Read with BonusRead with Bonus

Prolog

Oddzielony od ludzkiej cywilizacji magicznym murem, głęboko w lesie istniał inny świat, w którym mieszkały magiczne stworzenia: gobliny, elfy, wróżki i nimfy, które były prawie na wymarciu i ukrywały się przed większością, czyli 'Wampirami'. Wampiry, które były najpotężniejszymi stworzeniami, świat rządzony przez Króla Wampirów i Radę Wampirów, której członkowie składali się z wampirzych czarowników, czarowników, którzy zostali przemienieni w wampiry przez zawarcie kontraktu z czystokrwistymi wampirami. Wilkołaki, które rywalizowały z nimi siłą i mocami, ich zaprzysiężeni wrogowie, żyli oddzielnie między magicznym światem a ludzkim światem na obrzeżach lasu, wyznaczając swoje własne terytoria.

Na wysokiej górze znajdował się stary zamek, który tej nocy świecił światłami z okazji urodzin Króla Wampirów. Dźwięki świętowania rozbrzmiewały w całym lesie. Nawet ukryte stworzenia wyszły, aby uczcić rocznicę urodzin swojego Króla, tańcząc wzdłuż ścieżki. Zamek był głośny od radości, wszyscy szlachetni Wampiry ustawiali się w kolejce, aby złożyć mu życzenia, wszystkie dziewczęta czekały na jego obecność, były wszystkie wystrojone, aby go zaimponować, dzisiejszej nocy miał wybrać swoją królową.

Kareta zmierzała do zamku, słysząc skrzypienie kół, wszystkie stworzenia wróciły do swoich kryjówek, ogromna brama zamku otworzyła się, aby ją wpuścić, zatrzymała się przed wejściem.

"Spójrz na tych głupców. Przyjechaliśmy trochę późno, a oni ośmielili się myśleć, że mają szansę przeciwko tobie, moja pani?" Dziewczyna pomogła swojej pani z suknią, gdy wysiadała z karety.

"To jest różnica, głupcze, ci bezużyteczni ludzie mają przybyć wcześniej, aby uwielbić naszą." Powiedziała druga.

"Ci nędznicy muszą nauczyć się swojego miejsca, królowa już została wybrana, pozostaje tylko oficjalne ogłoszenie." Dotarli do drzwi zamku. Gdy drzwi się otworzyły, silna obecność przeniknęła ciepłą atmosferę, wszystkie oczy były spuszczone, a służący praktycznie leżeli płasko na podłodze, podczas gdy szlachta kłaniała się jej obecności.

Rebecca Williams weszła do zamku; była córką przewodniczącego Rady Wampirów i najbardziej odpowiednią kandydatką na Królową Wampirów. W innej części zamku panował niepokój; król zniknął ze swoich własnych urodzin. Jego ministrowie wysłali zespół poszukiwawczy.

Adrian był piątym królem świata Wampirów, królowie panowali przez tysiące lat, dopóki nie znaleźli kogoś bardziej godnego tronu, czy to ich syna, wnuka, czy dalszego potomka.

Przodek Adriana rządził przez 3000 lat, aż w końcu urodził się z ciemnymi mocami, mocami przewyższającymi wszystkich innych, tymi samymi mocami, które trzymały innych z dala od niego, i przez całe życie doświadczał samotności. Jedyną osobą, która była w stanie wejść w jego świat, przebijając ciemność wokół niego, była Gabriella Blakesley, należała do potężnego starożytnego klanu wilkołaków rządzonego przez samicę alfę, urodziła się ze znamieniem księżyca, co uczyniło ją samicą alfą wybraną przez samą boginię księżyca.

Kiedy Adrian dotarł na miejsce spotkania, zobaczył Gabrielę wpatrującą się w pełnię księżyca, wokół niej tańczyły wróżki. Uśmiechnął się, patrząc na swoją ukochaną. Jedna z wróżek zauważyła go i zatrzymała się, inne wpadły na nią i po chwili stabilizacji zaczęły się nawzajem karcić. Następnie wszystkie ukłoniły się przed swoim królem. Gabriela wciąż nie zauważyła jego obecności. Dał im znak, żeby odeszły cicho, co też uczyniły. Później podszedł do swojej ukochanej i objął ją od tyłu.

"Sto lat!" Uśmiechnęła się, odchylając głowę do tyłu. Pocałował ją w kark, liżąc jej znak, jego znak na niej, co wywołało u niej dreszcze.

"Jak to? Myślałem, że jesteś zbyt zajęta patrzeniem na księżyc." Westchnął, wdychając jej zapach.

Odwróciła się do niego i nachyliła, by pocałować go krótko w usta. On przyciągnął ją do głębokiego pocałunku, po czym oparł czoło o jej.

"Nie mogę nic poradzić na twoją zazdrość." Uśmiechnęła się, głaszcząc jego policzki.

"Nie rozumiem, co masz z tym księżycem?" Przewrócił oczami. "Zapomnij o tym. Proszę." Wyciągnął rękę.

"Co?" Uniosła brwi.

"Co to za mina? Myślisz, że ci się upiecze? Gdzie jest mój prezent urodzinowy?" Chwyciła jego rękę i poprowadziła ją do swojego brzucha.

Zmarszczył brwi. "To... czy to..."

Pokiwała głową.

Ziemia zadrżała, "Nie strac tego, idioto." Klepnęła go w plecy.

"Kocham cię." Podniósł ją i obrócił się z nią w kółko. "Dziękuję, to jest najlepszy prezent na świecie." Powoli opuszczając ją na ziemię, pocałował ją słodko.

Jego radość nie trwała długo, gdy usłyszał kroki z daleka, "Cholera!" zaklął pod nosem.

"Twoi żołnierze przybyli, wasza wysokość." Uśmiechnęła się gorzko.

"Omówiłem propozycję z radą, nie będziemy musieli spotykać się w tajemnicy. Wkrótce uczynię cię moją królową. Ty, ja i nasze dziecko, będziemy żyli szczęśliwie jak każda inna rodzina." Uśmiechnął się do niej.

"Czy to naprawdę możliwe? Czy ten sen może się spełnić? Tysiące lat wrogości, czy możemy to wymazać?" Zapytała.

"Nasze klany nie walczyły w dawnych czasach. Czyż nie opowiadałaś mi historii o czasach, gdy nasze klany żyły w harmonii?"

"Tak, ale te historie mają dziesiątki tysięcy lat. Teraz są wrogami, polują na siebie nawzajem, to jest ich życie. Boję się, czy będziemy ścigani jak inni, którzy odważyli się kochać członka przeciwnego klanu? Czy nasze dziecko będzie mogło..."

"Ciii." Przerwał jej pocałunkiem, patrząc jej w oczy. "Przyniesiemy zmianę, jestem królem wampirów, a ty moją królową. Mamy wsparcie twojej rodziny, jednego z najpotężniejszych klanów. Nasz sen stanie się rzeczywistością. Wampiry i wilkołaki, oba klany znów się połączą, nie będzie ofiar. Obiecuję." Zapieczętował to pocałunkiem. Kiedy otworzyła oczy, już go nie było.

"Będę czekać." Szepnęła do pustej przestrzeni.

Previous ChapterNext Chapter