




4: Zostawiając wszystko za sobą
Spojrzałam w rozgniewane oczy mojego ojca i skuliłam się, cofając się od niego. Wtedy Demetri wyszedł naprzód i chwycił mnie za rękę, odciągając mnie od ojca.
"Przepraszam pana, ale to było nie na miejscu!" powiedział stanowczo. To było, być może, najgorsze, co mógł dla mnie zrobić. Mój ojciec wydał niski pomruk i zaczął szczerzyć zęby na Demetriego, patrząc na jego ręce, które mnie obejmowały.
"Zabierz swoje pieprzone ręce z mojej córki natychmiast, chyba że chcesz, żeby ci je boleśnie wyrwano z ciała!"
Ale Demetri trwał na miejscu i pokręcił głową. Już miałam rzucić się przed Demetriego, żeby ochronić go przed ciosem, który mój ojciec miał zadać, kiedy Alpha Forbes chwycił jego rękę i pokręcił głową.
"Uspokój się, Denzell. On jest moim synem, a z tego, co widzę, twojej córki partnerem. Więc dlaczego się nie uspokoisz i nie powiesz nam wszystkim, dlaczego właśnie spoliczkowałeś swoją córkę przed wszystkimi tymi ludźmi tuż po tym, jak otrzymaliśmy tak dobre wieści?" Wydawało się, że Demetri odziedziczył swoje dobre maniery po ojcu.
Mój ojciec zaczął się nieco uspokajać, ale nadal patrzył na Demetriego agresywnie. Po kilku chwilach ciszy wziął oddech i zaczął mówić.
"Ukrywałem coś przed wami wszystkimi. To była tajemnica, którą nie tylko ja, ale i moja córka musiała nosić. Moja córka nie jest dzieckiem mojej zmarłej partnerki, Triston. Zamiast tego, jest córką Królowej Wampirów Atheny-"
Rozległy się westchnienia, a oczy zaczęły patrzeć na mnie z szokiem i nienawiścią. Nawet Demetri mnie puścił.
"Ale... ale... pachnie jak wilk?" wydukał. "I jest moją partnerką."
Mój ojciec skinął głową i powiedział, "Rzeczywiście jest wilkiem. Jest pół wilkiem, po mnie, i pół wampirem, po swojej matce. Widzicie, jest zarówno moim dzieckiem, jak i Atheny. Naszym życzeniem było zjednoczenie królestwa wampirów i społeczności wilkołaków, ale zmarła, zanim mogliśmy zrealizować nasze wspólne marzenie." Zatrzymał się, spojrzał na mnie, teraz z łagodniejszym wyrazem oczu. "Ale teraz mamy szansę na zrealizowanie naszego marzenia. Phoenix jest ostatnią z królewskiej krwi wampirów, i chociaż to prawda, że jest tylko w połowie wampirem, nawet oni nie mogą zaprzeczyć jej prawu do tronu - jej dziedzictwu."
Teraz zarówno mój ojciec, jak i ja byliśmy bez tchu. Nigdy nie spodziewałam się, że kiedykolwiek ujawni moją tajemnicę, a teraz czułam, że wszystko, od bolesnych wzmacniaczy wilkołaków, które musiałam przyjmować, po życie w niewoli, było na nic. Tajemnica wyszła na jaw i nie było sposobu, aby to cofnąć.
Natychmiast po zakończeniu wyjaśnień przez mojego ojca wybuchł chaos, jeszcze bardziej agresywny niż wcześniej.
"Przyniosłeś wampira do społeczności wilkołaków!"
"Kto powiedział, że nas nie zdradzi?"
"Mówię, spalmy sukę!"
Mój ojciec wydał głośny, agresywny ryk i powiedział, "Właśnie dlatego trzymałem to wszystko w tajemnicy, bo wy wszyscy nie jesteście lepsi od nich. Jesteście tak zamknięci, że musiałem powstrzymywać moje dziecko przed byciem sobą. Pracowaliśmy tak ciężko nad tłumieniem jej wampirzej strony z powodu waszych agresywnych i nielogicznych tendencji. Czy nie możecie przejść nad tym bezsensownym konfliktem? Dlaczego w ogóle się nienawidzimy?"
Nikt nie odpowiedział, bo prawda była taka, że nikt już nie wiedział. Nienawiść do wampirów była czymś, do czego wilkołaki były wychowywane i to się raczej nie zmieni w najbliższym czasie. To było coś, czego mój ojciec nie dostrzegał, a ja skrycie obawiałam się, że będzie to naszą zgubą.
"Zamierzam wysłać ją do Pałacu Immortalis i tam obejmie tron. W ten sposób będziemy mogli wreszcie zacząć pracować nad przywróceniem pokoju."
Ale nikt nie kupował propozycji mojego ojca, i wkrótce znalazłam się w centrum agresywnych spojrzeń pełnej krwi żądnych wilkołaków. Mój ojciec zbliżył się do mnie i powiedział cicho, "Na trzy, biegnij do domu. Zamknij drzwi i czekaj na dalsze instrukcje ode mnie."
Pokręciłam głową na znak sprzeciwu, a on rzucił mi surowe spojrzenie. "To kwestia życia i śmierci, Phoenix! Wbrew moim nadziejom, oni nie pozwolą ci stąd odejść żywą!" Jego głos był tak pełen paniki, że zaczęłam gwałtownie kiwać głową. Nie chciałam dzisiaj umrzeć.
Powoli wilkołaki zaczęły otaczać mnie, a w końcu Demetri odwrócił się w stronę mojego ojca i mnie z wyraźnym zaniepokojeniem na twarzy. "Pomogę wam ich powstrzymać."
Mój ojciec miał zamiar zaprotestować, gdy ojciec Demetri'ego pojawił się u jego boku i skinął głową. "Ja też. Masz rację, Denzell. Spór stał się bezsensowny, a jeśli ta młoda kobieta jest w stanie coś zmienić, to kim jesteśmy, żeby ją powstrzymywać?"
Zawahał się, zanim skinął głową i przyjął pomoc od dwóch mężczyzn. Ja natomiast wciąż stałam zamrożona w miejscu, całkowicie pochłonięta przez trzymający mnie w uścisku strach.
"Raz." Moje serce zamarło, gdy mój ojciec nagle zaczął liczyć. "Dwa... trzy." Ale przy trzech nadal nie mogłam się ruszyć, a on gwałtownie złapał mnie za ramiona.
"Teraz, Phoenix, musisz biec teraz!"
"Ale-" Spojrzałam w stronę Demetri'ego, który stał, warcząc na inne wilkołaki. Mój ojciec podążył za moim spojrzeniem, a potem zaczął kręcić głową. "Nie. Jest wiele rzeczy na tym świecie, których będziesz pragnąć, ale nigdy nie będziesz mogła mieć. On niestety jest jedną z tych rzeczy, a im szybciej przestaniesz używać tych wilkołaczych wzmacniaczy, tym mniej będziesz odczuwać tę więź. Tego jestem pewien."
Ta myśl nie przypadła mi do gustu, ale ledwo miałam czas na cokolwiek, gdy mój ojciec pchnął mnie i krzyknął po raz ostatni: "Biegnij!"
I tak pobiegłam, ani razu nie oglądając się za siebie. Gdy dotarłam do domu, zamknęłam drzwi na klucz, zgodnie z instrukcjami, i czekałam na dalsze wskazówki. Minęło kilka minut, zanim mój ojciec powiedział mi dokładnie, co mam robić dalej, przez telepatyczne połączenie.
"Dobrze, potrzebuję, żebyś wzięła czerwony naszyjnik twojej matki, który dałem ci wcześniej dzisiaj. Następnie musisz pójść do mojego gabinetu. Znajdziesz klucz do drewnianej szafki pod dywanem. Gdy odblokujesz szafkę, znajdziesz ukrytą na końcu koronę twojej matki. Te dwa przedmioty są jedynymi, których będziesz potrzebować. Gdy już je będziesz miała, musisz uciekać przez las. Musisz biec, aż dotrzesz do autostrady. Tam spotkasz mężczyznę ubranego na czarno. Nazywa się Sebastian. Od teraz to on będzie cię prowadził. Musisz go słuchać, rozumiesz? Twoje życie od tego zależy!"
Moje ręce zaczęły drżeć, gdy wykonywałam jego instrukcje. Kiedy w końcu dotarłam do jego gabinetu, byłam w stanie paniki, prawie upuszczając srebrną koronę usianą lśniącymi diamentami na podłogę. Na szczęście, gdy wyślizgnęła się z moich rąk, szybko złapałam ją w spocone palce i westchnęłam z ulgą. Włożyłam naszyjnik i koronę do torby i, tuż przed wyjściem z pokoju, pobiegłam z powrotem na górę, chwytając nieotwarty list od mojej zmarłej matki. Te trzy rzeczy musiały mi wystarczyć.
Zajęło mi kilka chwil, by zebrać odwagę, aby odblokować drzwi i rozpocząć ucieczkę, a gdy w końcu udało mi się wyjść na nocne powietrze, w gardle zaczęła mi się tworzyć gula. Rosła z każdym krokiem w stronę lasu i w końcu przerodziła się w pełnowymiarowy atak płaczu. Łzy płynęły mi po twarzy, a ja dławiłam się łzami. Zostawiałam wszystko za sobą. Moją rodzinę, mój dom... Demetri'ego - partnera, którego nawet nie zdążyłam poznać, ale zaczęłam lubić. Chciałam go i przyszłości, którą posiadał. W rzeczywistości chciałam wszystkiego, co reprezentował - idei normalności. Nie wiedziałam jednak, że moje życie zmierza w najbardziej nienormalnym kierunku, jaki tylko można sobie wyobrazić, i nic nie mogło mnie przygotować na to, co czekało na mnie w Pałacu Immortalis... a raczej kto czekał na mnie w Pałacu Immortalis.