Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3

To był jej urodziny i spodziewała się, że przygotowali dla niej przyjęcie niespodziankę, kiedy Kevin zatrzymał ją przed wejściem do własnego domu. Zamiast tego zastała grupy wampirów i wilkołaków, które najechały jej dom, jej przyjaciele nagle zamienili się w zwierzęta, a jej mama zniknęła. Teraz wilk mówił do niej głosem jej matki?!

"Nie! Odejdź ode mnie!" Krzyknęła do zwierzęcia przed sobą.

Rozejrzała się i chwyciła lampkę nocną za sobą, miała zamiar ją rzucić, kiedy wilk zamienił się w człowieka, o jasnej skórze, smukłej sylwetce, fioletowych oczach i twarzy niewątpliwie jej matki.

"To ja." Uśmiechnęła się słabo, zanim upadła na ziemię.

"Mamo!" Krzyknęła i rzuciła się do niej.

"Przepraszam." Usłyszała jej szept.

"Za co przepraszasz? Co się dzieje? Kim oni są? Czego od nas chcą? Powiedz, że to sen! Jak się obudzę, to wszystko zniknie, prawda?" Płakała, obejmując matkę.

"Przepraszam, że musiałaś to zobaczyć. Przepraszam, że nie udało mi się cię ochronić. Przepraszam, że cię tak przestraszyłam. Przepraszam, że nie mogłam ci tego powiedzieć wcześniej." Łkała, przepraszając raz po raz.

Jej usta otwierały się i zamykały, nie była pewna, co powiedzieć, co się dzieje? Jej umysł był w rozsypce, nie mogła powiedzieć, że wszystko jest w porządku, jak mogłoby być w porządku, gdy w jej domu były zwierzęta próbujące ją dopaść? Nie była nawet pewna, co powiedzieć lub jak się zachować przed własną matką, ale jedno było pewne, nie mogła patrzeć na matkę w takim stanie.

"Proszę, uciekaj stąd. Idź w bezpieczne miejsce, po prostu uciekaj." Usłyszała swoją matkę.

"Tak, mamo, wychodzimy stąd." Ujęła jej policzki.

W tym momencie ktoś wszedł do pokoju, Alexa znowu chwyciła lampkę nocną, rozbiła żarówkę i chwyciła odłamek, jeśli miała umrzeć, lepiej żeby zabiła jednego z nich. Miała zamiar dźgnąć, kiedy usłyszała głos, "Alex? Jesteś tu?"

"Tyler?" Szepnęła.

Szybko podszedł do niej, "Wszystko w porządku?"

"Tak, ale mama nie. Jest ranna. Musimy stąd wyjść."

Spojrzał na jej matkę, która marszczyła brwi, skinął jej głową.

"Nie martw się. Już jesteśmy. Wsparcie jest tutaj. Chodźmy, wyjdźmy stąd." Podniósł obie na nogi.

Wtedy kilka wampirów wtargnęło do pokoju, "Nie tak szybko."

"Naprawdę działają mi na nerwy." Twarz Tylera pociemniała. Stanął przed nimi ochronnie.

"Ty, zabierz ją stąd." Poczuł rękę na ramieniu. "Ja się nimi zajmę." Gabriella spojrzała groźnie na wampiry.

"Ale--" Tyler próbował protestować, ale jej spojrzenie go uciszyło. To były rozkazy Luny i nie miał wyboru, musiał je wykonać.

"Tak." Szybko skinął głową.

"Co masz na myśli? Nie zostawię cię, mamo! I co to za 'tak'? Nigdzie nie idę!" Alexa protestowała.

Nie zważając na protesty córki, odwróciła się do niej plecami i stanęła naprzeciw wampirów. "To coś, czym muszę się zająć. Tyler, zabierz ją stąd."

Tyler podszedł do niej, "Nie waż się." Alexa spojrzała na niego groźnie.

"Przepraszam za to." Podniósł ją i wyskoczył przez okno.

Samochód zatrzymał się przed nimi, "Trochę ci to zajęło." Tyler zakpił z Kevina.

"Zabrałem samochód i tych gówniarzy." Wskazał na nieprzytomnych Connera i Murphy'ego, "naprawdę się nie spieszyłeś."

"Podnosiłem naszą królową, a wiesz, jaka jest uparta." Wskazał na Alexę, która walczyła, aby uwolnić się z jego uścisku. "Tyler, postaw mnie na ziemi! Nie zostawię mojej mamy!"

Krzyknęła.

Westchnął i postawił ją na ziemi, ale gdy tylko miała zamiar biec do domu, Kevin pojawił się przed nią w mgnieniu oka, jej oddech przyspieszył, "J-jak... ty..."

"Bo jestem wampirem." Uśmiechnął się złośliwie i nacisnął coś na jej szyi, "Powinnaś była nas posłuchać, nie musiałbym uciekać się do takich metod." Podniósł nieprzytomną Alexę i posadził ją obok jej dwóch ludzkich przyjaciół.

"On się wścieknie, że tak traktujesz jego królową." Tyler miał przerażony wyraz twarzy.

"Kto mu powie?" Kevin wzruszył ramionami, wsiadając na miejsce kierowcy. "Wsiadaj."

"A Lia?" zapytał Tyler.

"Poszła przygotować się na przyjęcie swoich przyjaciół." Odpowiedział.

Odjechali o świcie.


Alexa biegła przez las, ciemne otoczenie utrudniało jej widzenie. Jej ciało było pokryte ranami, nogi odmówiły posłuszeństwa i upadła na ziemię.

"Mamo!" Krzyknęła. "Lia?" "Conner?" "Kevin?" "Tyler?" Krzyczała, wołając swoich przyjaciół, ale nikogo nie było, tylko ciemność i strach.

Usłyszała wilki wyjąc w oddali, skuliła się, obejmując kolana, jej wzrok powoli dostosowywał się do światła, zauważyła, że jest otoczona przez grupę wilków. "Nie!" Krzyknęła. "Odejdźcie!" Próbowała wstać i biec, ale nogi ją zawiodły.

Panika ogarnęła ją, gdy powoli się zbliżały, poczuła ulgę, gdy w końcu zobaczyła swoją mamę idącą w jej stronę, "Mamo! Dzięki Bogu, że jesteś cała!" Czołgała się do niej i miała ją objąć, gdy nagle zmieniła się w ogromnego wilka.

"Nie!" Krzyknęła.

Obudziła się, dysząc, jej ciało było pokryte potem, "Dzięki Bogu, to był tylko sen!" Westchnęła. "Koszmar."

W tym momencie usłyszała kliknięcie drzwi, "Mamo!" Wstała i pobiegła do drzwi.

"Obudziłaś się?" Zamiast mamy, w drzwiach zobaczyła Lię. "Wszystko w porządku?" Przytuliła ją.

Gdy w końcu uświadomiła sobie, gdzie jest, odepchnęła Lię. Nie obudziła się z koszmaru, żyła w nim, najgorszym koszmarze swojego życia. Przypomniała sobie wydarzenia z ostatniej nocy. Wilki, Wampiry! Najgorsze było to, że ludzie, którym ufała, zdradzili ją, jej przyjaciele byli jednym z nich, nawet jej mama była jednym z nich. Czekaj! Czy to znaczy, że ja też jestem jednym? Nie, gdyby tak było, wiedziałaby o tym, ale czy to znaczy, że jej mama nie była jej prawdziwą matką? To szaleństwo. "To niemożliwe!" Krzyknęła.

"Spokojnie, Alex." Lia próbowała ją uspokoić, ale Alexa odtrąciła jej ręce.

"Nie dotykaj mnie." Krzyknęła.

"Dobrze, nie dotykam. Po prostu się uspokój."

W tym momencie do pokoju weszli Conner i Murphy.

"Alex!" Conner zawołał i pobiegł ją przytulić, ale Alexa zatrzymała go w połowie drogi.

"Nie waż się!" Spojrzała na niego groźnie.

"Przepraszam, że musieliśmy ukrywać przed tobą naszą tożsamość i rozumiem twoją złość, ale Alex, oni są ludźmi. Są równie zaskoczeni jak ty." Lia wyjaśniła.

"Zostawię was samych. Kiedy będziesz gotowa, żeby wysłuchać, zawołaj mnie." Lia wyszła z pokoju ze smutną twarzą.

"Poczekaj! A co z moją mamą?"

"Nie... Nie mogliśmy jej znaleźć, szukamy..." Lia próbowała podejść do niej, ale zatrzymała się, pamiętając jej wcześniejszą reakcję. "Znajdziemy ją wkrótce."

"Możecie proszę wyjść? Chcę być sama... proszę..." Jej głos drżał. Pokój zaczął wirować, a ona zapadła się w ciemność.

Previous ChapterNext Chapter