




ROZDZIAŁ 1
ZIMA
Opadając na łóżko, wydałam z siebie głęboki westchnienie, próbując przekonać samą siebie, że w końcu wszystko będzie dobrze. Miałam wielkie plany na to lato - kilka tygodni zabawy przed rozpoczęciem drugiego roku studiów. Moi przyjaciele i ja przeglądaliśmy oferty wakacyjne na ostatnią chwilę, a nawet mieliśmy bilety na festiwal muzyczny. Ale wtedy, jak zwykle, mój tata wkroczył i wszystko zrujnował.
Myślałam, że zgadzając się na studiowanie wybranego przez niego kierunku, w końcu da mi spokój. Ale najwyraźniej to nie wystarczyło. Nalegał, żebym przeprowadziła się do jego miasta, z powodów, których nadal nie rozumiem.
Mama, Jude i ja nie mieliśmy zbyt wiele, ale mieliśmy siebie nawzajem, i to zawsze wystarczało. Potem nadeszła tragedia. Śmierć Jude'a w zeszłym roku zniszczyła wszystko. Rozdarła na kawałki nasz mały świat, pozostawiając mamę i mnie w strzępach. W momencie tej straty wiedziałam, że muszę być blisko niej. Została tylko ze mną, i nie mogłam znieść myśli o zostawieniu jej samej, kiedy najbardziej mnie potrzebowała. Musiałam być dla niej, podtrzymywać ją i trzymać nas razem przez ciemność.
Ale tata wkroczył, nagle decydując, że ma coś do powiedzenia na temat mojej przyszłości. Był nieugięty, że powinnam studiować rachunkowość i finanse, dokładnie to badając i przekonując się, że to idealna ścieżka dla mnie, abym w końcu dołączyła do firmy.
Praktycznie zmusił mnie do przeniesienia się na inny uniwersytet w drugim roku, zmuszając mnie do porzucenia wszystkiego, aby zamieszkać z nim.
............
Tracę poczucie czasu, leżąc na łóżku i zmagając się z rzeczywistością przeprowadzki do domu taty, zostawiając mamę, aby mieszkać z jego nową żoną i jej synem, Zionem.
Myśląc o Zionie, na mojej twarzy pojawia się słodko-gorzki uśmiech. Byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi, nierozłącznymi wręcz. Ale potem coś się zmieniło. Nie jestem pewna co, ale oddaliliśmy się od siebie. Przez lata, kiedy odwiedzałam tatę po jego ślubie z Jenny, Zion nigdy nie był w pobliżu - jakby celowo mnie unikał.
Myśli wirują w mojej głowie, zastanawiając się, czy przeprowadzka przez cały kraj, aby zamieszkać z tatą, była właściwym wyborem. A jednak, oto jestem, w jego domu.
W końcu głód wyrywa mnie z myśli. Siadam na brzegu łóżka, patrząc na półrozpakowane pudła porozrzucane po pokoju, wydając ciężkie westchnienie. Może jeśli zostawię wszystko zapakowane, mogę odwlec moment prawdziwego zadomowienia się. Ale to przelotna myśl. To teraz moje życie, czy mi się to podoba, czy nie.
Rozczarowanie ogarnia mnie, kiedy przemierzam cichy dom. Nie spodziewałam się wielkiego powitania, ale trochę towarzystwa byłoby pocieszające. Pomocna dłoń przy wnoszeniu moich rzeczy na górę byłaby jeszcze lepsza.
Głęboko w sobie wiem, że to miejsce nigdy nie będzie dla mnie prawdziwym domem.
To miejsce to tylko dom - doskonała wystawa pozbawiona ciepła, które towarzyszy codziennemu życiu. Chodzę na palcach, bojąc się zakłócić jego perfekcyjną fasadę. Dom to dla mnie zupełnie inna koncepcja - to miejsce, gdzie życie rozwija się we wszystkich swoich nieporządnych, kochających chwałach.
Mój tata zawsze był pochłonięty swoimi ambicjami. Po ślubie z Jenny wydawało się, że ruszył dalej bez chwili zastanowienia, jakby mama, Jude i ja byliśmy tylko częścią jego przeszłości. Dzwonił na Boże Narodzenie lub urodziny, ale to było wszystko. Więc nie mogę zrozumieć, dlaczego nagle tak bardzo zainteresował się mną teraz.
Jeśli chodzi o Jenny, moją macochę, jest miła i obowiązkowa, mówi i robi wszystko, co trzeba. Jest wspaniałą matką, ale pod jej spokojnym wyglądem wyczuwam ukryty smutek w jej oczach.
„O, jesteś tutaj,” mówi mój tata, jego głos zaskakuje mnie. Ogląda mnie od góry do dołu z wymuszonym uśmiechem. „Czy to za dużo prosić, żebyś założyła sukienkę?”
Jestem zaskoczona. Co jest złego w dżinsach i koszulce? Dopiero co przyjechałam kilka godzin temu, a po długiej podróży kluczowy jest komfort. Gryząc się w język, zbywam jego komentarz o ubraniu i zmieniam temat. „Tato, nie wiedziałam, że jesteś w domu. Myślałam, że będziesz w pracy.”
Jego brwi unoszą się ze zdziwienia. „Dlaczego miałbym nie być tutaj? To w końcu mój dom.” Gdy mówi, jego wzrok błądzi po pokoju, jakby czegoś szukał. Jego oczy zatrzymują się na teczce, którą podnosi z westchnieniem. Przyszedł do domu po teczkę, nie po to, żeby mnie powitać.
„Och, a ja myślałam, że wróciłeś do domu, żeby mnie zobaczyć,” mówię, z sarkazmem w głosie.
„Przestań robić problemy i po prostu zrób to, o co cię proszę. Potrzebuję, żeby przynajmniej jedno z moich dzieci spełniło moje oczekiwania. Twój brat już mnie zawiódł – narkotyki, potem samobójstwo. Nie idź w jego ślady. Mogę sobie poradzić tylko z jednym nieudacznikiem w rodzinie naraz.”
Jego słowa trafiają w czuły punkt. Patrzę na niego gniewnie, z zaciśniętymi zębami. Jak on śmie! „Jude nie był nieudacznikiem,” mówię przez zaciśnięte zęby. To ty jesteś nieudacznikiem, myślę gorzko.
Robi groźny krok w moją stronę, a ja zmuszam się do zachowania spokoju. W końcu to mój ojciec. Nie powinnam się bać, ale wiem lepiej. To egoistyczny człowiek, pochłonięty własnymi potrzebami. Jeśli stanę mu na drodze, zmiażdży mnie bez chwili wahania.
„Twój brat zrujnował moją reputację. Był więcej niż rozczarowaniem. Jeśli nie będziesz się podporządkowywać, nie będę miał powodu, żeby dalej wspierać twoją matkę. Mieszkasz pod moim dachem, żeby trzymać się z dala od kłopotów i nie zawstydzać mnie tak jak on. Będziesz studiować to, co wybrałem dla ciebie i utrzymywać wizerunek, jakiego potrzebuję. Nie mogę pozwolić, żeby moje dzieci były porażkami.”
Łzy napływają mi do oczu, grożąc, że zaraz spadną.
„To był twój syn,” mówię z trudem. Jak może być tak zimny wobec własnego dziecka? Jego oczy błyszczą twardym, bezlitosnym światłem. Nie ma w nich ani odrobiny skruchy, ani współczucia. Teraz jest jasne, że mój ojciec to tylko bezduszny potwór.
„On nie żyje,” mówi chłodno. „A ty będziesz nikim, jeśli nie będziesz wykonywać moich poleceń. Rób, co ci każę, ucz się pilnie i zdobywaj dobre oceny, Winter.”
Po tych słowach odwraca się i odchodzi.
Wypuszczam ciężko powietrze, zamykając mocno oczy, żeby powstrzymać łzy.
W żołądku mam supeł, a całe moje ciało zdaje się tonąć pod ciężarem tej nowej rzeczywistości. Byłam na wymarzonej uczelni, otoczona wspaniałymi przyjaciółmi, i wszystko było idealne.
A teraz jestem tutaj, w nowym domu, z całkowitym re-startem. Pomimo moich starań, żeby znaleźć jakieś pozytywy, mam z tym trudności. Z westchnieniem wkładam ręce do kieszeni i kieruję się w stronę kuchni, mając nadzieję, że znajdę coś w tym ogromnym miejscu.
........
Lodówka jest wypełniona po brzegi.
Robię sałatkę z nietkniętych owoców i warzyw, mając nadzieję, że to podniesie mnie na duchu, ale przebywanie tutaj nadal pozostawia mnie pustą w środku.
Przeszukując szafki, uśmiecham się, gdy odkrywam ukrytą skrytkę z łakociami schowaną na tyłach.
Zbierając myśli, związuję włosy w luźny kok i skupiam się na przygotowaniu czegoś pocieszającego.
Mój żołądek burczy z niecierpliwości, gdy polewam roztopioną czekoladą pokruszone herbatniki i pianki, na które dotąd starałam się nie patrzeć.
Gdy czekam, aż czajnik się zagotuje, nagle ogarnia mnie chłód, wywołując dreszcz na plecach. To pewnie tylko ogrom tego domu mnie przeraża. Widziałam wystarczająco dużo horrorów, żeby wiedzieć, że w takim miejscu jest mnóstwo kryjówek.
Zamarzam na chwilę, nasłuchując, ale gdy wszystko pozostaje ciche, wracam do swojego zadania. Aż nagle ciszę przerywa niski, groźny głos.
„Cholera jasna, ojczym przyprowadza swoją małą sukę córkę, naprawdę wie, jak rozwalić mi życie,” warczy, jego słowa pełne gniewu. Jego ton wywołuje dreszcz na moich plecach, a w gardle tworzy się gula.
Pomimo jego ostrych słów, czuję ogromną ulgę, widząc go po tak długim czasie. Instynktownie obejmuję go ramionami, wdychając jego znajomy leśny zapach. Przez krótką chwilę wszystko wydaje się w porządku, jakby lata rozłąki zniknęły.
Ale Zion odsuwa się gwałtownie, jego twarz pełna szoku i złości. „Co ty tu robisz?” pyta, jego oczy skanują mnie z niedowierzaniem i irytacją. Jego spojrzenie zatrzymuje się na mojej sylwetce, wyraźnie zaskoczone.
„Ja—um—przeniosłam się,” jąkam się, próbując wyjaśnić, gdy on popycha mnie do tyłu.
„Nie jesteś tu mile widziana, i nigdy więcej mnie nie przytulaj.”
Co?