Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

Terra Mysterium - Aiden

Pukanie do drzwi sprawiło, że warknął i uderzył dłonią w biurko.

„CO?!”, ryknął.

Drzwi się otworzyły i wszedł jego najlepszy przyjaciel. Rzucił się na kanapę w biurze, krzyżując nogi w kostkach. Splecionymi rękami za głową obserwował, jak jego przyjaciel przegląda miliony papierów rozrzuconych na biurku.

„No i co, Aid, jak leci?”

Warknął i rzucił kolejną stertę papierów do kosza. „Nie rozumiem, jak to możliwe, że jesteśmy w biznesie diamentowym, a jednak jesteśmy spłukani. Tata był kiepskim księgowym.”

Gregory spojrzał na niego ze współczuciem. „Naprawdę jest aż tak źle?”

„Nie, ale prawie. Roczny koszt prowadzenia naszej watahy i biznesu wynosi prawie 9,5 miliarda rocznie. Ledwo zarabiamy 9,7 miliarda. To niewiele miejsca na dzieci czy klęski żywiołowe. Nie wspominając już o nowym rocznym koszcie, o który poprosiła wioska ludzka. To pochłania większość pozostałych 200 milionów.” Podniósł kolejny papier i przejrzał go, zanim zaklął. „I żaden z tych zapisów nie jest aktualny. Wszystkie mają co najmniej pięć lat. Więc naprawdę nie mam pojęcia, czy mamy wystarczająco dużo pieniędzy, żeby przetrwać do końca roku.”

„Wiesz, moja matka jest księgową.”

Aiden spojrzał na niego. „Jest dobra?”

Uśmiech błąkał się na jego ustach, gdy wzruszył ramionami. „Przeżywają.”

Aiden odsunął krzesło. „Z ciekawości, ile mają na koncie?”

„6,8 miliona.”

„A ile z tego pochodzi z kasy watahy?”

„Nic. Nie wiem, czy wiesz, ale mój ojciec nie bierze pieniędzy od rodziny królewskiej za swoją służbę. Robi to z obowiązku.”

„Nie wiedziałem tego. Zastanawiam się, ilu innych jest takich.”

„Nie wiem.”

Aiden stukał palcami w biurko. „A ty? Będziesz brał pieniądze od korony?”

„Może w tygodniach, kiedy mnie wkurzysz,” zażartował.

„Dupek.”

Pukanie do drzwi sprawiło, że zamilkli. „Wejść!”

Lider programu hodowlanego klanu, starszy mężczyzna z siwymi włosami, niebieskimi oczami i najgrubszymi okularami, jakie ktokolwiek kiedykolwiek widział, ostrożnie wszedł. Ukłonił się głęboko przed Aidenem, a następnie półukłonił przed zirytowanym Gregorym.

„Wasza Wysokość, Królu Aidenie. Wasza Gammoskość, Gregory. Mam nadzieję, że znajduję was obu w dobrym zdrowiu w ten wspaniały dzień.”

Aiden zmrużył oczy. „Mam się dobrze. Czy czegoś potrzebujesz?,” zapytał szorstko.

„Mam listę dziewcząt do hodowli.”

Aiden zaklął w duchu. Jak mógł zapomnieć, że to jest w tym roku? Wszyscy mówili o tym już od miesięcy. Spojrzał na bezużyteczne papiery rozrzucone przed sobą. To dlatego nie pamiętał. Ten absolutny bałagan, który zostawił mu ojciec. Spojrzał z powrotem na chudego mężczyznę.

„No, przyniosłeś listę?”

Wręczył Aidenowi zapieczętowaną kopertę. „Tak, Wasza Wysokość.”

Aiden wsunął nóż do listów pod krawędź i wyciągnął stos papierów ze spinanymi zdjęciami. Podniósł pierwsze. ‘Kalani Soma, 17. Data urodzenia 21 sierpnia 2005. Człowiek.’ Spojrzał na zdjęcie. Młoda, piękna rudowłosa z piwnymi oczami leżała na ziemi, ubrana w niebieskie dżinsowe szorty i oliwkowo-zielony top na ramiączkach, otoczona białymi kwiatami, patrząc w niebo. Jej ramię było za szyją i była całkowicie zrelaksowana.

„Hej, Greg, chodź tutaj.” Spojrzał na starego mężczyznę. „Jackson, czy wszystkie dziewczyny wyglądają tak?”

„Partnerka,” warknął ktoś zza niego.

Aiden gwałtownie podniósł głowę, by na niego spojrzeć. „Słucham?”

Gregory dotknął zdjęcia dziewczyny. „Partnerka! Moja partnerka!”

Jackson wpatrywał się w niego. „Wiesz, że nie możesz jej wybrać?”

Gregory spojrzał na niego gniewnie. „A dlaczego, do cholery, nie mogę?”

„Nie wolno nam mieć ludzkich partnerek. Zgodnie z naszym prawem, ustanowionym przez nieżyjącego króla Alastaira-”

Aiden podniósł rękę. „Cisza.”

Wyciągnął pierwsze zdjęcie ze spinacza i otworzył usta ze zdumienia. Ręka Gregory'ego opadła na zdjęcie z gniewnym hukiem.

„Co to, do cholery, jest? Dlaczego jest ubrana prawie na nic?”

„Gamma Gregory, to po to, żeby nasz klan w pełni rozumiał, co dostaje w hodowli.”

„Czy każda dziewczyna ma zdjęcie w bieliźnie?”

„Tak, proszę pana.”

„Czy te dziewczyny są w ogóle pełnoletnie? Ta tutaj ma tylko 17 lat.”

„Ona jest najmłodsza. Wszystkie pozostałe dziewczyny mają co najmniej 18 lat.”

Aiden usunął drugie zdjęcie ze wszystkich papierów, nie patrząc na nie, po czym szybko przejrzał resztę informacji. Kiedy skończył, zmarszczył brwi na Jacksona.

"Jest tu tylko dwanaście dziewcząt. Myślałem, że miała być jeszcze jedna."

"Usunąłem ją z listy i już zanotowałem, żeby powiedzieć Madame Anastazji, że chcemy ją odrzucić jako hodowczynię."

Aiden odchylił się na krześle. "Dlaczego dokładnie została usunięta?"

"Jest wadliwa, Wasza Wysokość."

"Co to znaczy?"

"Ma niepełnosprawność."

"I jaka to niepełnosprawność?"

"Jest niewidoma, sir."

Aiden wpatrywał się w niego. "Niewidoma?"

"Tak, sir."

"Dlaczego to czyni ją na tyle wadliwą, żeby ją odrzucić?"

"Przyjmujemy tylko najczystsze kobiety do hodowli-"

"Wiesz, że moja matka była głucha? Ja byłem głuchy przez pierwsze trzy lata życia, dopóki Mikhail się nie obudził. Czy ja jestem wadliwy?"

"N-nie, sir."

"Więc powiedz mi jeszcze raz, dlaczego została umieszczona w odrzuconych?"

"Ja... eee... myślę, że powinna być przeniesiona z powrotem do zaakceptowanych."

"Naprawdę?," warknął Aiden. Przerzucał zdjęcia ponownie. "Gdzie są jej informacje?"

"W moim biurze, Wasza Wysokość."

"Idź je przynieś. Chcę zobaczyć tę dziewczynę, którą uznałeś za niegodną." Jackson się nie ruszył. "NATYCHMIAST!," krzyknął, wyraźnie zirytowany.

Jackson wybiegł z pokoju, a Aiden natychmiast obrócił swoje krzesło w stronę Gregory'ego.

"Chcesz ją?"

"Oczywiście, że jej kurwa chcę! Ona jest moją partnerką," warknął.

"Patrz, musimy grać według ich zasad. Przynajmniej przez chwilę. Zobaczę, co mogę zrobić, żebyś mógł być z nią. Musisz mi zaufać nie jako królowi, ale jako przyjacielowi."

Jego oczy błysnęły na czarno, kiedy Dayan, jego druga połowa, pojawił się za jego oczami. "Napraw to, proszę, Aid. Potrzebuję jej. Dayan wariuje na myśl, że jej nie ma."

"Po prostu się zrelaksuj. Coś wymyślę, obiecuję. Chcesz to zdjęcie w bieliźnie?"

"Nie! Nie ma mowy, żeby zgodziła się na to zdjęcie. Wygląda na smutną."

Aiden skinął głową.

"Dobrze."

Podszedł do ognia płonącego w kominku i wrzucił wszystkie zdjęcia w bieliźnie do środka. Gregory przeczesał nerwowo swoje ciasne loki.

"Dzięki."

Usiadł z powrotem na kanapie, jego ciało emanowało morderczymi wibracjami. Jackson wrócił z kopertą w ręce. Ukłonił się nisko, podając Aidenowi kopertę. Aiden otworzył ją i wysypał pojedynczą kartkę z dwoma zdjęciami. Odwrócił zdjęcie i jego serce zabiło mocniej, gdy spojrzał na rudowłosą z białymi oczami. Jej truskawkowe usta sprawiły, że pragnął ją pocałować, a skóra na jej szyi kusiła go, by spędzić godziny liżąc i ssąc tam, tylko po to, aby zobaczyć, jak zareaguje. Chciał ukoić ślad po ugryzieniu na jej ustach. Co czytała, co sprawiło, że to zrobiła? Oczyścił gardło, zanim włożył 11 teczek z powrotem do oryginalnej koperty. Położył ją płasko na pozostałych dwóch.

"Możesz je zabrać. Nie pokazuj ich nikomu innemu. Chcę wszystkie prawa i zasady dotyczące tej absurdalnej działalności na moim biurku przed końcem dnia."

"Tak, Wasza Wysokość."

Aiden podniósł kopertę, sprytnie przesuwając inne papiery nad pozostałymi dwoma teczkami. Jackson wziął ją i pospiesznie opuścił biuro, zamykając za sobą drzwi. Aiden odkrył ostatnią teczkę, aby ponownie przyjrzeć się zdjęciu. Mikhail poruszył się w jego umyśle, patrząc przez jego oczy.

'Partnerka,' zamruczał. 'Chodźmy po nią.'

'Musimy poczekać, aż tu przyjdzie. Wtedy obiecuję ci, że ją zdobędziemy.'

'Lepiej, bo przeniosę niebo i ziemię dla niej. Jest nasza,' warknął.

"Kto to, Aid?," zapytał Gregory.

Zakrył zdjęcie i podał mu teczkę Kalani.

"To moja partnerka," powiedział z trudem. "Potrzebuję, żebyś ją wybrał na ceremonii, ale proszę, nie śpij z nią. Obiecuję, że to naprawię dla nas."

Gregory westchnął. "Napraw to, Aiden. Chcę moją partnerkę."

Aiden wyszczerzył zęby w jego stronę. "Myślisz, że ja nie chcę swojej?"

"Jestem pewien, że tak, ale jesteś królem. Ja nie. Nikt nie zakwestionowałby, gdybyś zabrał kobietę komuś innemu. Ja, z drugiej strony, nie mam takiego szczęścia."

Wybiegł z biura. Aiden spojrzał z powrotem na teczkę swojej partnerki. Podniósł górne zdjęcie. Jego oddech uwięzł w płucach, a jego członek natychmiast stwardniał. Wyraz przyjemności na jej twarzy sprawił, że poczuł złość. To on powinien być jedynym, który wywołuje taki wyraz na jej twarzy. Jej kręcone rude włosy opadały na piersi i wszystko, czego pragnął, to posadzić ją na kolanach i pozwolić jej jeździć na nim, podczas gdy obserwował, jak jej pełne piersi podskakują przed jego twarzą.

Previous ChapterNext Chapter