Read with BonusRead with Bonus

Rozdział drugi

„Dlaczego nie powiedziałaś mi o tej umowie wcześniej?! Jak mam w to uwierzyć, skoro najwyraźniej tylko ukrywasz przede mną rzeczy?” Zaczęłam tracić kontrolę nad emocjami.

„Dlaczego mówisz mi to teraz?! Dlaczego nie wyjaśniłaś mi tego, kiedy pytałam o te tabletki, gdy miałam osiem lat?!” powiedziałam, wstając. Moja krew wrzała, żołądek się skręcał, a serce biło coraz mocniej, gdy różne emocje przejmowały moją świadomość.

„Przepraszam, kochanie. Powinnam była, ale myślałam, że jesteś za młoda, żeby to zrozumieć...” Mama tłumaczyła, wstając, by mnie uspokoić. Próbowała położyć rękę na moim ramieniu. Odsunęłam się od jej dotyku, sprawiając, że jej ręka opadła.

„To zawsze twoja wymówka, myślisz, że jestem na wszystko za młoda! Ukrywałaś przede mną wszystko i miałaś czelność wmawiać mi, że mam prawo wiedzieć o swoim życiu, gdy w rzeczywistości wszystko przede mną trzymałaś w tajemnicy. Wszystkie kłamstwa i sekrety, mamo.”

„Kochanie, bardzo mi przykro, to była moja wina. Powinnam była ci powiedzieć, ale to było tylko dla twojego dobra, w twoim najlepszym interesie. Ja...” mama powiedziała i zbliżyła się do mnie, ale byłam zbyt zła, żeby słuchać jej słów.

„Nie chcę tego słuchać, mam dość! Już mnie to nie obchodzi!” Odepchnęłam jej rękę i pobiegłam w stronę drzwi. Musiałam natychmiast się stąd wydostać.

Biegnij!

Otworzyłam drzwi i wybiegłam na zewnątrz. Czułam, jak moje oczy pieką od łez, które starałam się powstrzymać.

Biegnij!

Podniosłam nogi wyżej od ziemi, pchając się naprzód przeciwko wiatrowi, biegnąc tak szybko, jak tylko mogłam.

Szybciej!

Biegłam bez celu, nie wiedząc, dokąd zmierzam, potrzebowałam tylko uciec z tego domu.

Kłamała mi przez cały czas! Trzymała to wszystko w tajemnicy.

Zrobiła mi to wszystko... każdą złą rzecz! Twierdząc, że to dla mojego dobra. Nie obchodziły jej moje uczucia. Nigdy jej nie obchodziły.

Łzy spływały mi po policzkach, jedna po drugiej.

Mrugałam przez łzy i rozejrzałam się; park. Dobiegłam do parku. Nie byłam zaskoczona, zawsze kochałam park od małego dziecka. To było moje miejsce spokoju.

Usłyszałam przyspieszone kroki za mną. Odwróciłam się i natychmiast tego pożałowałam, moje oczy spotkały się z orzechowymi tęczówkami.

Naprawdę chciałam pobiec dalej niż to miejsce. Podbiegł do mnie, a ja szybko otarłam łzy.

„Dokąd idziesz?” zapytał, próbując uspokoić oddech.

Odeszłam, idąc w stronę huśtawki, żeby usiąść.

Dorwał mnie i zapytał raz jeszcze: „Dokąd zamierzasz iść?”

„Dlaczego cię to obchodzi?” warknęłam. Wyglądał na zaskoczonego, ale szybko to zatuszował.

„Bo my… mamy się niedługo pobrać.” uśmiechnął się złośliwie i wyciągnął palec, próbując dotknąć mojego podbródka. Odrzuciłam jego rękę.

„Nie waż się mnie dotykać, dupku.” powiedziałam, patrząc na niego z wściekłością, ale jego uśmiech tylko się powiększył.

„Takie dojrzałe…”

Z pewnością będę go nienawidzić.

„Odsuń się, chcę się pohuśtać.” powiedziałam chłodno.

„Nie słucham rozkazów.” powiedział, próbując być sprytny.

„To się naucz!” powiedziałam i zaczęłam się huśtać. Kopnęłam go kilka razy w procesie, ale ani razu się nie ruszył.

W końcu się poddał i usiadł na huśtawce obok mnie. Przez chwilę było cicho i czułam tylko wewnętrzny spokój.

W końcu byłem daleko od problemu.

Wciągnąłem głęboki oddech.

Kiedy zaczynałem się naprawdę nudzić, wstałem i poszedłem do domu, moje stopy poruszały się w kontrolowany sposób, zanim zatrzymałem się, słysząc kroki za mną. Odwróciłem się, gdy się zatrzymałem. On zatrzymał się tuż obok mnie.

"Można ci jakoś pomóc?" zapytałem go.

"Nie potrzebuję pomocy," odpowiedział.

"Może przestaniesz mnie śledzić, prześladowco..." powiedziałem do niego.

"Muszę upewnić się, że jesteś bezpieczny," powiedział.

"Przynajmniej nie chodź tuż za mną. Chcę iść do domu sam!" podniosłem głos, co go lekko zaskoczyło.

"Potrzebujesz definicji słowa 'sam'? A może chcesz, żebym przeliterował ci słowo 'sam'. I mógłbyś przynajmniej iść po drugiej stronie ulicy i nadal mnie obserwować. To powinno wystarczyć, prześladowco."

Nie czekałem, aż odpowie, zanim kontynuowałem marsz. Szłem ścieżką z wielkimi dębami. Wyciągnąłem rękę, żeby dotknąć kory drzewa, gdy przechodziłem obok niego.

Szłem cały czas do domu. Wspiąłem się na ganek, ale postanowiłem zostać na zewnątrz. Mogłem usłyszeć strzępy ich rozmowy, jeśli usiadłem tuż przy oknie.

"Tak-" usłyszałem, jak mówił mój ojciec.

"Lepiej by było, gdyby mieszkali razem, nie sądzisz?" powiedział kobiecy głos. Domyśliłem się, że to była mama Jadena, pani Crispin.

"Tak, cokolwiek jest dla nich najlepsze." zgodziła się moja mama, choć smutno. Jaden usiadł na krześle obok mnie. Przewróciłem oczami, gdy posłał mi słodki uśmiech.

"Musimy skupić się na zbliżeniu ich do siebie jak najbardziej-"

"Tak, dokładnie." zgodził się tata.

Nie mogłem tego znieść, więc otworzyłem drzwi i ich rozmowa ucichła. Wpatrywali się we mnie.

"Przepraszam kochanie, teraz-" zaczęła mama.

"Wiem, słyszałem was. Chcecie, żebym odszedł. Teraz pójdę. Chcecie zmusić mnie do czegoś, czego nigdy nie chciałem. Rozumiem, mamo i tato." powiedziałem gorzko, zanim spojrzałem na Jadena za mną. Posłał mi wspierający uśmiech.

"Kochanie, ja-" zaczęła mama.

"Nie chcę tego słuchać, mamo, mówiłem ci, że chcę być singlem przez resztę życia. Mówiłem ci, że nie chcę się z nikim żenić, kiedy dorosnę. Mówiłem ci, dlaczego teraz mnie zmuszasz?" zapytałem ją, ból widoczny w moim głosie.

Próbowała coś powiedzieć, ale nie miałem serca słuchać. Wbiegłem po schodach do pokoju. Zamknąłem drzwi na klucz i płakałem w ciszy przy drzwiach.

Usłyszałem pukanie do drzwi, ale je zignorowałem.

Pukanie powtórzyło się i wtedy wybuchłem.

"Odejdź!"

"Do-"

"Spierdalaj! Nie chcę nikogo widzieć."

Nie obchodziło mnie, czy to była moja mama, tata, czy goście. Na pewno nie obchodziło mnie, czy to był sam Jaden.

Podły drań.

Siedziałem przy drzwiach, co wydawało się całą godziną.

Chwyciłem walizkę, wiedziałem, że nadal tam byli, słyszałem ich głosy. Wiedziałem, że jeśli znowu tam zejdę, znowu będziemy się kłócić.

Nie było sensu z nimi o niczym rozmawiać. Wszystko już zaplanowali i jestem pewien, że nikt nie zmieni zdania, bez względu na to, co się stanie.

Otworzyłem walizkę i wrzuciłem do niej wszystko; nie obchodziło mnie, jak to wyglądało. Zapiąłem ją i postawiłem u stóp łóżka. Upewniłem się, że drzwi są zamknięte, zanim opadłem na łóżko, senność wzięła górę po całym biegu i płaczu.

Previous ChapterNext Chapter