




Rozdział 7 Czuję, że to było za mało!
Wkrótce Bentley dotarł do restauracji Alinea w mieście Lindwood.
To miejsce było renomowaną restauracją w Lindwood, odwiedzaną tylko przez bogatych i prestiżowych gości.
Co więcej, restauracja Alinea działała na zasadzie rezerwacji członkowskich.
Ci, którzy nie wydawali co najmniej miliona rocznie, nie kwalifikowali się do członkostwa w restauracji Alinea.
W tym momencie przed wejściem do restauracji Alinea stał znany przedsiębiorca z Lindwood.
Prezes Eagle Trade Group, Rex.
Specjalizował się w imporcie i eksporcie, zajmując się głównie dziełami sztuki.
Jako prezes, Rex był także miliarderem z majątkiem wartym trzydzieści miliardów!
I był znanym kolekcjonerem w kraju!
Miał całkiem niezłą reputację w narodowych kręgach kolekcjonerskich.
W tej chwili Rex, w towarzystwie ponad tuzina starszych urzędników firmy, stał z szacunkiem przed wejściem do restauracji Alinea.
Ta scena naprawdę zszokowała wielu gości restauracji.
Natychmiast pojawiły się wybuchy okrzyków.
"Czy to nie jest Rex, prezes Eagle Trade Group? Kogo on tak uroczyście oczekuje?"
"Rzadko można zobaczyć miliardera jak Rex, który tak szanująco czeka przed drzwiami restauracji Alinea."
"Kto to może być? Z pewnością nie ktoś z Lindwood, to nie jest błaha sprawa."
William, siedząc w Bentleyu, zmarszczył brwi, gdy zobaczył grupę elegancko ubranych elit stojących przed wejściem do restauracji Alinea. "Czy nie ustaliliśmy, że będzie to dyskretne? Dlaczego robić taką scenę?"
George uśmiechnął się z zakłopotaniem. "William, może pan Ingram chciał cię zaskoczyć."
"Zaskoczyć, do diabła; nie lubię tego," powiedział William chłodno. "Jedź na parking i powiedz swojemu przyjacielowi, żeby spotkał się prywatnie."
"Zrozumiałem, William." George skinął głową.
Samochód pojechał prosto na parking.
Tymczasem przed restauracją Alinea, Rex stał wyprostowany i z szacunkiem, czekając w ciszy na dzisiejszego VIP-a.
Poprosił przyjaciela o pomoc bez wstydu.
Obok niego stał jego syn, Percy, z rękoma w kieszeniach, lekko niezadowolony. "Tato, na kogo dokładnie czekamy? Jest już późno; minęło dwadzieścia minut."
Rex rzucił Percy'emu boczne spojrzenie i powiedział cicho, "Cicho. Jeśli coś spieprzysz, kiedy przyjadą, zobaczysz, jak sobie z tobą poradzę."
Percy prychnął z urazą, czując się jeszcze bardziej niezadowolony.
Umówił się na spotkanie z kilkoma przyjaciółmi na imprezę.
To wszystko przez jego ojca, który nalegał, żeby go tu przyciągnąć, mówiąc, że mają spotkać się z dużym inwestorem.
A teraz, bez śladu tej osoby, zrobili całkiem niezły zestaw.
W tym momencie Rex odebrał telefon, a potem odwrócił się ciężko i powiedział: "Dobrze, wszyscy, wchodzimy. Osoba właśnie przyjechała."
Przyjechała?
Wielu było zdezorientowanych, a jeszcze więcej niezadowolonych.
Percy był dość zdenerwowany, mrucząc pod nosem: "Cholera! Kim jest ta osoba? Czekam tu pół dnia i nawet cienia nie widziałem."
Ale nie odważył się nic powiedzieć przed ojcem; mógł tylko zacisnąć zęby i podążać za Rexem do restauracji.
Po odebraniu telefonu Rex, wraz z synem, pospiesznie udał się do prywatnej sali.
W momencie, gdy drzwi zostały otwarte, wzrok Percy'ego padł na dwóch mężczyzn stojących w środku, zatrzymując się na Williamie.
‘O cholera! Kim jest ten gość? Jakiś frajer jest dzisiejszym dużym inwestorem?’
‘Nie ma mowy, mój ojciec nie mógłby być tak nieświadomy.’
‘Ten facet wcale nie wyglądał na kogoś z kasą, bardziej jak robotnik z budowy.’ Zastanawiał się.
Percy nie mógł powstrzymać się od dwukrotnego parsknięcia śmiechem, czując jeszcze większą niechęć.
Wszystko przez tego gościa, że przegapił wyjście do klubu.
Kiedy Rex wszedł do pokoju, natychmiast wyciągnął obie ręce, idąc w stronę George'a, który opierał się na lasce, z pełnym uśmiechem.
"Dyrektorze George, wreszcie pan dotarł."
George uśmiechnął się i skinął głową, wyciągając rękę, czekając na uścisk.
W tym momencie wzrok Rexa naturalnie padł na młodego mężczyznę obok George'a. "A kim może być ten młody człowiek?"
"To nasz młody pan, William, a także inwestor na tę okazję," George przedstawił z uśmiechem.
Młody Pan?
Młody Pan Dyrektora George'a!
Rex był miliarderem wartym trzydzieści miliardów, dobrze znaną postacią w Lindwood City.
Chociaż nie mógł się równać z George'em, najbogatszym człowiekiem w Lindwood City, wartym ponad sto miliardów, widział już wiele w życiu.
Mówiono, że George był lokajem z odosobnionej i bogatej rodziny, klanu, który kontrolował znaczną część światowego majątku.
Młody Pan z takiej rodziny musi być przerażającą postacią!
Należy go traktować z najwyższą ostrożnością.
Mając to na uwadze, Rex stał się jeszcze bardziej pełen szacunku, wyciągając rękę. "Jestem Rex, mój wzrok mnie zawiódł, nie rozpoznałem Williama, proszę o wybaczenie."
William po prostu skinął głową, uścisnął mu rękę krótko, a potem powiedział: "Panie Ingram, mam za chwilę inne sprawy do załatwienia, więc przejdźmy od razu do rzeczy. Słyszałem od George'a, że pańska firma potrzebuje finansowania, ile potrzebujecie? Podajcie kwotę."
Rex spojrzał na George'a, zauważył, że ten miał zamknięte oczy, jakby odpoczywał, i powiedział z szacunkiem: "Williamie, moja firma obecnie przygotowuje się do wejścia na krajowy i międzynarodowy rynek sztuki, i potrzebujemy finansowania w wysokości dziesięciu miliardów. Zapewniam, że zaoferujemy 25% udziałów i będą dywidendy na koniec roku."
Dziesięć miliardów, to nie jest mała suma.
Nawet dla samego Rexa, z majątkiem wartym trzydzieści miliardów, nie odważyłby się łatwo zainwestować dziesięciu miliardów.
"Dziesięć miliardów." William mruknął, lekko marszcząc brwi, jakby coś rozważał.
To sprawiło, że Rex był bardzo zaniepokojony. Prosić o dziesięć miliardów finansowania od razu było rzeczywiście trochę za dużo.
W całym Lindwood City, poza Golden Age Group, prawdopodobnie nie znalazłby drugiej osoby z takimi możliwościami.
Następne zdanie kompletnie zszokowało Rexa na długo.
Nawet Percy, który od momentu wejścia patrzył na sytuację z góry, był oszołomiony!
"Zainwestuję dwadzieścia miliardów, ale chcę 40% udziałów," powiedział William z uśmiechem, jakby po prostu podawał liczbę.
Dwadzieścia miliardów?
To nie mogło być marzenie!
Rex poczuł się, jakby został obdarzony łaską samej Fortuny. To było zbyt niespodziewane!
Aktywa jego firmy wynosiły trochę ponad trzydzieści miliardów, a tutaj ktoś oferował finansowanie w wysokości dwudziestu miliardów!
Przerażające! Absolutnie przerażające!
Czy to była siła finansowa ukrytej, bogatej rodziny?
40% udziałów, Rex mógł to zaakceptować.
"Williamie, czy jesteś pewien, że chcesz zainwestować dwadzieścia miliardów?" Rex zapytał podekscytowany, jego mowa była nieco nieskładna, ale szybko odzyskał opanowanie.
"Czy to za mało? Jeśli to nie wystarczy, mogę dodać więcej," powiedział William obojętnie.
Dodać więcej?
Rex był tak zszokowany, że ledwo mógł ustać, szybko mówiąc: "Nie, dwadzieścia miliardów wystarczy."
Musiało wystarczyć.
Z tymi dwudziestoma miliardami, Rex miał pełną pewność, że przebije się na rynek zagraniczny.
Wtedy jego firma mogłaby na pewno wejść do grona przedsiębiorstw wartych sto miliardów!
Z tym, Rex szybko poprosił swoją sekretarkę, aby weszła z delikatnym, długim pudełkiem w ręku.
Wyjął zwój z pudełka, rozwinął go z uśmiechem i powiedział: "William, ten obraz jest wart kilka milionów dolarów. Zbierałem go przez wiele lat, a dziś, traktuj go jako wyraz mojej wdzięczności, prezent dla ciebie."
William rzucił tylko okiem, skinął głową i powiedział: "Dziękuję, panie Ingram."
Po tych słowach, niedbale wsunął obraz wart miliony dolarów pod ramię i wyszedł z prywatnego pokoju z Georgem.
Zaraz po wyjściu z prywatnego pokoju, William natknął się na mężczyznę w średnim wieku w garniturze, który podszedł z uśmiechem.
"William, proszę poczekaj. Jestem właścicielem restauracji Alinea, Eugene Baker."
William i George obaj zatrzymali się, patrząc z ciekawością na mężczyznę przed nimi.
Eugene Baker był bardzo zszokowany, widząc George'a za Williamem!
Rzeczywiście!
Pan Ingram miał rację; młody mężczyzna w towarzystwie najbogatszego człowieka w Linwood City był z pewnością niezwykły.
"William, dyrektorze George, żałuję, że nie mogłem was odpowiednio przywitać. Oto Platynowa Karta VIP restauracji Alinea. Jeśli William nie ma nic przeciwko, proszę, przyjmij ją," powiedział Eugene Baker.
Był zdeterminowany, aby zaprzyjaźnić się z Williamem tej nocy.
William rzucił obojętne spojrzenie na Eugene'a Bakera, wziął Platynową Kartę VIP i niedbale powiedział: "Dzięki."
Potem odszedł.
Resztę zostawił George'owi do załatwienia.
George poczekał chwilę, a potem powiedział do Eugene'a Bakera: "Szefie Baker, mój William nie lubi się obnosić. Jeśli ktoś będzie pytał."
"Zrozumiałem, zrozumiałem! Dyrektorze George, proszę się nie martwić, oprócz mnie, nikt inny nie pozna tożsamości Williama." Eugene Baker natychmiast zapewnił.
Odwracając wzrok na Williama, nie wybrał jazdy Bentleyem George'a, ale zamiast tego opuścił restaurację Alinea sam, gotów złapać rower.
Jednak, gdy tylko wyszedł, przypadkowo natknął się na Mary!
Cholera, natknąć się na Mary tutaj, jak to wyjaśnić?
"William, co ty tu robisz?" Mary pojawiła się przy wejściu do restauracji Alinea z grupą elegancko ubranych mężczyzn i kobiet, patrząc zdezorientowana na Williama, który szybko tłumaczył: "Dostarczam jedzenie."
Dostarczać jedzenie?
Do restauracji?
Mary lekko zmarszczyła brwi, jej wyraz twarzy stał się zimny.
Była zirytowana widokiem Williama wyglądającego tak pokornie i bardziej zaniepokojona, że jej koledzy mogą go zobaczyć.
Jednak w tym momencie rozległ się niezgodny męski głos.
"Pani Smith, czy to jest twój mąż dostarczający jedzenie? Wygląda tak nędznie. Jak mogłaś poślubić taką osobę?"