Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

„Mmm,” jęk wydobył się z jej ust, próbowała go odepchnąć, ale on, przesuwając dłońmi po jej włosach, przyciągnął ją bliżej, pogłębiając pocałunek. Zmienił kąt, jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek, jego język wtargnął do jej ust, całował ją, jakby była jego własnością, ona uczepiła się go, gdy jej kolana się poddały. Odsunąwszy się, oparł czoło o jej, ich oddechy się mieszały, spojrzała w jego złote oczy, „Jesteś moja, tylko moja.” szepnął.

Leżała teraz w swoim łóżku szeroko otwartymi oczami, natychmiast wstała i rozejrzała się wokół, „Co do diabła? Najpierw koszmary, a teraz kolejny głupi sen?” Pokręciła głową.


„Tylko na niego popatrz, jak ktoś może być tak doskonały? Te oczy, ta oszałamiająco przystojna twarz, ta sylwetka!” Conner wzdychał, patrząc na Alfa króla, który wydawał rozkazy swoim podwładnym.

Alexa próbowała odwrócić wzrok, ale jej spojrzenie zatrzymało się na jego ustach, ustach, które zdobyły jej, przypomniała sobie wyraźnie swój sen, „Nie, Alex!” Otrząsnęła się z myśli, klepnęła się po policzkach, „Przestań o tym myśleć!” Pokręciła głową i próbowała skierować wzrok gdzie indziej, ale i tak podążał za nim.

Cały dzień próbowała oderwać się od swojego snu, ale na próżno, za każdym razem, gdy go widziała, przypominała sobie ten przeklęty sen. Więc cały dzień go ignorowała, dosłownie uciekając przed nim.

„Mogłabym go oglądać cały dzień,” powiedziała Conner marzycielsko, opierając się o poręcz werandy.

„Jasne, ale ja stąd znikam. Pa.” Alexa obróciła się na pięcie i weszła do domu.

„Alex? Czekaj!” Conner pobiegła za nią, „Co się dzieje?” zapytała, widząc, jak Alexa pakowała swoje rzeczy do plecaka.

„Latarka, sprawdzone. Telefon, sprawdzone.” Alexa mamrotała, wrzucając rzeczy do swojego plecaka, chociaż ich telefony nie działały tutaj, myślała, że może zadziałają, jeśli wydostanie się z tego miejsca.

„Alex?” Conner zawołała ponownie.

„Musimy stąd wyjść, pamiętasz? Och, czekaj! Oczywiście, że wszystko, co pamiętasz, to twój przeklęty Alfa Król, prawda?” Alexa rzuciła jej gniewne spojrzenie.

„Dlaczego się tak denerwujesz? Uspokój się,” Conner mrugnęła do niej.

„Aha, wydaje mi się, że planujecie osiedlić się tutaj na stałe, czy w ogóle kontaktowaliście się z rodzicami?” Zmrużyła oczy na Murphy'ego, który właśnie wszedł do pokoju. Murphy podrapał się po głowie i uśmiechnął się nerwowo.

„Wiedziałam!” Przewróciła oczami. „Zapomnijcie o tym. Możecie tu zostać ile chcecie, ale ja wychodzę.” Przebiegła wzrokiem po pokoju. Jedzenie, zauważyła, na pewno będzie musiała coś spakować. Miała plan, zamierzała wymknąć się tej nocy.

„Wychodzisz?” Conner spojrzał na Alexę i skinął na swojego brata, dając mu znak, żeby coś zrobił.

„Hej, hej, nie idziesz sama, to niebezpieczne.” Murphy powoli do niej podszedł. „Dobra, najpierw się uspokój i posłuchaj mnie, hmm?” Położył obie ręce na jej ramionach i posadził ją na łóżku.

„Pożyczyłem telefon od Tylera, wiesz, nasze tutaj nie działają. Powiedziałem mu, że muszę skontaktować się z rodzicami, żeby się nie martwili.” Zaczął.

Alexa uniosła brwi, „Tak, skontaktowałem się z nimi.” Słysząc jego słowa, spojrzała na niego z nadzieją w oczach. „Pomogą nam stąd wyjść.” Odpowiedział z kiwnięciem głowy.

„Naprawdę? Dzięki Bogu!” Westchnęła z ulgą.

„Ale” kontynuował, „zajmie im kilka dni, zanim do nas dotrą, nie wiemy, gdzie jesteśmy, GPS i wszystko inne tu nie działa, więc zajmie im trochę czasu, żeby nas zlokalizować.” Zrobił przerwę, a potem kontynuował, „Do tego czasu musimy współpracować z nimi i nie wzbudzać żadnych podejrzeń na ten temat.”

Spojrzała na niego twardo.

„Alex,” Murphy spojrzał na nią.

Westchnęła z rezygnacją „dobra,” skinęła niechętnie.

„Dobrze,” uśmiechnął się do niej, a potem spojrzał w kierunku Connera, „A ty upewnij się, że będziesz miała na nią oko,” rozkazał swojej siostrze.

„Hej! Nie ucieknę sama,” Alexa zmarszczyła brwi.

„Możesz chcieć.” Uniósł brwi, „Cierpliwość nie istnieje w twoim słowniku.”

„Dobra, cokolwiek,” nadąsała się.


Cały dzień Alexa unikała go, gdy tylko się spotykali, natychmiast odwracała się plecami, gdy próbował z nią porozmawiać, wymyślała wymówki i go unikała. Jak tylko pamiętał, nie zrobił nic, żeby zasłużyć na takie traktowanie. Rzucił Kevina na ziemię jedną ręką, doprowadzało go do szału, że jego własna partnerka go unikała, nie chciał jej zmuszać do niczego, chciał dać jej przestrzeń i czas, żeby zaakceptowała swoją tożsamość, chciał zacząć od przyjaźni, ale jeśli będzie go tak traktować, to nigdzie go to nie doprowadzi.

Chwycił wtedy Tylera za kołnierz i prawie złamał mu kark, Tyler krzyknął z bólu, „Hej, to tylko trening, pamiętasz!” Krzyknął, przywracając go do rzeczywistości.

Puścił go wtedy, „Ała, prawie mnie zabiłeś, człowieku!” Tyler potarł szyję.

Reagan westchnął.

„Reagan, ogarnij się!” Tyler pstryknął palcami przed jego oczami. „Ocknij się, zanim nas zabijesz,” klasnął przed jego twarzą.

Reagan w końcu zauważył jej obecność i odwrócił się, aby ją dostrzec. Już miał do niej podejść, gdy nagle odwróciła się i znowu pobiegła w przeciwnym kierunku!

„Ekhm.” Usłyszał Tylera, który odchrząknął. „Wygląda na to, że nasza Królowa unika naszego Króla, hmm?”

„Lepiej. Dlaczego tylko my mamy być ignorowani?” Lia drwiła z brata.

„No, nie bądź taka złośliwa dla swojego brata. Biedny chłopak, dosypujesz soli do jego ran.” Tyler cmoknął językiem.

„Mnie ignoruje moja najlepsza przyjaciółka, to jemu też się należy bycie ignorowanym przez swoją ukochaną.” Wzruszyła ramionami.

„Hmm, a wtedy staje się marudny i nasz teren treningowy zamienia się w pole bitwy, piekielne sesje! I na dodatek Alex próbuje odejść,” ogłosił.

„Co? Odejść? Dokąd?” Lia zmrużyła oczy.

„Murphy przyszedł do mnie szukając rozwiązania, powiedziałem mu, żeby szedł z prądem, mówił jej to, co chce usłyszeć, robił cokolwiek, byleby została, na razie zostanie, ale wiemy, jaka jest niecierpliwa i jak uparta może być.” Westchnął.

„Czy ona zwariowała? Chce wskoczyć prosto w niebezpieczeństwo? Planuje podać się na srebrnej tacy czy coś?” Kevin przewrócił oczami.

„Jestem pewien, że nie planuje ich spalić, więc zostawmy srebrną tacę w spokoju.” Tyler gestykulował.

„Bardzo zabawne, prawda?” Kevin spojrzał na niego gniewnie.

„Bez urazy,” Tyler mrugnął, „Żarty na bok, przejdźmy do sedna, to cisza przed burzą. Wybuchnie, jeśli odkryje, że znowu ją oszukaliśmy. Tym razem naprawdę nas zabije. Więc, panie Mate, masz jakiś pomysł, jak obudzić jej moce? Albo jakieś postępy w znalezieniu jej matki? Mamy tylko te dwie opcje.”

Reagan westchnął głęboko.


Alexa usłyszała pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyła, Król Alfa stał na zewnątrz, nie wyglądał na zadowolonego, jej serce zamarło. Cholera! Czy odkrył, że go unikała? Czy go obraziła?

„Cześć.” Uśmiechnął się niezręcznie.

„Cześć.” Uśmiechnęła się nerwowo.

„Nie umiem owijać w bawełnę, więc będę bezpośredni.” Zmarszczył brwi.

„Tak?”

„Musisz się trenować. Ty i twoi przyjaciele zaczynacie trening od dzisiaj.” Ogłosił.

„Trening?” Prawie krzyknęła.

„Tak.”


Dotarli do ogromnego placu treningowego, gdzie znajdowała się bieżnia z kilkoma przeszkodami, prosta bieżnia, boisko do piłki nożnej, ring bokserski i inne. Zobaczyła swoich przyjaciół w dresach, rozciągających się na rozgrzewkę.

„Wow! Jestem na to gotowy,” usłyszała Murphy'ego, który robił brzuszki.

„Tak!” krzyknęła Conner, rozciągając się.

„Ach! Przypomina mi to te bolesne wspomnienia! Te dni treningowe!” Tyler złapał się za głowę. „Jesteście naprawdę niesamowici, ekscytując się czymś takim!” Poklepał ich po plecach.

„Serio, chłopaki?” Alexa podeszła do nich, a za nią Reagan.

„Chodź, Alex! To takie ekscytujące!” krzyknęli oboje jednocześnie.

„Słuchajcie, nie jestem tym, za kogo mnie uważacie, nie mam żadnych mocy, więc myślę, że to bez sensu.” Alexa wzruszyła ramionami.

„Nawet jeśli tak jest, to nie jest to bez sensu, bo skoro nie masz mocy, to potrzebujesz tego jeszcze bardziej. Wrogowie nie podzielają twoich myśli, nadchodzą po ciebie, a tego dnia wszyscy będziemy zajęci walką z nimi i ochroną siebie oraz naszych ludzi, tego dnia nie będziesz chciała być ciężarem, prawda?”

„Ciężarem? Więc jestem dla was ciężarem? Słuchajcie, to nie była moja decyzja, żeby tu być, nie prosiłam was, żebyście mnie tu przyprowadzili i narazili wszystkich na niebezpieczeństwo,” odparła.

„Tak, ale jesteś jedną z nas, czy ci się to podoba, czy nie, czy to zaakceptujesz, czy nie. Chronimy cię dla twojej matki, jeśli coś by ci się stało, musimy jej to wyjaśnić. Więc jeśli nie chcesz obciążać naszych problemów, lepiej naucz się biegać na swoje życie, kiedy będzie trzeba.” Reagan skarcił ją.

Alexa spojrzała na niego gniewnie.

„Dość tych kaprysów. Na bieżnię.” Rozkazał, dołączając do swoich przyjaciół.

„Ała! To było ostre.” Tyler szepnął.

Reagan przewrócił oczami. Potem zwęził oczy na Alexę, dając jej znak, by ustawiła się obok swoich przyjaciół.

Alexa była wściekła, ale posłusznie się podporządkowała.

„Wow!” Tyler zaklaskał.

„50 okrążeń,” krzyknął Reagan, gdy Kevin dmuchnął w gwizdek.

„Co?” Alexa zatrzymała się na bieżni, spojrzała gniewnie, „50?”

„Twoi przyjaciele nie wydają się mieć z tym problemu. Teraz biegnij, albo zostaniesz w tyle.” Skierował wzrok na bliźniaków, którzy pobiegli naprzód.

„Argh!” krzyknęła Alexa ze złości, biegnąc za nimi. „Czy on się na mnie mści, bo unikałam go cały dzień?” pomyślała. „Cholera z nim!”

„Myślę, że to było zbyt ostre.” Lia spojrzała na swojego brata, który zignorował jej słowa. Westchnęła z rezygnacją.

Wśród tego wszystkiego, z daleka, z cienia, czaiło się złowrogie oko.

Previous ChapterNext Chapter