Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 1 Zrekompensuj sobie

W mroźny grudniowy poranek w prezydenckim apartamencie hotelowym ogrzewanie działało na pełnych obrotach. Mimo to Lillian Hill siedziała w swoim fotelu, zalewając się zimnym potem.

Przy kwadratowym stole, oprócz niej, siedziały jeszcze trzy osoby: jej kuzyn Adam Hill, jej szef i dziewczyna jej szefa.

Czwórka wyglądała jak grupa przyjaciół na spotkaniu. Jednak jaka była rzeczywistość? Lillian westchnęła w duchu, obawiając się, że nie może być nic gorszego – jej kuzyn został przyłapany na romansie z dziewczyną jej szefa przez samego szefa!

Lillian była wściekła i zaniepokojona tym szokującym skandalem. Nie mogła pojąć, dlaczego Adam byłby z dziewczyną jej szefa. A teraz, znając ten kompromitujący sekret swojego szefa, czy mogła w ogóle zachować swoją pracę? Jej szef, człowiek działający szybko i zdecydowanie, czy mógłby się posunąć do ekstremalnych środków, aby to ukryć?

Im więcej myślała, tym bardziej była przerażona. Zerknęła ukradkiem na swojego szefa, który swobodnie siedział w swoim fotelu, z nogą na nodze, lekko stukając w stół i bawiąc się telefonem pod stołem. Jego pozorna obojętność, tak spokojna, sprawiała, że zastanawiała się, czy nie był zbyt zszokowany, by zareagować.

"Alexander, proszę, pozwól mi wyjaśnić..." Madison Blair powiedziała przez łzy, desperacko chwytając rękę Alexandra, "Miałam za dużo do picia z przyjaciółmi zeszłej nocy i nie wiem, jak tu trafiłam. Naprawdę nie wiedziałam. Musisz mi uwierzyć."

Alexander Sinclair zmarszczył brwi, nagle wycofując rękę i patrząc na nią z niesmakiem.

Wyraz twarzy Madison stwardniał, zagryzła wargę i spojrzała gniewnie na Adama, a potem nagle wskazała na niego palcem i krzyknęła, "Alexander, to on! On dosypał mi coś do drinka, wykorzystał mnie, a potem próbował mnie szantażować. Przybyłeś w samą porę, żeby się go pozbyć!"

Słysząc to, oczy Lillian rozszerzyły się ze zdumienia na Adama. On wyglądał na oszołomionego, wpatrując się w Madison, kompletnie zdezorientowany.

"Jesteś szalona? Jakbym miał być tobą zainteresowany?" Adam uderzył ręką w stół, wściekły, "To ty szalałaś zeszłej nocy, całowałaś każdego, kogo zobaczyłaś, błagając o uwagę!"

Na te słowa twarz Madison zbielała, wstała z oburzeniem, "Nie oczerniaj mnie, dlaczego miałabym to robić? Spójrz na siebie, nie wyglądasz na porządnego człowieka. To musiałeś być ty, kto pożądał mnie i miał złe zamiary!"

"Pani Blair, naprawdę nie ma pani wstydu!" Adam odparł wściekle, "To ty trzymałaś się mnie zeszłej nocy, nie pozwalając mi odejść, a teraz, gdy twój chłopak tu jest, chcesz to zwalić na mnie. Nie ma mowy!"

Twarz Lillian poczerwieniała, spuściła głowę niespokojnie, zerknąwszy na Alexandra. On nadal bawił się telefonem, wydawał się nieporuszony kłótnią pary.

Madison wściekła ruszyła w stronę Adama, "Przestań gadać bzdury! Dlaczego nie spojrzysz w lustro? Wyglądasz na kłopot, a jeśli myślisz, że możesz grać brudno ze mną i ujść ci to na sucho, to się mylisz!"

"Ty jędzo! Jak śmiesz mi grozić?" Adam stanął przed nią, wpatrując się gniewnie.

Madison nigdy nie była nazywana w ten sposób i bez wahania spoliczkowała Adama.

"Adam!" Lillian nagle wstała i krzyknęła.

Wściekły, Adam rzucił się na Madison, a oni zaczęli się szarpać, obrzucając się wyzwiskami.

Lillian, w panice, próbowała przerwać bójkę, błagając: "Przestańcie, oboje, przestańcie!"

Adam i Madison, zaślepieni gniewem jak dwa rozwścieczone byki, nie słuchali.

Lillian nie mogła powstrzymać jednego ani odciągnąć drugiego, a po odepchnięciu potknęła się do tyłu, lądując na kolanach Alexandra.

"Ach!" krzyknęła Lillian, jej twarz zarumieniła się, a serce biło nerwowo, gdy jąkała się: "Panie Sinclair, p-przepraszam!"

Alexander spojrzał na nią zimnym, surowym wzrokiem.

Lillian skuliła się, próbując wstać, ale nogi odmówiły posłuszeństwa, co spowodowało, że ponownie upadła na jego kolana, a jej ręka niechcący nacisnęła jego udo.

Alexander zmarszczył brwi. Co ona robiła? Czy próbowała go uwieść?

"Panie Sinclair!" Lillian niemalże wykrzyknęła ze strachu, jej twarz jeszcze bardziej poczerwieniała.

Alexander schował telefon i chłodno powiedział: "Wynoś się!"

"Panie Sinclair, naprawdę przepraszam, nie chciałam, proszę się nie gniewać!" Lillian gorączkowo próbowała zejść z jego kolan, przepraszając.

Alexander otrzepał spodnie i powoli wstał, po czym krzyknął na dwójkę wciąż walczących: "Przestańcie, oboje!"

Zaskoczeni jego dominującą postawą, Madison i Adam przerwali bójkę.

"Alexander!" Madison miała rozczochrane włosy i krwawiącą ranę na kąciku ust. Płacząc, pobiegła w stronę Alexandra, próbując rzucić się w jego ramiona, i powiedziała żałośnie: "Musisz stanąć w mojej obronie!"

Alexander zareagował szybko, machając ręką, by odepchnąć ją, zanim się zbliżyła, z wyrazem obrzydzenia na twarzy.

"Dobrze ci tak!" Adam, z zadrapaniami na twarzy, śmiał się radośnie z jej nieszczęścia.

"Kevin." Alexander nagle przemówił zimnym tonem, "Zabierz tego człowieka i zajmij się nim."

"Tak, panie Sinclair," odpowiedział Kevin Martin, stojący przy drzwiach, podchodząc, by złapać winowajcę.

Lillian stanęła przed Adamem, jej głos drżał z nerwowego strachu, gdy zapytała: "Panie Martin, dokąd zabieracie mojego kuzyna?"

Adam schował się za Lillian, jego głos był wyzywający: "Czego chcesz ode mnie? To ta kobieta mnie uwiodła; to nie moja wina!"

Kevin zaśmiał się: "Panie Hill, nieważne kto kogo uwiódł. Zadarłeś z ludźmi pana Sinclaira, a to ślepa uliczka!"

Twarz Adama pobladła, strach sprawił, że nogi się pod nim ugięły i upadł na ziemię. Czołgając się do Alexandra, kurczowo chwycił jego nogi i błagał: "Panie Sinclair, to wszystko moja wina, proszę, nie zabijaj mnie!"

Lillian poczuła dreszcz w sercu i błagała w imieniu Adama: "Panie Sinclair, proszę, daruj Adamowi. Błagam cię!"

W desperackiej próbie o łaskę, Adam szybko dodał: "Panie Sinclair, ze względu na to, że Lillian dla ciebie pracuje, proszę, oszczędź mnie!" Po krótkiej przerwie, w desperacji wypalił: "Panie Sinclair, jeśli szukasz zemsty, co z Lillian? Jest słodka i piękna, mogłaby być twoją dziewczyną!"

"Adam!" Lillian krzyknęła zszokowana jego słowami: "Czyś ty oszalał? Co ty wygadujesz?"

Następnie zwróciła się do Alexandra, gorączkowo próbując wyjaśnić: "Panie Sinclair, proszę, nie gniewaj się. Adam mówi bez zastanowienia. Jakąkolwiek rekompensatę sobie życzysz, nie będziemy się sprzeciwiać!"

Alexander wydał niski śmiech, bawiąc się mankietem niedbale powiedział: "Zgadzam się na propozycję Adama."

Previous ChapterNext Chapter