




Rozdział 6
Ciemność rozciągała się daleko, Alexa otworzyła usta próbując krzyknąć, ale głos nie wydobył się z jej gardła. Wpadła w panikę, próbując krzyczeć, ale na próżno. Próbowała się ruszyć, ale jej nogi były unieruchomione. Spojrzała w dół i zobaczyła, że stoi w kałuży krwi. Jej ręce były nią splamione, a nagle została wciągnięta, tonąc w krwi.
Obudziła się krzycząc, cała w pocie, dysząc, rozejrzała się dookoła, sprawdziła swoje ręce, czy nie ma na nich krwi, były czyste. Westchnęła z ulgą. Ukryła twarz w dłoniach, „Kolejny koszmar!” Westchnęła. „Rozchmurz się, Alex!” Uderzyła się w policzki.
To był dopiero drugi dzień tutaj, a jedyne, co robiła, to spała po tym strasznym incydencie, więc oczywiste było, że nie miała słodkich snów. Chciała wydostać się z tego miejsca i zrobi to za kilka dni, przypomniała sobie wczorajszą rozmowę z przyjaciółmi. Rodzice bliźniaków mieli ogromną firmę ochroniarską i byli członkami Stowarzyszenia Łowców, co było ich dziwnym hobby, i miała nadzieję, że to pomoże. Teraz musiała tylko współpracować z istotami tutaj, aby uzyskać szansę na kontakt z nimi.
Szybko się odświeżyła. „Chodźmy na zewnątrz i zaczerpnijmy świeżego powietrza,” uśmiechnęła się do siebie, wychodząc z pokoju.
Na zewnątrz miała wreszcie lepszy widok na miejsce niż poprzedniej nocy, rzeczywiście było piękne. Wiele jednopiętrowych domów stało w rzędzie, oddzielonych wąską uliczką, otoczonych drzewami, to był piękny widok. Chłodny wiatr szumiał w liściach, ptaki śpiewały słodko, dzieci wybiegły z domów, bawiąc się w berka, biegając wokół, widok wywołał szeroki uśmiech na jej twarzy.
Kilka osób zebrało się przed nią, szepcząc do siebie, niektórzy ukłonili się krótko i poszli swoją drogą, uśmiechnęła się nerwowo, wsuwając włosy za ucho. Kiedy już myślała, że nie różni się to od normalnego świata, dostała zderzenie z rzeczywistością. Wtedy zebrał się tłum i szepty stały się głośniejsze, spojrzała w kierunku, w którym wszyscy patrzyli, grupa wilków zbliżała się, ludzie odsuwali się, robiąc im przejście. Oni również zrobili miejsce dla osoby za nimi, mężczyzny, który szedł z pewnością siebie, prowadząc grupę mężczyzn za sobą. Tłum wiwatował z jakiegoś powodu, którego nie znała, stanęła na palcach, żeby lepiej widzieć, ale nie mogła dostrzec jego twarzy.
Kiedy dotarł przed dom, w którym mieszkała, zatrzymał się i spojrzał w jej kierunku, wtedy wreszcie go zobaczyła, jego złote oczy spotkały się z jej piwnymi, jej oddech zamarł, była oczarowana. Następnie kontynuował swoją drogę gdzieś dalej, patrzyła za nim, aż mogła zobaczyć tylko jego kruczoczarne włosy znikające w domu na końcu ulicy. Stała tam jak zaczarowana.
„Jest taaaki przystojny!” Conner klepnęła ją w plecy od tyłu. Alexa nie odpowiedziała, pozostała oszołomiona.
„Reagan Terrel, nasz Król Alfa,” Tyler szepnął im do ucha.
„Cholera, przestraszyłeś mnie!” Conner uderzyła Tylera.
„Reagan...” Alexa wyszeptała.
„Ratuj mnie, Alex!” Tyler schował się za Alexą przed Conner. Mrugnęła, jakby wreszcie wyszła z transu.
„Przestańcie, chłopaki.” Alexa zatrzymała Conner, która miała zamiar wymierzyć cios, „I Tyler, puść mnie,” spojrzała na niego przez ramię.
„Okej, przepraszam,” Tyler puścił ją z wielkim głupkowatym uśmiechem na twarzy.
„Zapomnij o tym,” Conner przewróciła oczami i zwróciła się do Alexy, „Cholera, jest taki przystojny,” wachlowała się ręką, patrząc na przystojnego nieznajomego, „Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć?”
„Bo właśnie wrócił. Był poza miastem, kontrolując spór na drugim końcu miasta, niektórzy Łotry sprawiały kłopoty.” Tyler wyjaśnił, „A tak w ogóle, czy twoim ulubieńcem nie był Jacob? Teraz zmieniasz zdanie?” cmoknął językiem.
„Nie, Jacob zawsze jest numerem 1. On jest moim numerem 2. Mogę dostać jego autograf?” Oczy Conner rozbłysły, machając niewidzialnym ogonem.
„Hmm, ktoś inny może to dla ciebie zrobić,” spojrzał sugestywnie na Alexę.
„Ja?” Alexa zmarszczyła brwi, „Nie,” pokręciła głową.
„Daj spokój, Alex. Jesteś królową!” Tyler wskazał na Conner, unosząc brwi.
„O tak! Proszę, Alex, proszę! Bardzo proszę! Hmm?” Conner szturchnęła ją łokciem.
„Nie.” Odmówiła stanowczo.
„Proszę, Alex. Proszę!” Jej przyjaciółka jęczała, tupiąc nogą.
„Argh! Dobrze!” Westchnęła zrezygnowana, w końcu ulegając jej jękom.
„Więc, na co czekamy? Chodźmy!” Tyler objął je ramionami.
„Teraz?.... Nie teraz, proszę,” Alexa próbowała się wyrwać, ale Conner chwyciła ją za ramię i pociągnęła.
Dotarli przed dom, który w zasadzie był jak biuro wilków do ważnych dyskusji i spraw.
„Poczekajmy tutaj?” Alexa zatrzymała się przed drzwiami, „Przed chwilą mówiłeś, że omawiają coś ważnego, musi być zajęty, nie przeszkadzajmy mu? Może nie lubić takich niespodzianek?” Próbowała znaleźć wymówkę.
„Wręcz przeciwnie,” Tyler uśmiechnął się do niej, „będzie zachwycony, że cię zobaczy,” Puścił do niej oko.
„Hmm... dlaczego?” Uniosła brwi.
„Oho, Alex, po prostu idź,” Conner gestem zachęcił ją do działania.
„Ale-”
„Po prostu idź,” Conner ponaglił ją.
„Dobrze, dobrze,” Alexa wzięła głęboki oddech i ruszyła naprzód, „A może jednak nie,” Alexa obróciła się i odeszła od drzwi. W tym momencie Reagan i kilku innych mężczyzn wyszło na zewnątrz.
„Teraz!” Conner popchnął ją w jego kierunku, właśnie gdy miała się potknąć, złapał ją za rękę, stabilizując ją. Najpierw spojrzał gniewnie na Connera, a potem przeniósł wzrok na Alexę, jego spojrzenie złagodniało. Zgubiła się w jego oczach. „Wszystko w porządku?” Zapytał.
„Hmm.” Ledwo udało jej się skinąć głową, potem usłyszała, jak Conner chrząka za jej plecami, „Alex.” Usłyszała jej szept.
„Mogę dostać autograf?” Alexa wypaliła.
Zmarszczył brwi, „Autograf?”
„Moja przyjaciółka.” Wyciągnęła rękę, którą trzymał, a potem przyciągnęła Connera przed siebie, „Jest wielką fanką Jacoba Blacka z serii Zmierzch i po prostu uwielbia wilkołaki, nawet jej imię to Conner i jest twoją fanką... więc tak, chciała autograf.” Alexa tłumaczyła się, jąkając.
„Och,” uśmiechnął się.
„Hej, jestem Conner. Bardzo miło cię poznać,” Conner nie mogła powstrzymać swojej radości, wyciągając rękę do uścisku.
„Cześć, Conner. Reagan, miło mi cię poznać.” Uśmiechnął się, gdy uścisnęli sobie ręce. Potem ponownie spojrzał na Alexę, wyciągnął rękę, „Cześć.”
Znowu zgubiła się w jego oczach. Tyler szturchnął ją łokciem, „Alex!”
„Och... Cześć, jestem Alexa, możesz mówić mi Alex,” Ujęła jego rękę, uśmiechając się nerwowo. Co się z tobą dzieje, Alex! Czemu zachowujesz się jak nastolatka, która właśnie rozmawiała ze swoim zauroczeniem? Opanuj się! Mentalnie się skarciła. On się zaśmiał, ona zmrużyła na niego oczy.
W tym momencie ktoś podszedł i wyszeptał coś do ucha Reagana, „Przepraszam, ale coś mi wypadło, zobaczymy się później?”
„Hmm... tak.” Alexa skinęła głową, gdy puścił jej ręce i odszedł z innymi. Alexa podniosła ręce i spojrzała na miejsce, gdzie dotknął jej dłoni.
„Nie umyję tej ręki,” krzyknęła Conner, patrząc na swoje dłonie.
„Uh-huh?” Tyler zmrużył oczy.
Alexa wyrwała się z zamyślenia i natychmiast opuściła ręce, zwracając się do Connera, mruknęła, „Przepraszam, nie udało mi się zdobyć autografu.”
„Kogo obchodzi autograf? Alexa, zmieniam plan, zostaję tutaj!” Conner zapiszczała.
Alexa spojrzała na nią gniewnie.
Czując ten wzrok, Conner zacisnęła usta, „Ups, przepraszam,” wyszeptała, „Ale oczywiście zostaję, jeśli będę mogła go częściej widzieć,” dodała, chichocząc.
„Często przebywał poza domem, ale teraz, gdy tu jesteś, na pewno będziesz go widywać częściej,” Tyler uśmiechnął się, patrząc na Alexę.
„Co to znaczy?” Alexa uniosła brwi, Tyler tylko wzruszył ramionami i ruszył naprzód, potem zatrzymał się i spojrzał na nie, „Chodźcie, pokażę wam tutaj wszystko, skoro będziecie tu przez jakiś czas.”
Cały czas, gdziekolwiek się udawały, czuła na sobie spojrzenia, kilka przenikliwych spojrzeń wbijających się w jej plecy, coraz trudniej było jej kontynuować zwiedzanie, niektórzy patrzyli na nią z podziwem, z szacunkiem, ale jedno było pewne, większość ludzi lub raczej stworzeń tutaj jej nie lubiła. Wśród nich wszystkich czuła jedną specyficzną złośliwą aurę, zmrużyła oczy w tym kierunku i zobaczyła dziewczynę idącą w jej stronę, emitowała bardzo silną, niemal mdłą aurę nienawiści skierowaną w jej stronę.
„Wasza wysokość,” wykonała krótki ukłon.
„Kiedy wróciłaś?” Tyler spojrzał na nią, był całkowicie zaskoczony, nie spodziewał się jej obecności. „Tak czy inaczej, Alex,” spojrzał w jej kierunku i wskazał, „To jest-”
„Dziękuję, Tyler. Ale sama się przedstawię,” przerywając Tylera, dziewczyna spojrzała jej prosto w oczy, „Jestem Carla.” Uśmiechnęła się, ale uśmiech nie sięgnął jej oczu, Alexa poczuła skurcz w żołądku, zrobiło jej się niedobrze.
„Alexa.” Próbowała się uśmiechnąć, dziewczyna poruszyła się z prędkością, która sprawiła, że Alexa drgnęła, zamknęła oczy, spodziewając się uderzenia, otworzyła je kilka sekund później, gdy nic nie poczuła, Carla przeszła obok niej, odwróciła się, by spojrzeć na nią, gdy dołączyła do rozmowy z Reaganem, Alexa mogłaby przysiąc, że poczuła od niej intencję zabijania, wiedziała, że ta dziewczyna to zły znak i zrobiła mentalną notatkę „trzymaj się od niej jak najdalej.”