Read with BonusRead with Bonus

ROZDZIAŁ 1 Niebieska Gwiazda pojawia się ponownie

Tabitha

Początek XXI wieku

Siedziałam w swojej wieży strażniczej, czekając, aż księżyc wzniesie się najwyżej na czarnym, bezchmurnym niebie. Gdy księżyc osiągnie swój najwyższy punkt, rozpocznę poszukiwania odpowiedzi, których wszyscy pragną.

Wzięłam szczotkę do włosów, która leżała obok mnie na toaletce, i zaczęłam czesać swoje długie, brązowe, falowane włosy. Właściwie nie musiałam tego robić, ale dawało mi to coś do roboty, gdy się nudziłam. Na pierwszy rzut oka wyglądałam całkiem młodo i mogłam uchodzić za młodą damę lub kwitnącą młodą kobietę, gotową do ślubu i może do rodzenia dzieci. Jednak gdy tylko się odezwałam, moja dojrzałość była oczywista dla wszystkich. Nie byłam kwitnącą młodą damą, lecz starą i wyczerpaną kobietą, która każdej nocy tęskniła za wiecznym odpoczynkiem.

Nieśmiertelność to przekleństwo. Od ponad stu lat obserwowałam niebiosa, szukając znaków, symboli, niezgodności czy wariacji, czegokolwiek, co mogłoby coś znaczyć. Chciałam przestać, uciec i skończyć z tym przeklętym, nudnym życiem, ale złożyłam obietnicę umierającej przyjaciółce i tej obietnicy dotrzymam.

Pamiętam ten moment, jakby to było wczoraj. Zostaliśmy zasadzki, otoczeni i przewyższeni liczebnie przez nieznanego wroga. Zanim zostałam pojmana, trzymałam ją w ramionach, patrząc w jej piękne orzechowe oczy.

"O-oni cię nie zabiją, T-tabitha. T-ty nie jesteś w-wilkiem," mówiła z trudem, drżąc z powodu rany. Długi srebrny sztylet przebił jej bok.

"Ciiiii, Leonora, wyciągnę sztylet i zszyję cię," powiedziałam jej. Owinęłam palce wokół rękojeści sztyletu, aby uwolnić ją od bólu.

"N-nie, Tabitha. B-bogini K-księżyca przemówiła. To mój c-czas," wyszeptała. Zaczęłam płakać. Była moją najdroższą przyjaciółką. "N-nie płacz, moja przyjaciółko. Wszystko n-nie jest stracone. Czarodziejka, ona narodzi się ponownie. M-moja potomkini żyje, aby uczynić ją rzeczywistością. O-obiecaj mi, że gdy nadejdzie ten czas, b-będziesz tam, aby jej p-pomóc," powiedziała, a łza spłynęła po jej policzku. Jej? Ale jej dziecko było synem. Zignorowałam jej błąd, wierząc, że majaczy.

"Obiecuję, Leonora. Obiecuję ci, że zrobię wszystko dla niego," obiecałam ze łzami w oczach.

"Jej, Ta-tabitha. W-idzę cię w jej p-przyszłości." Jej oczy były lekko przymknięte i patrzyła w przestrzeń. "Kocham-..." Nie dokończyła, co chciała powiedzieć. Jej ramię opadło na bok, a głowa bezwładnie spoczęła na moich kolanach.

"Ja też cię kocham, Leonora... zawsze będziesz moją najlepszą przyjaciółką." Przytuliłam jej głowę do swoich ramion i pocałowałam jej czoło na pożegnanie. To był ostatni raz, kiedy ją widziałam, bez życia na śniegu.

Zostałam wyrwana od jej ciała przez wroga. Wierzgałam i krzyczałam, próbując uwolnić się od mojego oprawcy, ale mieli wobec mnie plany.

"To ona, o której mówią, że potrafi czytać gwiazdy," powiedział mój oprawca. Zanurzył nos w moich włosach. "Zaskakujące, Panie, jest człowiekiem." Wysiliłam się, aby unieść głowę i spojrzeć na tego, do kogo mówił. Był to wysoki mężczyzna, w królewskich szatach, odpowiednich dla szlachty.

"Zamknijcie ją w mojej wieży, nieskalaną. Niech służki wyszorują ją, aż będzie nieskazitelna," rozkazał mężczyzna w królewskim stroju swoim ludziom, jednocześnie kładąc rękę na moim podbródku i unosząc moją twarz, aby lepiej się przyjrzeć. "Jest piękna. Uczynię ją moją żoną."

Próbowałam się uwolnić, żeby znaleźć potomka Leonory, ale bogowie i boginie mieli inne plany.

Zostałam zamknięta w wieży, z małym oknem, przez które mogłam patrzeć na niebo. Pierwszej nocy księżyc świecił tak jasno, bez ani jednej chmury na niebie. Czekając na mężczyznę, którego słowa przywiodły mnie do mojego więzienia, zasnęłam, a gdy się obudziłam, on był w moim pokoju, jego krwistoczerwone oczy błyszczały w cieniu mojego pokoju.

"Gdzie jest chłopak Turner, człowieku?" zapytał, a jego głos odbijał się echem w moim więzieniu.

"Nie wiem," odpowiedziałam z oburzeniem. Uśmiechnął się do mnie złośliwie.

"Nie ma miejsca na ziemi, gdzie mógłby się ukryć, człowieku." Wzruszył ramionami. "Nie jestem typem, który zabija niewinnych, ale obawiam się, że mój Król nie ma takich skrupułów. Robię, co mi każe. Ale w tym przypadku, skoro to nie mój Król ma zabijać, będzie musiał poczekać." Podszedł do mnie, starannie unikając promieni słonecznych. "Jest sposób, aby twoje wspomnienia stały się moimi, ale czuję, że powinienem poczekać, aż osiągniesz pełnoletniość, moja słodka."

Zostałam przemieniona, gdy skończyłam osiemnaście lat, jako prezent ślubny od mojego zimnego, bezwzględnego męża. Sprawiło to, że przez wiele lat unikałam obchodzenia urodzin i jakichkolwiek innych świąt. Mój rodzaj nie zasługiwał na szczęście, jednak mimo że chciałam, aby wszyscy czuli się tak pusto jak ja, trzymałam język za zębami. Nie chciałam ściągnąć na siebie gniewu mojego rodzaju. Nie mogłam jeszcze umrzeć.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, mój rodzaj wędruje po ziemi od czasów, gdy wielcy bogowie i boginie swobodnie chodzili wśród nas. Wszystko zaczęło się od jednego mężczyzny, który zakochał się w niewłaściwej kobiecie. Bóg, którego dziewica była obiektem miłości tego człowieka, przeklął go, aby nigdy nie czuł ciepła słońca na skórze, bo inaczej zginie. Jedna z bogiń, po udowodnieniu jego lojalności wobec niej, obdarzyła go wszystkimi umiejętnościami wielkiego łowcy. Inny bóg zabrał jego duszę, dając mu nieśmiertelność. Po wszystkim, przez co przeszedł, on i miłość jego życia, mimo prób, nigdy nie mogli być razem. W swojej samotności postanowił stworzyć wielu takich jak on, przeklętych, by wędrować po ziemi jako żywe trupy przez całą wieczność, wszystko w imię towarzystwa.

Stałam i spoglądałam przez ogromne okna, aby sprawdzić pozycję księżyca. Zerknęłam na zegar, aby sprawdzić godzinę i zapisałam ją w swoim dzienniku.

"No dobrze, zobaczmy," powiedziałam do siebie, regulując teleskop. Wiem, że konstelacje nigdy nie zmieniają swoich pozycji, ale relacje między ich najjaśniejszymi gwiazdami oraz innymi najjaśniejszymi obiektami na niebie zawsze mają jakieś powiązanie. Tak jak para w związku czerpie siłę od siebie nawzajem, tak samo jest z gwiazdami. Tworzy to energię, która przepływa przez cały wszechświat i to właśnie z tej energii czerpię swoje przewidywania.

Jednakże każdej nocy szukam tylko trzech gwiazd, a z tych trzech, jednej szczególnej... Niebieskiej Gwiazdy Aldury. Minęły setki lat, a Niebieska Gwiazda Aldury nie pojawiła się. Według partnera Leonory, Alfa Henleya Turnera, niebieska gwiazda była widziana, gdy Czarodziejka wędrowała po ziemi, jednak zniknęła, gdy Czarodziejka popadła w niełaskę u Bogini Księżyca. Wierzono, że Czarodziejka została przeklęta przez Boginię Księżyca, a to przekleństwo może złamać jedynie córka.

Myślałam, że to tylko bajka, opowieść na dobranoc, którą Leonora powtarzała swojemu synowi. Ale z drugiej strony, Leonora była wilkiem, a my obie byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Ja, człowiek, i ona, wilk... bardzo nietypowa para.

Byłam zaskoczona, gdy mój mąż poprosił mnie, abym wypatrywała Niebieskiej Gwiazdy Aldury. Zachowałam kamienną twarz i ukryłam swoje zdziwienie.

"Dlaczego właśnie ta gwiazda, mężu?" zapytałam ciekawie. Co on wiedział o Niebieskiej Gwieździe Aldury?

"Ta gwiazda, jeśli się pojawi, żono, oznacza, że Czarodziejka narodziła się ponownie," wyjaśnił mój mąż. "Prawie zniszczyła nasz rodzaj setki lat temu, gdy ta gwiazda świeciła jasno na niebie. Jednakże, zlekceważyła Króla, co doprowadziło do jej upadku. Obawiam się, że jeśli Czarodziejka się odrodzi, nie popełni tych samych błędów i my, żono, wyginiemy. Więc rób, co ci kazano, i natychmiast mi zgłoś, jeśli kiedykolwiek zobaczysz tę gwiazdę na niebie. Obawiam się, że jest to możliwe, ponieważ nie mogliśmy znaleźć dziedzica Henleya Turnera."

"Co masz na myśli, mówiąc, że jest to możliwe? Co ma do tego syn Alfa Henleya Turnera?" Potrzebowałam więcej informacji.

"Wierzono, że Czarodziejka została przeklęta. Nie miała córki, tylko syna, z Alfa Benedykta Turnera. Twój Alfa Henley jest potomkiem długiej linii synów. Król wierzy, że los Czarodziejki wkrótce się zmieni." Kiwnęłam głową, wreszcie rozumiejąc, dlaczego Alfa Henley zawsze powtarzał tę historię. Był potomkiem Czarodziejki.

Od tego czasu bacznie obserwowałam niebo, mając nadzieję, że pewnego dnia Niebieska Gwiazda Aldury ponownie się pojawi, abym mogła spełnić obietnicę daną Leonorze.

Każdego dnia przez sto lat szukałam. Każdego dnia przez sto lat modliłam się, miałam nadzieję i marzyłam. Każdego dnia przez sto lat byłam rozczarowana, gdy nie widziałam niczego.

Aż do teraz.

Podniosłam wzrok od okularu teleskopu, mrugnęłam, pochyliłam się i ponownie spojrzałam, aby potwierdzić. Rzeczywiście, Niebieska Gwiazda Aldury ponownie pojawiła się na nocnym niebie, choć dość słabo. Obok niej była czerwona gwiazda i biała gwiazda; czerwona gwiazda była wspomniana w przepowiedni o niespodziewanym bohaterze, a biała gwiazda symbolizowała wilka o złotych oczach, który jest przeznaczony do zjednoczenia wszystkich wilków.

Trzy gwiazdy były wyrównane, ale nie złączone. Wszystkie trzy konkretne wilki były teraz żywe w tym życiu, ale jeszcze się nie spotkały. Chciałam krzyknąć z radości. Musiałam powiedzieć mężowi, aby ją dla mnie znalazł. Tylko gdy ją znajdę, mogę spełnić obietnicę, którą złożyłam dawno temu umierającej przyjaciółce.

Wstałam i poprawiłam suknię. Zawsze musiałam wyglądać nienagannie, gdy rozmawiałam z mężem. Następnie wzięłam kartkę papieru, na której wcześniej pisałam, i narysowałam trzy gwiazdy, które pojawiły się obok konstelacji Lupus. Wiedziałam, że mój mąż będzie ich szukał, ale nie spodziewał się, że pomogę wilkom.

Wyszłam z wieży obserwacyjnej i udałam się do gabinetu męża. Zapukałam delikatnie i otworzyłam drzwi. Spojrzał na mnie znad papierów na biurku. Jego twarz nie kryła zdziwienia, gdy weszłam do jego gabinetu.

"Moja żona, jasnowidzka, przyszła mnie zobaczyć. Co za wspaniała niespodzianka! Powiedz mi, że widziałaś coś ważnego," powiedział. Kiwnęłam głową i położyłam przed nim kartkę, na której coś nabazgrałam.

"Niebieska Gwiazda Aldury się pojawiła, mężu. Tak samo jak czerwona gwiazda przepowiadająca los wybranego na Czerwonego Smoka." Podniósł kartkę w szoku. Przez kilka minut studiował to, co narysowałam, a potem podniósł wzrok, by spojrzeć mi w oczy.

"Żono, muszę porozmawiać z Najstarszym."

Previous ChapterNext Chapter