Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 5: Wysokie życie

Clara i jej przyjaciółki postanowiły przygotować się u Sophie, co zawsze było przyjemnością dzięki przestronnemu, stylowemu wnętrzu i nieskazitelnemu gustowi rodziny Sophie. Od razu skierowały się do ogromnej garderoby Sophie, prawdziwej jaskini Aladyna pełnej wysokiej mody. Dziewczyny chichotały i rozmawiały podekscytowane, popijając różowe martini, gotowe na wieczór pełen blasku i zabawy.

Clara stała pośrodku, otoczona wieszakami z sukienkami od projektantów, czując mieszankę ekscytacji i nerwów. Sophie wyciągała sukienkę za sukienką, prezentując je grupie do oceny.

„A co powiecie na tę?” zasugerowała Sophie, trzymając w rękach błyszczącą srebrną suknię.

„Nie, za dużo,” powiedziała Emma, kręcąc głową.

„A ta?” Sophie próbowała ponownie, pokazując odważną czerwoną sukienkę.

„Za krzykliwa,” skomentowała Jessica, biorąc kolejny łyk swojego martini.

Po kilku rundach "tak" i "nie", w końcu znalazły idealną sukienkę — małą czarną od Miu Miu z delikatnymi koronkowymi detalami, która idealnie pasowała do stylu Clary. Była odsłaniająca, ale w gustowny, elegancki sposób, który był zarówno delikatny, jak i uroczy. Do tego dobrały oszałamiające szpilki od Prady, które dodały Clarze pewności siebie.

„Nigdy nie nosiłam czegoś takiego,” przyznała Clara, patrząc na siebie w lustrze. Sukienka podkreślała jej figurę we wszystkich właściwych miejscach, a szpilki sprawiały, że czuła się wyższa i pewniejsza siebie.

„Wyglądasz niesamowicie,” powiedziała Sophie, klaszcząc w dłonie z radości.

Jessica, zawsze ekspertka od makijażu, wzięła na siebie odpowiedzialność za wygląd Clary. Zdecydowała się na prostą czarną kreskę, aby podkreślić wyraziste oczy Clary, i odważną czerwoną szminkę, aby dodać odrobinę wyrafinowania. Gdy Jessica czyniła swoje cuda, nerwy Clary zaczęły się znowu ujawniać.

„A co, jeśli wszyscy będą na mnie patrzeć i myśleć, że jestem śmieszna, próbując wyglądać dobrze?” Clara wyraziła swoje niepokoje, jej ręce lekko drżały, gdy poprawiała dół sukienki.

„Hej, przestań,” powiedziała stanowczo Emma, kładąc uspokajającą rękę na ramieniu Clary. „Wyglądasz niesamowicie. Będą oszołomieni.”

„Dokładnie,” dodała Sophie. „To jest twój wieczór, Clara. Nie pozwól, żeby ktoś sprawił, że poczujesz się inaczej.”

Jessica pokiwała głową, cofając się, aby podziwiać swoje dzieło. „Zaufaj nam, Clara. Dziś wieczorem będziesz przyciągać spojrzenia, i to nie dlatego, że myślą, że jesteś śmieszna, ale dlatego, że jesteś absolutnie piękna.”

Clara spojrzała na swoje odbicie, przyjmując metamorfozę. Ledwo rozpoznawała pewną siebie młodą kobietę, która patrzyła na nią z lustra. Przez chwilę w jej umyśle pojawiła się wątpliwość, ale niezachwiane wsparcie przyjaciółek ją rozwiało.

„Dzięki, dziewczyny,” powiedziała Clara, jej głos pełen wdzięczności. „Nie wiem, co bym bez was zrobiła.”

Z ostatnim spojrzeniem w lustro, Clara wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się. Była gotowa wyjść ze swojej strefy komfortu i przyjąć nadchodzący wieczór, wiedząc, że niezależnie od tego, co się wydarzy, ma przy sobie najlepsze przyjaciółki.

Clara i jej przyjaciółki opuściły dom Sophie, w dobrych nastrojach wsiadając do samochodu Jessiki. Droga do posiadłości Hartmanów była wypełniona śmiechem i ostatnimi poprawkami makijażu i fryzur. Nerwy Clary buzowały pod ekscytacją, a oczekiwanie na to, co miało nadejść, sprawiało, że jej serce biło szybciej.

Kiedy dotarły do posiadłości Hartmanów, Clara wstrzymała oddech. Rozległa posiadłość była oświetlona migoczącymi światłami, rzucającymi magiczny blask na starannie wypielęgnowane ogrody. Było jasne, że przyjęcie Marcusa było czymś więcej niż prostym spotkaniem, o którym wspominał.

„To jest... niesamowite,” szepnęła Clara, gdy szły po wielkim podjeździe. Już słyszała odległe dudnienie muzyki i szum rozmów.

Sophie uśmiechnęła się, zaplatając ramię w ramię z Clarą. „Witaj w wyższych sferach, kochanie.”

Przywitał je lokaj, który zabrał kluczyki od Jessiki, a dziewczyny ruszyły po schodach do ogromnych drzwi frontowych, które otworzyły się, ukazując bogatą scenę. Wspaniały hol był pełen elegancko ubranych gości, a żyrandole rzucały migoczące światło na marmurowe podłogi. Kelnerzy poruszali się z gracją po tłumie, oferując tace z musującymi napojami i przekąskami.

„Proste spotkanie, co?” powiedziała Emma z uniesioną brwią, skanując wzrokiem pokój.

Jessica zaśmiała się. „Marcus zdecydowanie to zaniżył.”

Clara przełknęła ciężko, czując się trochę zagubiona. Ale obecność przyjaciółek dodała jej odwagi. Weszły do środka, a niemal natychmiast pojawił się Marcus, wyglądający bez wysiłku przystojnie w niebieskiej marynarce.

„Clara, udało ci się,” powiedział, jego uśmiech rozjaśniając twarz, gdy podszedł do niej. „I przyprowadziłaś swoje przyjaciółki. Idealnie.”

Clara odwzajemniła uśmiech, jej nerwy chwilowo zapomniane. „Tak, dziękujemy za zaproszenie. To miejsce jest niesamowite.”

Oczy Marcusa przesunęły się po niej, a Clara poczuła dreszcz przebiegający po kręgosłupie. „Wyglądasz oszałamiająco, Claro. Cieszę się, że jesteś tutaj.”

„Dziękuję,” odpowiedziała Clara, czując, jak jej policzki się rumienią. Przedstawiła Marcusa swoim przyjaciółkom, które przywitały go serdecznie.

„Chodźcie, pokażę wam to miejsce,” zaproponował Marcus, wyciągając rękę do Clary.

Zawahała się przez ułamek sekundy, po czym chwyciła jego rękę, ciepło jego dotyku było jednocześnie uspokajające i ekscytujące. Jej przyjaciółki podążały blisko za nimi, gdy Marcus prowadził je przez rezydencję, pokazując wielką salę balową, rozległy taras na zewnątrz i w końcu obszar basenu, który był oświetlony eterycznym niebieskim blaskiem.

Clara czuła mieszankę ekscytacji i niepokoju, skanując scenę. Dostrzegała znajome twarze: popularne towarzystwo śmiejące się głośno przy barze, grupę sportowców chlapiących się w basenie i kilku swoich znajomych już mieszających się z nowymi osobami. Była to żywa mozaika młodości i entuzjazmu, świat, do którego pragnęła, ale trochę się bała dołączyć.

Marcus zaprowadził ją do cichszego zakątka przy barze, z dala od tłumu, ale wciąż w sercu imprezy. Odwrócił się do niej z czarującym uśmiechem, podając drinka. "Spróbuj tego. To specjalny koktajl na dzisiejszy wieczór."

Clara zawahała się przez moment, szklanka była chłodna i kusząca w jego ręce. Rzadko piła, jej nieśmiałość często trzymała ją z dala od takich rozrywek. Ale dzisiejszy wieczór był inny. Postanowiła się bawić, całkowicie zanurzyć się w doświadczeniu.

Z małym, stanowczym uśmiechem przyjęła drinka. "Dzięki, Marcus."

Gdy wzięła pierwszy łyk, słodkie i kwaśne smaki tańczyły na jej języku, a ona poczuła dreszcz podniecenia. Alkohol był subtelny, ale obecny, przypominając jej, że wkracza w nową, bardziej odważną wersję siebie. Rozejrzała się, widząc swoje przyjaciółki zanurzone w rozmowach i cieszące się imprezą. Jessica śmiała się z grupą przy barze, Emma była pogrążona w dyskusji z chłopakiem z ich klasy literatury, a Sophie już była na parkiecie, jej energia była zaraźliwa.

Marcus obserwował Clarę z dużym zainteresowaniem, zauważając jej nieśmiałą, ale zdecydowaną postawę. "Czy dobrze się bawisz?" zapytał, jego głos był na tyle cichy, by być słyszalnym ponad muzyką, ale na tyle intymny, by brzmieć osobiście.

Clara skinęła głową, biorąc kolejny łyk drinka. "Tak, bawię się dobrze. To tylko... sporo do ogarnięcia."

Marcus zaśmiał się. "Rozumiem. To może być przytłaczające, ale cieszę się, że jesteś tutaj. Sprawiasz, że ten wieczór jest jeszcze lepszy."

Jego słowa sprawiły, że serce Clary zabiło szybciej. Poczuła przypływ pewności siebie, wzmocniony drinkiem i uwagą Marcusa. "Cieszę się, że przyszłam," powiedziała, jej uśmiech stawał się coraz pewniejszy.

Previous ChapterNext Chapter