




Rozdział 6
Narrator's POV
Noc była ciemna i wietrzna. Kilka chmur o różnych kształtach przemieszczało się po niebie od czasu do czasu. Gdy odpływały w dal, czasami się łączyły, tworząc długi biały pas, zasłaniający światło księżyca, który świecił przez noc. Księżyc był zasłonięty na kilka sekund i wszędzie było ciemno, aż chmury się rozeszły i odpłynęły.
Na dużym i szerokim dziedzińcu było pusto. Korytarz prowadzący do niego również był opustoszały, ponieważ nikogo nie było w zasięgu wzroku. Przy wejściu na dziedziniec stały dwa potężne kamienne posągi. Przedstawiały wilki wyjąc do nieba. Było to dość artystyczne i pomysłowe.
Na środku dziedzińca stał długi i szeroki stół, którego cztery nogi były mocno osadzone w ziemi. Był wykonany z białego, lśniącego drewna, więc błyszczał, gdy tylko światło księżyca na niego padało.
Na stole znajdowała się również długa trumna. Podobnie jak stół, była ozdobiona, a może nawet bardziej. Była wykonana ze szkła i można było zobaczyć, co było w środku.
W trumnie znajdowało się ciało. Postać była wysoka, a gdy leżała twarzą do góry w trumnie, można było stwierdzić, że była to bardzo wysoka osoba. Również nie było trudno stwierdzić, że to mężczyzna. Był ubrany w białą szatę. Była długa i owijała jego ciało jak płaszcz. Szata była ozdobiona, a na jej górnej części znajdowały się małe kryształowe koraliki.
Wiatr znowu zawiał, a tym razem pobliskie drzewa również zadrżały wraz z nim. Ziemia lekko drżała i wydawało się, że za każdym razem, gdy wiatr wył, ziemia miała się zawalić. Gdzieś w oddali słychać było szczekanie psów.
Była to martwa noc i było oczywiste, że noc była upiorna i ciemna.
Nagle kamienne posągi przy drzwiach rozświetliły się. Ich oczy zapłonęły ogniem. Ich oczy świeciły i wyglądało to tak, jakby w nich były płomienie.
Jednak w kamiennych oczach nie było śladu życia. Zamiast tego wydawały się mistyczne i nadprzyrodzone.
Nagle wszystko się zatrzymało. Drzewa przestały się trząść. Ziemia przestała drżeć, a wiatr przestał wyć, jakby był zły. Wszystko wróciło do normy. I nikt nie był tam, aby to wszystko zobaczyć.
Oczywiście, z wyjątkiem płonących czerwonych oczu posągu. Nadal były takie same.
POV Chelsea
Obudziłam się na dźwięk głośnych głosów dochodzących zza drzwi mojego pokoju. Były głośne i hałaśliwe. Wydawały się należeć do moich braci. Na szczęście nie było powodów do paniki.
Usiadłam na łóżku i rozciągnęłam mięśnie. Zwykle były strasznie sztywne, gdy budziłam się rano, więc stało się to nawykiem, aby dobrze się rozciągnąć. Słońce już było wysoko na niebie, a jego promienie wpadały do mojego pokoju przez przezroczyste szyby okna.
Po kilku chwilach siedzenia na łóżku, aby odzyskać zmysły i w pełni się obudzić, wstałam z łóżka i wsunęłam nogi w swoje fioletowe chodaki, bo to mój ulubiony kolor.
Zaspana weszłam do łazienki. Jeszcze nie w pełni się obudziłam i zawsze zajmowało mi to około pięciu minut, zanim znów stawałam się sobą. Ale przez te pięć minut zawsze wydawałam się być straconym przypadkiem. Po opróżnieniu porannych jelit w zaciszu toalety poczułam się znacznie lepiej i lżej.
Dlatego nienawidziłam jeść późno w nocy. Zwykle sprawiało, że rano czułam się słaba i ciężka.
Podeszłam do stojaka, na którym wisiały szczoteczki do zębów, i wyciągnęłam jedną z nich. Dwie pozostałe były na wypadek awarii i dla gości. Otworzyłam opakowanie, wycisnęłam na nią trochę pasty i włączyłam na średni tryb mycia. To była elektryczna szczoteczka.
Wkrótce byłam gotowa do kąpieli i przygotowania się na dzień. Wróciłam do swojego pokoju i założyłam parę obcisłych szortów chinos i czarną koszulkę na ramiączkach, żeby pasowały. Nie sądziłam, że gdziekolwiek się wybieram.
Jednak gdy tylko otworzyłam drzwi, mama pojawiła się w korytarzu. Natychmiast się uśmiechnęła, gdy mnie zobaczyła.
"Jesteś już na nogach. Właśnie miałam cię obudzić." Powiedziała, a ja natychmiast skinęłam głową.
"Dzień dobry, mamo."
"Dzień dobry, kochanie." Była już przy drzwiach mojego pokoju. Następnie zeszłyśmy razem po schodach.
Gdy tylko dotarłyśmy na dół, spojrzała na mnie z uśmiechem i powiedziała: "Mam dla ciebie małe zadanie."
Potem ruszyła w stronę kuchni, zostawiając mnie stojącą tam w stanie zamieszania i zastanawiającą się, jakie zadanie zamierza mi zlecić. W mieście, do którego przeprowadziliśmy się wczoraj.