Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5

"Jesteśmy tutaj wilkołakami, którzy wybrali cię na naszego przywódcę." Spojrzała jej wtedy w oczy. "Jesteś prawowitą dziedziczką tronu, królewskiej linii krwi Wampirów i przyszłą Luną Srebrnego Księżyca. Jesteś wybraną, która zjednoczy oba klany, kończąc wrogość i przynosząc ponownie czas pokoju."

Po wielkim odkryciu jej tożsamości, Alexa została sama, aby przyswoić sobie te informacje. "Mój tata jest królem Wampirów?"

Zapytana o miejsce pobytu swojego ojca, usłyszała odpowiedź: "Nie wiemy, czy wciąż żyje, nikt go nie widział od tamtego czasu."

Starała się jak najlepiej przyswoić nowo odkryte informacje o swojej rodzinie. "Czy mam w to wszystko uwierzyć?" Prychnęła. Była zagubiona, czy powinna im zaufać? Chodziła bezmyślnie po pokoju, kiedy jej mały palec uderzył w róg łóżka. "Ała!" Skrzywiła się z bólu, pocierając miejsce, w które się uderzyła. Zauważyła wtedy stos prezentów przy swoim łóżku. Wzięła jeden z nich, rozpakowując go, znalazła łapacz snów, taki jak Conner. "Na twoje złe sny." Przeczytała. Domyśliła się, że to od Connera, rozpoznała jego charakter pisma. Uśmiechnęła się, ale łzy napłynęły jej do oczu, grożąc, że zaraz spadną. Chciała tylko obudzić się z koszmaru, w którym była, zakryła twarz dłońmi i westchnęła z frustracji.

Spojrzała w kierunku odgłosu stuknięcia drzwi, widząc, jak jej przyjaciele lądują na podłodze. "Hej! Mówiłem ci, żebyś się za dużo nie ruszał!" Conner krzyknął na Tylera.

"To ty mnie popchnąłeś." Zrzucił winę na Kevina.

"Jaki masz problem, Lee? Dlaczego mnie uszczypnąłeś?" Spojrzał groźnie na Lię.

"To Lia dla ciebie." Ona spojrzała na niego z równą groźbą.

"Ach, dajcie spokój, ludzie, nie znowu!" Murphy pokręcił głową.

"Ludzie?" Alexa uniosła brwi na ich widok.

"Ja pierwszy." Tyler pobiegł naprzód. "Nie, ja pierwszy." Conner pociągnął go za kołnierz. "Duszisz mnie." Krzyknął. "Zasłużyłeś na to." Odparła. "Kontynuuj. Ja pierwszy." Murphy przeszedł obok nich. "Nie sądzę," Conner pociągnął go z powrotem, chwytając za włosy, "Hej!" Zawołał.

"Nie, ja pierwszy złożę jej życzenia!" Conner krzyknął.

"Nie, ja pierwszy!" Murphy odpowiedział, a wszyscy razem krzyknęli: "Wszystkiego najlepszego!"

"Eh, dzięki?" Alexa wzruszyła ramionami.

"Mogliśmy to zrobić od początku zamiast się przepychać!" Murphy pokręcił głową, gdy wszyscy się rozluźnili.

Conner spojrzał wtedy na Alexę i uśmiechnął się, podchodząc do niej. "Hej, wiemy, że dużo się wydarzyło... dużo rzeczy się wydarzyło... ale to twoje urodziny." Dała jej mocny uścisk. "Tak." Murphy dołączył do nich. Reszta trzymała się na dystans, mieli wiele do wyjaśnienia.

"Wszystkiego najlepszego, Alex." Lia wyciągnęła prezent zza siebie i podała jej. Alexa odwróciła głowę, dziewczyna, która była jej najlepszą przyjaciółką od gimnazjum, która znała ją na wylot, teraz wydawała się jej obca. "Możesz go otworzyć później." Uśmiechnęła się smutno, kładąc prezent obok innych przy łóżku. Następnie szybko wyszła z pokoju.

"Sto lat." Kevin uśmiechnął się do niej niezręcznie. Alexa przypomniała sobie zeszłą noc, kiedy widziała, jak wysysał krew od innego wampira. Skrzywiła się na samą myśl.

Tyler był następny, "Wiem, że mnie nie widziałaś, ale chciałbym być szczery. Przedstawmy się oficjalnie, cześć, jestem Tyler i też jestem wilkołakiem." Tyler uśmiechnął się szeroko. "I zanim zdecydujesz się mnie wyrzucić, sam się stąd wyniosę." Powiedział do niej, a potem zwrócił się do Kevina, "chodź, Kevin." Pociągnął Kevina za sobą i wyszli.

"Wszystko w porządku, Alex?" Murphy zapytał z troską w oczach.

"Nie." Westchnęła, chowając twarz w dłoniach. "Nie jestem z tym wszystkim w porządku." Jej głos się załamał, przełknęła łzy, mrużąc oczy na nich, zapytała, "Jak wy możecie być z tym w porządku?"

"Hej, wiem, że wszystko jest pokręcone, ale nie mogę uwierzyć, że mamy dwóch przyjaciół wilkołaków." Oczy Connera rozbłysły.

"Zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?" Alexa zmarszczyła brwi patrząc na przyjaciela, który zdawał się cieszyć z tego wszystkiego.

"Daj spokój, Alex! Możesz być ich królową i to jest... to jest takie fajne!!" Murphy był podekscytowany.

"Nie wierzę w to! Luna czy Królowa czy cokolwiek to jest, nie jestem żadną z nich. Jestem po prostu Alexa i wolę taką pozostać. Jeśli to, co mówią, jest prawdą i naprawdę mieliśmy taką rodzinę przez cały czas, dlaczego mama nigdy o nich nie mówiła? Dlaczego moja mama i ja żyliśmy jak normalni ludzie, oczywiście dopóki się nie pojawili? Jeśli byłam tym, kim mówią, że jestem, moja mama prawdopodobnie przygotowałaby mnie na to wszystko wcześniej, prawda? Gdybym miała te moce, o których mówią, że je posiadam, wiedziałabym, prawda? Ale jestem całkowicie normalna, nie czuję tych mocy, dlaczego? Bo ich nie mam!"

"Zamierzasz to wszystko zaprzeczyć?" Murphy uniósł brew.

"Nie zaprzeczam, że moja matka jest wilkołakiem i część ich historii może być prawdziwa, ale więcej niż to... dopóki nie usłyszę tego od mojej mamy, nie mogę."

"Wiem, że to wszystko jest zbyt absurdalne, ale są naszymi przyjaciółmi," Murphy próbował bronić ich przyjaciół.

"Nie znam żadnego z nich." Alexa syknęła.

"Daj im szansę, żeby się wytłumaczyli?"

"Wytłumaczyć co? Kłamali nam cały czas, jeden to krwiopijca, a pozostali dwaj są... Argh! Wytłumaczyć co, do cholery?"

"Zawsze byliśmy dla siebie, nasza przyjaźń nie jest tak słaba, żebyśmy zaczęli się nienawidzić tylko dlatego, że są inni. Musimy to zaakceptować, chronili nas i żyjemy dzięki nim, zawdzięczamy im nasze życie, Alex. Mam odwagę, żebyś to zaprzeczyła."

"Dobrze. Akceptuję to wszystko, okej, ale nie zamierzam im ślepo ufać, nie mogę, nie będę i odchodzę."

"Co? Dokąd?" Bliźniacy zapytali jednocześnie.

"Muszę znaleźć moją mamę. Skontaktujcie się ze swoimi rodzicami, nadal zajmują się tym swoim hobby? Stowarzyszenie Łowców czy coś? Mogą nas chronić, prawda?" Zapytała.

Skinęli głowami.

"Świetnie, na razie współpracujemy z nimi, a kiedy nadejdzie czas, wracamy do domu."

Previous ChapterNext Chapter