Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1

4 lata później

"Sasha, Tiffany, Louisa, Angenette, Carla i Taylor, podejdźcie do przodu."

Sasha przeszła obok dwóch tuzinów innych dziewcząt w pokoju, aby podejść do przodu, gdzie już stało pięć wymienionych kobiet, niecierpliwie czekających na rozkazy, które miały rozpocząć ostatnią część tej farsy konkursu. Polowanie. Te inne dziewczyny, mające przyjemność bycia faktycznie lubianymi przez organizatorów tego idiotycznego konkursu, miały walczyć, czasami nawet na śmierć i życie, aby zdobyć prawo do decydowania, kto będzie miał możliwość wyboru, kto zostanie wysłany na śmierć za nieco ponad tydzień. Bogini, jak bardzo jej nienawidziły i zrobiłyby wszystko, aby sabotować ją i sprawić, że przegra. Na zmianę rzucały jej groźne spojrzenia, a ona wyprostowała ramiona, ignorując je, jak robiła to przez ostatnie kilkanaście lat. Nie miały zamiaru jej złamać. Nie dzisiaj. Nie kiedy życie Kalani zależało od tego ostatniego polowania.

"Witamy na ostatnim dniu Wyścigu Rozrodczego. Proszę, dołączcie do mnie, gratulując naszym sześciu najlepszym zawodniczkom." Dyrektorka Lyndhurst czekała, aż burzliwe oklaski ucichną, zanim kontynuowała. "Zasady są następujące: każda kapitan drużyny," wskazała na sześć z nich stojących z przodu, "wybierze drużynę składającą się z czterech osób. Kapitan zwycięskiej drużyny będzie miała 24 godziny na złożenie listy 12 dziewcząt, które zostaną wysłane do Terra Mysterium."

Kraina tajemnic. Samo usłyszenie tej nazwy wystarczyło, aby każda uczestniczka konkursu poczuła dreszcz strachu. Wszyscy wiedzieli, co się tam działo. Dziewczyny wysyłane tam były używane do rodzenia dzieci dla grupy nieznanych zmiennokształtnych. Jeśli nie były w stanie urodzić dziecka w ciągu pierwszych dwóch lat, były zabijane. Po urodzeniu trójki dzieci lub po dziesięciu latach, w zależności od tego, co nastąpiło wcześniej, były również skazywane na śmierć. Wszyscy widzieli stosy, na których palono ciała, i czuli kwaśny zapach palącego się ciała. Jeśli wsłuchało się uważnie, można było usłyszeć krzyki bólu i przerażenia kobiet palonych żywcem. Palce zatrzepotały przed jej twarzą i mrugnęła, patrząc na dyrektorkę. Ukłoniła się, schylając kolana w półukłonie, którego nauczono je używać, aby okazać uległość wobec osób wyżej stojących. Przewróciła oczami.

"Masz pierwszeństwo wyboru. Radziłabym ci bardzo mądrze wybrać, mogą kosztować cię życie."

Kiwnęła głową i wystąpiła do przodu, już mając wybrane. Jej oczy przeszukały tłum dziewcząt, które wszystkie starały się zwrócić na siebie jej uwagę, próbując zostać wybrane. Wszystkie ją obrzydzały. Większość z nich nigdy nie powiedziała jej miłego słowa, a teraz chciały być w jej drużynie, z jakiego powodu? Bo udowodniła, że jest najbardziej biegła w przetrwaniu, doskonaląc się we wszystkich aspektach szkolenia. Prychnęła. A pomyśleć, że Tiffany, zmiennokształtna wilk, była oczkiem w głowie ich matki, ale nie udało jej się pokonać Sashy. Odchrząknęła, zdając sobie sprawę, że zajmuje zbyt dużo czasu.

"Zabieram Raven Montgomery, Melissę Romanoff, Sherri Codę i Kalani Somę."

"Podaj powód wyboru."

Przeprosiła Kalani wzrokiem za to, co miała zamiar powiedzieć. Już im powiedziała, co zamierza powiedzieć, ale wiedziała, że to i tak ich zrani. Nienawidziła widzieć wyraz porażki na twarzy Kalani.

"Ponieważ jako najsilniejsza uczennica, jeśli nie mogę wygrać z najsłabszymi za sobą, to uważam, że powinnam zostać wysłana do Terra Mysterium jako rozrodczyni. Nic w życiu nie jest łatwe, więc to również nie powinno być."

"Zdejmij ubrania, zanim zostaniesz wysłana po wybór jedynego przedmiotu przetrwania."

Rozebrała się, aż została tylko w pasie cnoty i z rękami na piersiach. Obróciła się w pełnym okręgu, aby pokazać, że nic nie jest ukryte na jej ciele.

"Możesz się ubrać i wyjść ze swoją drużyną po wyborze jednego przedmiotu."

Szybko się ubrała, gdy jej drużyna podchodziła do niej. Pobiegli za nią w drodze do biblioteki po wybrany przedmiot. To była jedyna rzecz, która mogła zapewnić zwycięstwo, jeśli wybierze właściwą rzecz, ale już wiedziała, co wybrać. Musiała tylko zdobyć to, zanim zrobią to inni. Miała tylko pięć minut, zanim Tiffany, jako druga najlepsza uczennica, będzie tuż za nią. Spojrzała na cztery osoby za sobą, które już były bez tchu, i jęknęła. Zwolniła tempo, aby iść równo z Kalani.

„Jesteś gotowa na plan?”

„Tak.”

„Weź je i spotkam się z tobą tam, jak tylko zdobędę pył wróżek.”

„Dobrze. Chodźcie, dziewczyny. Tędy.”

Poczekała, aż znikną za rogiem, po czym ruszyła pełnym sprintem do biblioteki. Dotarła do stołu załadowanego magicznymi przedmiotami, gdy z cieni wyłoniła się dziwna kobieta.

„Pierwszy zespół, który przyniesie róg jednorożca, wygrywa.”

Skinęła głową, a kobieta zniknęła z powrotem w cieniu. Szybko przeszukiwała przedmioty na stole. Gdzie to było? Mała, karmazynowa torebka ze złotymi sznurkami, które ją zamykały. Głośny dzwon zabrzmiał, a ona przyspieszyła swoje ruchy. No dalej! Gdzie- Aha. Odsunęła tarczę, żeby chwycić małą torebkę. Schowała ją do kieszeni i wybiegła z pokoju. Drzwi zamknęły się za nią, a ona zaklęła pod nosem, gdy zobaczyła Tiffany i jej bandę łobuzów pędzących w jej stronę. Pokazała im środkowy palec, zanim skręciła w prawo, w kierunku lasu. Biegła jak najszybciej mogła. Musiała dotrzeć do jaskini, zanim Tiffany się przemieni. Nienawidziła tych polowań bez zasad, gdzie wszystko było dozwolone. Dawało to zmiennokształtnym niesprawiedliwą przewagę nad ludźmi. Uśmiechnęła się. Albo tak myślała Tiffany. Nikt nie wiedział o jej wizjach, poza Kalani, a ona wiedziała, że oddałaby swoje życie, zanim by to komuś powiedziała.

Przeskoczyła mały strumyk w połowie drogi do jaskini. Pył wróżek miał przyciągnąć jednorożca do miejsca, gdzie był rozsypany, co pozwoliłoby dziewczynom z jej drużyny zniknąć bez śladu, zapewniając im bezpieczeństwo, podczas gdy ona polowała na tego przeklętego, nieuchwytnego stwora. Spojrzała przez ramię, gdy usłyszała wilczy skowyt.

„Zaczynamy, suko,” mruknęła, zatrzymując się w jaskini. „Pamiętajcie, musicie być cicho. Ona nie może was ani zobaczyć, ani wyczuć z tym na sobie, ale wciąż może was usłyszeć. Wrócę po was.”

Szybko otworzyła torebkę i zaczęła rzucać garściami pyłu wróżek na dziewczyny, a potem rozsypała go wokół krawędzi jaskini, zostawiając trochę dla siebie. Wspięła się na drzewo, a następnie wtarła pył za uszami, na szyję, nadgarstki i za kolana, po czym posypała resztę na swoje ubranie. Oparła się o drzewo i zaczęła naśladować muzyczny śmiech wróżek, które żyły swobodnie w lesie. Dzięki Bogu za te sny. Bez nich, Kalani i reszta jej drużyny nie miałyby szansy przetrwać tej śmiertelnej loterii. Zdjęła buty i włożyła prawy do przedniej kieszeni swojej bluzy, a z lewego wyjęła cienką diamentową koronkę, po czym schowała go również. Zmieniła pozycję na gałęzi, napinając mięśnie, gdy ponownie zaćwierkała. Usłyszała dźwięk kopyt na ziemi i chwyciła gałąź. Ponownie wydała dźwięk śmiechu wróżek, a gdy zobaczyła błyszczącą, śnieżnobiałą sierść lśniącą w słońcu, wzięła głęboki oddech, aby uspokoić bijące serce.

„Chodź do mamusi, ty mały draniu.”

Jednorożec ostrożnie przeszedł pod jej drzewem, a ona zeskoczyła na jego grzbiet. Dziko się rzucał, próbując ją zrzucić, ale trzymała się mocno jego szyi, gdy pędził przez las. Wydała ptasi gwizd i odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała odpowiedź Kalani. Jechała na jednorożcu, aż ten padł z wyczerpania na ziemię. Szybko odpiłowała róg, po czym schowała go do stanika dla bezpieczeństwa. Głęboko oddychając, pobiegła z powrotem do szopy ogrodniczej za głównym budynkiem szkoły. Gdy się zbliżała, wydała kolejny ptasi gwizd i zrelaksowała się, gdy natychmiast usłyszała odpowiedź. Włączyła wąż ogrodowy i szybko spłukała z siebie pył wróżek, a potem spryskała się wodą. Jej drużyna powoli zaczęła się znowu pojawiać, co jeszcze bardziej ją uspokoiło. Wyłączyła wąż, po czym chwyciła Kalani za podbródek. Przechyliła jej twarz na różne strony i przyciągnęła ją do siebie na mocny uścisk.

„Świetnie się spisałaś, Lani.”

„Dzięki, Aja. Zdobyłaś to?”

Dotknęła swojej piersi, a gdy poczuła róg naciskający na jej pierś, skinęła głową.

„Jak mam na imię?”

„Sasha!”

Jej oczy błysnęły.

„Jak mam na imię?” krzyknęła.

„SASHA!” wiwatowały.

Previous ChapterNext Chapter