




Rozdział 6
Kalani podniosła swoje mokre, miękkie szmaragdowe oczy na Sashę. „Myślałam, że nasze życie będzie zupełnie inne. Myślałam, że będziemy mogły wyjść za mąż z miłości. Myślałam, że naprawdę będziemy miały siebie na zawsze.” Pociągnęła nosem. „To jest takie niesprawiedliwe, Aja.”
Objęła ją mocno. „Wiem, kochanie, ale wszystko będzie dobrze. Mam cię. Obiecuję ci to.”
Znowu pociągnęła nosem i wytarła nos o sukienkę Sashy. „Wiem, że masz. Zawsze masz. To nigdy nie było problemem.”
„Chodźmy do domu. Musimy się przebrać, a ja muszę upolować coś na kolację. W porannym mleku było trucizna i nie zaryzykuję twojego życia. Wiem, że jesteś głodna.”
„Dziękuję.”
„Zawsze. Chodźmy.”
Wzięła ją za rękę i poprowadziła do domu. Sasha szybko przebrała się w ubrania moro. Po wydaniu Kalani polecenia, aby wspięła się na drzewo i nie schodziła, dopóki po nią nie wróci, ruszyła w las. Zarzuciła na ramię ręcznie robiony łuk i strzały. Sprawdziła, czy jej prowizoryczny sztylet jest w pochwie, zanim zaczęła powoli manewrować przez las. Kucnęła za krzakiem, czekając, aż ich kolacja przejdzie przez polanę. Po około godzinie, krzaki kilka metrów od jej kryjówki zaczęły się poruszać. Cicho wyciągnęła strzałę z kołczanu i założyła ją na łuk. Powoli naciągnęła łuk, gotowa, gdy zwierzę wyjdzie na widok. Wypuściła powietrze cicho, wypuszczając strzałę, gdy tylko królik wskoczył w pole widzenia. Wydał głośny pisk, gdy strzała przebiła jego ciało prosto przez klatkę piersiową. Krew wytrysnęła z niego i wiedziała, że strzała trafiła w serce. Szybko podbiegła do niego i sprawdziła, czy nie ma oznak życia. Nie znajdując żadnych, wyciągnęła strzałę i podniosła martwego zwierzaka.
„Bardzo mi przykro, mały, ale potrzebuję cię, żeby nas nakarmić dziś wieczorem.”
Pobiegła z powrotem do drzewa, na którym była Kalani, i wydała ptasi gwizd. W mgnieniu oka, Kalani zeskoczyła na ziemię z uśmiechem na twarzy.
„To było szybkie.”
Sasha przewróciła oczami. „Chodź. Teraz twoja kolej na rozpalanie ognia.”
Szły głębiej w las, kierując się w stronę małego strumienia około pół kilometra dalej. Kalani zbierała gałązki i liście po drodze, aby rozpalić ogień. Położyła królika na pniu drzewa i wysłała małą modlitwę do bogini za zwierzę, które wkrótce stanie się ich kolacją. Odcięła głowę i łapy, zanim przecięła brzuch królika i usunęła organy. Odłożyła serce, wątrobę i nerki do spożycia. Zaczęła starannie odrywać skórę od mięśni poniżej. Przewróciła królika, aby dokończyć, musząc przełknąć żółć, która podniosła się jej do gardła. Bez względu na to, ile razy polowała i robiła dokładnie to, nigdy się do tego nie przyzwyczaiła. Za każdym razem, gdy musiała odebrać życie, aby utrzymać ich przy życiu, modliła się, aby to było ostatni raz. Gdy skóra była całkowicie zdjęta, szybko odcięła niewielką ilość mięsa od kości i pokroiła całe jadalne mięso, aby wrzucić je na patelnię, którą niosła Kalani.
Kalani ustawiła mięso do gotowania z jednym ziemniakiem i kilkoma marchewkami, które udało im się ukraść z kuchni w domu. Sasha umyła się w strumieniu, zanim położyła się na ziemi, czekając na kolację. Patrzyła w niebo, zastanawiając się, w co zamieniło się jej życie. Była dla swojej młodszej siostry matką, której nigdy nie miała. Była skazana na to, że albo zostanie zabita po urodzeniu dzieci dla obcego mężczyzny, prawdopodobnie o wiele starszego od niej, albo zostanie stracona po schwytaniu podczas próby zabicia króla. Westchnęła, gdy Kalani podała jej małą miseczkę z mięsem i warzywami.
„Wiesz, Lani, jesteś dobrą dziewczyną i bardzo cię kocham.”
„Ja też cię kocham, Aja.”
Jedli w milczeniu przez chwilę, zanim wrócili do domu spać. Jutro mieli wstać wcześnie rano na zakupy, a następnego dnia spakować swoje rzeczy i opuścić domy dzieciństwa na zawsze. Prawie natychmiast po powrocie do domu położyli się do łóżka, ponownie ignorując jęki dochodzące z pokoju ich matki. Sasha wyciągnęła teczkę, aby przeczytać raporty w świetle księżyca. Dotarła do czwartej strony, kiedy Kalani westchnęła nad nią.
„Hej, Aja?”
„Tak, kochanie?”
„Możemy się przytulić?”
„Nie, skarbie. Musisz nauczyć się spać sama beze mnie. Za dwa dni nie będziemy już mogły spać razem. Każda z nas będzie miała mężczyznę w swoim łóżku.”
Zajęczała. „Wiem.”
Sasha zamknęła teczkę. „Opowiem ci o moim ulubionym śnie, jeśli chcesz.”
„Tak, proszę.”
„Więc, stoję naprzeciwko naprawdę przystojnego mężczyzny. Jest wysoki, ma jakieś 2 metry wzrostu. Ma gęste, błyszczące czarne włosy, prawie jak pióra kruka. Jego oczy są szare. Kolor chmur przed nadejściem tornada.” Zatrzymała się, gdy jej słowa przywołały jego obraz, a jej ciało zaczęło pulsować z podniecenia. „Jego skóra jest opalona i pachnie cedrem i orzechami. Jego głos jest tak głęboki, że przeszywa mnie dreszcz, gdy pyta, czy chcę latać. Potem odwraca mnie i przyciąga do siebie, zanim unosi się w niebo z moim ciałem w swoich ramionach.” Zaczęła pocierać swoje piersi, szczypiąc sutki. „Jego dłonie są szorstkie na mojej skórze, gdy mnie dotyka. Latają przez godziny-”
Ciche chrapanie siostry przerwało jej. Zamilkła, kontynuując odtwarzanie reszty snu w myślach, masując swoje piersi, aż jej ciało zesztywniało i osiągnęła orgazm. Opadła w kałużę własnych pragnień, dysząc. Cholera. Nie wiedziała, kim był ten mężczyzna ani czy to naprawdę ona była w jego ramionach, ale bogini, chciałaby, żeby tak było, i jeszcze bardziej miała nadzieję, że naprawdę kochałby się z nią w niebie w ten sposób. Prześladował jej sny od lat. Odkąd miała prawie 15 lat, mężczyzna był jej nocnym gościem. Był powodem, dla którego śpieszyła się do łóżka i jedynym powodem, dla którego spała spokojnie przez całą noc. Westchnęła.
„Gdziekolwiek jesteś, mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy i nie masz nic przeciwko temu, że jesteś moją fantazją,” wyszeptała w nocne powietrze, próbując uspokoić swoje ciało po ekscytacji. „Mam nadzieję, że jesteś prawdziwy i ktokolwiek jest w twoim łóżku, wie, jakie ma szczęście, że cię ma. Mam nadzieję, że pewnego dnia poczuję twoje usta na moich i usłyszę, jak szepczesz mi do ucha. Mam nadzieję, nade wszystko, że pewnego dnia sprawisz, że będę twoja, a ja będę mogła mieć ciebie jako swojego.”