




Rozdział 4
„TIFFANY, KALANI, SASHA! ŚNIADANIE! RUSZAJCIE SIĘ ALBO STRACICIE!,” przeraźliwy głos ich matki rozległ się po całym domu.
Sasha przewróciła się na bok, gdy Kalani się poruszyła. Miała misję do wykonania i już się zaczęła. Skuliła się na boku, gdy Kalani skoczyła na równe nogi. Kalani zaczęła potrząsać jej ramionami, a ona jęknęła, machając ręką.
„Idź się szykować, poczekam.”
Kalani pobiegła do łazienki, a Sasha sięgnęła do kieszeni po pojemnik na soczewki. Szybko podeszła do małego lustra, aby je założyć, zanim z powrotem wskoczyła do łóżka. Usłyszała, jak Kalani wraca do pokoju i przewróciła się, by na nią spojrzeć. Zamarła obok łóżka, wpatrując się w nią.
„Co do cholery-”
Sasha westchnęła. „Jestem 'ślepa',” powiedziała, robiąc cudzysłów w powietrzu.
Usiadła na skraju łóżka. „Co?”
Sasha przyciągnęła ją do siebie i zakopała twarz w jej szyi. Przeciągnęła palcami przez jej włosy.
„Mama przyszła do mnie wczoraj w nocy i dała mi zadanie. Mam zabić króla, a żeby nie wzbudzać podejrzeń, kazała mi udawać ślepą, żeby wyglądać na mniej groźną.”
Kalani objęła ją. „Och, Aja. Przepraszam. Mama to taka-”
Drzwi gwałtownie się otworzyły. „Taka jaka, ty mała suko?,” zaśpiewała Tiffany z progu.
Sasha przeszła nad swoją młodszą siostrą, aby stanąć między nią a Tiffany.
„Zostaw ją, Tiffany.”
Tiffany przyjrzała się jej twarzy, zanim wybuchnęła śmiechem. „O, to dobre. Jesteś teraz ślepa?”
Sasha wymusiła łzy w oczach i spuściła głowę w geście uległości. „Ja- Ja nie wiem, co się stało,” jąkała się.
Tiffany zgięła się wpół, opierając ręce na kolanach, cała drżąc z radości. „O, to za dobre.”
Ich matka pojawiła się za Tiffany i poklepała ją po ramieniu.
„Co się dzieje, dziewczyny?”
Śmiech Tiffany natychmiast ucichł, a ona spuściła głowę. „Mamo, Sasha jest ślepa.”
Przeszła obok Tiffany, podchodząc do Sashy. Obróciła jej twarz na wszystkie strony, zanim odprawiła pozostałe dwie.
„Wynoście się, a Tiffany,” spojrzała na nią, „nie dotykaj swojej siostry.”
Usta Tiffany opadły, a na twarzy Kalani pojawiło się zaskoczenie.
„POWIEDZIAŁAM WYNOŚCIE SIĘ!,” krzyknęła.
Uciekły z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Matka zaczęła przesuwać lewą soczewkę w jej oku.
„Musisz upewnić się, że twoje tęczówki są całkowicie zakryte, inaczej będą wiedzieć, że nie jesteś ślepa.”
„Tak, madame.”
Podniosła podbródek Sashy. „Jestem twoją matką, wiesz, i bardzo cię kocham.”
Sasha cofnęła się o krok, całkowicie odsuwając się od dotyku matki.
„Z całym szacunkiem, proszę pani, doceniłabym, gdybyś nie próbowała zmieniać teraz dynamiki naszej relacji. Jest za późno, żeby ją naprawić.”
„No już, Sasha, nie bądź taka.”
„Nie wiem, co radny Słonski powiedział ci wczoraj po moim wyjściu, ale nie przechodzisz od bicia mnie za wybranie Tiffany na trybut do chęci bycia prawdziwą matką dla mnie dzisiaj bez jakiejś silnej perswazji.” Zatrzymała się, patrząc na twarz matki. „Jeśli martwisz się, czy wypełnię misję, nie martw się. Będę nadal przynosić honor naszej rodzinie, chociaż nasze nazwisko na to nie zasługuje. Znam swoją rolę i wykonam ją.”
„Sasha, naprawdę cię kocham. Wiem, że nie byłam najlepszą matką dla ciebie i Kalani-”
Sasha prychnęła i zacisnęła pięści przy boku. „Nigdy nie byłaś matką dla Kalani. To ja byłam jej matką. Kochałam ją i chroniłam. Czeszałam jej włosy i opatrywałam zdarte kolana. Trzymałam ją, gdy miała koszmary, i to ja jestem powodem, dla którego wciąż żyje. Co ty dla niej zrobiłaś?”
„Zapewniłam wam obu.”
Zrobiła krok w stronę matki. „To dlaczego musiałam polować większość nocy, żeby nas nakarmić? Dlaczego musiałam robić nasze łóżko z drewna, które sama ścinałam, oraz z metalowych śrub i nakrętek, które znalazłam w śmieciach? Dlaczego musiałam nurkować w kontenerach po ubrania, zanim nauczyłam się je szyć? I, proszę, powiedz mi, dlaczego do cholery Tiffany mogła traktować nas tak, jak to robiła? Więc, proszę, przestań kłamać. Oszczędź sobie tego, bo nie chcę tego słuchać.”
Plecy matki się wyprostowały. „Chcesz znać prawdę?”
„Na pewno nie chcę kłamstw.”
Jej matka podeszła bliżej, aby mocno chwycić ją za gardło. „Nienawidzę ciebie i twojej siostry. Wy dwie wyglądacie tak bardzo jak wasz ojciec, że to nie jest nawet śmieszne. Chciałabym móc was zabić przy narodzinach, ale wasz ojciec wiedział, że to moje zamiary i odebrał mi moce, po nałożeniu na was zaklęcia ochronnego. Dlatego zachęcałam Tiffany do waszego morderstwa, bo wasz ojciec kazał zabić mojego partnera, bo uważał, że jestem piękna, a wy dwie nie zasługujecie na lepszy los niż ten, który spotkał mojego zmarłego męża. Nigdy nie chciałam żadnej z was. Wasz ojciec trzymał mnie jako zakładniczkę przez lata, aż mogłam dać mu syna. Zasługujecie na to, by być sześć stóp pod ziemią razem z tamtą małą dziwką,” syknęła.
Oczy Sashy błysnęły na nią, ukryte za soczewkami.
„Więc dlaczego nas w ogóle trzymać?”
„Bo wasz ojciec wysyła kogoś co tydzień, aby upewnić się, że wy dwie wciąż żyjecie. Gdyby was nie widziano żywych, jego pieniądze by się skończyły, a on zabiłby mnie i Tiffany. Nasze życie i nasz plan znaczą dla mnie więcej niż wasze śmierci.”
Spojrzała na swoją matkę z nienawiścią. „Jesteś okropną matką.”
Uśmiechnęła się, zaciskając dłoń jeszcze mocniej wokół gardła Sashy. „A ty, moja droga, jesteś absolutnie okropną córką.” Rzuciła Sashę, a ta uderzyła w ścianę, zanim osunęła się na podłogę. „Masz 15 minut, żeby być w kuchni, zanim będziesz głodna przez cały dzień.”
Wyszła z pokoju, a Sasha zerwała się na nogi i pobiegła do drzwi.
„KALANI! POMÓŻ MI, PROSZĘ,” krzyknęła w panice.
W mniej niż 30 sekund, Kalani biegła korytarzem w jej stronę. Sasha złapała ją w ramiona i została przewrócona przez siłę skoku, jaki Kalani wykonała.
„O bogini, czy wszystko w porządku?”
„Ciii, Lani. Muszę się przygotować, ale nie chciałam zostawić cię samą z tymi wężami bez mojej ochrony. Zostań tutaj, podczas gdy się przygotuję.”
Sasha szybko wzięła prysznic, zanim założyła sukienkę na umywalce i pozwoliła jej opadać wokół ciała. Złapała Kalani za rękę, gdy przechodziła obok, ciągnąc ją z powrotem do kuchni. Wepchnęła ją na krzesło, zanim usiadła na swoim. Jej matka walnęła pudełkiem płatków pszennych i pintą mleka na stół przed nimi. Tiffany uśmiechnęła się do nich zza swojego omletu z trzema rodzajami mięsa i ręcznie robionymi plackami ziemniaczanymi. Sasha podniosła płatki do nosa, wciągając głęboko powietrze, zanim sprawdziła mleko. Prawie zwymiotowała na zapach oleandra w mleku. Jeśli jedno było zatrute, drugie prawdopodobnie też. Odstawiła pudełko i uśmiechnęła się do matki.
„Dziękujemy za śniadanie, Madame, ale nie jesteśmy głodne i grzecznie odmawiamy twojej oferty.”
Jej matka zmrużyła na nią oczy. „Masz to, jak chcesz.”
Sasha spojrzała przepraszająco na Kalani, gdy ich matka zabrała ich jedzenie ze stołu. Usiadła z westchnieniem, podczas gdy były zmuszone patrzeć, jak Tiffany cieszy się swoim domowym posiłkiem. Gdy skończyła, ich matka zaklaskała w dłonie.
„Idealne wyczucie czasu. Czas iść do szkoły po dalsze instrukcje na dziś.”
Sasha wstała i wyciągnęła rękę w prawo, wiedząc, że Kalani jest po jej lewej.
„Lani, możesz mi pomóc?”
„Oczywiście.”
Kalani wzięła ją za rękę, prowadząc do szkoły, podczas gdy Tiffany chichotała za nimi. Dziesięć minut później, Kalani posadziła ją na krześle, zanim usiadła obok niej. Sherri, Melissa i Raven usiadły wokół nich, prawie osłaniając je przed spojrzeniami innych dziewczyn. Kalani spojrzała na Sashę, która skinęła głową, zanim pochyliła się w stronę Raven i szepnęła jej do ucha. Jej oczy rozszerzyły się na chwilę, zanim odwróciła się do Sherri, aby powtórzyć to, co powiedziała Kalani. Sherri powiedziała to Melissie, która westchnęła i oparła się.
„Cóż, przynajmniej umrzemy razem,” wymamrotała.
Sasha zmarszczyła brwi, wiedząc, że jeśli będzie miała coś do powiedzenia w tej sprawie, nie umrą. Nie teraz, nie jutro i nie w najbliższym czasie. Skrzyżowała ramiona na piersi i wydała cichy warkot, skanując tłum wokół nich.
„Kalani?”
„Tak, Sasho?”
„Czy są ludzie, którzy na mnie patrzą?”
„Tak.”
„Doskonale zdaję sobie sprawę, że teraz jestem ślepa. Obudziłam się taka dzisiaj rano. Bogini musi być bardzo na mnie zła, bo źle wybrałam ofiary. Więc jeśli moglibyśmy po prostu przejść dalej i posłuchać naszych rozkazów, to byłoby najlepiej dla nas wszystkich,” powiedziała, podnosząc głos.
Tap, tap, tap. Wszyscy, oprócz Sashy, odwrócili się w stronę przodu, gdzie dyrektorka stała przy mównicy, czekając.