




3: Jedna ostatnia prośba
„Och, więc jednak mówisz?”
Zarumieniłam się intensywnie na kolor szkarłatu i odwróciłam wzrok od jego rozbawionych oczu. „Czasami tak...” udało mi się wydusić. Zaśmiał się na to, a potem uśmiechnął, zanim zapytał: „Chcesz oprowadzić mnie po waszych terenach? Może się trochę poznamy?”
Zawahałam się. Mój ojciec i ja nigdy nie rozmawialiśmy o możliwości, że mogłabym mieć partnera, a teraz, gdy stał tu przede mną, byłam całkowicie zdezorientowana i zaciekawiona.
„No dalej, nie zajmę ci dużo czasu... chyba że chcesz, wtedy chętnie zostanę dłużej.” Zaśmiał się i uśmiechnął. Nie było w tym nic sugestywnego, raczej emanowało to szczerością, jakby naprawdę chciał spędzić ze mną czas. I tak, pod wpływem jego szczerości i dodatkowo jego pięknego uśmiechu, zgodziłam się lekkim skinieniem głowy. Wyciągnął rękę w moją stronę i powiedział: „Prowadź,” biorąc mnie za rękę. Znane uczucie iskier zaczęło ogarniać moją skórę i nie mogłam powstrzymać się od jeszcze większego rumieńca.
Poprowadziłam go cicho do naszego pierwszego celu, ogromnego ogrodu róż, który otaczał obrzeża posiadłości. Był to największy zbiór róż, jaki kiedykolwiek widział - najwyraźniej.
„Wow, nic dziwnego, że wasza wataha jest znana nie tylko jako najpotężniejsza, ale i najpiękniejsza.”
Na chwilę puścił moją rękę, podszedł do krzewu czerwonych róż i zerwał jedną różę. Ale gdy to zrobił, lekko się skrzywił, gdy kolec zranił jego palec. Włożył go do ust, ssąc krew z palca, a ja szybko odwróciłam wzrok, gdy moje serce zaczęło bić szybciej, a gorąco rumieńca zaczęło przeradzać się w coś ciemniejszego i głodniejszego.
„Wszystko w porządku? Wyglądasz na dość bladą.” Zapytał, podając mi różę.
„Ja... jestem w porządku, dziękuję. Pewnie jestem po prostu trochę głodna.” Skinął głową i powiedział: „Jeszcze kilka minut, potem mogę cię odprowadzić i, mam nadzieję, ogłosimy nasz związek?”
Było to bardziej pytanie niż rozkaz i uznałam to za dość odświeżające. W rzeczywistości, jego całe zachowanie było dość odświeżające. Był, choć potężny ze względu na status syna alfa, mniej dominujący i autorytatywny, a bardziej troskliwy. Ponownie, jego maniery sprawiły, że zgodziłam się na jego prośby, a on ponownie wziął mnie za rękę. Byłam wdzięczna, że jego rana już się zagoiła i nie było więcej śladów pysznego metalicznego płynu unoszącego się w powietrzu, grożącego ujawnieniem tego, co tak ciężko starałam się ukryć.
Demetri i ja w końcu dotarliśmy na obrzeża obszaru mieszkalnego i zatrzymaliśmy się tam na chwilę, siedząc na trawie.
„Jesteś dość tajemniczą dziewczyną. Niewiele mówisz, ale twoje złote oczy zdają się skrywać wiele tajemnic. Tajemnic, które, jak się wydaje, chcesz komuś wyjawić.”
Spojrzałam w dół, z wstrzymanym i jednocześnie ciężkim oddechem. On wnikał w moje wnętrze, a ja nie byłam pewna, czy czuję się z tym komfortowo. Czułam, że im więcej czasu spędzam z Demetrim, tym bardziej zaczyna obnażać mnie z murów, które mój ojciec i ja budowaliśmy krwią, potem i łzami, a myśl o tym przerażała mnie do tego stopnia, że odsunęłam się od niego. To przyciągnęło jego uwagę i natychmiast na jego twarzy pojawił się miękki wyraz żalu. „Przepraszam... nie chciałem-”
„W porządku, po prostu, rozmawianie z nieznajomym, który zdaje się przenikać mnie na wskroś, jest dość stresujące.”
Uśmiechnął się i ponownie zbliżył. Położył delikatne palce pod moim podbródkiem, zmuszając mnie do spojrzenia w jego łagodne, niebieskie oczy. „Może to nagłe, ale, czy mógłbym to wynagrodzić pocałunkiem?”
Mój oddech przyspieszył i pozostałam zamrożona w jego spojrzeniu, które stało się bardziej intensywne, teraz przybierając kolor niebieski, którego nie znałam, przechodząc od świetlistego, jasnego akwamarynu do odważnego, jasnego odcienia ciemnego szafiru. Przełknęłam głośno ślinę i oniemiała, gdy zaczął się pochylać.
"Twoje milczenie uznam za zgodę," wyszeptał, powoli zamykając oczy. Odbiłam jego ruch, przygotowana, by poczuć jego usta na swoich i posmakować go, gdy nagle usłyszałam w głowie głos mojego ojca.
"Phoenix, gdzie jesteś? Musisz natychmiast tu przyjść, to pilne!" Głośność jego głosu sprawiła, że chwyciłam się za głowę i odsunęłam od Demetriego.
"Wszystko w porządku?" zapytał, obejmując mnie z troską. Skinęłam głową.
"Mój tata właśnie mnie wezwał-"
Zamarł na chwilę, a potem skupił wzrok na odległości przed nami i skinął głową. Po kilku sekundach powiedział, "Mój ojciec też mnie wzywa. Sądząc po tonie jego głosu, to coś pilnego. Pójdziemy? Może po tym, jak powiedzą, co mają do powiedzenia, ogłosimy naszą wiadomość?"
Skinęłam głową i chwyciłam jego wyciągniętą dłoń.
Kiedy wróciliśmy do sali, oboje byliśmy zaskoczeni widząc miejsce w czystym chaosie z głośnymi krzykami, wiwatami i wrzaskami. Staliśmy zdezorientowani przez chwilę, zanim mój tata podszedł do nas. Gdy tylko zobaczył nasze splecione ręce, na jego twarzy pojawił się ciemny, pytający wyraz i natychmiast puściłam rękę Demetriego i przełknęłam ślinę. Wyglądało na to, że zamierza nas przesłuchać, ale pokręcił głową, złapał mnie mocno za rękę i przeciągnął przez tłum. Gdy byliśmy w cichszym, bardziej odosobnionym kącie, pochylił się i zaczął mówić pospiesznie.
"Król Dionizos nie żyje!"
Moje oczy rozszerzyły się na wzmiankę o zmarłym królu wampirów.
"To... dobra wiadomość, tato?" zapytałam, mając nadzieję, że to powód, dla którego wszyscy byli tak podekscytowani.
"Tak, ale wiesz, co to dla ciebie oznacza?"
Pokręciłam głową, naprawdę nie łącząc kropek, które mi narysował. Westchnął beznadziejnie i z irytacją położył palce na grzbiecie nosa.
"Oznacza to, że tron jest wolny, ponieważ nie miał ani dziedziców, ani innej rodziny... Oznacza to, że masz szansę przejąć tron."
Przełknęłam ślinę i zadrżałam na myśl. Nie byłam w ogóle przygotowana na taką możliwość. Moja matka, była Królowa Wampirów, zmarła, zostawiając tylko mnie i nic więcej. Zamiast tego jej bezwzględny brat przejął tron, a moje istnienie jako jej córki zostało przyćmione przez moje istnienie jako dziecka mojego ojca.
Nigdy nie myślałam, że będę mogła kojarzyć się z czymkolwiek związanym z nią, przynajmniej do teraz. Myśl o tym sprawiła, że skuliłam się lekko.
"C-co?" wydukałam, wciąż próbując przetrawić to, co powiedział mój ojciec. Uśmiechnął się i podekscytowany chwycił mnie za ramiona. "To oznacza, że możesz w końcu zrobić to, czego twoja matka i ja nie zdołaliśmy, możesz zjednoczyć oba gatunki i zakończyć tę bezsensowną, starą rywalizację. Pomyśl tylko o możliwości świata, w którym wampiry i wilkołaki mogą współistnieć w pokoju?"
Nigdy wcześniej nie widziałam mojego ojca tak podekscytowanego czymkolwiek. Widok ten bardzo mnie zaniepokoił i chciałam uciec od niego i jego słów, zwłaszcza od następnych, które wypowiedział.
"Więc mam ostatnią prośbę. Po spełnieniu tej prośby pozwolę ci podejmować własne decyzje i żyć tak, jak zechcesz. Masz udać się do Pałacu Immortalis i przejąć tron dla siebie. Zrozumiano?"
Zamarłam, nie mogąc pojąć, co powiedział, i czekałam pełne dziesięć minut, zanim odpowiedziałam coś, co, choć miałam na myśli, nigdy nie zamierzałam powiedzieć.
"Nie."
Gdy tylko słowo opuściło moje usta, ręka mojego ojca uderzyła w mój policzek. Dźwięk był na tyle głośny, że uciszył całe zgromadzenie, które teraz stało w absolutnym szoku, obserwując zarówno mojego ojca, jak i mnie. Nie wydałam żadnego dźwięku, nawet gdy mój policzek piekł, a gorące łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy. Powinnam była wiedzieć lepiej. Nie było sposobu, by powiedzieć "nie" mojemu ojcu.