Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Za każdym razem, gdy Aleksander wpadał w tarapaty, to zawsze Amelia musiała po nim sprzątać. Jego późne powroty, a czasem w ogóle nie wracanie do domu, stały się czymś, co znosiła w milczeniu.

Ale Aleksander? Albo tego nie zauważał, albo nie obchodziło go wszystko, co dla niego robiła.

Posterunek policji był niesamowicie cichy, zaledwie kilku funkcjonariuszy na służbie rzucało ciekawe spojrzenia na przemokniętą i zmęczoną Amelię. "Jesteś jego siostrą, prawda? Wyglądasz, jakbyś jeszcze chodziła do szkoły. A on kazał ci wyjść w taką ulewę?"

Amelia przerwała podpisywanie dokumentów i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że jest przemoczona od stóp do głów.

Zimny podmuch wiatru przeszył ją, wywołując kichnięcie.

Ale jej myśli utknęły na słowie "siostra", którego użył funkcjonariusz.

Technicznie rzecz biorąc, funkcjonariusz nie mylił się.

Ale nie była tylko zwykłą siostrą.

Lata temu, ojciec Aleksandra pojechał w delegację i został uwięziony przez osuwisko.

W krytycznym momencie, ojciec Amelii, który przypadkiem tamtędy przejeżdżał, zaryzykował własne życie, by go uratować. Wdzięczny, James czuł się głęboko zobowiązany wobec rodziny Wilsonów.

Po kilku nieudanych próbach finansowego wynagrodzenia Ethanowi Wilsonowi, James zaproponował związek między ich rodzinami. Ethan nie odmówił.

Gdy dorastali, dorośli z obu rodzin nigdy więcej nie wspominali o tej umowie.

Ale wszyscy wokół nich zdawali się zakładać, że tych dwoje się pobierze, często żartując na ten temat.

W swojej młodzieńczej niewinności, Amelia nie przejmowała się żartami i zawsze podążała za Aleksandrem.

Ale gdy dorastała, coraz boleśniej zdawała sobie sprawę z pogłębiających się uczuć do niego.

Jednak Aleksander nigdy nie okazywał Amelii żadnych specjalnych uczuć. Traktował ją inaczej, ale nigdy nie przekraczał żadnych granic.

Biorąc gorącą wodę podaną przez policjanta, Amelia niecierpliwie zapytała o sytuację Aleksandra, "Czy wszystko z nim w porządku? Czy jest ranny?"

Funkcjonariusz zacisnął usta i wskazał na pobliski pokój, "Zobacz sama. Twój brat jest cały. Jest twardy, ale druga osoba trafiła do szpitala i jeszcze się nie obudziła."

Słysząc, że nie jest ranny, Amelia odetchnęła z ulgą. Dopóki z nim wszystko w porządku.

W końcu Andersonowie mogli łatwo to załatwić.

Wbiegając do pokoju, pierwszą rzeczą, którą zobaczyła Amelia, nie była wściekła twarz Aleksandra, lecz dziewczyna kurczowo trzymająca się go, szlochająca.

Krótka, obcisła spódniczka podkreślała jej piękne kształty, odważny strój, którego Amelia nigdy nie odważyłaby się spróbować.

Jej twarz była ozdobiona pięknym makijażem, wyglądając jak delikatna lalka Barbie pod światłem.

Z taką pięknością płaczącą w ramionach mężczyzny, każdy by się wzruszył.

W przeciwnym razie, dlaczego Aleksander pocieszałby ją, nie zajmując się nawet własnymi ranami, "Nie jestem cały? Czego się boisz?"

Dziewczyna otarła łzy i zganiła go, "Martwiłam się o ciebie! Jesteś taki impulsywny, a było ich tak wielu. Co by się stało, gdyby coś ci się przytrafiło?"

Krótka, intymna interakcja sprawiła, że serce Amelii zadrżało, nie wiedziała, jak ogłosić swoją obecność w pokoju.

Nie chodziło o to, że nie chciała zakłócać tej ciepłej sceny, po prostu czuła się nie na miejscu.

Stała głupio w drzwiach, pozwalając, by deszczówka z jej włosów kapała na podłogę.

Na szczęście, Alexander ją zauważył i szybko podszedł. "Jesteś tutaj. Dlaczego nie wzięłaś parasola? Przeziębisz się."

Przez chwilę Amelia nie mogła zdobyć się na żadne z karcących słów, które miała na myśli.

Przeszył ją zimny dreszcz, gdy zdała sobie sprawę, że jego specjalne traktowanie, jego troska, nie były już tylko dla niej.

Jej wzrok zamglił się. Nie mogła stwierdzić, czy to deszcz, czy łzy.

Zaledwie kilka sekund po tym, jak ich oczy się spotkały, para smukłych rąk owinęła się wokół szyi Alexandra.

Dziewczyna uśmiechnęła się i spojrzała na Amelię z góry na dół, jej ton był spokojny, ale oczy zdradzały wrogość. "Kto to jest? Twoja przyjaciółka?"

"To moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, Amelia," powiedział Alexander, przedstawiając je sobie, "Amelio, to jest moja dziewczyna Mia Davis. Chciałem ci o niej powiedzieć, kiedy widziałem cię kilka dni temu, ale nie miałem okazji."

Dziewczyna.

Chociaż już podejrzewała ich związek, usłyszenie, jak Alexander to przyznaje, wciąż bolało Amelię w sercu.

Jednocześnie wszystkie jej wątpliwości zostały rozwiane. Nic dziwnego, że Alexander nie chciał wyjechać za granicę; nie mógł opuścić swojej dziewczyny.

Nagle poczuła się jak głupia, kłamiąc Jamesowi i dostając reprymendę za Alexandra.

Mia udawała, że coś sobie uświadomiła i ciepło ujęła dłoń Amelii, "Więc to ty jesteś tą dobrą przyjaciółką, o której zawsze mówi! Jesteś naprawdę ładna. Zawsze chciałam cię poznać!"

Jej słowa były przyjazne, ale jej uścisk był tak mocny.

Amelia poczuła ostry ból w nadgarstku.

Jej skóra natychmiast zrobiła się czerwona.

"Jest już późno, wróćmy wcześniej! Recepcja hotelu właśnie do mnie dzwoniła, mówiąc, że dzisiaj jest duże zapotrzebowanie na pokoje." Mia uczepiła się ramienia Alexandra, śmiejąc się i rozmawiając.

Hotel? Jaki hotel?

Amelia poczuła, jak krew w niej zamarza.

Chciała zapytać Alexandra, czy idzie z nią do hotelu tej nocy.

Ale nie mogła. Jakie miała prawo o to pytać?

Jako przyjaciółka, to by było za dużo.

"Dobrze, zaraz wyjdziemy." Alexander nawet nie spojrzał na Amelię, czule szczypiąc nos Mii, potem zwrócił się do Amelii. "Amelio, jak wracasz?"

Amelia ścisnęła krawędź swoich ubrań. Jak miałaby wrócić?

Było już po godzinie zamknięcia akademika, a drzwi były zamknięte.

Musiałaby zostać na noc na zewnątrz.

Ale słowa, które wyszły z jej ust, brzmiały: "Wezmę taksówkę, nie martw się."

Alexander chciał zapytać więcej, ale Mia już go ciągnęła, "Chodź! Jest dorosła, nie musisz się o nią martwić. Czy nie obiecałeś, że zostaniesz ze mną dziś wieczorem? Chodźmy!"

Nie mogąc się jej oprzeć, Alexander skinął głową do Amelii, "Wróć wcześnie, nie zostawaj długo na zewnątrz. Idę teraz."

Patrząc, jak jego postać znika w nocy, Amelia opuściła rękę ukrytą w rękawie.

Była pokryta głębokimi śladami paznokci.

Po tylu latach z Alexandrem, Amelia wiedziała, że był kimś, kto szukał wrażeń.

Bez względu na to, jak grzeczny wydawał się innym, nie mogło to ukryć jego dzikiej natury.

Dopóki nie łamał prawa ani nie szkodził sobie, próbowałby każdej szalonej rzeczy.

Jedyną cechą, którą mogła znaleźć jako pozytywną, było to, że nie miał wokół siebie kobiet, a teraz nawet to zniknęło.

Amelia zawsze myślała, że była wyjątkowa w jego sercu.

Previous ChapterNext Chapter