Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4 Niezdolność do poczęcia

Richard wrócił do chaty, wciąż rozmyślając nad wcześniejszymi słowami Roberta:

"Tata nadal ma wobec ciebie oczekiwania?"

Oczywiście, doskonale wiedział, jakie to były oczekiwania pana Hayesa.

Rodzina Hayesów była niewielka, składała się tylko z niego i Roberta, dwóch synów pana Hayesa.

W ostatnich latach zdrowie pana Hayesa zaczęło się pogarszać, a jego pragnienie posiadania wnuków stawało się coraz silniejsze.

Chociaż miał starszego brata, Roberta, który zawsze był niezależny i zdolny do samodzielnego utrzymania się bez wsparcia Grupy Hayesów.

Jednak Richard był inny. Był słaby i zawsze słuchał rodziny. Jego kariera całkowicie zależała od Grupy Hayesów.

Nawet jeśli pan Hayes tylko zmarszczyłby na niego brwi, mogłoby to wpłynąć na resztę jego życia. Pilnie potrzebował dziecka, aby umocnić swoją pozycję w sercu pana Hayesa.

Jednak był żonaty z Nicole od pięciu lat i nie mieli nawet jednego dziecka. Nic dziwnego, że pan Hayes był wobec niego coraz bardziej chłodny.

Myśląc o tym, Richard usiadł na kanapie i nerwowo odgarnął grzywkę na bok, ale w tym momencie miękkie ciało mocno przycisnęło się do jego pleców, powodując, że przechylił się do przodu.

"Hayes, jesteś na dole? Spójrz na to, czy to ładne?"

Dziewczyna z entuzjazmem objęła go od tyłu, jej jasna twarz przycisnęła się do jego szyi, a oczy błyszczały jak czysta woda, jasne i przejrzyste.

Wyciągnęła rękę, trzymając złożone papierowe serce, i podała je Richardowi z nieco błagalnym tonem:

"To dla ciebie, podoba ci się?"

Richard był całkowicie niezainteresowany dziecinnymi sztuczkami Nicole. Odepchnął jej rękę i zapytał głębokim głosem: "Czy dziś wzięłaś swoje lekarstwo?"

Uśmiech Nicole zamarł na jej twarzy. Jej oczy przesunęły się w lewo i prawo, a ona posłusznie odpowiedziała: "Wzięłam."

"Wzięłaś?" Richard zmarszczył brwi, odgarniając jej rękę, która zahaczała się o jego szyję, wyraźnie jej nie wierząc.

Nie powiedział nic więcej i wstał, podchodząc do pobliskiej szafki, skąd wyciągnął butelkę lekarstwa i wycisnął je do szklanki.

Nicole patrzyła, jak Richard zbliża się do niej ze szklanką w dłoni. Instynktownie cofnęła się o dwa kroki, mając nadzieję, że nie zamierza zrobić tego, o czym myśli.

"Napij się tego też," wyciągnął szklankę w stronę Nicole, natychmiast niszcząc jej iluzję.

W szklance znajdował się czarny płyn o nieznanych składnikach, który wyglądał bardzo nieapetycznie.

"Ja..." Odwróciła głowę, próbując z nim negocjować, "Czy mogę tego nie pić? Już wzięłam."

"Nie, nie możesz," Richard bez wahania odrzucił propozycję Nicole. Widząc jej niechęć, próbował złagodzić napięcie i cierpliwie przekonywał, "To jest bardzo skuteczne, spróbujmy, dobrze?"

Nicole wpatrywała się w mieszankę w szklance, nie mogąc jej przełknąć. Pokręciła głową, jej głos był pełen błagalnego tonu, "Richard, naprawdę nie chcę tego pić, naprawdę, proszę, nie zmuszaj mnie, błagam cię."

Widząc jej uporczywą odmowę, Richard natychmiast stracił cierpliwość. Przybrał surowy wyraz twarzy i przemówił do niej tonem dorosłego napominającego dziecko, "Nie zachowuj się jak dziecko, bądź posłuszna. To działa bardzo dobrze, weź tylko łyk."

Mówiąc to, mocno przytrzymał tył głowy Nicole, aby uniemożliwić jej unikanie, i podniósł szklankę, zamierzając wlać ją do jej ust.

W momencie, gdy płyn miał się wylać, Nicole poczuła silny odrażający zapach wydobywający się z czarnego płynu i poczuła obrzydzenie. Niekomfortowo odepchnęła jego rękę, jej głos był pełen niepokoju.

Previous ChapterNext Chapter