




ROZDZIAŁ 3 Księżycowy Nowy Rok w Wyroczni
Drew
Stany Zjednoczone
"Na schody, Drew. Idź już. Wyrocznia czeka na ciebie," powiedziała moja mama, prowadząc mnie w górę stu schodów w kierunku świątyni. Potrząsnąłem głową z oburzeniem. Nie chciałem wspinać się po schodach.
"Nie, mamo. Nie chcę. Jest tyle schodów. Będę zmęczony później," jęknąłem. "A Wyrocznia... ona mnie przeraża. Przypomina mi wampira z opowieści babci."
"Drew, wiesz, że wampiry nie istnieją," powiedziała mama, poprawiając kołnierzyk mojej czerwonej koszulki polo. Pochyliła się i przeczesała palcami moje niesforne brązowe włosy, żeby wyglądały schludnie. Po kilku próbach zrezygnowała, a frustracja odmalowała się na jej zwykle spokojnej twarzy.
"Drew, robimy to raz do roku, każdego roku. I za każdym razem, ZAWSZE, sprawiasz mi trudności. Nie proszę cię, żebyś to robił codziennie. Tylko ten jeden raz, w dniu Nowego Roku Księżycowego," skarciła mnie mama, wstając.
Kiedy skończyłem pięć lat, mama zaczęła mnie zabierać do wyroczni. Podczas poprzednich wizyt wyrocznia patrzyła na moją dłoń i mówiła, że nie widzi niczego wyjątkowego w mojej przyszłości. Nie rozumiałem, dlaczego mama chciała, żebym ją znowu odwiedził. Miałem wyraźne przeczucie, że ten Nowy Rok Księżycowy nie będzie inny. Przypomni mi tylko, jak mało znaczący naprawdę jestem. Wyrocznia miała rację; byłem tylko pulchnym ośmiolatkiem, który wolał przebywać w kuchni niż na zewnątrz.
Powoli wspinałem się po schodach do świątyni. Od czasu do czasu spoglądałem za siebie na mamę, mając nadzieję, że zmieni zdanie, ale za każdym razem miała tę samą surową minę. W połowie drogi westchnąłem i zaakceptowałem swój los. Mama nie zamierzała ustąpić. Musiałem iść do wyroczni.
Po tym, co wydawało się wiecznością, w końcu dotarłem na szczyt schodów i ruszyłem w stronę wejścia do świątyni. Łysy staruszek w czerwono-złotych szatach czekał na mnie, aby pomóc mi w obmyciu rąk i stóp przed wejściem do świątyni. Umyłem ręce w umywalce przy wejściu, potem zdjąłem sandały, żeby staruszek mógł polać wodą moje stopy. Po osuszeniu rąk i stóp wszedłem do świątyni i skierowałem się w stronę pokoju przewodnictwa.
Cieszyłem się, że świątynia była prawie pusta. Tłum ludzi, którzy przyszli powitać nowy rok, uczestnicząc w nocnym nabożeństwie, już odszedł. Chmury dymu z licznych zapalonych kadzideł, ofiarowanych przez wiernych w nadziei na pomyślność, zaczęły się rozpraszać, ale nadal czułem słodki jaśminowy zapach kadzideł unoszący się w powietrzu.
Zatrzymałem się przed białymi drzwiami pokoju porad i niepewnie zapukałem, czekając na pozwolenie od wyroczni, by wejść.
„Wejdź,” powiedział chrapliwy głos z wnętrza. Wziąłem głęboki oddech, przekręciłem gałkę drzwi i wszedłem do pokoju. Na czerwonej poduszce przed niskim drewnianym stołem siedziała wyrocznia.
Wyglądała tak samo. Jej twarz była pomarszczona i zmęczona, ramiona opadnięte, znużone i wyczerpane, włosy w kolorze soli i pieprzu były związane w ciasny kok, a paznokcie ciemne od starości. Miała na sobie czerwoną szatę, a jedyną ozdobą był jadeitowy bransoletka na jej cienkim nadgarstku.
„Och, to znowu ty. Przychodzisz tu co roku i co roku twoje wróżby są takie same. Wrzuć pieniądze do koszyka, zapal kadzidło i zaczynajmy,” powiedziała, kręcąc głową z powodu mojej głupoty. Chciałem jej powiedzieć, że przychodzę tu z powodu mojej matki, która myśli, że robiąc to samo w kółko, może uzyskać inny wynik. To nie ja, to ona. Ale nie chciałem zawstydzać mojej matki.
Po wrzuceniu pieniędzy do koszyka i zapaleniu czerwonego kadzidła, usiadłem na poduszce naprzeciw niej i położyłem dłonie na stole, wnętrzem do góry. Wzięła moje ręce w swoje i śledziła linie na jednej z moich dłoni palcem.
„Hmmmm, wydaje się, że od ostatniego razu coś się zmieniło.” Spojrzała na drugą dłoń z zaskoczonym wyrazem twarzy. „Będzie wiele niebezpieczeństw na twojej drodze do znalezienia prawdziwej miłości, ale z nią je pokonasz,” powiedziała niedbale. Miłość? Z nią? O czym ona mówiła?
„Nie rozumiem, Pani Wyrocznio. Dlaczego moje wróżby tak drastycznie się zmieniły?” zapytałem nieśmiało, mając nadzieję, że mi odpowie.
„To może oznaczać tylko jedno, dziecko. Zostałeś pobłogosławiony przez bogów i boginie,” odpowiedziała bezmyślnie, nadal studiując moje dłonie. „Wraz z twoim wzrostem przyjdzie bogactwo i dobrobyt, nawet po...” Jej głos nagle zanikł, jakby coś przede mną ukrywała. Miałem zamiar ją o to zapytać, ale nagle ujęła moje dłonie w swoje i uniosła twarz ku sufitowi, zamykając oczy.
„O mój Boże!” Wykrzyknęła, puszczając moje ręce. Podskoczyłem na poduszce, zaskoczony jej reakcją.
„Co się stało, Pani Wyrocznio? Co pani zobaczyła?” zapytałem niespokojnie. Chciałem wiedzieć, co zobaczyła, ale też bałem się, jaka może być jej odpowiedź.
„Widziałam twoje sny, dziecko,” powiedziała, otwierając oczy i patrząc na mnie. „Jak długo masz te sny?” To było to, co zobaczyła? A ja myślałem, że to coś gorszego.
"Około sześciu miesięcy temu," odpowiedziałem.
"Czy twoi rodzice wiedzą? Twój ojciec?"
"Powiedziałem mamie i babci. Mama powiedziała, że to tylko faza, ale babcia zapisała mnie na sztuki walki i trening bojowy. Mój ojciec jest teraz w Azji, zajmuje się interesami, a ja studiuję tutaj," odpowiedziałem.
Wyrocznia wyciągnęła rękę, podniosła mój podbródek swoimi palcami i spojrzała mi intensywnie w oczy. Poczułem się nieswojo pod jej przenikliwym spojrzeniem i chciałem odwrócić twarz, ale nie mogłem się ruszyć. Na szczęście, po kilku chwilach jej oczy złagodniały i puściła mój podbródek. "To naprawdę ty!" Spojrzałem na nią zdziwiony. Co miała na myśli?
Wstała z miejsca, podeszła do mnie i ukłoniła się. "Mały mistrzu, możesz szukać mojej rady w każdej chwili. Jeśli nasze ścieżki się przetną w przyszłości, przysięgam ci pomóc. Teraz musisz iść. Nikomu nie mów o swoich snach i o tym, co się tu wydarzyło. Ale, mały mistrzu, pamiętaj moje słowa, musisz ją znaleźć, zanim będzie za późno. Ona i ten o złotych oczach są kluczowi do ocalenia ludzkości. Wiem, że los was połączy, ale nawet los nie ma kontroli nad złem, które czai się w mroku. Niech cię błogosławią we wszystkich twoich przedsięwzięciach."
Wyszedłem z pokoju wyroczni, wstrząśnięty wszystkim, co powiedziała. Muszę znaleźć dziewczynę i pokonać wiele niebezpieczeństw. Spojrzałem na zamknięte drzwi. Powiedziała, że widziała moje sny. Śniłem o armii krwiopijców i pięknej kobiecie z niebieskimi oczami oraz wysokim przystojnym mężczyźnie z ogromnymi bicepsami i wyrzeźbionymi mięśniami brzucha, walczących ramię w ramię przeciwko armii krwiopijców. Czy wyrocznia wierzy, że krwiopijcy są prawdziwi?
Pokręciłem głową i pospiesznie ruszyłem w stronę wejścia do świątyni, aby założyć sandały. Krwiopijcy nie są prawdziwi. Gdyby byli, populacja ludzkiej rasy by się zmniejszyła. Powinienem poprosić babcię, żeby przestała opowiadać mi historie o krwiopijcach i zamiast tego czytała mi bajki na dobranoc.
Moja mama czekała na mnie na dole schodów z szerokim uśmiechem na twarzy. Wiedziałem, że jest ze mnie dumna, że poszedłem do wyroczni sam.
"Byłeś tam dość długo. I co? Co ci tym razem powiedziała?" zapytała mama, klękając na jedno kolano, aby poprawić mi koszulę.
"Że się zakocham i będę bogaty," powiedziałem, wzruszając ramionami. "Nie miałem serca powiedzieć jej, że już jesteśmy bogaci." Mama zaśmiała się, poczochrała mnie po włosach z czułością i wstała.
"Chodźmy na makaron. Znam miejsce, które serwuje najlepszy makaron biangbiang, a ponieważ to Nowy Rok Księżycowy, możesz zjeść tyle ciastek z wróżbą, ile chcesz," powiedziała, podając mi rękę. "Możesz nawet dać kilka swojemu przyjacielowi, Aleksandrowi."
Wzięłam jej rękę i uśmiechnęłam się do niej, słowa Wyroczni zostały zapomniane przy wzmiance o jedzeniu. Moja matka zawsze wiedziała, czego chcę.
Nie wiedziałam jeszcze, że nasza wspólna przyszłość zostanie brutalnie przerwana.
Wyrocznia
Starożytna przepowiednia jest prawdziwa. On przyjdzie, znając światy wokół siebie, przeznaczony do połączenia się z Czarodziejką, a razem z wilkiem o złotych oczach sprowadzą przeklętych z powrotem do zła, z którego się wywodzili.
Widziałam jego przyszłość. Z czasem wróci do kolebki cywilizacji, gdy znajdzie swoją wybrankę w perle mórz orientu.
Wzięłam moją laskę, wyszłam z pokoju i udałam się na dziedziniec, gdzie znajdowało się biuro naszego mistrza kapłana. Zapukałam trzy razy, aby dać znać, że to ja. Drzwi otworzyły się, a mistrz kapłan wprowadził mnie do środka. Pomógł mi usiąść na krześle, zanim przemówił w naszym języku.
"Co odkryłaś, Wyrocznio?" zapytał.
"Starożytna przepowiednia o Czerwonym Smoku... jest prawdziwa!" wykrzyknęłam. Miałam zamiar powiedzieć więcej, gdy podniósł rękę, aby mnie uciszyć.
"Nie mów mi więcej, Wyrocznio. Im mniej wiem, tym lepiej. Wyjedziesz o świcie," powiedział mi. "Otrzymałem wiadomość, że książę ma tu przybyć. Jednak poinformowano mnie, że jego samolot zatrzyma się na Filipinach. Moje najgorsze obawy się potwierdziły."
Zatkało mnie z szoku. "Oni wiedzą! Mistrzu Kapłanie, jak to możliwe? Byli chronieni przez nasze szeregi przez dwa pokolenia."
"Znacie odpowiedź na swoje pytanie, Siostro. Czarodziejka znów żyje. Gwiazdy ustawiły się kilka lat temu, aby powitać jej narodziny, tak jak niedawno, aby powitać narodziny wilka o złotych oczach," wyjaśnił. "To nie jest tajemnicą. Jednak masz rację, myśląc, że musi być zdrajca. Dlatego musisz wyjechać. Zarezerwuję ci bilet na samolot do Manili z przesiadką do Cebu. Wiesz, gdzie ich znaleźć. Upewnij się, że Czarodziejka przeżyje." Skinęłam głową. Byłam uzbrojona i gotowa do walki.
"Zadzwonię wcześniej i poproszę kapłankę, aby na mnie czekała," powiedziałam.
"Nie. Nie mogą wiedzieć o twoim przyjeździe. Przykro mi, Siostro Wyrocznio, ale musisz walczyć sama. Poszedłbym z tobą, ale obawiam się, że ktoś nas obserwuje. Ciebie jednak nie będą podejrzewać. Dla nich jesteś tylko starą kobietą, która za pieniądze przepowiada ludziom przyszłość. Teraz idź do domu i pakuj się lekko. Nie wzbudzaj podejrzeń co do swoich planów wyjazdu."
Skinęłam głową i opuściłam jego biuro. Musiałam się spieszyć na Filipiny. Masakra była nieunikniona.