




ROZDZIAŁ 6 Trudna decyzja
Tabitha
Po wyjeździe mojego męża z naszej rezydencji, potajemnie uciekłam do miejsca, gdzie czekał na mnie prywatny samolot. Miałam swoją część bogactw, które mój mąż, markiz, przywoził do domu po tym, jak najstarszy brał swoją część.
Podczas gdy mój mąż myślał, że zajmuję się przyziemnymi sprawami, gdy go nie było, studiowałam elektronikę, robotykę, inżynierię, biologię i chemię. Trenowałam walkę z wykwalifikowanymi mistrzami, aby upewnić się, że jestem odpowiednio przygotowana na dzień, kiedy stanę przeciwko swojemu rodzajowi. W wolnym czasie prowadziłam badania i śledziłam liczne wilki na całym świecie. Komunikowałam się z niektórymi wilkami, które mogłyby być sojusznikami Czarodziejki, gdy osiągnie odpowiedni wiek, jednak zachowywałam swoją tożsamość w tajemnicy.
Mój mąż był bezwzględnym zabójcą, ale niezwykle lekkomyślnym. Nie obchodziło go, czy zostanie zauważony przez ludzi, o ile wykonał zadanie. Chociaż twierdził, że unika zabijania niewinnych, to gdy otrzymał cel, nie myślał o konsekwencjach swoich działań. Zawsze pozostawiał za sobą serię przypadkowych ofiar. Nie zgadzałam się z tym, jednak najstarszy to pochwalał, a nawet jeśli reszta szlachty tego nienawidziła, nie mogli nic zrobić. Markiz był krewnym najstarszego. Bycie spokrewnionym krwią było najwyższą wartością w Twierdzy Wschodniego Klasztoru.
Poleciałam bezpośrednio do Cebu na Filipinach. Miałam podejrzenia, że potomek Turnera ukrył się w tym małym kraju, ponieważ niebieska gwiazda Aludra nieustannie unosiła się nad nim od czasu, gdy pojawiła się po setkach lat. Zatrudniłam kilku szpiegów rozproszonych po archipelagu, aby pomogli mi zlokalizować krewnych Turnera. Wilki, mimo że starały się ukryć, zawsze niedoceniały zdolności wampirów do polowania na swoją ofiarę. Po nawiązaniu relacji z miejscowymi, wilki bardzo ułatwiały mojemu rodzajowi zdobywanie informacji i dowiadywanie się, kim są.
Jeden z dostawców paczki Turnera był moim szpiegiem. Był to ludzki najemnik i robił wszystko, o co go poproszono, pod warunkiem, że cena była odpowiednia. Podsłuchiwał rozmowy mężczyzny o imieniu Owen ze swoim szefem Jamesem. Owen czasami się zapominał i nazywał Jamesa Alfą. Jeden problem polegał na tym, że podejrzewałam, iż mój szpieg również sprzedaje informacje mojemu mężowi. A mając takie informacje, wiedząc, że mój mąż jest tak hojny, mój szpieg mógłby stać się bardzo bogaty.
Dotarłam przed moim mężem. Zatrzymał się na krótko w Manili, zanim udał się do Cebu. Nienawidził tropików, jednak stworzył tu biznes jako przykrywkę do eksportu ludzi do naszej twierdzy. Filipiny miały jedną rzecz, która była bardzo obfita i która interesowała mój klasztor. Było tu wielu bezdomnych, ludzi, których nikt by nie zauważył, gdyby zniknęli. Ponieważ kraj był mały, przeludniony, a większość jego obywateli biedna, mój mąż wykorzystywał ten fakt na swoją korzyść. Czysta krew może nie być istotnym towarem dla ludzkiej rasy, ale dla nas wampirów to złoto.
Prowadziłam obserwację z dachu Świątyni, położonej niedaleko kamienicy podejrzanego potomka Turnera. Musiałam mieć dobry widok i punkt obserwacyjny. Kiedy tam byłam, poczułam charakterystyczny zapach wilka.
"Alpha James, nie ma innego sposobu, aby zdobyć artefakt, którego tak długo szukaliśmy. Wiesz tak samo dobrze jak ja, że bez niego nie możemy prowadzić wojny z krwiopijcami. Według markiza, Król Krwi jest gotów zaoferować go jako zapłatę, pod warunkiem, że zostanie przelana krew potomka Turnera," powiedział męski głos tuż pod mną. Brzmiał znajomo. Przesunęłam się w stronę krawędzi dachu, próbując zobaczyć, z kim rozmawia James Turner, ale nie udało mi się go dostrzec.
"Ale ja nie mogę zostawić mojej rodziny. Moja córka... ona jest jeszcze młoda," powiedział James Turner.
"A jednak musisz. Prywatny odrzutowiec czeka na twoją partnerkę i córkę. Zostaną przewiezione w bezpieczne miejsce. Kiedy nadejdzie czas, wyślę jej miecz i dokończę to, co zaczęliśmy setki lat temu." Mężczyzna zrobił pauzę. "Niestety, to trudna decyzja, ale musisz ją podjąć teraz. Będą tu za godzinę. Masz czas, aby zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie, inaczej wszystko przepadnie. Zrób to dla całego rodzaju wilków."
Kiedy zobaczyłam liczne motocykle zbliżające się do kamienicy, zaczęłam się denerwować. Mój mąż przyprowadził całą armię, podczas gdy ja byłam sama. Kiedy mężczyźni zajęli pozycje na rogu ulicy, zdecydowałam, że mogę uratować tylko Czarodziejkę. Niestety, mimo że bardzo chciałam, nie mogłam uratować wszystkich.
Po tym jak strzelanina ustała, wyciągnęłam wilka z samochodu. Byłam szybka, jedna z najszybszych wśród moich w neofickim szkoleniu. Mój mąż i jego ludzie nie zauważyli, że zabrałam wilka. Był zajęty próbą identyfikacji wilków w pierwszym samochodzie, podczas gdy jego ludzie gonili za SUV-em, który uciekł z miejsca masakry.
Wilk płonął i krwawił od srebrnych kul, które utkwiły w jego ciele. Zabrałam go do najbliższego domu z dużym podwórkiem, aby móc z nim porozmawiać.
"Gdzie jest dziecko? Czy to córka?" zapytałam go, gdy usadziłam go pod dużym drzewem.
Spojrzał na mnie z pogardą. "Nie odpowiem na twoje pytania, krwiopijco."
"Nie masz wyboru, Wilku. Jestem twoją jedyną nadzieją. Może jestem wampirem, ale nigdy nie chciałam nim być. Zanim zostałam przemieniona, obiecałam mojej najlepszej przyjaciółce Leonorze, Lunie Alphy Henleya Turnera, że będę chronić Czarodziejkę, jeśli się urodzi. Mój mąż zamierza zabić ją i twoją partnerkę. Nie pozwolę na to, zapewniam cię." Pochyliłam się i położyłam rękę na jego ramieniu. Chciałam, żeby wiedział, że może mi zaufać. "Teraz powiedz mi, Alpha James Turner, czy to córka, którą spłodziłeś?"
Spojrzał na mnie niepewnie, ale po chwili wpatrywania się w moje oczy, dostrzegł prawdę w moich słowach. "T-tak. Pośpiesz się, oni są w drodze na lotnisko." Wyjął pierścień z kieszeni. "Jeśli mój Beta nie uwierzy w twoje zamiary, użyj tego. To dowód, że dałem ci swoje przyzwolenie. Proszę, błagam cię. Chroń moją Szafir," powiedział. "Powiedz jej, że ją kocham i zawsze będę przy niej."
"Zrobię to, Alfie James Turner. Możesz być pewny, że będę ją chronić, aż nadejdzie czas." Wziąłem pierścień i ścisnąłem jego dłoń, aby dodać mu otuchy. Wiedziałem, że umiera. "Niech Bogini Księżyca będzie z tobą," powiedziałem.
Skinął głową, akceptując swój los. "D-dziękuję," wyszeptał.
Puściłem jego rękę i pobiegłem do motocykla, który zostawiłem poza okolicą wzgórz. Założyłem kask i ruszyłem w stronę lotniska, mając nadzieję, że zdążę na czas do Czarodziejki.
Gdy lawirowałem przez ruch uliczny, zauważyłem dwóch ludzi Markiza pędzących na motorach przede mną, ścigających czarne SUV.
Kiedy wjechaliśmy na most, wyciągnąłem broń załadowaną kołkami i przyspieszyłem, aby zbliżyć się do tego, który był z tyłu. Wycelowałem broń w jego serce i pociągnąłem za spust. Kołek poleciał w powietrzu i trafił wampira, zamieniając go w pył, a jego teraz bezkierowcowy motocykl uderzył w latarnię na skraju mostu. Jego zszokowany towarzysz zwolnił, żeby sprawdzić, co się stało, więc przyspieszyłem i wycelowałem broń w niego, upewniając się, że nie chybię. Kilkakrotnie pociągnąłem za spust, a kilka kołków przebiło jego klatkę piersiową. Natychmiast zamienił się w popiół, który został szybko rozwiany przez wiatr. Jego motocykl rozbił się o wysepkę na środku mostu, powodując nagłe zatrzymanie kilku pobliskich pojazdów. To wywołało ogromny zator.
Zwolniłem i podążałem za SUV-em na rampę lotnictwa ogólnego dla prywatnych samolotów. Kiedy przejechali przez ochronę przy wejściu, zatrzymałem się w bezpiecznej odległości, wyłączyłem światła i zdjąłem kask. Zauważyłem, do którego hangaru wjechali, i zdecydowałem, że lepiej będzie obejść ochronę pieszo. Zszedłem z motocykla i szybko przebiegłem przez wejście, mijając ochronę, w stronę hangaru, do którego weszli. Słuchałem uważnie. Wewnątrz hangaru rozlegały się krzyki mężczyzn.
"Luna, Luna nie żyje," usłyszałem przerażenie w głosie mężczyzny.
"Beta, jesteś ranny," zawołał inny.
Zdecydowałem, że czas się ujawnić. Wszedłem do hangaru z rękami uniesionymi nad głową, aby pokazać, że nie mam złych zamiarów. Wilki instynktownie otoczyły samochód, częściowo przemieniając się w swoje wilcze formy. Ich oczy zmieniły kolor na ciemnożółty, kły wystawały z ust, a paznokcie wydłużyły się w szpony.
"Zidentyfikuj się," krzyknął jeden z nich. Czułem jego aurę Gamma emanującą z jego ciała.
"Jestem markiza Tabitha Acheron, żona markiza Stefana Acherona. Nie mam złych zamiarów. Jestem tutaj, aby chronić Czarodziejkę," powiedziałam.
"Dlaczego mielibyśmy ci wierzyć, Krwiopijco?"
"Gdybym chciała cię zabić, już bym to zrobiła, Wilku," odpowiedziałam. "Zapytaj swojego Betę. To ja zabiłam ludzi markiza. Tych, którzy ścigali ich na motocyklach," dodałam.
"Odpuśćcie, ludzie," powiedział Beta Alfy Turnera, podchodząc do mnie z ręką przy ranie. Wyglądał blado. Oczywiście stracił dużo krwi. "Dlaczego tu jesteś, markizo Tabitho?"
"Ponad sto lat temu złożyłam przysięgę Lunie Leonorze Turner, partnerce Alfy Henleya Turnera, że będę chronić długo wyczekiwaną kobiecą potomkinię klanu Turnerów. Leonora zmarła w moich ramionach. Była moją najlepszą przyjaciółką," wyjaśniłam. "Nie ma dnia, żebym nie pamiętała jej ostatniego życzenia. Jestem tutaj, aby spełnić moją przysięgę." Wyciągnęłam chusteczkę, którą zawsze miałam przy sobie, i pokazałam Becie Alfy Turnera imię wyszyte na delikatnym kawałku białego materiału.
"Luna nie żyje, a ja...," Beta przerwał, "ja też umieram. Niestety, Alfa James jest teraz z Boginią Księżyca. Nie wiem, komu mogę zaufać. Dziecko musi przeżyć, inaczej wilczy ród czeka zagłada."
"To dziecko nie może być mesjaszem, za jakiego je uważacie," powiedział Gamma. Wszyscy spojrzeli na niego, zaskoczeni, że nam przerwał. Trzymał małą dziewczynkę w ramionach. "Rozmawiałem z markizem. Nie będzie nam przeszkadzał, jeśli damy mu to, czego chce. Zakładam, że markiz pragnie tego dziecka bardziej niż czegokolwiek."
Wyciągnęłam pierścień, który dał mi Alfa James Turner, z kieszeni. "Beto, mam pierścień Alfy Jamesa Turnera. Udało mi się uratować go z samochodu, niestety, jego rany były rozległe. Nie wierzcie, powtarzam, nie wierzcie mojemu mężowi. Kiedy zabije dziewczynkę, będzie kontynuował zabijanie was wszystkich, a potem przystąpi do zabicia złotookiego wilka. Krążą plotki, że dziecko przeżyło masakrę Lorda Zbuntowanych. Kiedy ona umrze, wilczy ród stanie się bezbronny. Dajcie mi dziecko, a obiecuję, że przygotuję ją na to, co nadchodzi," błagałam. Chciałam nazwać Gammę zdrajcą, ale wiedziałam, że oni nazwaliby mnie tak samo.
Beta spojrzał na pierścień w mojej ręce i westchnął. "Skąd to masz?"
"Alfa James Turner dał mi ten pierścień, aby udowodnić, że dał mi swoją zgodę." Podbiegłam do wilka, który trzymał dziecko. "Daj mi dziecko. Mam samolot w gotowości. Dziecko musi przeżyć."
"NIE! Mam dość ukrywania się w jakimkolwiek zapomnianym przez Boga kraju. Chcę wrócić do domu! Markiz przysiągł, że da mi wolny przejazd, jeśli dam mu to, czego chce."
Chciałam uderzyć go w twarz, żeby zabrać dziecko, ale dźwięk strzałów, które wybuchły tuż za hangarem, zmusił nas wszystkich do ukrycia się.