




Rozdział 9 Co to za zamieszanie? Nie jesteś godny.
Młoda recepcjonistka wzięła kartę, przeciągnęła ją i nagle jej wyraz twarzy stał się napięty. "Czy to twoja karta?"
Donna szybko pokręciła głową, wyciągnęła rękę z czerwonym lakierem na paznokciach i wskazała na Williama otoczonego tłumem, śmiejąc się szyderczo. "To nie moja. To jego."
'Umieram ze śmiechu, teraz William się ośmieszy. Razem z Mary stracą twarz.' Pomyślała.
Donna była wniebowzięta, rzuciła triumfalne spojrzenie w stronę ponurej Mary i drwiąco powiedziała: "Pani Smith, wygląda na to, że twój mąż zaraz się skompromituje!"
Mary umierała ze wstydu, rzuciła gniewne spojrzenie na Williama, chcąc go skarcić, gdy recepcjonistka wyszła, stanęła z szacunkiem przed Williamem i powiedziała bardzo uprzejmie: "Proszę pana, jest pan naszym platynowym członkiem restauracji, mamy dla pana zarezerwowany specjalny pokój VIP. Proszę za mną!"
Zimne, szydercze uśmiechy na twarzach wszystkich nagle zamarły!
To było zbyt nagłe!
Wszyscy wciąż próbowali przetrawić to, co się stało.
Pokój VIP.
Donna jako pierwsza zareagowała, wskazując na Williama z niedowierzaniem, wykrzykując: "Czy to pomyłka? On jest waszym platynowym członkiem?"
"Upewnijcie się, że dobrze go widzieliście, dostawca jedzenia, żyjący na koszt kobiety; jak mógłby być platynowym członkiem?"
Anthony również był oszołomiony; miał pełen brzuch szyderstw, gotowy do wyładowania.
Ale ta platynowa karta zaskoczyła go, utknęła mu w gardle.
Twarz Mary również była dziwna, patrzyła zdezorientowana na recepcjonistkę, a potem na Williama.
Jej mąż był platynowym członkiem restauracji Alinea.
Właśnie słyszała, jak Anthony mówił, że nawet zwykli członkowie muszą wydawać milion rocznie, więc co z platynowymi członkami? Czy to nie kilka milionów?
Recepcjonistka uśmiechnęła się uprzejmie. "Tak, to jest platynowa karta. Nasza restauracja wydała tylko osiem takich kart, każda karta odpowiada specjalnemu prywatnemu pokojowi, wszystkie zarezerwowane."
Wszyscy zamarli z szoku.
Jedna karta na pokój; to było traktowanie godne cesarza.
To był wciąż ten bezwartościowy mąż Mary?
"Proszę pana, oto pańska karta, proszę za mną," powiedziała recepcjonistka z szacunkiem.
William wziął kartę, patrząc na zdumione i zgrzytające zębami twarze wszystkich. Wyjaśnił: "To nie moja, to szefa naszej firmy, jestem tu tylko, żeby zarezerwować miejsce."
Z tym wyjaśnieniem Anthony, Donna i inni odetchnęli z ulgą.
Więc karta nie była Williama, tylko jego szefa!
To ma sens; jak William mógłby mieć tak cenną platynową kartę?
Anthony rzucił Williamowi gniewne spojrzenie, a potem szyderczo powiedział: "Wiedziałem, że ta platynowa karta nie może być twoja. Używając karty szefa, żeby się popisywać, William, naprawdę wiesz, jak robić wrażenie!"
Na to inni również zaśmiali się szyderczo.
Ale prywatny pokój był zarezerwowany.
Czemu nie jeść, jeśli było za darmo?
William nie przejmował się wyjaśnieniami i po prostu powiedział do Mary: "Ty ich zabierz na jedzenie; ja wracam."
Na to, nie czekając, aż Mary go zatrzyma, William już opuścił restaurację Alinea.
Chociaż Mary czuła się trochę winna, nie mogła oprzeć się namowom swoich kolegów i poszła za recepcjonistką do prywatnego pokoju.
Oczywiście, posiłek nie był bardzo przyjemny dla Anthony'ego i Donny.
W końcu to dzięki bezwartościowemu mężowi Mary prywatny pokój został zarezerwowany.
Po opuszczeniu restauracji Alinea, William nie musiał długo czekać na wiadomość tekstową od Mary.
[Dziękuję.]
William rzucił na nią okiem, uśmiechając się lekko, i odpisał, [Nie ma za co.]
William czuł się trochę winny względem Mary.
Był w rzeczywistości dziedzicem największego na świecie konglomeratu finansowego, ale postanowił przyjechać do miasta Lindwood, aby doświadczyć życia pod przykrywką biedy.
Naprawdę zawiódł Mary przez te lata.
William jechał na rowerze w kierunku szpitala.
Miał zamiar zobaczyć swoją córkę!
Jednak po drodze William prawie zderzył się z pędzącym motocyklem!
Motocykl zatrzymał się z piskiem, przewracając się w zieleninę razem z kierowcą.
William pośpieszył, aby sprawdzić, co się stało.
Zobaczył mężczyznę i kobietę wychodzących z krzaków, czarną spódnicę kobiety rozdarły gałęzie, odsłaniając jej blade uda, a jej twarz wykrzywiona była z bólu.
Mężczyzna trzymał się za biodro, przeklinając głośno: "Cholera! Po co ten pośpiech?"
William szybko przeprosił. "Przepraszam, nie zauważyłem cię, wszystko w porządku? Potrzebujesz do szpitala? Zrekompensuję ci motocykl."
Słysząc to, mężczyzna wybuchł, przeklinając, "Cholera! Jesteś głupi? To jest customowy Harley-Davidson Iron 883! Jest wart całe 200 tysięcy! Myślisz, że cię na to stać?"
William powiedział, "Dam ci 300 tysięcy, z czego 100 tysięcy na twoje koszty leczenia."
"Cholera!"
Mężczyzna wybuchnął szyderczym śmiechem, popychając Williama mocno. "Jesteś bogaty, co? 300 tysięcy? Możesz w ogóle tyle wyciągnąć? Przestań mnie pieprzyć!"
William zatoczył się od pchnięcia, marszcząc brwi. "Przejechałeś na czerwonym świetle; już jestem miły, że ci to daruję; nie przeginaj!"
"Cholera! Mówisz, że przejechałem na czerwonym świetle? Które twoje oko to widziało?" Motocyklista wybuchł wściekłością.
W tym momencie kobieta za nim w końcu zareagowała, zdejmując kask, patrząc na Williama i krzycząc, "Dlaczego to ty?"
William spojrzał, dopiero wtedy rozpoznając, że kobieta to Nancy!
Atmosfera zrobiła się niezręczna na moment.
"Kochanie, nie pozwól mu odejść!" Nancy krzyknęła ostro.
Mężczyzna to Dominic, bogaty dziedzic.
William spojrzał na Nancy, wahając się.
Dominic natychmiast wskazał na Williama, pytając Nancy, "Znacie się?"
Nancy przytaknęła, patrząc na Williama z gniewem. "To mój kuzyn z męża strony, ale nie jesteśmy blisko. To tylko darmozjad."
"Cholera! Darmozjad, który próbuje mi się stawiać, masz dość życia?" Dominic wybuchnął gniewem, a potem szyderczo dodał, "Dobra, mówiłeś, że zapłacisz 300 tysięcy, więc płać."
Nancy wyglądała obojętnie, z pogardą na ustach.
300 tysięcy?
Co za żart; skąd ten przegrany William miałby wziąć 300 tysięcy?
William zamierzał zapłacić, ale teraz już nie chciał, "Nie chcę już płacić, bo przejechałeś na czerwonym świetle!"
Gdyby Nancy tam nie było, William może by zapłacił, żeby zachować spokój.
Ale teraz nie chciał tego zrobić.
Nancy szydziła. "Chyba po prostu nie masz pieniędzy, co? Grałeś twardziela przed chwilą; czemu teraz się boisz?"
"Cholera! Tylko biedak," Dominic przeklął, "300 tysięcy, szybko płać, albo wezwę ludzi."
Wezwać ludzi?
William nie bał się, że druga strona wezwie wsparcie.
"To dzwoń," powiedział William obojętnie.
"Dobra, masz odwagę! Nie uciekaj później ze strachu!"
Dominic wskazał groźnie na Williama, potem wyciągnął telefon i zadzwonił, "Todd, przyprowadź ludzi teraz!"
Po zakończeniu rozmowy, Dominic spojrzał zimno na Williama. "Todd jest w drodze, lepiej pomyśl, jak będziesz błagał o litość."
Twarz Williama była nieprzenikniona, jego myśli nieodgadnione.
Potem westchnął bezradnie, wyciągnął telefon i zadzwonił do Melissy, "Melissa, przyprowadź ludzi do Ginzy, im więcej, tym lepiej."
Zaraz po zakończeniu rozmowy, Dominic wybuchnął śmiechem, "Ty też dzwonisz po ludzi? To jest zabawne. Dobra, naprawdę chcę zobaczyć, kogo ty możesz wezwać."
Nancy przez cały czas milczała, tylko obserwując z boku.
To William ciągle na nią patrzył, co sprawiało, że czuła się dość nieswojo.
O czym myślał William?
Oczywiście myślał, że kuzynka Mary była niezła, zmieniając chłopaków tak szybko.
Musiał powiedzieć Mary, żeby miała oko na swoją kuzynkę.
Jeśli młoda już teraz nie była na dobrej drodze, kto wie, w jakie kłopoty mogłaby się w przyszłości wpakować.
Tymczasem w firmie Speed Delivery, po otrzymaniu telefonu od Williama, Melissa natychmiast powiadomiła wszystkich.
Nagle, kurierzy Speed Delivery w całym mieście, wszyscy jeżdżący standardowymi czerwonymi elektrycznymi rowerami, w dużych czerwonych kamizelkach i czerwonych kaskach, byli w drodze do Ginzy w potężnym pochodzie.
Z góry, niezliczone czerwone kropki powoli zbiegały się w kierunku Ginzy.
Wracając do sytuacji Williama, ludzie Dominica już przybyli.
Cztery Harley-Davidsony!
Ośmiu ludzi, mężczyźni i kobiety, wszyscy ubrani w cool motocyklowe stroje, wyglądający bardzo stylowo i modnie.
Brzęczący ryk był jak eksplozja na ulicy.
Liderem był przystojny facet o wzroście około 1,8 metra, muskularny z krótkim jeżykiem, wyglądający twardo i przystojnie.
"Dominic, co się dzieje? Jak rozwaliłeś swój motor?" Todd podszedł z arogancją, jego świta za nim, podczas gdy zerknął na Williama, łapiąc sens.
"Ty to zrobiłeś?" Głos Todda był zimny, gdy wpatrywał się w Williama.
William milczał.
"Todd, to on! Zmuś go, żeby wyłożył 300 tysięcy dzisiaj, albo nie wyjdzie," krzyknął Percy Wheeler z tyłu.