Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 13

3 lata temu

Punkt widzenia Faith

*Siedziałam tam na podłodze, zamarznięta, dłonie drżały, gdy wpatrywałam się w krew na ziemi. Spadła ze schodów?....ona...ona spadła... Szybko wstałam i wybiegłam z domu, wsiadając do samochodu i pędząc do szpitala. Szybko zaparkowałam samochód i zobaczyłam samochód Atlasa w pobliżu, zaparkowany bardzo źle, co wskazywało na to, że się spieszył.

Wbiegłam do szpitala, ciężko oddychając... "M-mel....Melissa....Melissa W-Williams" powiedziałam drżącym głosem do recepcjonistki. "Jaki jest pani związek z pacjentką?" zapytała mnie. Spojrzałam w dół, nie wiedząc, co powiedzieć, ale potem spojrzałam na nią z powrotem. "Siostra....ona jest moją siostrą" powiedziałam. "Pacjentka została przyjęta na oddział ratunkowy w....." Szybko pobiegłam w stronę, gdzie była, nawet nie słysząc jej dalszych słów. Łzy nie przestawały płynąć z moich oczu. Miałam nadzieję, że dziecko jest w porządku... Naprawdę miałam nadzieję, że jest w porządku. Biegłam i biegłam, aż zobaczyłam postać siedzącą na ziemi. Powoli podeszłam do niego i stanęłam obok. "A-atlas" wyszeptałam z żalem, łzy nadal płynęły po mojej twarzy. Wyglądał jak wrak, krew na jego koszuli, a włosy w nieładzie. W tym momencie poczułam się źle dla niego... Poczułam się tak źle. Chciałam go przytulić... pocieszyć... ale bałam się jego reakcji, a przede wszystkim byłam tak zszokowana, ponieważ wszystko to działo się na moich oczach.

Powoli podniósł głowę, aby na mnie spojrzeć. Zatkało mnie, widząc jego czerwone oczy, wyraźnie pokazujące, że płakał. Jego twarz nagle przybrała wyraz gniewu, gdy na mnie spojrzał, co sprawiło, że przełknęłam ślinę. Powoli wstał i obdarzył mnie najstraszniejszym i najwścieklejszym spojrzeniem, jakie kiedykolwiek u niego widziałam, podczas gdy ja tylko patrzyłam na niego ze łzami. "Atlas...przepraszam-" moja twarz odleciała na bok, mój policzek palił od jego uderzenia. Stałam tam zamarznięta w szoku, podczas gdy mój policzek pulsował bólem. "To... To wszystko przez ciebie... próbowałaś zabić moją żonę... próbowałaś zabić moje dziecko... ty pieprzona suko" syknął i ponownie mnie uderzył, co spowodowało, że jęknęłam, ale nadal stałam tam, zbyt zszokowana, aby zareagować. "To wszystko przez ciebie... JESTEŚ PIERDOLONYM POWODEM WSZYSTKIEGO, CO IDZIE ŹLE... JESTEŚ PIERDOLONYM BŁĘDEM W MOIM ŻYCIU... TY PIERDOLONA MORDERCO... NIENAWIDZĘ CIĘ FAITH ABDELLA... NIENAWIDZĘ CIĘ" krzyczał i ponownie mnie uderzył.

"ATLAS...PRZESTAŃ NATYCHMIAST" krzyknął głos kobiety z tyłu. Poczułam dłoń na policzku, podczas gdy cicho jęknęłam, nadal zbyt zszokowana, aby zareagować. Byłam odrętwiała... zamarznięta... zraniona... martwa?. Usłyszałam uderzenie i powoli spojrzałam w górę, widząc mojego ojca, który chwycił Atlasa za kołnierz. "Jak śmiesz uderzyć moją córkę? Wszyscy martwimy się o Melissę i twoje dziecko, ale jak ŚMIESZ UDERZYĆ MOJĄ CÓRKĘ?" mój ojciec krzyczał na końcu i ponownie uderzył Atlasa, który teraz patrzył na ziemię.

"Była tam. Była tam, kiedy upadła..." wyszeptał i spojrzał gniewnie na mojego ojca. "Ale... OCZYWIŚCIE, ŻE BYŁA ZAZDROSNA, WIDZĄC MNIE I MELISSĘ SZCZĘŚLIWYCH, I PCHNĘŁA JĄ, ŻEBY ZABIĆ MOJE DZIECKO. NAJPIERW MNIE ZDRADZA, A POTEM PRÓBUJE ZABIĆ MOJĄ ŻONĘ I MOJE DZIECKO... DLACZEGO MIAŁBYM JEJ NIE ZROBIĆ KRZYWDY?" krzyknął. 'Zdradzić?... Nigdy nie zdradziłam... to on mnie zdradził... on i Melissa zdradzili mnie razem' powiedziałam w myślach. Moja matka delikatnie dotknęła mojego zaczerwienionego policzka i zapłakała. "Och, moje dziecko" zaszlochała i przytuliła mnie, podczas gdy ja stałam nieruchomo... wciąż czując odcisk jego dłoni na moim policzku.

Obecnie

"Fai... Aniołku... Faith" ktoś potrząsnął mną delikatnie, wyrywając mnie z transu. Ręka machała mi przed twarzą, zmuszając mnie do mrugnięcia i przetarcia łez. "Fai... wszystko w porządku?" powiedział głos z troską. Spojrzałam na postać i wstałam. On cofnął się i patrzył na mnie z niepokojem. "Więc... twoja odpowiedź?" zapytał z nadzieją, którą chciałam zniszczyć. "Nie" odpowiedziałam od razu i odwróciłam się, by odejść. Stał tam zamrożony przez kilka sekund, aż złapał mnie za nadgarstek, który szybko wyrwałam, jakby jego dotyk mnie parzył. Spojrzał na mnie z bólem i błagał oczami, na co odpowiedziałam pustym spojrzeniem. "P... proszę Fai... proszę" błagał. "Nie... Nigdy... nigdy nie wejdę do tego domu... nie interesuje mnie spotkanie z tym dzieckiem, teraz znikaj" powiedziałam chłodnym tonem, ale drań nie chciał się poddać. Zablokował mi drogę ponownie i ujął moje policzki, co sprawiło, że zesztywniałam. Jego dotyk... kiedyś wywoływał we mnie dreszcze, ale teraz... nie, ale głęboko w sercu wciąż mi zależało... dlaczego?... bo kiedyś był moim życiem, ale to nie znaczy, że do niego wrócę. Nie ma mowy!

"Zabierz ręce z mojej twarzy, panie Williams... ostrzegam cię" powiedziałam groźnym głosem. Dał mi głupi uśmiech i pogłaskał mój policzek kciukiem. "Ok... ok, więc... czy mogę go przyprowadzić do ciebie? ... proszę?" powiedział smutnymi, błagalnymi oczami. Wzięłam głęboki oddech. "Nie... przyprowadź go do parku obok mojego domu" powiedziałam, nie chcąc tego mężczyzny i tego dziecka w moim domu. Westchnął z ulgą i uśmiechnął się do mnie. "Dziękuję... dziękuję ci bardzo, Faith... to wiele dla niego znaczy... dziękuję" powiedział w pośpiechu, uśmiechając się, jakby wygrał jakąś nagrodę. Byłam zbyt zmęczona, żeby z nim dyskutować, więc zgodziłam się na jego głupią prośbę. To nie tak, że będę się bawić z tym dzieckiem. Po prostu pokażę mu swoją twarz i pójdę.

Zdałam sobie sprawę, że nadal dotyka moich policzków, więc odsunęłam twarz i zrobiłam kilka kroków w tył, co sprawiło, że zacisnął szczękę, ale uśmiech nadal pozostał na jego twarzy. Spojrzałam na jego twarz, którą dziewczyny uważały za przystojną. Teraz wyglądał trochę starzej... ale nadal tak samo przystojny jak zawsze... ale znałam go lepiej niż ktokolwiek... jak ciemny jest w środku.

"Przyprowadź go do parku o 14:00, jestem zajętą osobą... więc nie zostanę długo" powiedziałam beznamiętnym tonem. "Ale... ale-" "Bądź wdzięczny, że przyjęłam twoją prośbę, w przeciwnym razie mogę ją odwołać" przerwałam mu ostro. "Ok... ok, przyprowadzę go" powiedział z westchnieniem i uśmiechnął się, wychodząc z pokoju.

Przewróciłam oczami i spojrzałam na widok za ogromnym szklanym oknem. Nagle poczułam wibracje w tylnej kieszeni i wyjęłam telefon, żeby sprawdzić nowe wiadomości. Uśmiechnęłam się do użytkownika i przeczytałam jego wiadomość na głos.

"Wracam, księżniczko"

Previous ChapterNext Chapter