam jego dłoń, rzucając mu mordercze spojrzenie. Jego dłoń była ciepła, miękka i przyjemna, ale każda część jego osoby była dla mnie zakazana.
"Jak już mówiłam, nie dotykaj mnie." Powiedziałam mu.
Weszliśmy do windy, a drzwi się zamknęły. Nacisnął ostatni przycisk, a winda lekko drgnęła, zanim ruszyła.
"Wyglądasz uroczo, kiedy jesteś zła."
"Obojętnie."
"No tak..." Uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami.
Kiedy skończy się ta jazda?
"Nie martw się o prywatność, nikt nie może dostać się do mojego mieszkania bez mojej zgody. Nawet jeśli wejdą do windy, drzwi się nie zamkną i nie ruszy."
"Fajnie..." Udawałam zainteresowanie, a on to zauważył.
"Wiem, prawda?" Był sarkastyczny, a śmiech prawie wydostał się z moich ust.
Zaprowadził mnie do swojego pokoju, a ja rozejrzałam się. Zauważyłam, że moja walizka już była na podłodze.
To miejsce było około dziesięć razy większe niż mój pokój!
O rany, jak bogaci oni mogą być?
Zamknął drzwi i pochylił się w moją stronę, szepcząc: "Będziemy dzielić ten pokój."
"Przestań naruszać moją przestrzeń osobistą, dupku." Krzyknęłam i odepchnęłam go ode mnie.
Odepchnęłam go słabiej, niż myślałam, bo zrobił tylko jeden krok do tyłu.
Zaśmiał się i przesunął palcem wskazującym pod moim podbródkiem. Znowu odtrąciłam jego dłoń.
"Boże, której części 'nie dotykaj mnie' nie rozumiesz?" Chciałam na niego nakrzyczeć.
"Boże, czy nie mogę cię dotknąć choć trochę?" Powiedział.
"Nie! Nie możesz." Powiedziałam, "I trzymaj się ode mnie z daleka."
Zaśmiał się w odpowiedzi.
Podeszłam do walizki, żeby zacząć się rozpakowywać.