




Rozdział 8
Tursum- Sasha
Sasha delikatnie potrząsnęła swoją młodszą siostrą, aby ją obudzić.
„Lani, kochanie, jesteśmy na miejscu. Nie chcesz spać, kiedy dojedziemy. Musisz być czujna.”
Lani usiadła, przeciągnęła się i ziewnęła. „Gdzie jesteśmy?”
„Jesteśmy dwie minuty od miejsca, gdzie nas wysadzą. Wjechaliśmy do Terra Mysterium godzinę temu.”
„Mam nadzieję, że mają jedzenie. Umieram z głodu.”
Ich kierowca zaśmiał się, a Kalani zarumieniła się.
„Przepraszam, że nie mogłam cię nakarmić przez ostatnie dwa dni. Wiem, że musisz być głodna.”
„Nie przejmuj się. Uwierz mi, moje ciało nie narzeka.”
„Przestań! Nie jesteś gruba. Jesteś oszałamiająca i każdy mężczyzna miałby szczęście, mając cię.”
Kalani mocniej owinęła się szlafrokiem. „A co, jeśli żadna z nas nie zostanie wybrana?”
Sasha wzięła ją za rękę. „Obie zostaniemy wybrane. Trzymaj głowę wysoko. Zawsze noś pewność siebie, nawet jeśli jest fałszywa.”
Tiffany zaśmiała się za nimi. „Mam nadzieję, że obie zostaniecie odrzucone. Kto chciałby takie brzydkie rude jako swoje hodowczynie? Jesteście obie tak obrzydliwe i brzydkie.”
„Tiffany, co sprawia, że myślisz, że chcieliby taką sukę jako hodowczynię? Prawdopodobnie zamęczysz ich na śmierć. Mam ból głowy. Nie chcę uprawiać seksu tej nocy. Nie idę na dół, ty idź! Eeewww, dlaczego twój penis jest taki słony? Nie mój tyłek,” Sasha naśladowała jej głos.
Pozostałe dziewczyny zaśmiały się, a Tiffany warknęła na nią. „Zamknij się, ty brudna dziwko.”
Ziewnęła. „Mówi to ta, która obciągała bratu swojego chłopaka za garażem i nie obchodziło jej, że ich przyłapali.”
Cały van zamilkł, czekając na reakcję Tiffany.
„Ćwiczyłam,” mruknęła, próbując bronić swoich działań.
„Mhmm, tak, jasne.”
„Panie, cisza. Jesteśmy na miejscu. Nie chcemy, żeby wasze pierwsze wrażenie było takie, że nie potraficie się dogadać,” powiedziała Pani Jesień z przedniego siedzenia.
Sasha skinęła głową. „Tak jest, proszę pani.”
Pani Jesień wysiadła z samochodu, a starszy mężczyzna, otoczony przez czterech innych mężczyzn, czekał na nią u dołu schodów. Uklęknęła przed nimi, a oni skinęli jej głowami. Rozmawiała z nimi, ale z zamkniętymi oknami w vanie nie mogli usłyszeć, co mówiła. Wskazała na vana, a mężczyźni skinęli głowami. Wróciła do vana i otworzyła drzwi. Kalani wysiadła, szybko za nią podążyła Sasha, która stanęła przed nią, aby zasłonić ją przed widokiem. Jeden z mężczyzn spojrzał na Sashę gniewnie, ale milczał. Kalani westchnęła za nią i chwyciła za szlafrok. Sasha zerknęła przez ramię i zacisnęła szczękę, gdy jej młodsza siostra wpatrywała się w jednego z mężczyzn z zachwytem.
„Opuść oczy,” syknęła na nią Sasha.
Kalani natychmiast spuściła głowę. Sasha została uderzona w ramię, gdy Tiffany stanęła obok niej. Jeden z mężczyzn wystąpił naprzód. Jego żółte oczy nie opuszczały twarzy Kalani, a jego ciemna skóra niemal lśniła w słońcu. Sasha spojrzała na niego spod rzęs. Był bardzo przystojny i miał oczy tylko dla Kalani. Zaczęła się zastanawiać, czy to jeden z mężczyzn, którzy mieli wybierać hodowczynię w tym roku. Jeśli tak, to dobrze wróżyło Kalani. Bogini, proszę, niech ją wybierze, zdejmie to wiele zmartwień z ramion Sashy.
„Jestem Gamma Gregory. Witamy w Terra Mysterium. To jest Beta Malcolm, szef Programu Hodowlanego, Jackson, doktor klanu, dr Thomas i wreszcie osobisty asystent króla, Jeremiah. Król przeprasza, że nie może was przywitać, ale jest opóźniony o kilka minut. Spotka się z nami w środku. Proszę, zostawcie swoje torby w vanie i podążajcie za mną. Wasze torby zostaną wniesione do odpowiednich pokoi po Ceremonii Wyboru.”
Odwrócił się na pięcie i wszedł po schodach. Kalani wzięła Sashę za rękę, gdy wszyscy podążali za gammą po schodach. Sasha przeszła obok bety, a przez jej ciało przeszedł dreszcz. Głodny wyraz jego twarzy, gdy na nią patrzył, sprawił, że była niespokojna. Ścisnęła rękę Kalani, skinęła głową do bety. Gdy weszli do ciemnego foyer, Sasha pochyliła się do swojego zespołu.
"Ostrożnie z beta, dziewczyny. On jest niebezpieczny. Pamiętajcie, żeby trzymać głowę nisko i uważać na każdy ruch. Zwabiajcie mężczyzn i módlcie się za swoje siostry. Wszystkie musimy zostać wybrane. Nie chcę tego robić bez żadnej z was. Zrozumiano?"
Wszystkie skinęły głowami. Gdy wszyscy byli już w środku, zaprowadzono ich do dużej otwartej sali, w której długie stoły były przesunięte pod ściany. Witrażowe okna przedstawiały chmury i falujące wzgórza. Skrzydlate stworzenia latały po niebie, trzymając w pazurach owce i krowy. Wysokie sufity i żyrandole nadawały jadalni bardzo stary charakter. Jackson złożył ręce, aby przyciągnąć uwagę wszystkich.
"Panie, ustawcie się w szeregu. Król za chwilę przyjdzie, aby was obejrzeć. Lady Autumn, jeśli byłabyś tak uprzejma poczekać w holu, otrzymasz swoją zapłatę, a potem możesz odejść. My zajmiemy się dziewczynami."
Kalani celowo została odciągnięta, gdy dziewczyny ustawiały się w szeregu. Sasha wzięła głęboki oddech i zajęła swoje miejsce na końcu linii, gdzie została wepchnięta. Drzwi otworzyły się, a Jeremiah odchrząknął.
"Przedstawiam Jego Królewską Mość, Króla Aiden."
Wszystkie dziewczyny ukłoniły się z brodami przyciśniętymi do piersi. Król powoli przeszedł wzdłuż linii. Sasha przeklęła, że pozwoliła innym ustawić ją jako ostatnią do inspekcji. Musiała trzymać tę pozycję, dopóki nie pozwoli jej wstać, a jej kolana już drżały, gdy zapach jej marzeń dotarł do jej nosa. Kto miał ten kuszący zapach? Był tu, czy tylko miała nadzieję?
"To ty!"
Głowa Sashy uniosła się na słowa Kalani. Znalazła się naprzeciw mężczyzny ze swoich snów, który z ciekawością patrzył na jej siostrę.
"Znasz mnie?" zapytał ją.
Opuściła wzrok. "Nie, panie. Myślałam, że cię rozpoznałam. Bardzo przepraszam za moje wybuchowe zachowanie. Obiecuję, że to się nie powtórzy."
Głowa Sashy została ponownie przyciśnięta w dół.
"Król jeszcze cię nie adresował-"
"Nie dotykaj jej w ten sposób," rozległ się jego gniewny głos. "Okazujcie naszym hodowlom szacunek!"
Sasha zadrżała, gdy jego głos wywołał dreszcze na jej plecach. Serce zaczęło bić mocno, a ona poczuła podniecenie. Usłyszała, jak mężczyźni zaczynają wąchać i zarumieniła się. O, Bogini, dlaczego musiała się podniecić tutaj, przed wszystkimi. To było takie zawstydzające. Z myśli wyrwała ją jego ręka chwytająca jej podbródek i unosząca jej twarz. Iskry wybuchły na jej skórze, sto razy silniejsze niż elektryczność z jej snów. Przechylił jej głowę, studiując jej twarz. Jej oczy powędrowały na jego usta, a potem opadły na jego klatkę piersiową. Bogini, mężczyzna był smakowity. Czy jego skóra w rzeczywistości będzie tak szorstka jak w jej snach? Jej serce przyspieszyło, a podniecenie stało się silniejsze. Jego nozdrza rozszerzyły się, gdy wdychał jej zapach.
"Nie wydajesz się być przestraszona," mruknął, jego głos był niski i pełen pożądania, tak jak zawsze go słyszała. "Dlaczego?"
"To musi być dlatego, że nie mogę cię zobaczyć i bez mojego wzroku, który mówiłby mi, że powinnam się ciebie bać, moje lęki są inne niż u wszystkich innych, panie," odpowiedziała grzecznie.
Jego kciuk przesunął się po jej ustach, gdy jego ręka opadła z jej podbródka. Powoli cofnął się od niej.
"Witamy w Terra Mysterium, panie. Jestem Król Aiden. Zanim rozpoczniemy wybór, czy któraś z was ma jakieś pytania?"
Sasha zrobiła krok do przodu. "Czy mogę zapytać, jakimi zmiennokształtnymi jesteście?"
Aiden spojrzał na nią zszokowany. "Nie wiecie?"
"Nie, Wasza Wysokość. Nie powiedziano nam. Powiedziano nam tylko, żebyśmy milczały, rozłożyły nogi i otworzyły usta."
"Zagrajmy w grę. Pierwsza, która odgadnie, czym jesteśmy, wygra nagrodę. Zasady będą podane po ceremonii wyboru." Rozejrzał się po innych dziewczynach, gdy Sasha cofnęła się. "Czy ktoś jeszcze?" Nikt więcej nic nie powiedział, więc usiadł na ogromnym czarnym, mocno wyściełanym tronie ustawionym ponad resztą sali. "Jackson, możesz zaczynać."