




Rozdział 1
Perspektywa Faith
"Wyjdź stąd NATYCHMIAST!" krzyknęłam na mojego asystenta w gniewie, który drgnął i pospiesznie opuścił moje biuro. "Pieprzona suka... zepsuła mi humor" mruknęłam pod nosem. Pukanie do drzwi wyrwało mnie z gniewu. "Wejdź," powiedziałam zimnym tonem. Alex wszedł z beznamiętną twarzą. "Masz spotkanie o 14:00," powiedział swoim głębokim głosem. "Dobrze," odpowiedziałam i wróciłam do ważnych dokumentów. Spojrzałam na Alexa i uniosłam brew. "Dlaczego jeszcze tu jesteś?" zapytałam znudzonym tonem. "Kiedy przestaniesz to robić?... Minęły już 3 lata, Faith... dlaczego go nie odpuścisz?" powiedział z marszcząc brwi. Moje ciało zesztywniało na dźwięk tych słów. Zacisnęłam wściekle teczkę, patrząc na Alexa z wściekłością. "Wyjdź" syknęłam, a on zaskakująco posłuchał. Oparłam się w fotelu i zamknęłam oczy, gdy obrazy z przeszłości pojawiły się przed moimi oczami.
6 lat temu
"Kocham cię, kochanie, teraz daj mi buziaka," powiedział, wydymając usta, żeby mnie pocałować. Zaśmiałam się i chwyciłam jego twarz, by dać mu głęboki, tęskny pocałunek. "Hej, ludzie" krzyknęła Melissa, przerywając nasz niesamowity pocałunek. "Ugh, Melissa, dlaczego zawsze musisz przerywać, kiedy się całujemy?" jęknęłam, na co ona przewróciła oczami. Uśmiechnęła się złośliwie i spojrzała na Atlasa. "Wyglądasz przystojnie, Atlas" mrugnęła do niego żartobliwie, a on uśmiechnął się, obejmując mnie ramieniem. "Wiem," powiedział, całując mnie w policzek. "Drań" mruknęłam, na co on się roześmiał.
Atlas, Melissa i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Byliśmy nierozłączni od dzieciństwa, zwłaszcza ja i Atlas. Byliśmy kochankami od niemowlęctwa. Zawsze byliśmy razem, a jeśli byliśmy od siebie oddzieleni, płakaliśmy, dopóki się nie zobaczyliśmy. Słodkie, prawda? Cóż, Melissa pojawiła się w naszym życiu, gdy zaczęliśmy pierwszy rok szkoły i staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi.
Melissa i ja byłyśmy jak prawdziwe siostry z innej matki. Bardzo ją kochałam i byłam bardzo opiekuńcza wobec niej. Była piękną, niską dziewczyną, ale kujonką, a ja?..... cholera, byłam twardzielką, ale nie byłam wredna czy złośliwa... po prostu byłam psotnicą. Mówiąc o byciu opiekuńczą, Atlas był bardzo opiekuńczy i zaborczy wobec mnie od młodości. Nienawidził, gdy jakiś chłopak ze mną rozmawiał lub się do mnie uśmiechał. Był również opiekuńczy wobec Melissy, ponieważ była dla niego jak siostra... o, jak bardzo kocham tego diabła. Atlas był złym chłopcem w szkole, ale innym złym chłopcem. Mimo że był psotnikiem, wciąż był dziewicą, ponieważ obiecał mi, że oboje oddamy sobie nawzajem nasze dziewictwo.
"Boże, nienawidzę studiów.... takie nudne" narzekała Melissa, opierając głowę na moim ramieniu. "Wiem, to jest do bani... hej, przynajmniej będziemy razem na uniwerku... wtedy będzie więcej zabawy" uśmiechnęłam się. "Tak, tak..... masz na myśli robienie problemów nauczycielom i studentom?" Atlas prychnął, dając mi chytry uśmiech. Odwzajemniłam uśmiech "Zgadza się".
"Dobra.... chodźmy, jest 20:00 i muszę wracać do domu," powiedziała Melissa, wstając. Melissa mieszkała sama. W wieku 18 lat jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym i była jedynaczką. "Och, daj spokój Mel... mieszkasz sama... to nie tak, że ktoś na ciebie czeka... po prostu zrelaksuj się z nami," powiedziałam, ciągnąc ją z powrotem. "Nie, Fai... mam do zrobienia zadanie domowe... ty też musisz to zrobić" przewróciłam oczami na jej kujońskie zachowanie. "Dobra... Dobra, w porządku" westchnęłam i wstałam z Atlasem. "Do zobaczenia jutro na uczelni, pa" krzyknęła i odeszła, machając ręką. "Pa," ja i Atlas krzyknęliśmy, odchodząc razem.
Ja i Atlas mieszkaliśmy obok siebie, ponieważ byliśmy sąsiadami. Moi rodzice i rodzice Atlasa byli najlepszymi przyjaciółmi, dlatego byliśmy tak blisko od pieluch. Miałam już wejść do domu, gdy zostałam pociągnięta z powrotem. "Nie zostawiaj mnie" wyszeptał Atlas do mojego ucha, sprawiając, że zadrżałam. Zaczął całować mnie po szyi, sprawiając, że jęknęłam, ciągnąc go za włosy. Następnie przycisnął swoje usta do moich, wpychając język, pijąc mój smak. Jęknęłam, gdy ścisnął mój tyłek. Odsunęłam się i cmoknęłam go w usta. "Uważaj na siebie," powiedziałam z uśmiechem. Uśmiechnął się i dał mi szybki buziak... raz... dwa razy... trzy razy. Zaśmiałam się i odepchnęłam go. "Pa, kochanie," powiedział, przesyłając mi całusa, którego złapałam. "Kocham cię" krzyknęłam. "Ja ciebie też" krzyknął z powrotem.
Teraz
Otworzyłam oczy i westchnęłam. "Nienawidzę cię, Atlas Williams"