Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3: Arogancki Theodulf

Szkoła Sztuk Pięknych w Sassari rozpoczęła zajęcia. Tłum dzieci rzucił się do drzwi, a wśród nich były cztery dziewczyny. Muriel prowadziła pozostałe dziewczyny, Susan, Chin i Rakizę, które szły za nią.

Miały kilka zajęć do odbycia: Muriel miała lekcję tańca; Chin miała lekcję baletu; Susan miała lekcję muzyki; a Rakiza miała zajęcia plastyczne. Niosła także biały płótno i piórnik.

"Do zobaczenia później, aligatory," powiedziała Muriel jako pierwsza, za nią Susan i Chin, a na końcu Raki. Rakiza biegła na najwyższe piętro budynku, gdzie mieściła się sala plastyczna; korytarz był prawie pusty, gdy dotarła. Skręciła ostatni raz w lewo, zderzając się z kimś, a jej sprzęt artystyczny i torba poleciały w powietrze w różnych kierunkach, a jej ciało upadło na podłogę, a małe płótno poleciało dalej.

"Co do...?" krzyknęła.

"Niegrzecznie jest krzyczeć na takiego mężczyznę jak ja." Głęboki, groźny głos był zbyt znajomy. Arogancki, niegrzeczny mężczyzna patrzył na nią z góry. Wciąż siedziała na podłodze, patrząc na niego.

"Jaki mały świat, żebyśmy znowu na siebie wpadli." Theo uśmiechnął się. "Czy mnie śledzisz?"

"Co?" Rakiza zerwała się na nogi i wskazała na niego palcem, "Jesteś szalony?" Jestem tutaj studentką, a ty jesteś intruzem, prawda?"

"Nieprawda, ja też tu studiuję. W rzeczywistości miałem wejść do tej sali wcześniej, gdybyśmy się nie spotkali," mruknął, ruszając w stronę drzwi. "Jaka malutka dziewczynka."

"Co powiedziałeś?" krzyknęła Rakiza.

"Zapytaj, głucha dziewczyno," powiedział, uśmiechając się, gdy wchodził do sali.

Czy byliśmy kolegami z klasy na plastyce? narzekała Rakiza.

Szybko zebrała swoje rzeczy i potknęła się, wchodząc do sali, ponownie zwracając na siebie uwagę swoją niezdarnością.

Wszystkie spojrzenia jej kolegów z klasy były skierowane na nią z ich zwykłych krzeseł i płócien, wszystkie z nieprzyjemnymi wyrazami twarzy.

Rakiza zganiła się za zachowanie jak głupia.

"Ups! Przepraszam." Następnie zakryła twarz płótnem i pobiegła do swojego miejsca przy oknie, gdzie z hukiem umieściła płótno na sztaludze, po upuszczeniu materiałów malarskich na podłogę.

A jej koledzy z klasy znów spojrzeli na nią, wszyscy z marsowymi minami i zagniewanymi oczami.

"Przepraszam, po prostu... eee... spóźniłam się, dlatego byłam tak nerwowa i wszystko upuściłam," przeprosiła cicho.

"Dosyć, Zanier," powiedział, starając się utrzymać hałas na minimalnym poziomie. "Dziś w tej sali wymagana jest cisza," powiedział profesor Malden, wchodząc na małą rampę, aby rozpocząć lekcję. Z łysiejącą głową i wąsami wyglądał bardziej jak lekarz laboratoryjny niż profesor sztuki; jego duży nos wyróżniał się na tle reszty twarzy.

"Chciałbym wam przedstawić naszego nowego ucznia w szkole. Będzie pozował jako model do waszych dzisiejszych obrazów czy rysunków." Zrobił pauzę i powiedział śpiewnym akcentem: "Proszę przywitać pana Theodulfa Monsanto, znanego również jako 'Theo'. Dajcie mu owację na stojąco."

Wtedy mężczyzna wstał ze swojego miejsca i podszedł do stołka modela na środku sali.

Wszyscy uczniowie klaskali, ale nie Rakiza, która była zirytowana swoim najbardziej znienawidzonym człowiekiem tygodnia, który teraz miał imię: Theodulf Monsanto. "Co za osioł!" prychnęła Rakiza z obrzydzeniem. "Dlaczego nie mogą znaleźć innego modela?" mruknęła do swojej koleżanki z klasy.

"A dlaczego nie?" zaśmiała się blondynka. "Jest oszałamiający i jest w pełni mężczyzną pod każdym względem."

"A dzisiaj będzie waszym modelem," powiedział profesor.

Theo swobodnie zdjął koszulę, odsłaniając wspaniale wyrzeźbione mięśnie na klatce piersiowej i brzuchu. Ponownie, wszyscy uczniowie, zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, gwizdali z podziwem, ale nie Rakiza.

Rakiza prychnęła. Co za egocentryk.

"I mam dla was niespodziankę," dodał prof. Malden. "Władze i dyrektorzy zgodzili się na mój wniosek o przeprowadzenie konkursu malarskiego na początku zajęć, a zwycięzca otrzyma wysoką ocenę i nagrodę pieniężną."

Uszy Rakizy wyostrzyły się na dźwięk słów "nagrody pieniężne." Zapytała wtedy: "Ile wynosi nagroda dla zwycięzców, proszę pana?"

"Pięćset dolarów za trzecie miejsce, tysiąc dolarów za drugie, a dwa tysiące dolarów za pierwsze miejsce, plus wasza zwycięska praca zostanie wystawiona na ścianie pamięci uczniów. Jak wam się to podoba?"

Z wyjątkiem Rakizy, wszyscy klaskali, wyciągnęli swoje bloki rysunkowe i narzędzia malarskie i zaczęli szkicować Theo. Brak zainteresowania Rakizy został zauważony przez profesora. Zajmowała się gryzieniem swojego małego palca.

"Na co czekasz, Zanier?"

Drgnęła i powiedziała: "Tak, proszę pana," wyciągając swoje narzędzia do rysowania i zaczynając szkicować zarys swojego wroga.

Złapała kpiące spojrzenie Theodulfa, a potem odwróciła się do innego ucznia z życzliwym uśmiechem. Aby uniknąć kontaktu wzrokowego z panem Monsanto, skupiła wzrok na umięśnionej części jego klatki piersiowej.

Po kilku godzinach inni uczniowie jeden po drugim skończyli swoje szkice i obrazy. Rakiza zamknęła swój blok rysunkowy i wykrzyknęła: "Skończyłam z tobą, zły chłopcze!"

Wszystkie oczy były zwrócone na nią, a ona wyglądała jak idiotka w środku tłumu bogatych i zadbanych studentów, którzy się na nią gapili. Rakiza wzruszyła ramionami i mruknęła: "Przepraszam."

Profesor Malden podszedł do niej, "Co ty tutaj robisz? Co cię skłoniło do wypowiedzenia takich niewdzięcznych słów o naszym ochotniczym modelu?" Wziął jej szkicownik.

Rakiza zamknęła oczy z przerażenia na to, co zrobiła. A Theo patrzył na nią, już w koszuli.

Oczy profesora rozszerzyły się ze zdziwienia. Następnie wrócił na podest z jej szkicownikiem i powiedział: "Emocje i inspiracja są najważniejsze podczas malowania czy tworzenia swojej pracy, a wynik twoich rysunków czy obrazów będzie zależał od emocji, które odczuwasz w momencie tworzenia."

Rakiza czuła, jak nadchodzi wstyd, zamykając oczy. Wiedziała, że to, co zrobiła, było nieodwracalne.

Prof. Malden kontynuował: "Aby uzyskać fantastyczny wynik swojej pracy, ty i twój model musicie rozwijać uczucia i relacje. A oto, co Rakiza Zanier czuła do naszego ochotniczego modelu." Otworzył szkicownik i pokazał rysunek Rakizy jej kolegom z klasy.

Wszyscy byli w szoku.

Wszyscy patrzyli na zabawną ilustrację Theo autorstwa Rakizy. Ukształtowała głowę Theo na małego bakłażana, z wyłupiastymi i wypustkowymi oczami. Jego usta były spuchnięte, a ślina kapała jak u spragnionego psa.

Usta jej kolegów z klasy były pełne różnych niewiarygodnych emocji. Niektórzy z nich się śmiali, inni byli na nią wściekli.

"Nie potraktowałaś tego poważnie, Zanier," powiedział Prof. Malden, całkowicie zdenerwowany. "Jesteś jedną z najlepszych uczennic w tej szkole, ale co się z tobą stało?"

Następnie spojrzał na Theodulfa, przepraszając. "Zgodził się pozować, a twoje dzieło sprawiło, że wyglądał głupio," westchnął z rozczarowaniem i powiedział: "Co się z tobą dzieje, Zanier?" Rzucił szkicownik na swoje biurko.

Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali kary dla Rakizy.

Głos profesora Maldena znów się odezwał: "Czy mogę zapytać cię, Theodulf Monsanto, jaką karę uważasz, że powinna otrzymać za wyśmiewanie cię?"

Głos Theo wypełnił salę: "Skoro skrytykowała mój wygląd na swoim rysunku, myślę, że powinna przedstawić mnie tak, jak naprawdę wyglądam." Spojrzał na Rakizę, dodając: "Narysuje mnie półnagiego w moim wolnym czasie."

"To najbardziej sprawiedliwa kara dla ciebie, Rakizo," zgodził się profesor Malden, "i dam ci tydzień na narysowanie go tak, jak wygląda, a twoje oceny będą od tego zależeć."

Zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie wybiegli z klasy, omijając Theo.

Profesor Malden powiedział: "Gdybym był na twoim miejscu, pobiegłbym za nim." Następnie odszedł.

Rakiza zamarła na swoim krześle, jakby przyklejona, po czym zdecydowała się posłuchać rady profesora Maldena.

Uczniowie szaleli w stołówce. Wszyscy byli zajęci jedzeniem, plotkowaniem i dręczeniem innych uczniów. Wśród nich byli współlokatorzy Rakizy i jej znajomi z akademika.

Rakiza wyłoniła się z lewego rogu pustego holu szkoły, prawie biegnąc. Musiała szybko coś zjeść i poszła szukać Theodulfa Monsanto. Kiedy przeszła przez duże wejście, zderzyła się z framugą drzwi i upadła na podłogę. Wszystkie dzieci spojrzały na nią z marsowymi minami. Potem wszyscy zaczęli się z niej śmiać i ją wyśmiewać.

Nie znowu, pomyślała, wstając z podłogi.

"Raki! Tutaj!" Muriel machnęła ręką, zapraszając ją do ich stolika.

"Co się z tobą stało?" zapytała Susan, zauważając coś na Rakizie. "Raki, byłaś taka blada."

"Goni cię pies?" zażartował Chin i się roześmiał.

"Nie wyglądasz dobrze w tym swetrze, który masz na sobie. Wyglądasz jak dywan," skomentowała Muriel.

Rakiza przyzwyczaiła się do niechcianych komentarzy swoich przyjaciół, które czasami robiły z niej pośmiewisko. Ignorowała je wszystkie, wybierając jedzenie.

Gdy Rakiza skończyła posiłek, zauważyła Theo stojącego przy głównych drzwiach stołówki, patrzącego na nią. Natychmiast chwyciła swoje rzeczy, wyrzuciła śmieci do kosza i pobiegła do drzwi. Dyszała i szukała framugi drzwi, ale Theo nigdzie nie było. Hol łączący stołówkę był pusty. Jej przyjaciele, którzy zebrali się za jej plecami, byli zszokowani.

"Kogo szukasz, Rakizo?" mruknęła Muriel.

Rakiza zmarszczyła brwi, mrucząc do swoich przyjaciół. "Gdzie on się podział?"

Małe oczy China zmrużyły się, "Ale tutaj nikogo nie było, Raki."

"Czy on jest tak przystojny jak Ron?" wykrzyknęła Susan.

"Zamknij się, Susan," skarciła ją Muriel, zanim uśmiechnęła się do Rakizy. "Jak on wygląda?"

Rakiza krzyknęła: "To był odrażający, niegrzeczny mężczyzna, i stał właśnie tutaj!" Mruknęła, zanim wybiegła z holu, zostawiając swoich przyjaciół zdezorientowanych.

"O czym ty mówisz, Rakizo?" krzyknął za nią Chin.

"Hej! Rakizo! Dokąd idziesz?" zawołała Muriel.

Rakiza biegła, wpadając do każdego pomieszczenia, które mijała, aż dotarła do wyjścia prowadzącego na podwórze szkoły, a na środku boiska stał Theo, patrząc na nią.

Previous ChapterNext Chapter