Read with BonusRead with Bonus

1.

Farryn kiedyś miała normalne życie, tak normalne, jak tylko można było mieć w świecie, gdzie wilkołaki były ścigane dla sportu, ponieważ były inne. Wychowała się w kochającym domu, miała surowego, ale kochającego ojca, cudownie troskliwą matkę, która potrafiła wydobyć z ojca jego łagodną stronę, oraz starszą siostrę, która była prawdziwym utrapieniem, ale zawsze stała za Farryn murem, gdy tego potrzebowała. Wszystko było tak doskonale normalne w jej wilczym życiu. Nadal pamiętała swoje dziesiąte urodziny, kiedy po raz pierwszy się przemieniła. Jej stado urządziło wielką uroczystość dla wszystkich małych dziesięciolatków z okazji ich pierwszej przemiany. Czasami wydawało się, że to było zaledwie wczoraj. Łatwo było pamiętać szczęśliwe chwile życia, gdy robiło się ciężko… a ostatnio zawsze tak się wydawało.


Farryn powoli podniosła głowę znad powalonego pnia drzewa, za którym się ukrywała. Jej paznokcie chwyciły szorstką korę, gotowe zmusić jej ciało do wstania, podczas gdy jej mchy zielone oczy śledziły ruch trzech mężczyzn przed nią. Poruszali się niezdarnie przez las, ich kroki były głośne i niepewne. Było oczywiste, że byli ludźmi. Byli poza swoim żywiołem, ale wiedzieli, że są w odpowiedniej okolicy. Miękka ręka zacisnęła się mocno na ramieniu Farryn, jej siostra Rae sygnalizowała, że powinny iść, podczas gdy byli wystarczająco daleko, by ludzie ich nie usłyszeli.

Połykając ciężko, skinęła głową; para rzuciła ostatnie spojrzenie na ludzi, zanim powoli zaczęła się wycofywać, a potem stopniowo wstawać do pełnej wysokości. Farryn była cztery lata młodsza od swojej siostry, ale nadal była od niej o głowę wyższa, mierząc 178 cm, co było dość nietypowe dla kobiety. Właśnie ścisnęły swoje dłonie, gdy ludzie za nimi krzyknęli. Zatrzymały się na ułamek sekundy, by spojrzeć przez ramię, to wszystko, czego potrzeba było. Jeden strzał z broni odbił się echem przez las; głowa Rae odchyliła się do tyłu, gdy kula znalazła swoje miejsce między jej oczami. Jej ciało upadło, zanim krew zaczęła płynąć.

Farryn krzyknęła z przerażenia i bólu, jej wilk w środku wył swoją złość na ludzi. Czerwień zaczęła osiadać na jej spojrzeniu jak film, jej wilk chciał tylko rozerwać ich wszystkich na strzępy, ale gdy podniosła wzrok, zobaczyła, jak ponownie podnoszą broń, tym razem celując w nią. Wiedziała, że nie zdąży skrócić dystansu między nimi, zanim zostanie postrzelona. Z sercem pękającym z bólu, puściła rękę siostry i pobiegła, podczas gdy kula świsnęła tuż za nią. Pozostawienie ciała siostry w rękach ludzi bolało bardziej niż przyjęcie tej kuli, ale miała instynkt przetrwania. Złość w jej głowie powoli skierowała się na nią samą. Jakim była wilkiem? Jak mogła po prostu uciec jak tchórz? Farryn warknęła, zamykając oczy, strząsając oskarżające myśli swojego wilka z głowy.

„Nie umrę! Jeśli to oznacza ucieczkę, to dobrze, ale nie umrę.” Warknęła do swojego wilka. Las wokół niej był cichy, gdy biegła, szanse na to, że ludzie ją dogonią, były nikłe. Jej wilk naciskał na krawędź jej umysłu, chciał wyjść, chciał zemsty. „Przestań! Nie umrę!” Krzyknęła, zanim zatrzymała swój bieg. Jej oczy mocno się zamknęły, zmuszając swojego wilka do milczenia, do zaprzestania naciskania.

Farryn usiadła gwałtownie z głośnym westchnieniem. Jej ciało było gorące, a pot spływał jej po czole, gdy walczyła o oddech. Minęły trzy lata, a prawie każdej nocy ten sam koszmar nawiedzał jej sny. Gorączka pogarszała sny, sprawiając, że były bardziej realistyczne i ból powracał z nową siłą. Tłumiąc kaszel, przewróciła się na bok i podniosła na nogi. Jej ciało chwiało się, mięśnie krzyczały z protestem, ale zatrzymała się wystarczająco długo i potrzebowała jedzenia. Jedzenie i świeża woda byłyby teraz świetne, prawda? Wydawało się, że jej myśli odbijają się echem w jej umyśle, powodując, że skrzywiła się. Z chrapliwym westchnieniem Farryn chwytała każdą gałąź drzewa, którą mogła, aby pomóc sobie iść naprzód. Las wydawał się każdego dnia coraz bardziej milczeć, jesień prawie się skończyła, a jedzenie stawało się coraz trudniejsze do znalezienia, podobnie jak ktokolwiek podobny do niej. Mokry kaszel przebił się przez jej ciało, jej zęby zacisnęły się z bólu w głowie, gdy próbowała nasłuchiwać dźwięku bieżącej wody. Wydawało się, że przeszła nieco ponad milę, zanim trafiła na skarb.

Drzewa zaczęły się przerzedzać i powoli otwierały się, odsłaniając strumień czystej wody, który wpadał do jeziora. Łzy napłynęły jej do oczu, gdy potknęła się do strumienia, zanim upadła z ulgą. Jej ręce nabierały małe garście wody, które szybko wypijała. Gdy już ugasiła pragnienie, podniosła się na kolana i spojrzała na jezioro. Było piękne. Jej matka by je uwielbiała. Nagle orzeźwiająca woda stała się gorzka w jej ustach na tę myśl. Potrząsając głową, powoli wstała i zdjęła z siebie koszulkę, rozpięła spodnie, po czym niezdarnie je ściągnęła. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio miała kąpiel lub pływała w ogóle, a chłodna woda byłaby niesamowita na jej rozgrzaną skórę. Gdy Farryn odpięła stanik i zsunęła majtki, spojrzała na swoje ciało. Jej 178 cm wzrostu było głównie kośćmi, nie było na niej mięśni, każde żebro było widoczne, więc wiedziała, że jej policzki były zapadnięte. To było to, na co zasłużyła za opuszczenie siostry.

Farryn weszła do wody po kolana, gdy las ożył wokół niej. Przez chwilę zaskoczyło ją, że znowu słyszy ptaki i owady, ale było to dziwne. Po rozejrzeniu się wzięła kilka kroków naprzód, zanim dźwięk niskiego pomruku dotarł do jej uszu. Na początku brzmiało to jak grzmot, ale na niebie nie było ani jednej chmury, gdy dźwięk powtórzył się, zrozumiała, co słyszy. Powoli, ostrożnie, spojrzała przez ramię i zobaczyła dwa duże czarne wilki z opuszczonymi głowami, wysoko uniesionymi ogonami i zaciśniętymi wargami, które warczały na nią. Wilki miały identyczną wysokość i identyczne szarawo-niebieskie oczy, fakt, że nie zaatakowały od razu, wprowadził trochę zamieszania, ale mimo to podniosła ręce w geście pokazującym, że jest nieuzbrojona i poddaje się. Wilk po lewej podniósł głowę, zrobił krok naprzód i spojrzał na jej wychudzone ciało, po czym znów zawarczał. Farryn powoli odwróciła się, by w pełni stanąć twarzą do pary. Nie przejmowała się, że była naga.

"Nie jestem człowiekiem." Szepnęła, jej głos był szorstki od braku używania, ale utrzymywała niski ton, w końcu nie stanowiła dla nich zagrożenia. Warczenie ucichło, gdy para rozmawiała między sobą; wilk najbliżej powąchał raz, potem drugi. Oczy wilka zwęziły się, a jego ciało nie zrelaksowało się. Nie wydawało się, żeby jej ufał. Z ostatnim warczeniem, wilki zmieniły postać, tak jak Farryn podejrzewała, były identycznymi bliźniaczkami. Dwie dziewczyny przed Farryn były dobrze odżywione, co wywołało burczenie w żołądku Farryn. Miały takie same, sięgające do ramion, czekoladowo-brązowe włosy i jasnoniebieskie oczy.

"Jeśli nie jesteś człowiekiem, to zmień postać." Zarządziła najbliższa dziewczyna.

Ręce Farryn opadły na bok, jej matowe zielone oczy utrzymywały wyzywające spojrzenie nieznajomej.

"Nie mogę. Straciłam ją."

Previous ChapterNext Chapter