




Rozdział 2
Perspektywa Faith
"Chcę, żeby cała praca była skończona do 17:00, zrozumiano?" rozkazałam chłodno mojej asystentce, która trzęsła się pod moim spojrzeniem. "T-tak p-pani," odpowiedziała drżącym głosem i wyszła z pokoju z naręczem teczek. Westchnęłam i oparłam się o fotel, masując skronie. Telefon na biurku zadzwonił, wyrywając mnie z transu. Odebrałam go z wyraźnym zmęczeniem. "P-p-pani, ktoś c-chce się z p-panią spotkać" wyjąkała. Przewróciłam oczami na dźwięk jej głosu i bez odpowiedzi rozłączyłam się.
Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły, co sprawiło, że podskoczyłam. "Mamusiu, mamusiu, tęskniłem za tobą," powiedział słodki głos, sprawiając, że zacisnęłam zęby. Spojrzałam w dół na swoje nogi, gdzie trzyletnie dziecko chwytało moją spódnicę, próbując zwrócić na siebie uwagę. Szarpnęłam spódnicę z jego rączek i wstałam. Jak on w ogóle tu trafił?... chyba że...........
"Przepraszam, Faith, wybiegł z samochodu, gdy zaparkowałem przed budynkiem, mówiąc, że tęskni za tobą," powiedział głęboki, chrapliwy głos z lekkim uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na niego bez wyrazu i rzuciłam okiem na dziecko. "Co tu robisz, panie Williams?" zapytałam chłodnym głosem, co sprawiło, że spojrzał na mnie z bólem?. Prychnęłam na tę myśl... Ból i on?
"Faith, zapomniałaś, że jestem współwłaścicielem tej firmy," powiedział z uśmiechem, próbując mnie drażnić. Przewróciłam oczami i usiadłam. "Mamusiu" zawołało dziecko, podnosząc ręce, żeby je podnieść, ale całkowicie je zignorowałam. "Tatusiu" zapłakał, z łzami spływającymi po jego dużych, niebieskich oczach. "Kochanie, chodź tutaj, mamusia jest teraz zajęta," powiedział Atlas łagodnym głosem. Czy on właśnie nazwał mnie jego mamusią?... co do diabła?
"Nie jestem jego matką" wycedziłam z irytacją i złością. Atlas spojrzał na mnie z bolesnym wyrazem twarzy "Faith-" "Zamknij się... upewnij się, że twoje dziecko nigdy więcej tu nie przyjdzie, zrozumiano? To nie jest cholerny żłobek, gdzie można przynosić dzieci, żeby nas denerwowały?" syknęłam z wściekłością. "Faith, on jest twoim synem-", "Moim synem?... jak to dziecko jest moim synem?... czy ja go urodziłam?... nie, nie urodziłam, więc zamknij się i przestań pranie mózgu dziecku" warknęłam, podkreślając słowo "to".
Stał tam, wpatrując się w moją twarz, co sprawiło, że zacisnęłam pięści ze wściekłości. Gniew, nienawiść i obrzydzenie, jakie czuję do tego mężczyzny, nigdy nie znikną. Nawet po trzech latach myślałam, że będę w stanie ruszyć dalej, ale nie... musiał się pojawić i przedstawić jako współwłaściciel tej firmy, co oznacza, że oboje musimy razem pracować. "Wynoś się" wycedziłam i wróciłam do przeglądania swoich teczek. Słyszałam, jak dziecko pociąga nosem, próbując powstrzymać łzy, ale całkowicie to zignorowałam. "Nieważne, jak bardzo mnie nienawidzisz, ignorujesz mnie i Leo, nigdy cię nie opuszczę, Faith. Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła... żebyś znowu stała się moim światem i to jest obietnica, którą składam sobie" powiedział z determinacją i pewnością siebie, co sprawiło, że prychnęłam.
Usiadłam prosto, splatając palce, opierając się o fotel. "Możesz robić, co chcesz, panie Williams, ale nigdy ci nie wybaczę tobie i twojej żonie za to, co mi zrobiliście. Moje poczucie własnej wartości jest o wiele ważniejsze niż ty i twoje tak zwane uczucie miłości. Nigdy do ciebie nie wrócę, ani nie pozwolę ci wrócić do mojego życia... Teraz wyjdź" powiedziałam spokojnym, ale stanowczym głosem.
Odwrócił wzrok, na jego twarzy widać było żal, ból i poczucie winy. Podniósł syna, którego nazwał Leo, i ruszył w stronę drzwi. "Kocham cię" wyszeptał i opuścił pokój, zostawiając mnie z bolesnymi myślami.
5 lat temu
"Mmmm Kocham cię, skarbie" jęknął, ssąc moją szyję. "Nie mogę się tobą nasycić... o Boże... jesteś moja... tylko moja" szepnął mi do ucha, gryząc mój płatek ucha, co sprawiło, że jęknęłam jego imię. "Ja też cię kocham, Atlas... tak bardzo" odpowiedziałam szeptem. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie, a do pokoju weszła nasza droga przyjaciółka, która zawsze musi przerywać nasze chwile. "Melissa" jęknął Atlas, co sprawiło, że zaczęliśmy się śmiać. "Przepraszam... to nie moja wina, że za każdym razem, gdy wchodzę, wy się całujecie," powiedziała przewracając oczami, idąc w stronę kanapy z torbą Doritos. Atlas miał mnie pocałować w usta, ale Melissa usiadła między nami, co sprawiło, że oboje jęknęliśmy. "Mel... co do cholery" jęknął Atlas. "Przepraszam" uśmiechnęła się złośliwie i włączyła telewizor, co sprawiło, że zaczęłam się śmiać.
Podczas gdy oglądaliśmy telewizję, Atlas próbował dotknąć mojego ramienia, obejmując Mel, żeby tego nie zauważyła. Uśmiechnęłam się uwodzicielsko, a on zrobił smutną minę, jakby desperacko chciał mnie pocałować. Nagle usiadł sztywno, jakby sobie coś przypomniał. Chwycił pilota i wyłączył telewizor. "Co do cholery, Atlas... oglądałam to... właśnie zepsułeś napięcie" Mel rzuciła mu gniewne spojrzenie. "Wiem, ale posłuchaj... właśnie sobie przypomniałem, że muszę wam coś powiedzieć" powiedział cicho, co mnie zaniepokoiło. "Co się stało, Atlas?" zapytałam, podchodząc do jego strony kanapy i siadając obok niego, kładąc rękę na jego, którą on mocno ścisnął. "Fai... Mel... mam dla was dobre wieści i... złe wieści" powiedział cicho. Ja i Mel wymieniłyśmy zaniepokojone, ale zdezorientowane spojrzenia, a potem spojrzałyśmy na Atlasa, czekając, aż będzie kontynuował.
"Zaproponowano mi pracę w Nowym Jorku w jednej z najlepszych firm na świecie, należącej do pana Richarda Baileya" powiedział, co sprawiło, że nasze oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Richard Bailey był miliarderem. Posiadał wiele firm i zdobycie pracy u niego było czymś, za co warto było umrzeć. Ja i Mel piszczałyśmy z radości i przytuliłyśmy go z ekscytacją. "OMG... OMG, gratulacje Atlas... jestem taka szczęśliwa" powiedziałam radośnie i pocałowałam go w policzek z pełną siłą, co sprawiło, że pokazał swoje urocze dołeczki. "Gratulacje Atlas... to naprawdę niesamowita wiadomość," powiedziała Mel.
"ale..." zesztywniał. "Ale co, Atlas?" zapytałam z niepokojem. "Ale będę musiał zostać w Nowym Jorku, co oznacza, że wyjadę z Londynu za 3 dni," powiedział smutno, co sprawiło, że zmarszczyłam brwi. "C-co?... 3 d-dni?" zapytałam zszokowana drżącym głosem, gdy łzy zaczęły napływać mi do oczu. Widząc moje łzy, Atlas szybko objął moje policzki... "Nie... nie kochanie, nie płacz" pocałował moje łzy... "Nie chcę widzieć łez w twoich pięknych oczach, kochanie... jeśli nie chcesz, to zostanę tutaj... tylko i wyłącznie dla ciebie" powiedział z taką miłością. Poczułam się winna, bo tak ciężko pracował, żeby dostać tę pracę, a ja chciałam, żeby osiągnął wszystko, co najlepsze w życiu. "Nie... jedź, ale obiecaj mi, że zawsze będziesz w kontakcie i nigdy mnie nie zdradzisz, i-" przerwał mi, całując mnie namiętnie w usta. "Nigdy, przenigdy cię nie zdradzę. Jesteś moim wojowniczym aniołem... nigdy w życiu bym tego nie zrobił. Jestem jedynym, który odbierze twoje dziewictwo, i będziesz jedyną dziewczyną, która odbierze moje... jesteś moją pierwszą i ostatnią" szepnął i pocałował mnie ponownie, tym razem zaborczo. Mocno go przytuliłam, całując go w szyję. Czułam się tak wzruszona i szczęśliwa, że mam tego mężczyznę jako mojego kochanka... mojego mężczyznę... mojego Atlasa.
Kaszel przerwał nasz specjalny moment "Ludzie... zapominacie, że ja też tu jestem?" Mel powiedziała z irytacją, co sprawiło, że zaczęliśmy się śmiać. "HAHAHAHA, nie Mel... jak moglibyśmy o tobie zapomnieć," powiedziałam i uśmiechnęłam się do Atlasa, który również się uśmiechnął, myśląc o tym, o czym ja myślałam. "Dlaczego to spojrzenie daje mi złe przeczucie?" zapytała zdezorientowana. Ja i Atlas uśmiechnęliśmy się złośliwie i skoczyliśmy na nią, łaskocząc ją, gdy śmiała się jak szalona. "O-ojej p-przestań... A-atlas... t-to łaskocze... F-fai" śmiała się, nie mogąc wypowiedzieć swoich słów poprawnie. Oboje przestaliśmy i przytuliliśmy się grupowo. Byłam tak wdzięczna, że mam tak kochającą siostrę i niesamowitego kochanka. Nie mogłam prosić o więcej. Ci dwoje byli moim światem.
Teraz
"Nie wiedziałam, że ci sami ludzie, którzy byli kiedyś moim światem, staną się powodem mojego złamanego serca" szepnęłam do siebie, gdy z mojego oka spadła łza.